Tytuł: Dzieci wierzby
Autor: Małgorzata Stasiak
Wydawnictwo: Mięta
Liczba stron: 368
Ocena: 8/10
Oto świat, gdzie nawet wierzby wiedzą więcej niż rodzina. Gdzie powrót do domu boli bardziej niż wyjazd
Kuba po latach emigracji wraca do Polic. Nie z tęsknoty, tylko z obowiązku – jego matka potrzebuje opieki. Karolina właśnie dowiedziała się, że jej mąż uciekł z towarem wartym kilkaset tysięcy.
Życie zaczyna przypominać zły reality show. Ale gdzieś między kolejną diagnozą a szlabanem na emocje zaczyna się coś, czego żadne z nich nie planowało: uczucie. I właśnie wtedy wychodzi na jaw to, co miało nigdy nie wyjść.
Dzieci wierzby to powieść o opiece, miłości, która się nie prosi, i prawdzie, która czekała za długo. Tu każdy ma korzenie, tylko nie każdy chce do nich wracać.
Nim przeczytałam tę książkę, przyznam, iż jej tytuł bardzo mnie intrygował. Wierzba... kojarzy się z czymś silnym, ale również z korzeniami. Jak to drzewo. Każdy z nas bowiem posiada korzenie, ale nie każdy z nas chce do nich wracać. Tak jak w przypadku bohaterów tej powieści. One czasem bolą bardziej niż wspomnienia. Czy wierzby mogą wiedzieć więcej niż rodzina? Bo wrócić do domu dużo trudniej niż z niego wyjechać. A przecież powinno być odwrotnie, prawda?
Kuba po latach emigracji wraca do rodzinnych Polic. Bynajmniej nie z tęsknoty, lecz by zająć się matką. Z kolei Karolina dowiaduje się, że jej mąż uciekł z towarem wartym kilkaset tysięcy. Tych dwoje niczego nie planowało. Życie, los zdecydował za nich. Zaczynają coś do siebie czuć. Ale wtedy wychodzi coś, co miało pozostać ukryte... Ich miłość staje się zakazana.
Historia w żadnym aspekcie nie przypomina bajki. Tu dominuje gorzki, smutny, prawdziwy wydźwięk. Ale gdzieś w tym wszystkim jest miejsce na niewymuszony, ironiczny humor. I choć tematy, które wywołują tu uśmiech, nie należą do przyjemnych, jak chociażby problem demencji czy trudne dzieciństwo, to autorka nie robi tego prześmiewczo. Czytelnik ma wynieść z tego pewne refleksje.
"Drzewa pochylają się pod ciężarem przeszłości, ale nie łamią. Potrafią trwać, jeśli tylko pozwoli im się rosnąć w spokoju."
Małgorzata Stasiak stworzyła portrety osób nieidealnych, emocjonalnie niedojrzałych, z wadami, słabościami, popełniającymi błędy, ale i przypisała im również zalety i pragnienia. Na ich przykładzie, widzimy, że nie warto pielęgnować w sobie nienawiści, ciągle rozpamiętywać krzywd. Ciężko przyjąć do wiadomości to, że rodzina nie zawsze jest dla nas wsparciem. A życie pisze różne niespodziewane scenariusze. Trzeba znaleźć w sobie siły, by pogodzić się z przeszłością, przebaczyć.
"Demony dzieciństwa skakały nad ich głowami. Każde z nich, zapętlone w przeszłości, szukało we wspomnieniach potwierdzenia bądź zaprzeczenia całej tej hecy, którą zdradzała sztuka epistolarna Dzidzi."
Momentami akcja toczyła się nazbyt powolnym rytmem. Co prawda taki zabieg pozwala nam lepiej wczuć się w daną sytuację czy wsłuchać w ciszę, jednak trzeba po prostu lubić taką formę prowadzenia fabuły. Z kolei zastosowane metafory były genialne!
"Dzieci wierzby" to słodko-gorzka powieść o skomplikowanych relacjach, rodzinie, trudnym dzieciństwie, opiece, miłości, prawdzie, o bolesnym powrocie do tego co zapomniane. To historia, która przypomina, że każdy z nas ma miejsce, które może nazwać swoim, mimo iż powroty do niego nie należą do łatwych. I tylko wierzba jest świadkiem cichych dramatów, sekretów i tego co niewypowiedziane...
Współpraca z Wydawnictwem Mięta

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny. Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz po sobie ślad, skomentujesz, zaobserwujesz. A ja chętnie zajrzę do Ciebie :)