środa, 31 stycznia 2018

Szeptać - Hubert Fryc (premierowo)


Tytuł: Szeptać
Autor: Hubert Fryc
Wydawnictwo: Książnica
Ilość stron: 248
Moja ocena: 9/10
Premiera: 31 stycznia


Hubert Fryc zadebiutował w 2014 roku w "Nowej Fantastyce" opowiadaniem "Ballada o Bogdanie wyklętym", jednakże "Szeptać" to jego powieściowy debiut. Przed rozpoczęciem czytania zupełnie nie wiedziałam czego mam się spodziewać, nawet w pewnym sensie obawiałam się tej książki, ale uwielbiam takie pozytywne zaskoczenia. Muszę przyznać, że gdyby wydawnictwo Książnica nie zrobiło mi niespodzianki, to pewnie powyższą publikacja by mnie ominęła. Byłaby to dla mnie niepowetowana strata, gdyż książka pełna jest walorów. Dodam też, że autor już pracuje nad kontynuacją.

Mamy rok 2013, 30-letni Michał mieszka w nowoczesnym budynku, ale nie czuje się w nim jak u siebie, czegoś mu brak. Gdy wyjeżdża na wieś do starego domu dziadków, podczas porządków na strychu znajduje walkmana i zagubione ponumerowane state kasety magnetofonowe. Na owych kasetach zapisane zostały wspomnienia, które snuł dziadek Franciszek przed niemal dwudziestu laty. Michał odsłuchuje kasety i przypomina sobie tamte wyjątkowe wakacje, podczas których poznał swoją przyszłą żonę. Mężczyzna boi się zrealizować swoje największe marzenie. Czy powrót do przeszłości mu w tym pomoże?

"(...) tajemnic rodzinnych nie należy przywoływać tak po prostu, a kiedy już się je rozdrapie, to trzeba się liczyć z konsekwencjami. Bo jak się po latach zapomnienia przywołuje w opowieści stare nazwiska i twarze, minione lata i zagrzebane wydarzenia, to kto się, co i kogo można ożywić."  

Hubert Fryc zabiera czytelnika we wspomnienia do dzieciństwa głównego bohatera. Akcja toczy się naprzemiennie - raz jesteśmy w 1995 roku, by za chwilę przenieść się do roku 2013. Snuje opowieść o prawdziwym domu. Czytając, musiałam co chwilę przystanąć, aby zastanowić się czy i ja mam taki stosunek do swojego mieszkania? Czy podobnie jak bohaterowie szanuję go? Czy mogę powiedzieć, że dom to moje miejsce w świecie? Czy kocham go, utożsamiam się z nim? Zapewniam, że te i inne pytania będą kołatać się Wam po głowie w trakcie niniejszej lektury. Książka traktuje nie tyle o przysłowiowych czterech ścianach domu, co o jego duszy, duchach i ludziach to zamieszkujących. 

"A najważniejszy z tego wszystkiego jest dom, Michałku. Dom to klucz."

Autor w interesujący sposób nakreślił relacje na linii ojciec-syn i dziadek-wnuk. Zwłaszcza ta druga relacja zatrzymała mnie na dłużej i sprawiła, iż z ogromnym zaangażowaniem śledziłam to wszystko, co rozgrywało się na kartach książki. Fryc podkreśla jak istotna jest pielęgnacja rodzinnych więzi i tradycji, które gdzieś po drodze w naszym zabieganiu gubimy oraz to, że marzenia należy spełniać. Trzeba doceniać to, co mamy, bo później możemy tego żałować. 

Bohaterowie, jakich stworzył autor przykuwają naszą uwagę. To postaci z krwi i kości, wyraziści, prawdziwi, którzy mogliby być naszymi sąsiadami. Michał jest dziennikarzem, ma żonę Zosię, która spodziewa się dziecka. Natomiast dziadek Franciszek to mężczyzna stanowczy, konkretny, dla którego czyny znaczą więcej niż słowa. Obaj wzbudzają naszą sympatię. Jest jeszcze babcia Łucja, której nie sposób nie pokochać. 

Jestem pod ogromnym wrażeniem tego, z jaką wrażliwością autor snuje swoją opowieść. Ta wrażliwość wyczuwalna jest niemal w każdym zdaniu i słowie. To nie jest zwykła książka jakich wiele. Ona urzeka i sprawia, że chce się pozostać z nią jak najdłużej. 

"(...) calutki świat mieścił się w czterech drewnianych ścianach, pod drewnianą powałą i dachówkami. Dlatego słychać było dobrze, co niesie jodłowe drewno. A niosły szepty, które dla mnie były obietnicą zagadki. 
W chałupce dziadków aż skrzydło się od adeptów."  

Autor zadbał o każdy szczegół, naprawdę postarał się, aby dopracować swoją powieść w najdrobniejszym detalu. Zachwyca plastycznymi opisami. Używa przy tym słownictwa, które nie zawsze możemy spotkać w potocznym języku. Z niektórymi z nich spotkałam się po raz pierwszy. Za przykład mogę podać tu słowo: podsiębitka.
  
"Szeptać" to powieść o więzach rodzinnych, o tradycji, o różnicach pokoleniowych, walorach wsi, ale nade wszystko o domu przez duże D. Przy tej lekturze z pewnością można się wyciszyć i odprężyć po ciężkim dniu. To niezwykle klimatyczna opowieść przepełniona magią, nostalgią, w której szepczą cztery ściany starego rodzinnego domu. Wejdźcie i poczujcie to wszystko, co chce Wam wyszeptać przeszłość.




Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Książnica



wtorek, 30 stycznia 2018

Konkurs literacki "Splątane nici"



Dziś chciałabym was zachęcić do udziału w KONKURSIE POD PATRONATEM: bookreviewsbyanita, @LaylaWheldon, Wydawnictwo Novae Res. Cieszę się, że również mogłam wesprzeć tę akcję.

Witaj w najbardziej rozbudowanym konkursie Wattpada! Wiele kategorii, wiele nagród... Prawdziwy skarbiec!
Takimi słowami kusi organizatorka Aleksandra Białczak, autorka debiutanckiej powieści "Lola". To jak, skusicie się?

Pokrótce przedstawię Wam skrócony regulamin konkursu (pełen znajdziecie pod linkiem, który macie na końcu posta).

Uczestnikiem może zostać każdy użytkownik Wattpada.
Praca musi być napisana w języku polskim.
Nie ma znaczenia czy jest zakończona czy nie.
Jeśli jednak jest niezakończona, musi posiadać minimum 3 rozdziały lub 300 słów, chyba że jest one-shotem.
Swoje zgłoszenie umieszczacie pod odpowiednią kategorią.
Przewidziane są nagrody rzeczowe (w tym książki) oraz naklejki na okładki, a przede wszystkim książka "Dance, sing, love. Miłosny układ" z dedykacją i autografem LaylaWheldon

Macie czas do 20 lutego 2018 roku.

Jak widzicie jest o co powalczyć, a i sama satysfakcja, że ktoś doceni Waszą wenę, twórczość niewspółmierna! Tak więc pióra w dłoń i do dzieła! Może wśród Was jest przyszły pisarz... Dajcie się zauważyć!

Tu macie link do konkursu: → klik




niedziela, 28 stycznia 2018

Baśnik - Beata Majewska (przedpremierowo)


Tytuł: Baśnik
Autor: Beata Majewska
Wydawnictwo: Książnica
Ilość stron: 344
Moja ocena: 10/10
Premiera: 31 stycznia


Trzydziestokilkuletnia Barbara po rozwodzie, zajmuje się zarządzaniem klubem fitness, który pozostawił jej były mąż, Jerzy. Jednym z nowo zatrudnionym jest młody fizjoterapeuta i instruktor Marcin, który się w niej zakochuje. Dzieli ich niemal wszystko, ale czy miłość pyta o różnice? Czy kobieta odwzajemni uczucie i pozwoli sobie na szczęście?

"Czuła się przy nim zupełnie zagubiona. I bała się go jak ognia."

Niewątpliwie bohaterowie stanowią mocny filar powieści. Wyróżniają się, każdy z nich wnosi coś do fabuły. Zacznę może od Jurka, który jest snobem, gardzącym wszystkim co tanie i tym samym uważając, że tandetne. Tłamsił Basię, kiedy byli małżeństwem. A jakby tego było mało, stosował wobec niej przemoc fizyczną. Nie mogłam zrozumieć jak Basia mogła wytrzymać z kimś takim tyle czasu pod jednym dachem. Kobieta nawet przez teściową była "tresowana", przez co stała się osobą aż nadto pedantyczną. Basia ma niskie poczucie własnej wartości, mnóstwo kompleksów, z którymi nie potrafi sobie poradzić. Z wielkim trudem przychodzi jej okazywanie uczuć, nawet względem własnej córki. Boi się wkroczyć w nowy związek, tym bardziej, że Marcin jest od niej o dziesięć lat młodszy. Czy w końcu znajdzie w sobie odwagę, aby pokazać całą siebie, czuć i kochać? Jeśli chodzi o Marcina, nie sposób go nie pokochać. Autorka ma niewątpliwie dar do tworzenia męskich postaci. Mężczyzna mimo tego, iż nie miał łatwego startu w życie, zawsze jest uśmiechnięty i życzliwy wobec drugiego człowieka. Ma 26 lat a można odnieść wrażenie, iż to on jest dużo dojrzalszy niż Basia. Nie mogę tu nie wspomnieć o tym, iż to, że Marcin jest młodszy wyróżnia niniejszą lekturę na tle innych. Pisarka udanie przełamuje utarte schematy. Mamy jeszcze córkę Basi - Karolinę, zwaną Karusią. Ta dziewczyna naprawdę mi zaimponowała! Choć początkowo miałam względem niej mieszane uczucia, to jedna szczera rozmowa z matką sprawiła, że zapałałam do niej sympatią. Podobnie było z Jurkiem. Będziecie zaskoczeni... Tak więc czekają Was niespodzianki i nieoczekiwane zwroty akcji, które nie pozwalają się nawet przez moment nudzić. 
   
"- Zdarza się, że kobieta spotyka strzęp człowieka i postanawia go uzdrowić. Czasem się to jej udaje. Zdarza się, że kobieta spotyka człowieka zdrowego i postanawia uczynić z niego wrak. To udaje się jej zawsze (...)"

Autorka w ciekawy sposób nakreśliła relacje, jakie panują pomiędzy główną bohaterką a innymi postaciami. Moją szczególną uwagę zwróciła ta między matką a córką. Oczywiście nie zabrakło w tym wszystkim emocji, które i czytelnikowi się udzielają. Przeżywamy wszystko wraz z bohaterami, kibicujemy im, czasami osądzamy i wybaczamy. Beata Majewska pokazała, że nic nie jest czarno-białe. To, że Jurek posunął się do przemocy fizycznej wobec Basi jest złe i godne potępienia. Ale czemu ona nigdy nie zaprotestowała, tylko w samotności cierpiała i znosiła razy? I dlaczego mąż ją bił? Tego Wam nie zdradzę, odpowiedzi na te i inne pytania dadzą wam sami bohaterowie. 

Interesującym i trafnym zabiegiem jest pomysł z pisaniem pamiętnika przez główną bohaterkę. I jak można się domyślić, to właśnie tytuł książki nawiązuje do niego. Dzięki temu możemy poznać co nieco z jej przeszłości, jakie towarzyszą jej myśli, uczucia, wątpliwości, lęki i rozterki.    

Książkę czyta się niezwykle przyjemnie i szybko, ale niech Was to nie zwiedzie. Autorka poruszyła szereg ważnych tematów, jak chociażby rozwód, choroba czy przemoc domowa. Nie zabrakło odrobiny humoru, który wprowadza postać Karoliny. Jej sarkastyczne odzywki niejednokrotnie wywołują uśmiech na twarzy.   

"Baśnik" to powieść o uczuciach, miłości, pragnieniach, samotności, zaufaniu, zdradzie, rodzinie, lękach, kompleksach i nadziei. Ale przede wszystkim to książka o tym, że nigdy nie jest za późno, aby raz jeszcze zacząć życie na nowo, aby brać z niego jak najwięcej. 

A to zdanie niech będzie receptą na życie:

"Żyj... Śmiej się, płacz, krzycz, kochaj, nienawidź, walcz, czuj i rób, co chcesz..."  


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Autorce i Wydawnictwu Książnica


środa, 24 stycznia 2018

Wszystkie pory uczuć. Zima - Magdalena Majcher


Wszystkie pory uczuć. Zima
Cykl: Wszystkie pory uczuć (tom 2)
Magdalena Majcher
Wydawnictwo: Pascal
Liczba stron: 368
Ocena: 10/10

Moje wrażenia:

Postać Róży Dobrowolskiej mogliśmy spotkać we "Wszystkich porach uczuć. Jesień". Teraz możemy poznać jej historię. Kobieta poświęciła całe swoje życie pracy w domu dziecka (w którym wychowała się Hania - bohaterka "Wszystkich pór uczuć. Jesień"), a także od najmłodszych lat opiece nad swoją niepełnosprawną intelektualnie młodszą siostrą. Zawsze skupiała się na potrzebach innych, o sobie zapominając i nie zaznając prawdziwej wolności. Teraz już jako dojrzała kobieta i mężatka będzie musiała w końcu rozliczyć się z przeszłością. 

Główna bohaterka została nakreślona grubą kreską, niewątpliwie to ona skupia na sobie całą naszą uwagę. Jednakże nie da się nie zauważyć, iż powieść obfituje w wiele innych wyróżniających się i interesujących postaci, jak chociażby jej siostra Miłka czy świeżo poślubiony mąż Tadeusz.  Trudno było mi zapałać sympatią do Miłki. To z jednej strony zamknięta w sobie, mająca problemy w szkole i życiu, ofiara drwin i złośliwych docinek dziewczyna, a z drugiej osoba kapryśna, potrafiąca podporządkować sobie rodzinę pod własne dyktando. Niemal do samego końca jawiła mi się jako postać niejednoznaczna, jednak w finałowej scenie jej obraz w pełni mi się wyklarował.

"Nawet najtrudniejsze problemy tracą na znaczeniu, kiedy dzieli się je z najbliższymi."

Do lektury zasiadłam z przekonaniem, iż wiem czego mogę się spodziewać po najnowszej książce Magdaleny Majcher. Ale jakież było moje zaskoczenie, gdy zorientowałam się, że ta powieść znacznie odbiega od poprzednich przeze mnie czytanych. W zalewie książek, gdzie prym wiodą 20 i 30-latkowie, autorka wychodzi naprzeciw potrzebom czytelnika szukającego bohaterów w wieku dojrzałym. Ich miłość przedstawiła w sposób interesujący i pozwalający mieć wiarę, iż to uczucie nie jest zarezerwowane tylko dla młodych. To kawał dobrej prozy obyczajowej, która zaskakuje nie tylko fabułą, poruszaną tematyką, ale i sposobem, w jaki została podana. Jak już zdążyła autorka nas przyzwyczaić, porusza szereg ważnych społecznie tematów. Tym razem skupia się na skomplikowanych relacjach siostrzanych i związanych z nią zazdrości i zaborczości. Myślę że dużą rolę w toksycznej relacji sióstr odegrało przewrażliwienie matki w stosunku do młodszej córki. Jednakże należy dodać, iż kiedyś inaczej podchodzono do wychowywania dzieci i to właśnie one musiały wykazać się już od najmłodszych lat odpowiedzialnością za młodsze rodzeństwo. Kolejny już raz autorka kładzie nacisk na to, iż to właśnie rodzice wyrządzają swoim pociechom największą krzywdę, najczęściej nieświadomie. Z wielkim zainteresowaniem śledziłam rozwój wydarzeń oraz odkrywałam rodzinną tajemnicę. Co wydarzyło się przed laty, co nie daje spokoju Róży?

"(...) z zakochania się nie wyrasta. Nieważne, czy masz piętnaście, dwadzieścia, czterdzieści czy siedemdziesiąt lat - miłość może dopaść w każdym wieku, rozlewając miłe ciepło po całym ciele."

Pierwsza część powieści jest stonowana, ale w żaden sposób nie nudna. Z kolei w drugiej mamy liczne retrospekcje, które stopniowo wprowadzają nas w wydarzenia z przeszłości Róży. W gorzki sposób przekonujemy się jak jedna chwila może zmienić życie wielu osób. Uświadamiamy sobie, jak przeszłość rzutuje na to, kim jesteśmy teraz. Natomiast pojawiający się wątek kryminalny sprawił, że cała ta historia jest jeszcze bardziej angażująca. Widać że autorka próbuje czegoś nowego i świetnie jej to wychodzi. 

"Człowiek bowiem najbardziej przeżywa słowa, których nie wypowiedział, i sytuacje, które nigdy nie miały miejsca."

Chyba najbardziej zaskoczyło mnie to, w jak realistyczny sposób autorka przedstawia realia PRL-u, czyli czas, kiedy panował Edward Gierek. Ktoś mógłby powiedzieć, że powieść napisana została przez osobę dużo starszą, żyjącą w tamtych czasach, stojącą w długich kolejkach praktycznie po wszystko. Ja ten okres znam z opowieści moich rodziców. Oni także podobnie, jak rodzice głównej bohaterki czekali na to, kiedy rzucą pralki "Frania", a aby móc cokolwiek kupić musieli mieć specjalne kartki. Nie tylko tło społeczno-obyczajowe wyszło autorce kapitalnie. Pisarka zadbała również o otoczkę kulturalno-rozrywkową przywołując znane piosenki czy seriale (niektóre z nich należą i do moich ulubionych), a nawet słynny gol Grzegorza Lato. I oczywiście zimę stulecia!

A jeśli już mowa o zimie, to autorka pięknie odmalowała jej krajobraz, a w szczególności Tatry i Zakopane. Czytając, czytelnik odnosi wrażenie, że spaceruje wraz z bohaterami po Krupówkach i górskich szlakach, niemal czuje powiew mroźnego wiatru na policzku czy prószący wprost na nos śnieg.


Podsumowując, Magdalenie Majcher udało się stworzyć historię prawdziwą, niebanalną, inną pod każdym względem. "Wszystkie pory uczuć. Zima" to ciepła, sentymentalna a zarazem przejmująca powieść o dramacie, w który zaangażowana została cała rodzina, o obowiązkach ponad miarę, obietnicy, sekretach, o naszych słabościach i ułomnościach, nieszczęśliwej miłości, poszukiwaniu spokoju, samoakceptacji i nadziei. Polecam każdej kobiecie, a zwłaszcza naszym mamom i babciom. Myślę że doskonale odnajdziecie się w tej lekturze, która wywoła u Was masę wspomnień. 


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Autorce i Wydawnictwu Pascal




sobota, 20 stycznia 2018

Wybaczenie - Agnieszka Lingas-Łoniewska


Wybaczenie
Cykl: Łatwopalni (tom 3)
Agnieszka Lingas-Łoniewska
Wydawnictwo: Novae Res
Liczba stron: 232
Ocena: 9/10

Moje wrażenia:


"Wybaczenie" to ostatni tom trylogii "Łatwopalni". W tej części mamy dalsze losy trzech par bohaterów. Monika i Jarek cieszą się rodzicielstwem i wreszcie spokojnym życiem. Dużo więcej dzieje się za to u ich przyjaciół. Sylwia jest w trakcie sprawy rozwodowej, ale jednocześnie próbuje ułożyć sobie życie z Bernim. Jednakże mężczyzna po szesnastu latach od rozstania z żoną dowiaduje się, że ma córkę. Czy podoła roli ojca? Grzegorz uzyskuje opiekę nad synkiem Adasiem. Natomiast Dorotę dręczy przeszłość, której przyjdzie stawić czoło. Czy wszyscy wyjdą na prostą i odnajdą upragnione szczęście?

"Bo przecież powinno się pamiętać tylko to, co dobre, po co katować umysł złymi wspomnieniami?"

Agnieszka Lingas-Łoniewska w tej części skupiła się w dużej mierze na relacjach rodzicielskich i wychowawczych. Z jednej strony mamy wychowywanie nastolatki, z drugiej kilkuletnie dzieci, dochodzi jeszcze nowo narodzone dziecko. Zatem mamy nakreślony pełen przekrój  relacji, gdzie z łatwością odnajdzie się każdy czytelnik posiadający jakąś pociechę. Bardzo ładnie została również pokazana szczera przyjaźń, o którą w dzisiejszych czasach coraz trudniej. Nie mogę wspomnieć jeszcze o kwestii przebaczenia, która odegra w książce znaczącą rolę. Każdy z nas doskonale wie, jak niełatwo jest wybaczyć. Wybaczenie przychodzi nam niezwykle trudno nie tylko drugiej osobie, ale przede wszystkim samemu sobie, by można było dalej spokojnie żyć.

"(...) jedyne wyjście to wybaczyć. Sobie, innym, światu, okolicznościom. Wybaczyć i iść do przodu z czystym sumieniem, które wkrótce zabrudzi się na nowo różnymi grzeszkami i błędami, aby znów i znów dokonać rozrachunku, wybaczyć i ponownie startować z czystą kartą."

Bohaterowie w dalszym ciągu budzą naszą sympatię. Posiadają różnorakie, czasem sprzeczne cechy charakteru, nie są pozbawieni wad, zdarza się im popełniać błędy, przez co wydają się nam być realnymi i bliscy. Najbardziej zaś podziwiam ich za to, że mimo przeciwności losu nie poddają się, uczą się na błędach, a dla swoich bliskich gotowi są zrobić wszystko. Autorka wykazała się ciekawym pomysłem na to, w jakim kierunku poprowadzić swoich bohaterów, jak jeszcze bardziej skomplikować i tak niepozbawione problemów ich życie. Jednocześnie w równie interesujący sposób wyplątała ich z tychże problemów. Przełożyło się na to na to, że czytało się z dużym zaangażowaniem, a przede wszystkim  z ogromem emocji. Dla mnie to zawsze liczy się najbardziej. Tak wiec po chwilach radości następują momenty smutku i niepewności i na odwrót. Jeśli zaś chodzi o sceny miłosne, to utrzymane są w tonie poprzednich części - są odważne, ale podane w smaczny sposób.   

"Wybaczenie.
Ktoś kiedyś napisał, ze bez tego trudno żyć. Trudno nawet umrzeć."

Książka jest spójna, dopracowana a wydarzenia realistycznie przedstawione. Akcja toczy się szybko, zaskakując rozwojem wypadków w najmniej spodziewanym momencie. Jeden mały minus - dlaczego to wszystko tak szybko się czyta? Przez te trzy tomy serii zdążyłam się zżyć z bohaterami na tyle, że bardzo ciężko jest mi się z nimi rozstać.

"Wybaczenie" to powieść o wielkiej miłości, szczerej, prawdziwej przyjaźni, które potrafią pokonać wszelkie przeciwności losu. To lektura o tym, że czasem warto postawić wszystko na jedną kartę, zaryzykować i powiedzieć otwarcie o swoich oczekiwaniach, potrzebach, pragnieniach i marzeniach. Życie czasem pokazuje, że nie warto bez końca czekać, żyć w zawieszeniu. Trzeba wziąć sprawy w swoje ręce i zawalczyć o szczęście. To książka, która daje nadzieję, wzrusza i skłania do wielu refleksji. Gorąco polecam całą serię!


środa, 17 stycznia 2018

Przebudzenie - Agnieszka Lingas-Łoniewska


Przebudzenie
Cykl: Łatwopalni (tom 2)
Agnieszka Lingas-Łoniewska
Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 284
Ocena: 9/10

Moje wrażenia:


"Przebudzenie" to kontynuacja "Łatwopalnych", w której to bohaterowie w dalszym ciągu muszą zmagać się z własną przeszłością i podjąć niełatwe decyzje. Po zaskakującym zakończeniu pierwszej części, byłam bardzo ciekawa, w jakim kierunku posunie się ta historia. 

Monika to już nie ta sama zagubiona dziewczyna. Ciąża sprawiła, że stała się pewną siebie kobietą. Wiele się słyszy, że ten odmienny stan w życiu każdej kobiety wiele zmienia. Nie inaczej więc było w jej przypadku. Dziewczyna będzie musiała dokonać pewnego wyboru i zdaje się, że jest na to gotowa. Choć zrani tym jednego z mężczyzn, postąpi tak jak dyktuje jej serce. Jednakże przegrany nie spocznie na laurach i nie podda się bez walki... 

"Kiedyś się przebudzisz i dojdziesz do wniosku, że możesz nabrać powietrza w płuca i nie czujesz już tego nieznośnego bólu. Zrozumiesz, że właśnie nadszedł dla ciebie nowy dzień. Po tym przebudzeniu już wszystko będzie inne, bardziej przyjazne i mniej bolesne. Ale całej przeszłości nigdy nie wymażesz."

Sylwetki bohaterów zostały doskonale skrojone. Zostali obdarzeni wiarygodnymi portretami psychologicznymi. Można odnieść wrażenie, że są naszymi bliskimi przyjaciółmi. Ich wybory nie zawsze są tymi właściwymi. Targają nimi wątpliwości, a wydarzenia z przeszłości nie pozwalają o sobie zapomnieć, z którymi w końcu trzeba będzie się rozliczyć. Agnieszka Lingas-Łoniewska nie skupia się jedynie na Monice, ale wprowadza sporo innych wątków i postaci drugoplanowych. Sylwia, Berni, Grzesiek i Dorota sprawiają, iż fabuła jest jeszcze bardziej interesującaUczucia, jakie towarzyszą bohaterom książki, wręcz przechodzą na czytelnika, nie pozostawiając go obojętnym na ich losy. Wraz z nimi wszystko przeżywamy, kibicujemy im w niełatwej drodze do szczęścia. Tak więc ponownie dostajemy mnóstwo niezapomnianych emocji i przeżyć.

Autorka przypomina, aby nikogo z góry nie oceniać, nie przekreślać, bo może się okazać, że mylimy się w swoich osądach. Każdy zasługuje na to, aby dać mu szansę. Drugą sprawą jest to, iż nie potrafimy ze sobą rozmawiać. Nie mówimy wprost o tym, co nas trapi, niepokoi, pozwalając na snucie niepotrzebnych niedomówień.

"Ludzie są czasami tacy dziwni. Niedopowiedzenia, uprzedzenia, brak dialogu i - ot tak! - można wszystko stracić."

Malowniczy klimat małej miejscowości, jaki stworzyła autorka, idealnie oddaje tę małomiasteczkowość, gdzie trudno o zachowanie prywatności, a nawet najmniejszy incydent nie pozostaje bez echa i staje się źródłem plotek. 

Czyta się naprawdę szybko i nie wiadomo kiedy a już jest po lekturze. Ciężko oderwać się od książki, gdy autorka ze strony na stronę podsyca naszą ciekawość na to, co wydarzy się dalej.

Tytuł jest tu nie bez znaczenia. Zastanawiałam się czy będzie współgrał z treścią? I tak też się stało, jest idealnie dobrany, bowiem bohaterowie przechodzą wewnętrzną przemianę, przebudzenie, na naszych oczach zachodzi w nich ogromna zmiana.

"Przebudzenie" to powieść o trudnej przeszłości i jeszcze trudniejszych wyborach nie pozostających bez konsekwencji. To także książka o zdradzie, zemście, przebudzeniu, wybaczeniu i drugiej szansie, okraszona szczyptą humoru, strachu i erotyzmu. Czym prędzej więc zabieram się za ostatni tom tej opowieści, nie mogę pozwolić sobie na przerwę. Jesteście ciekawi, czy Jarek ponownie ucieknie? Sięgnijcie po tę książkę a będzie zaskoczeni. 

  

niedziela, 14 stycznia 2018

Łatwopalni - Agnieszka Lingas-Łoniewska


Łatwopalni
Cykl: Łatwopalni (tom 1)
Agnieszka Lingas-Łoniewska
Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 276
Ocena: 9/10

Moje wrażenia:


Tak dawno czytałam pierwszy tom tej serii, że przed poznaniem dalszych losów bohaterów, musiałam raz jeszcze powrócić do niniejszej książki, co było dla mnie ogromną przyjemnością.

Monika Rudzka i Jarek Minc mają za sobą trudne przeżycia. Monika to 30-letnia niepewna siebie nauczycielka języka polskiego, która wciąż rozpamiętuje to, co było, wraca myślami do tych, którzy ją skrzywdzili. Jarek przyjeżdża do podwałbrzyskiego miasteczka, by zatrzymać się tam na chwilę, gdyż od dawna nie zagrzał nigdzie miejsca na dłużej. Mężczyzna wynajmuje wolny pokój u Moniki. Dość szybko zbliżają się do siebie i wydaje się, że odnaleźli wreszcie to na, co tak długo czekali. Jednak w wyniku pewnych okoliczności ich związek może nie przetrwać. Czy będą w stanie i czy znajdą w sobie siłę, by zawalczyć o wspólne szczęście? I jest jeszcze Grzegorz, który zrobi wszystko, aby znów być z Moniką. Stara czy nowa miłość? Którego z nich wybierze dziewczyna? 

"Ludzie są tacy łatwopalni. Płoną i gasną, zanim słońce zdąży się schować za chmurami. Po co to wszystko? Jesteśmy tylko maleńkim płomykiem w wieczności. Czy nie lepiej płonąć jasnym blaskiem i pod koniec dnia zniknąć  z godnością i w  poczuciu dobrze wykonanego zadania?"

Los postawił sobie na drodze parę głównych bohaterów w nie do końca odpowiednim momencie. Ale czy zawsze na miłość jest odpowiedni czas? Uczucie to rządzi się swoimi prawami, nie pytając nas o zdanie czy jesteśmy na nią gotowi czy nie.

Od przeszłości trudno uciec, widać jaki ma ona wpływ na teraźniejszość i przyszłość. Zwłaszcza boleśnie o tym przekonał się Jarek, który bije się z myślami czy warto odkrywać przed innymi to, co go spotkało. Odczuwa lęk przed tym czy zostanie zrozumiany. Z drugiej strony boi się, że w końcu zapomni o tym, co się wydarzyło. Czy w końcu upora się ze swoimi demonami, przestanie uciekać i pozwoli sobie na szczęście?

"Uciekał. Bo nie mógł nigdzie zostać na dłużej. To była jego kara. A może... kiedyś... stanie się odkupieniem?"

Agnieszka Lingas-Łoniewska w swojej powieści porusza szereg ważnych życiowych problemów. Mamy relacje damsko-męskie, a także tę pomiędzy matką a córką. Monika mieszka z matką, która ma do niej pretensje, że w pewnym momencie nie potrafiła wykorzystać swojej szansy, że przegrała życie, przyszłość, dostatek. Czy kobiety w końcu osiągną porozumienie? Autorka podejmuje również temat alkoholizmu czy straty bliskich osób. 

"Maski. Ludzie kochają zakładać maski. On też ciągle nosił swoją. Tylko ona potrafiła dostrzec to, co się pod nią znajdowało." 

Bohaterowie zostali wykreowani znakomicie. Wraz z nimi przeżywałam targające nimi rozterki i uczucia. I choć nie ze wszystkimi ich wyborami się zgadzałam, to wiem, że każdy ma prawo do własnych decyzji. Autorka nie pominęła również postaci drugoplanowych, którym nadała wyraźne cechy charakteru. Natomiast erotyka, jaka się pojawia jest subtelna, nie przysłaniająca problemów bohaterów.

"Bez cierpienia nie rozumie się szczęścia."

Połączenie romansu z kryminałem wyszło bardzo udanie. Książka pochłonęła mnie od pierwszych stron, wywołała mnóstwo emocji i długo nie pozwoliła mi się pozbierać. Sprawiła, że poczułam ogromny apetyt na to, by poznać dalsze losy bohaterów. 

"Łatwopalni" to powieść życiowa, autentyczna, której wydarzenia mogłyby mieć miejsce w rzeczywistości. To książka o niekoniecznie trafnych decyzjach, o walce z samym sobą, miłości, tajemnicach, skomplikowanych relacjach międzyludzkich. Polecam!

      

środa, 10 stycznia 2018

Zimowa miłość - Elżbieta Rodzeń


Zimowa miłość
Elżbieta Rodzeń
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Liczba stron: 461
Ocena: 10/10

Moje wrażenia:


Anna i Michał poznali się na pierwszym roku medycyny. Oboje dla studiów zrezygnowali ze swoich pasji - on z kolarstwa górskiego, ona z malarstwa. Gdy przyjaźń przeradza się w miłość, planują wspólną przyszłość. Nagle Anna zrywa z Michałem nie mówiąc dlaczego go porzuca. Mija szesnaście lat. Anna jest dyrektorem kliniki chirurgii plastycznej, a Michał pracuje w szpitalu dziecięcym. Choć mieszkają w jednym mieście, starają się, aby się nie spotykać. Pewnego dnia jadą na tę samą konferencję. Co się wydarzy, gdy staną oko w oko?   
   
"Myślę, że żeby za kimś tęsknić, trzeba go najpierw kochać."

Pisarka stworzyła interesujących bohaterów. Już od pierwszych stron wręcz pokochałam Michała. Po prostu nie można inaczej. To mężczyzna pełen ciepła i opiekuńczości, który wiele w swoim życiu przeszedł. A co do Anny, no cóż... ją również da się lubić, mimo tego co zrobiła. Początkowo jest wycofana, zagubiona, ale potem nadrabia i potrafi zawalczyć o swoje szczęście. Całym sercem kibicowałam tej dwójce, a nawet bałam się o nich poznając wszystkie wydarzenia, jakie zgotowała im autorka. Postacie drugoplanowe również zapadają w pamieć i stanowią dobre dopełnienie fabuły, zwłaszcza jedna mała dziewczynka.
   
Elżbieta Rodzeń poprzeplatała teraźniejszość z przeszłością. Dzięki takiemu zabiegowi możemy lepiej poznać bohaterów, jak i to dlaczego Anna podjęła taką, a nie inną decyzję. I, co najważniejsze, spróbować w jakiś sposób ją zrozumieć. Choć osobiście uważam, że postąpiła samolubnie. Jej wybór miał oszczędzić Michałowi cierpień, a jednak stało się tak, że koniec końców cierpiał.  

Nie da się nie zauważyć, iż autorka stworzyła piękny obraz miłości pomiędzy bohaterami, która wszystko przetrwa, zrozumie i wybaczy. Może to wydawać się trochę wyidealizowane, ale niewątpliwie i takie historie zdarzają się w prawdziwym życiu. A przede wszystkim takie opowieści chce się czytać nie tylko w okresie świąteczno-zimowym.    

 "Wiesz, kiedy jesteśmy młodzi myślimy, że miłość przetrwa wszystko - spojrzał na mnie - ale to tylko uczucie. Nie sprawi, że świat nagle się zmieni, a ludzie przestaną nas krzywdzić. Miłość jest piękna, ale niczego nie ułatwia."

Gdybym miała jednym słowem podsumować tę książkę, byłoby to kłamstwo. Kłamie Anna, jej ojciec, przyjaciółka... choć dla nich jest to ukrywanie prawdy. Wątek z kłamstwem czy zatajeniem prawdy (każdy nazwie to jak chce) zmusza czytelnika do zastanowienia się nad jego istotą. Czy każde kłamstwo można usprawiedliwić? Czy zatajając prawdę wyrządzamy więcej krzywdy czy chronimy przed tym drugą osobę? I czy tym samym nie krzywdzimy również siebie? 

"Prawda zawsze jest dobra. Ludzie mogą cię skrzywdzić, ale fakty są tylko faktami. Poza tym będziesz mogła z nimi zrobić, co będziesz chciała. To twoja decyzja."

"Zimowa miłość" to słodko-gorzka życiowa powieść o miłości, przyjaźni, wybaczeniu, o błędnych decyzjach i ich konsekwencjach. Książka wzrusza, miejscami bawi, bije z niej smutek i samotność, a jednak daje nadzieję i wiarę w to, że zawsze warto walczyć o swoje szczęście. W tym roku zima nas nie rozpieszcza śniegiem i mrozem, ale zdecydowanie na brak białego puchu nie można narzekać w niniejszej powieści. Tu wręcz jesteśmy zasypani nim i lgniemy w głębokich zaspach emocji. Gorąco polecam! 


sobota, 6 stycznia 2018

Jutro będziemy szczęśliwi - Anna Dąbrowska


Jutro będziemy szczęśliwi
Anna Dąbrowska
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Liczba stron: 304
Ocena: 9/10

Moje wrażenia:


Zuzanna Majewska od trzech lat bezskutecznie próbuje poskładać swoje życie od nowa. Jej wielka miłość, Adam zniknął bez słowa pożegnania łamiąc jej serce. Gdy Zuzie wydaje się, że może ruszyć dalej, wtedy zjawia się On. Co takiego się stało, że Adam porzucił dziewczynę? Czy będą mogli być jeszcze szczęśliwi? Czy Adam odzyska zaufanie i uczucie Zuzy?

"Życie nie polega na cofaniu się, tylko na zawracaniu i wybraniu odpowiedniej drogi, gdy ścieżki prowadzą donikąd."

Autorka wiarygodnie oddała wszystkie uczucia i emocje, jakie udzielają się bohaterom. Tęsknota, żal, niepewność, zagubienie, nadzieja - towarzyszymy im w ich rozterkach i decyzjach. Pisarka postawiła na dwutorową narrację, gdzie wszystkie wydarzenia pozwoliła nam obserwować z perspektywy Zuzanny i Adama. Dzięki temu możemy w pełni zrozumieć ich postępowanie oraz poznać co wydarzyło się w przeszłości. 

"Czasem lepiej nie wiedzieć, jak brzmi prawda."

Autorka nie stroni od trudnych i ważnych tematów, jak chociażby niepełnosprawność czy załamanie nerwowe. Stanowią one idealne spoiwo pomiędzy bardziej błahymi problemami. Poza tym autorka przemyciła miedzy wierszami garść mądrości i tego, co w życiu ważne. Zrobiła to w sposób nienachalny, ale zdecydowanie dający pożywkę do wielu refleksji i przemyśleń.  

Autorka porusza serce czytelnika opowiedzianą historią. Już od pierwszych stron zostajemy wciągnięci w jej fabułę, klimat i nie chcemy tak szybko opuszczać swojskiego miasteczka Urokliwe. Pięknie pisarka odmalowała tę miejscowość. Przedstawiła je jako miejsce pełne uroku, czaru i niepowtarzalnego klimatu. 

Bardzo odpowiada mi to, iż autorka nie wyłożyła wszystkiego od razu, tylko umiejętnie stopniowała napięcie. W rezultacie czyta się z dużym zainteresowaniem i chęcią poznania jak najszybciej finału. 

Anna Dąbrowska przypomina nam o tym, że na szczęście nigdy nie jest za późno. Trzeba o nie walczyć, próbować, bo kolejnej szansy możemy nie dostać. To, czy będziemy jutro szczęśliwi, zależy tylko od nas samych. Podobnie zresztą jest z marzeniami. Ale nic więcej nie zdradzę, aby nie psuć Wam przyjemności z czytania.  

"Wszystko, co posiada moc w naszym życiu, to chwila. Jeden moment. Dlatego też ważne jest, byśmy cieszyli się tą chwilą i zapamiętywali momenty; byśmy często powtarzali, że skoro nie udało się dzisiaj, to uda się jutro." 

"Jutro będziemy szczęśliwi" to powieść o trudnych, nie zawsze właściwych wyborach i konsekwencjach, jakie ze sobą niosą. To piękna, zimowa opowieść, która otula jak ciepły koc. Specjalnie zostawiłam sobie tę książkę na świąteczno-zimowy czas, aby jeszcze bardziej poczuć ten niezwykły, magiczny klimat. Autorka dała się poznać z innej strony, wcale nie gorszej. Polecam!


środa, 3 stycznia 2018

Zanim wstanie dla nas słońce - Gabriela Gargaś


Zanim wstanie dla nas słońce
Seria: Między nami (tom 2)
Gabriela Gargaś
Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 406
Ocena: 10/10

Moje wrażenia:


"Zanim wstanie dla nas słońce" to kontynuacja "Takiej jak ty", którą jakiś czas temu miałam okazję czytać i która zrobiła na mnie pozytywne wrażenie. Autorka kończąc poprzedni tom, pozostawiła czytelnika z pewną niewiadomą. Tu mamy możliwość poznania historii Stefanii, która pracując jako położna popełni błąd, który będzie miał niebagatelny wpływ na życie wielu osób. Poza tym kobieta uwikła się w długoletni romans z kolegą z pracy, z przystojnym lekarzem Wojdarem. Stefania zaniedba rodzinę, męża i córkę, która dowie się o romansie matki. Liwia wyjeżdża na wieś do babci, gdzie poznaje Filipa i z którym zachodzi w ciążę. Przy porodzie asystuje jej matka. Co się wydarzy?     

Autorka w swojej książce obnaża ludzkie słabości, przez co sami bohaterowie są nam bardzo bliscy, bo my również nie jesteśmy pozbawieni wad. Zresztą sama pisarka wystrzega się oceniania swoich bohaterów. Przybliża nam ich sylwetki, motywy postępowania i to my sami musimy wyciągnąć własne wnioski. Pokazuje jednocześnie, że w życiu nic nie jest czarno-białe, a miłość nie zawsze jest różowa. Często bywa okrutna i brutalna. Ta książka i ta historia uczą, by nikogo nie oceniać zbyt pochopnie. Jednak czytając, niejednokrotnie łapałam się na tym, że nie potrafię nie wyrazić swojej dezaprobaty dla postępowania bohaterów.

"Nieważne, jak ciemna jest noc, zawsze w końcu nastaje po niej dzień. A kolejny dzień to nowa historia, którą sami spisujemy. W życiu każdego człowieka zdarzają się mniejsze i większe nieszczęścia, ale życie toczy się dalej, czy tego chcemy, czy nie. W chwili największego smutku spójrz na barwne skrzydła motyla, na wschodzące słońce, na szumiące morze. Weź głęboki oddech. Opatrz rany i ruszaj przed siebie... Zawsze przed siebie." 

Gabriela Gargaś kolejny raz udowodniła, że potrafi tak skonstruować fabułę, że wszystkie wydarzenia, jakie mają miejsce, emocje, jakie targają bohaterami, udzielają się i czytelnikowi. A, co najważniejsze, to wszystko jest tak bardzo realne, że można odnieść wrażenie, iż jesteśmy naocznym świadkiem rozgrywających się scen. 

Autorka stworzyła bardzo autentycznych i wyrazistych bohaterów. Ubrała ich w liczne rozterki, przemyślenia, pokazując całą paletę emocji, jakie nimi targają. Pięknie opisała miłość matki do dziecka, pokazując je jako uczucie wszechpotężne, zdolne do każdego poświęcenia. Z drugiej strony nakreśliła trudne relacje rodzicielskie, które pełnią tu jedną z nadrzędnych ról. Równie ważny, o ile nie najważniejszy okazał się wątek zdrady i jego wpływ na rodzinę. 

"Romans to nie tylko dwoje ludzi. To ich rodziny, dzieci... To ból, który zadajesz nie tylko sobie, ale i swoim bliskim."

To nie jest w żaden sposób przesłodzona powieść z happy endem, jaka mogłaby się na pierwszy rzut oka wydawać. Zakończenie tej historii po prostu wbiło mnie w fotel. Tego się zupełnie nie spodziewałam. To coś znacznie więcej, co przy odrobinie wysiłku na pewno odkryjecie. 

"Zanim wstanie dla nas słońce" to mądra, wzruszająca, emocjonalna, skłaniająca do wielu refleksji i przemyśleń powieść. To książka pełna bólu, smutku, o potrzebie bycia kochaną, pożądaną, docenianą, o sile matczynej miłości, o nie zawsze właściwych wyborach. Polecam!