niedziela, 29 listopada 2020

Piekło Hulka - Agnieszka Siepielska

 

Tytuł: Piekło Hulka 
Cykl: Sinners & Reapers (tom 2)
Autor: Agnieszka Siepielska 
Wydawnictwo: NieZwykłe
Ilość stron: 279
Ocena: 9/10

Jay podczas pobytu w domu rodzinnym spotyka Chloe – dziewczynę, którą znał od dziecka. Patrzy na nią jak oniemiały, ponieważ nigdy by się nie spodziewał, że podlotek zmieni się w taką piękność.

I co gorsza – chyba się zakochał.

Wszystko układa się idealnie. Kiedy Chloe zachodzi w ciążę, Jay postanawia kupić pierścionek zaręczynowy i się oświadczyć. Jednak to, co stanie się później, będzie przyczyną jego cierpienia przez kilka długich lat. Chloe zrani go najboleśniej jak to tylko możliwe.

Kiedy po latach widzi ją w klubie, nie może uwierzyć w to, jakie ma szczęście. W końcu będzie mógł się zemścić. Chloe zapłaci za to, co zrobiła! Zgotowała mu piekło, a teraz sama pozna jego smak.

"Kocham go na tyle, że jestem w stanie do końca życia nosić ten ciężar za nas oboje. Wolę, żeby nienawidził mnie."

"Piekło Hulka" to drugi tom cyklu Sinners & Reapers, w którym autorka ponownie zabiera nas w świat motocyklowego klubu i, w moim odczuciu świetnie jej to wychodzi.

Ta książka idealnie pokazuje, jak sprawdza się znane porzekadło, że od miłości do nienawiści jeden krok. To cienka linia, którą łatwo przekroczyć krzywdząc drugą osobę. Żal, nienawiść i chęć zemsty muszą toczyć ze sobą walkę o nadal tlące się gdzieś w środku uczucie i miłość. Czy bohaterem uda się dojść z tym wszystkim do ładu, naprawić błędy z przeszłości i wybaczyć? Tego nie zdradzę, musicie sami sprawdzić.

"Człowiek, o którym kiedyś mogłam powiedzieć, że jest moim przyjacielem, uważa mnie teraz za największą zarazę tego świata."

Tym, co mnie najbardziej zaskoczyło w tej książce, to to, iż tym zranionym był męski bohater (bo zazwyczaj mamy odwrotną sytuację). Przepadłam w tej historii na kilka chwil. Tylko kilka, gdyż książka zbyt szybko się skończyła, a chciałabym pozostać z jej bohaterami jeszcze dłużej. Poczułam ich miłość, pasję, pożądanie, strach, ból i łzy - cały kalejdoskop uczuć.

"Dlaczego ona nie cierpi z powodu tego, co zrobiła, kiedy ja cały czas płonę w piekle, które mi zgotowała?"

Tak jak Paxton z poprzedniej części, tak i Hulk to silny, pewny siebie samiec alfa. Ale czy, gdy na horyzoncie pojawi się Chloe... to opadnie cały ten pancerz, jaki wokół siebie zbudował? Ogólnie męscy bohaterowie to dominujący faceci, zaś kobiety to nie żadne mimozy. One również gotowe są do poświęceń, potrafią walczyć o to, na czym im zależy i okręcać sobie facetów wokół małego palca.

"Aby dojść do tego momentu, musieliśmy przejść przez piekło. Każde kłamstwo, oszustwo, zdrada. Każda łza, zadana rana powinny nas w rezultacie rozdzielić, złamać, lecz tak się nie stało. Jesteśmy teraz silniejsi niż kiedykolwiek."

Agnieszka Siepielska doskonale weszła w głowy bohaterów ukazując nam ich myśli, problemy, popełnione błędy, słabości, wątpliwości. Spotykamy również postaci z poprzedniego tomu i nie tylko sprawdzamy, co u nich słychać, ale oni odgrywają tu znaczącą rolę.

Autorka posiada lekkie pióro, potrafi odpowiednio wyważyć opisy, dołożyć sporą ilość humoru (mała Carly wymiata!), a przede wszystkim sprawić, że dzięki żywym, skrzącym dialogom jesteśmy jeszcze bliżej bohaterów.

"Piekło Hulka" to pełna emocji powieść o destrukcyjnym pragnieniu zemsty. Ta książka kusi intrygami, tajemnicami, twardymi regułami gry, dominacją i miłością, która musi się odnaleźć. Dołączycie do facetów z klubu motocyklowego i ich... utrapień? 




sobota, 28 listopada 2020

Zapowiedź: "Niechciany spadek" Monika Chodorowska [Patronat medialny]

 


Miło mi poinformować, iż blog Sza! Teraz czytam objął patronatem medialnym powieść "Niechciany spadek" Moniki Chodorowskiej, która ukaże się pod skrzydłami Wydawnictwa Lucky. Premiera już 4 grudnia!


OPIS 👇

Powiedzenie, że człowiek uczy się na błędach nie dotyczy Hani. Wciąż powiela schematy i kurczowo trzyma się złudzeń. Kolejne związki przynoszą rozczarowanie i poniżenie. Dopiero jednak uwikłanie w romans z pospolitym przestępcą podziała jak zimny prysznic.

Czy dziwna ciotka z Podlasia i nowa praca pomogą jej w tym?

Czy uda jej się odczarować zawód pielęgniarki?

Czy wreszcie spotka godnego zaufania mężczyznę?



Skusicie się na tę książkę? 😃


piątek, 27 listopada 2020

Niegrzeczne święta - antologia


Tytuł:
Niegrzeczne święta 
Praca zbiorowa: Beata Majewska, Emilia Szelest, Agnieszka Lingas-Łoniewska, Ewelina Dobosz, Katarzyna Berenika Miszczuk, Justyna Chrobak, Meg Adams, Anna Langner, Kinga Litkowiec, Robert Ziębiński
Wydawnictwo: Kobiece
Ilość stron: 432
Ocena: 8/10

"Niegrzeczne święta" są zbiorem dziesięciu opowiadań polskich autorek i jednego autora. Wśród nich znalazłam takie, których twórczość autorów była mi wcześniej znana, ale i takie, które dopiero odkryłam. W zasadzie każdy tekst w jakiś sposób mnie do siebie przyciągnął, czymś innym mnie zainteresował. Nie było takiego, który by mnie rozczarował czy sprawił, że nie chciałabym dobrnąć do końca.

Klimat świąt w mniejszym lub większym stopniu czuć w każdej nowelce, jednakże bardziej przebija się historia miłosna. Ale chyba o to chodziło, prawda? Wszak wystarczy spojrzeć na tytuł.

Każde opowiadanie jest inne, napisane w różnym stylu i poprowadzoną fabułą. Łączą je jednak gorące uniesienia, pożądanie i pikanteria. Autorzy przemycili w swoich opowiadaniach sporą dawką humoru. Myślę więc, że jest to idealna lektura na poprawę nastroju i relaks. Tu każdy znajdzie coś dla siebie.

"Świąteczna ucieczka" Meg Adams
Moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki, która swoim opowiadaniem mocno rozpoczyna ten zbiór. Jest pikantnie, erotycznie i sensacyjno-kryminalnie. 

"(...) - Pocałowałem ją mocno, zaborczo. Tak, żeby już nigdy nie chciała zwiedzać. Byłem za stary na gonienie jej z pantofelkiem po całym mieście."

"Śnieg we włosach" Robert Ziębiński
Moją uwagę w książkach zawsze zwraca męski punkt spojrzenia na uczucia, więc tekst Roberta Ziębińskiego sprawił, że zatrzymałam się przy nim nieco dłużej. I przyznaję (jakkolwiek by to nie zabrzmiało) - rzeczywiście niesfornie to wyszło... ale ani joty nie było wzmianki o świętach.

"Wszystko dobrze wygląda z daleka. Gdy tylko się zbliżasz, czar pryska."

"Dziewczyna pod choinkę" Anna Langner
Przy tym opowiadaniu powiem tylko tyle, że... młot pneumatyczny rozbroił mnie całkowicie. Świetna historia udowadniająca, że w każdym z nas drzemie odwaga, by coś zmienić w swoim życiu.

"Nie chcę swojego poukładanego, monotonnego życia, nie chcę życia pod dyktando rodziców. Niech wleci tutaj jakiś tajfun i zrobi bałagan. Taki, żeby matka zbierała szczękę z podłogi."

"Nim skończy się rok" Emilia Szelest
To historia o chwytaniu szans, pokazująca by zbyt dużo nie myśleć, nie analizować, tylko działać. I jak najczęściej zdobywać się na spontaniczne zachowanie. Dla tych, co wierzą w przeznaczenie.

"W życiu trzeba w coś wierzyć, nawet jeżeli jest to tak idiotyczne jak magia nowego roku (...)"

"Nieproszony gość" Kinga Litkowiec
Tu również nie miałam jeszcze okazji poznać książek autorki. Mafia, włoski gang, niebezpieczeństwo - to opowiadanie rozpaliło we mnie ochotę na więcej...

"Czułam się przy nim bezpiecznie i jednocześnie bałam się przebywać obok niego."

"Wigilijny napad" Beata Majewska
Tu jawa i sen mieszały się ze sobą tworząc obraz, który sprawiał, że momentami nie byłam pewna, co jest prawdą, a co nie. Finalnie historia wlała w moje serce wiarę i nadzieję na to, że zawsze można zmienić swoje życie na lepsze. 

"Czasami tak cholernie nam na czymś zależy, że nie przyznalibyśmy się do tego za żadne skarby."

"Rozpakuj mnie na prezent" Agnieszka Lingas-Łoniewska 
Jak Agnieszka Lingas-Łoniewska to wiadomo, że mogę spodziewać się emocji. I to było, ale i też ta historia tchnęła refleksją, smutkiem. To, w jaki sposób autorka ją poprowadziła - rozczuliło mnie.

"W tym świecie, w którym się poruszałem, potrzebowałem odrobiny normalności, bo dzięki temu wciąż czułem, że jestem tu i teraz, żyję, a życie ma wciąż jakąś wartość."

"Sylwester w rytmie kizomby" Justyna Chrobak
Bardzo lubię spotykać w książkach wątki muzyczne i taneczne, więc tekst autorki sprawił mi wielką radość. Rytmy kizomby potrafią rozpalić zmysły...

"Nie wyrzeknie się tańca przez jakiegoś durnego faceta. Już za dużo razy rezygnowała z siebie w imię poturbowanego serca."

"Noworoczne wspomnienie" Ewelina Dobosz
I kolejna moja pierwsza styczność z twórczością autorki. Czy stare porzekadło sprawdzi się, iż stara miłość nie rdzewieje, ma rację bytu i czasem warto wstąpić do tej samej rzeki, spróbować raz jeszcze?

"Jeżeli pozwolę mu na więcej, znowu skończę ze złamanym sercem. Nic dwa razy się nie zdarza." 

"Pocałunek pod jemiołą" Katarzyna Berenika Miszczuk 
Moja druga przygoda z tekstem autorki, i ponownie jest to opowiadanie. Pani Kasia stworzyła coś, co zaskakuje nietuzinkowością. Może nie do końca realna historia, ale bez wątpienia interesująca.

"Nie do końca była taka twarda, jaką chciała udawać. Pomyślał, że chyba nadszedł czas, żeby ze zwierzyny zamienić się w łowcę."

Podsumowując: "Niegrzeczne święta" to gorąca i zdecydowanie niegrzeczna antologia udowadniająca, że każdy z nas potrzebuje drugiej osoby, że pragnie kochać i być kochanym. Samotność, tęsknota, popełnione błędy, szansa zmiany - zajrzyjcie do bohaterów książki i sprawdźcie, jak sobie z tym wszystkim poradzą. A zapewniam, że będzie się działo!




Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Kobiece



środa, 25 listopada 2020

Gorąca gwiazdka - antologia

 

Tytuł: Gorąca gwiazdka 
Praca zbiorowa: Katarzyna Berenika Miszczuk, K.A. Figaro, Alexa Lavenda, Patrycja Strzałkowska, Małgorzata Oliwia Sobczak, Jagna Rolska, Katarzyna Mak, Joanna Dubler, Kaja Łęcka, Maya Frost, Alicja Skirgajłło, Elżbieta Kozłowska
Wydawnictwo: LipstickBooks 
Ilość stron: 352
Ocena: 9/10

Co może bardziej rozgrzać atmosferę świąt niż kilka opowieści z pieprzykiem? Zwłaszcza autorstwa popularnych autorek polskich powieści erotycznych. Świetnie znane czytelnikom
i początkujące autorki piszą własną wersję wymarzonych gwiazdek. Będzie wzruszająco, namiętnie, niebo zadrży od przeżywanych orgazmów, a i łza się w oku zakręci od wymarzonych kochanków, których los zsyła w prezencie od Mikołaja.

"Przyprawy" Katarzyna Berenika Miszczuk
Młode małżeństwo wyjeżdża na weekend do pensjonatu Kuszenie Ewy i Adama, żeby odnaleźć żar przygasłego uczucia. I zaczyna dziać się magia.

"Odmrażanie serca" K.A. Figaro 
Diana wybudowała wokół siebie mur. Czy Damian zdoła go zburzyć i zdobędzie Królową Lodu?

"Biedny bogaty Mikołaj" Alexa Lavenda
Idą święta, a w życiu Eve wszystko się wali. Nie wie, za co opłaci leczenie mamy. Pewnego dnia na drodze dziewczyny staje superprzystojny biznesmen Zack. 

"Wigilia w Zakopanem" Patrycja Strzałkowska 
Karolina organizuje integracyjny wyjazd świąteczny w góry. Niestety, okazuje się, że romans z szefem nie przyniesie jej szczęścia. 

"Druga twarz" Małgorzata Oliwia Sobczak
Anna jest pisarką po rozwodzie. Kuba jest przyjacielem jej syna. Kobieta nie potrafi przestać o nim myśleć, choć uczucie wydaje się zakazane.

"Odwołany lot" Jagna Rolska
Pilot Michał jest mężczyzną po przejściach. Czy święta w zimnym Enontekio przywrócą mu wiarę w miłość? 

"Bez lukru" Katarzyna Mak
Nowojorska pielęgniarka Majka jest samotna odkąd pamięta. W dniu, w którymkończy 25 lat, wszystko się zmienia.

"Zołza pod jemiołą" Joanna Dubler
W Wigilię psychoterapeutka dowiaduje się, że mąż chce się z nią rozwieść. Prawo serii zaczyna działać: Marta musi powierzyć stłuczoną nogę specjaliście o świątecznym nazwisku. Jak skuteczna okaże się kuracja Jakuba Jemioły?

"Co się wydarzyło tamtej niedzieli" Kaja Łęcka
Dziennikarka Alicja Grabska ratuje znaną blogerkę, która przedawkowała dopalacze. W tej sprawie pojawia się jednak więcej pytań niż odpowiedzi. Śledztwo prowadzi tajemniczy policjant Oskar Korda.

"Świąteczna kwarantana" Maya Frost 
Milena wyjeżdża w podróż przedślubną do Włoch. Zamiast jednak spędzić romantyczny weekend z narzeczonym w urokliwym hoteliku, musi odbyć kwarantannę w towarzystwie tajemniczego Matteo.

"Filadelfia zimową porą" Alicja Skirgajłło 
Ivy Preston ma wszystko - świetną pracę, narzeczonego Marka i widoki na szczęśliwą przyszłość. Pewnego dnia odkrywa, że narzeczony ma kochankę, i podpada szefowi. Czy coś jeszcze może pójść źle?

"Nieczekanie" Elżbieta Kozłowska 
Iza po bolesnym rozstaniu nie chce się angażować. Kochanek przestaje jej jednak wystarczać. Kiedy przez złośliwego kolegę nie wyjeżdża do rodziców na święta, nawet nie przypuszcza, ile zmienią w jej życiu pierogi.

"Tu była tylko ona, on i pożądanie.
Oraz rozkosz.
Dużo rozkoszy."

"Gorąca gwiazdka" jest zbiorem dwunastu erotycznych opowiadań w wykonaniu polskich autorek. Twórczość kilku z nich jest mi znana z ich pełnowymiarowych powieści. Ale z niektórymi było to moje pierwsze spotkanie. I przyznaję, iż udane, dlatego będę chciała poznać inne ich książki. 

Mamy do czynienia z erotycznymi opowiadaniami, ale w moim odczuciu zaryzykowałabym stwierdzenie, iż bardziej skręcającymi w kierunku pikantnego romansu. Jedne rozpalą Was do czerwoności, inne wzruszą, a jeszcze inne sprawią, że pomyślicie o wprowadzeniu drobnych zmian w swoim życiu. Tym, co je łączy jest klimat świąt Bożego Narodzenia.

Autorki poruszają wiele tematów i problemów, które mogą także dotyczyć nas samych. Pragnienia, marzenia i doznania, tęskota za bliskością, samotność, potrzeba przebaczenia, relacje damsko-męskie, różnica wieku, zaufanie - to tylko część z tego, co znajdziecie.

Ta krótka forma w żadnym razie nie przeszkodziła autorkom w wydobyciu w każdej z tych historii tego, co najważniejsze. Przyznaję, że spodziewałam się w tych tekstach jakiś utartych schematów, zbytniej sielanki czy ckliwości. A tu takie pozytywne zaskoczenie. To samo dotyczy bohaterów. Z pewnością są nieszablonowi, jak i zresztą wydarzenia i sytuacje, jakie będziemy rozpatrywać.

Postaciom często zdarza się przywdziewać maski, udawać kogoś, kim nie są, tłumić swoje pragnienia i potrzeby. Czy zatem magiczny czas świąt Bożego Narodzenia popchnie ich ku zmianom, doda odwagi, by zawalczyć o to, na czym im zależy? To już musicie sami sprawdzić.

"Gorąca gwiazdka" to kipiąca gorącymi emocjami antologia, która przeniesie Was w skrywany świat doznań i wyznań. Z mojej strony polecam!


Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu LipstickBooks 






wtorek, 24 listopada 2020

Niegrzeczny manager - Kristen Callihan

 

Tytuł: Niegrzeczny manager 
Cykl: VIP (tom 2)
Autor: Kristen Callihan
Wydawnictwo: Muza
Ilość stron: 384
Ocena: 8/10

Manager sztywniak wrzuca trochę na luz: zakochuje się w fotografce kapeli, którą od lat prowadzi. Istnieje jednak spore niebezpieczeństwo, że jego perfekcjonizm zniszczy to, co dopiero mogłoby się między nimi narodzić…

Gabriel „Scottie“ Scott, manager największego zespołu rockowego na świecie, jest człowiekiem chłodnym i zdystansowanym, który wymaga perfekcjonizmu od wszystkich, również od siebie. W czasie lotu do Londynu poznaje fotografkę, Sophie Darling – dziewczyna siedzi obok niego i działa Scottiemu na nerwy. Doprawdy trudno o większe niedopasowanie niż tych dwoje.
Po kilku godzinach dyskusji i innych niespodziewanych zdarzeń rozstają się z wyrazami szacunku i przekonaniem, że już nigdy więcej się nie zobaczą. Gdy okazuje się, że pracodawcą, z którym dziewczyna ma umówione spotkanie, jest właśnie Scottie, a kandydatem na stanowisko oficjalnego fotografa jego zespołu jest panna Darling, oboje przeżywają szok. Mimo że dzieli ich właściwie wszystko, z każdym dniem napięcie między nimi narasta...

"Niegrzeczny manager" jest drugim tomem cyklu VIP. A ja już teraz śmiało mogę powiedzieć, że uwielbiam tę serię. 

Kristen Callihan porusza wiele ważnych tematów i prawd życiowych, które zmuszają czytelnika do chwili refleksji, a przy okazji podwyższają wartość powieści. Trudne dzieciństwo, brak zaufania, samotność, ucieczka w pracę, walka ze słabościami, męska przyjaźń, rola wsparcia bliskich - to tylko część z tego, co znajdziecie w książce.

Autorka przede wszystkim postawiła na relacje między bohaterami. To, w jaki sposób opisała rodzące się uczucie pomiędzy Sophie a Gabrielem,  bardzo mi się podobało. Wątek ten wypadł naturalnie i prawdziwie. Słowne przekomarzanki, cięte riposty, ciągłe dogryzanie - zdecydowanie dało się odczuć tę chemię i przyciągnie, mimo iż postaci stanowią totalne przeciwieństwo siebie. To, co ich łączy to, to że oboje zakładają maski pozorów, udając kogoś, kim nie są. Ona - pyskata, zabawna. On - niedostępny, sztywny niczym robot. Czy będą potrafili zrzucić swoje maski i pokochać? Tego nie zdradzę.

"Jest niebezpieczna właśnie dlatego, że nie umiem jej kontrolować. Ma w sobie piękno topniejącego się szkła - wiesz, że się sparzysz ale i tak cię kusi, żeby dotknąć."

Istotną rolę w książce odgrywa aspekt zaufania rozumiany w dwójnasób. Bo z jednej strony mamy ukazany brak zaufania wynikający z trudnego dzieciństwa. Skutkiem tego jest odgradzanie się szczelnym murem od otoczenia, co przekłada się na trudności w stworzeniu trwałego związku. Z drugiej zaś strony mamy brak zaufania z racji popełnionych niegdyś błędów. Widzimy jak ciężko jest uzyskać ponowne zaufanie.

Pewnie część z Was po tej lekturze powie: gdzie ta muzyka? Co prawda gdzieniegdzie przewijał się ten motyw, ale chciałabym więcej tego elementu. Jednakże poznawszy tę historię, stwierdzam że tak poprowadzona fabuła też jest w porządku.

"Niegrzeczny manager" to zabawna, wzruszająca powieść o tym, że każdy z nas potrzebuje drugiej osoby obok. By ktoś nas kochał i byśmy też kochali. Czy Sophie rozgrzeje zimne serce Gabriela? Jedno jest pewne - książka kipi emocjami! A i niegrzeczne momenty również się znajdą...




Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Muza



poniedziałek, 23 listopada 2020

Zapowiedź: "Luca" Agnieszka Siepielska

 

Już 30 grudnia premiera trzeciego tomu cyklu Synowie zemsty Agnieszki Siepielskiej zatytułowanego "Luca", wydanej pod skrzydłami Wydawnictwa NieZwykłego.

Na zachętę mam dla Was cztery pierwsze rozdziały książki. 😃


OPIS 👇


Mistrzyni mafijnego humoru powraca z trzecim tomem serii „Synowie zemsty”!

Luca Valenti jest kuzynem Rhysa i Antonio. Jego ojciec wiele lat temu przyczynił się do upadku rodziny. Gdy rozpoczęły się poszukiwania Mii i Maxine – córek Cesara Dellvale – szybko się okazało, że Luca ma obsesję na punkcie tej drugiej.
Kiedy w końcu dociera na miejsce, gdzie przetrzymywane są siostry, zabija Franco Cavillo, jednego z szefów kolumbijskiej mafii i udaje mu się uwolnić dziewczyny. Mia była wykorzystywana jako prostytutka, lecz Maxine, ku zaskoczeniu wszystkich, wiodła normalne życie w domu Cavillo.

Jednak to były pozory. Maxine zawarła z Franco Cavillo układ. Gdy zgodziła się na związek z jego synem, Dominikiem, Franco obiecał, że Mia zostanie do niej sprowadzona. Luca chciałby wykorzystać okazję i zbliżyć się do Maxine, ale postanawia odpuścić.
Wkrótce o Maxine upomni się mężczyzna, któremu została obiecana. Być może kobieta będzie potrzebowała Luki bardziej, niż sądziła.


~~~~~


Rozdział 1

LUCA

Stając przed przeszkloną ścianą niedawno kupionego apartamentu w Phoenix, popijam bourbona, a następnie skupiam wzrok na ulicznym ruchu – na ludziach pędzących przed siebie w poszukiwaniu cholernego szczęścia. Jedni są zapewne doświadczeni przeżyciami, inni mają jeszcze wiele przed sobą, a wszyscy wierzą w pieprzone bajki ze szczęśliwymi zakończeniami. Głupcy. 

Gdybym mógł każdej z tych osób coś przekazać i byłoby to w stanie mi poprawić humor, powiedziałbym, że wszyscy w końcu umrzemy… Powodzenia zatem!

Choć w sumie… Ja mam własną bajkę, naznaczoną litrami płynącej krwi, swądem palonej skóry, akompaniamentem uderzeń batów, strzałów, krzyków i błagania o litość. 

Za każdym razem, gdy zamykam oczy, widzę wszystko tak wyraźnie, jakby wydarzyło się wczoraj.

Pięcioletni chłopiec, który siedzi na fotelu, napina ciało, jakby czekał na następne zdarzenie. Ma jeszcze w pamięci rozchodzące się po całym domu wrzaski swojej matki z poprzedniego wieczora. Jednak doświadczony tymi przeżyciami już nie reaguje. Nie stara się zgrywać bohatera i nie biegnie, by ją uratować, bo wie, że tak jak poprzednio sam będzie cierpieć. 

Obok, jedna z dwóch opiekunek, Emma, czesze włosy jego małej siostry. Wtedy chłopak przypomina sobie, że za chwilę wyjadą z mrocznego miejsca, który wszyscy wokół nazywają domem, i przepełnia go ekscytacja. Nie okazuje jej jednak, nie okazuje już nic. Siedzi z posępną miną.

Spogląda w kierunku drzwi, którymi do pomieszczenia wchodzi jego mama. Piękna kobieta. Na jej twarzy nie ma już sińców, które miała jeszcze tego poranka. Jej ciemne włosy ułożone są w fale, a podartą pidżamę zastąpiła czerwona sukienka. Kobieta kuca przed nim i uśmiecha się, ale on nie potrafi tego odwzajemnić. Jest zły, zbuntowany przeciwko dobru i złu, choć w jego domu dobra nie ma. Wszystko, co czuje, zamyka natychmiast w sobie i nie ma zamiaru wypuszczać tego na zewnątrz.

– Mój słodki chłopczyk – mówi matka, gładząc jego policzek, a sztuczny uśmiech, który jeszcze przed chwilą był na jej twarzy, gaśnie, gdy widzi jego zaciętą minę. – Nie cieszysz się, że jedziemy na urodziny Ricarda?

Chłopiec nie odpowiada. Coś go blokuje, choć przez moment, krótką chwilę, widząc zawód na twarzy matki, ma ochotę zarzucić jej ręce na szyję.

Kobieta wstaje i spogląda na nianię, trzymającą jej córkę.

– Jesteśmy gotowi – mówi Emma.

Do pokoju wchodzi też jego opiekunka, Irys.

– W takim razie ruszamy. Emilio czeka już na zewnątrz.

Uwadze chłopaka nie umyka, że głos matki załamuje się, gdy wypowiada imię ojca. Sam nie może się ruszyć na wzmiankę o nim. Paraliż obejmuje jego ciało od stóp aż do głowy. W końcu jednak rusza.

Kiedy wraz z obstawą wychodzi na zewnątrz, z ulgą obserwuje, jak Emilio Valenti wsiada do pierwszego samochodu, podczas gdy on z matką i niańkami kierują się do innego.

Gdy są już w limuzynie, która wiezie go daleko od tego przeklętego miejsca, czuje dłoń matki na swojej.

– Luca, spójrz na mnie, proszę.

Słysząc łamiący się głos, zerka na nią pustym wzrokiem.

– Obiecuję, że teraz wszystko się zmieni. Wiem, że kochasz dom Antonia i Ricarda. Od dzisiaj będziemy tam mieszkać. Ale nie możesz nic powiedzieć swojemu ojcu, nikomu nie mów, dopóki nie skończy się przyjęcie, rozumiesz?

Chłopiec kiwa głową i czuje wilgoć pod powiekami, łzy nadziei.

W końcu nie będę się bał – mówi do siebie w myślach, a kąciki jego ust drgają.

Od tego momentu podekscytowany nie może się doczekać, kiedy dotrą do swojego azylu.

Gdy samochód w końcu parkuje pod ogromną rezydencją, czuje się wolny. Wybiega z pojazdu i pędzi do drzwi, jakby miał przeżyć własne urodziny. To jest właśnie ten moment. Chwila, w której wierzy w zwycięstwo dobra nad złem, w szczęśliwe zakończenia.

– Luca! – krzyczy rozbawiona niania. – A prezent dla Ricarda?

Chłopak odwraca się i bierze od kobiety pakunek, po czym rusza biegiem do ogrodu wypełnionego uśmiechniętymi ludźmi. Chwilę później w końcu czuje się jak u siebie, jest w swoim domu.

Podekscytowany składa życzenia starszemu o kilka miesięcy kuzynowi, a potem zjada kawałek tortu. Przez cały czas wierzy, że to będzie od teraz jego życie.

Potem biegnie z kuzynami w kierunku fontanny i opada na trawę, śmiejąc się ze ścigających ich ochroniarzy.

Rozgląda się i zauważa jedną nianię z wózkiem, w którym leży mała Amelia, i drugą, trzymającą na rękach Marię. Niedaleko stoi też opiekunka zajmująca się małym Leandro.

– Gdzie jest Antonio? – pyta, nagle odzyskując głos.

– Pewnie chodzi za tatą i zadziera nosa – odpowiada Ricardo.

– Dlaczego?

– Bo chce być taki jak wujek – wtrąca Xavier.

– Nie zadzieram nosa! – krzyczy pojawiający się nagle najstarszy kuzyn.

– A właśnie, że tak – upiera się Ricardo.

– Zazdrościsz mi, bo tato obiecał, że już za rok, kiedy skończę trzynaście lat, będę pomagać mu w pracy.

– Dostaniesz prawdziwą broń? – pyta Xavi.

– Tak, i będę mógł palić cygara.

– Na pewno tego ci nie obiecał! – Śmieje się jego młodszy brat. – Mama oberwałaby ci uszy!

– Nic mi nie zrobi, będę już prawdziwym mężczyzną!

Wszyscy oprócz Antonia się śmieją. Potem spędzają godziny na zabawie.

– Chłopcy, chodźcie. Niedługo będzie kolacja – woła mama Ricarda i Antonia.

Chłopak rusza więc do domu, po czym biegnie do toalety, ale zatrzymuje się, słysząc głos własnego ojca.

– Nie obchodzi mnie, czy jesteście przygotowani. To ma być dzisiaj! – krzyczy mężczyzna. – Za godzinę stąd wyjdę, pół godziny później macie zrównać to miejsce z ziemią, zrozumiano?!

Chłopak uśmiecha się, bo jest przekonany, że w tym miejscu, w tym domu nic złego się nie wydarzy. Wujek na to nie pozwoli. Przekonany o tym, dzieciak idzie do łazienki.

Kolejne obrazy przesuwają się i obserwuję kolację, wyjazd ojca. A potem nagły popłoch i wyraz twarzy chłopaka, gdy dociera do niego, że jego wiara w dobro, choć krótka, była wielkim błędem. 

Krzyczy, gdy opiekunka wraz z ochroniarzem ciągną go w nieznanym kierunku, a on ostatni raz ogląda się na przerażoną matkę. Próbuje się wyrwać i do niej pobiec, gdy ochroniarz popycha go wzdłuż korytarza, potem zmusza, by wsiadł do samochodu.

Godziny później, w zupełnie nieznanym mu miejscu wypełnionym krzykiem innych dzieci, pojawia się jego ojciec. Od tego momentu chłopak codziennie upewnia się, że rzeczywistość daje dobro tylko po to, by potem napluć w twarz. Każdego kolejnego dnia traci chęć życia, aż do chwili, gdy bierze ostatni oddech niewinności.

Unoszę powieki i spoglądam na trzymaną w ręce szklankę, poruszam nią, obserwując wirujące kostki lodu. W tym samym czasie zastanawiam się, kiedy mały, bezbronny dzieciak oddał swoje ostatnie tchnienie, by zrobić miejsce dla mnie. 

Kim jestem ja?

Stworzono mnie z zemsty, a zrodzono z nienawiści. W moich żyłach płynie trucizna. Ciało pokrywają blizny, a wnętrze wypełnia demon, dziedzictwo mojego ojca. Rozpycha się, rozdzierając mnie od środka, by się uwolnić i to właśnie teraz.

Odwracam się, a następnie spoglądam na Ottavio. Siada na sofie w moim salonie i przesuwa dłońmi po twarzy.

Jeszcze do wczoraj mieliśmy ułożony plan idealny. Ludzie Ronniego zdołali przedostać się do kręgów, w których zajmują się przewozem dziewczyn do Kolumbii. Każdy dzień przybliżał nas do uwolnienia córek Cesara. Teraz jesteśmy w dupie, bo okazało się, że ich tam, kurwa, nie ma. Zostały zabrane zaraz po tym, jak próbowały uciec. Pomimo złości niemal uśmiecham się na myśl o ich waleczności, a jednocześnie naiwności. Stamtąd nie ma ucieczki i, jakby nie było, spieprzyły nam całą robotę.

– Przynajmniej z zeznań informatora wiemy, że żyją – mówi. – Zobaczymy, co powie Ronnie, za chwilę powinien być. – Spogląda zmęczonym wzrokiem na zegarek.

Oby jego wizyta była warta mojego czasu.

– Panowie!

Jak na zawołanie pojawia się nasz ochroniarz i informator w jednym. Kieruje się od razu do kuchni, a tam kładzie na blacie neseser, z którego po chwili wyjmuje zdjęcia i akta.

– Co mamy? – pyta Ottavio.

– Dwie wiadomości, dobrą i… mniej dobrą – oświadcza Ronnie. – Ta gorsza dotyczy ciotki Mii, właściwie to przyjaciółka jej matki, ale były blisko. Jak się okazuje, babka ma na koncie pokaźną sumkę i pochodzi z dzianej rodziny. Nie wiedzielibyśmy tego, gdyby nie zgłosiła się akurat do mojej firmy. Potrzebowała dobrego informatora i kilku ludzi do ochrony. Szuka dziewczyny i wie już o Maxine. Poszukuje także jej matki. Najwyraźniej Cesar zabił obie kobiety i dobrze posprzątał.

– Cesar zabił więc też matkę Mii? Gdzie była wtedy ta cała ciotka? – dziwi się teść Rhysa.

– Nie było jej w kraju – odpowiada ochroniarz. – Ale dobra wiadomość jest taka, że wiemy, gdzie są dziewczyny – kontynuuje.

Rozsuwam fotografie na blacie i sięgam po jedną, która przykuwa moją uwagę.

– Mów – nakazuję, mimo że już wiem, dokąd zmierza.

– Odkryliśmy, kto był ponad Cesarem – Franco Cavillo. Wysoka figura w tym światku. Ostatnio jednak coś facetowi nie poszło, zawarł kilka umów, z których się nie wywiązał, a tym samym narobił sobie wrogów. Z zeznań moich ludzi wynika, że kupił ogromną posesję w Meksyku – cholernie dobrze strzeżoną, ale to nie jest problem. Mam w środku ludzi, ogarniemy to szybko.

– Co z siostrami? – pytam.

– Z tego, co wiem, zostały rozdzielone i zamknięte. Tylko Cavillo i jego najbardziej zaufani ludzie wiedzą, gdzie są, ale… – Spogląda na mnie, a potem na Ottavio. – Jak już wspomniałem, kupił rezydencję w Meksyku i tam urządza libacje z „udogodnieniami”, gdzie panowie mogą sobie ulżyć.

Zerkam na swoją dłoń, w której trzymam zgniecioną już fotografię Cavillo. Dosłownie to samo mam zamiar zrobić z nim.

– Kiedy jedziemy? – warczę.

– Już zająłem się przygotowaniami.

Ottavio wyjmuje z kieszeni komórkę, a następnie, marszcząc brwi, odczytuje wiadomość. 

– Muszę jechać do Rhysa, dajcie znać, co ustaliliście.

Odwraca się, a po chwili opuszcza mieszkanie.

Zerkam ostatni raz na stertę zdjęć, między innymi jedno, na którym widać Maxine, po czym idę do salonu. Wypełniam szklankę lodem, dolewam alkohol i siadam w fotelu skierowanym do okna.

– Odzyskamy je – mówi Ronnie, dołączając do mnie. – Ale mam jeszcze jedno pytanie.

– Tak? 

– Możesz mi powiedzieć, dlaczego, do cholery, zrezygnowałeś z ochrony?

– Nie potrzebuję nikogo – odpowiadam.

Kątem oka obserwuję, jak Ronnie siada na drugim fotelu. Spoglądam na niego, po czym prycham, kiedy tylko zauważam cholerną litość.

– Luca… Prędzej czy później będziesz kogoś potrzebował. 

– Do tej pory jakoś sobie radziłem, wątpisz we mnie? – Uśmiecham się i puszczam do niego oczko.

– Nigdy – prycha, kręcąc głową.

– Tak w ogóle, nie powinieneś szukać panny Scott? – pytam, zmieniając temat. – Słyszałem, że Antonio odchodzi od zmysłów. 

– Już wie, gdzie jest, ale nie on jeden szaleje przez kobietę, prawda?

– O czym ty mówisz?

– O Maxine. Wszyscy wiemy, że masz pierdolca na jej punkcie. Myślę, że powinieneś odpuścić.

– A ja myślę, że czas na ciebie, Ronnie.

– Luca, ona nie ma jeszcze dziewiętnastu lat, co chcesz z nią zrobić?

Na myśl, która automatycznie wpada do mojej głowy, uśmiecham się.

– Wcisnę ją w mundurek szkolny, każę zrobić warkocze z wielkimi kokardami, za które będę ciągnął, kiedy będzie niegrzeczna.

Słysząc prychnięcie, odwracam się.

– Jesteś popierdolony – śmieje się Ronnie i wstaje. – Może faktycznie pora na mnie. Do zobaczenia.

Gdzieś z tyłu głowy pojawia się pytanie, dlaczego jego wnętrzności jeszcze nie leżą na podłodze.

– Mam nadzieję, że nie.

Odprowadzam go wzrokiem. Przed wyjściem jednak zatrzymuje się.

– Luca?

– Słucham?

– Nie jesteś twoim ojcem, jesteś jak brat Rhysa i An...

– Wypierdalaj, Ronnie.

Tym razem nie muszę powtarzać dwa razy. Ochroniarz wychodzi, a ja dolewam sobie alkohol i zastanawiam się nad jego słowami. Nie jestem jak Rhys czy Antonio, jestem tym najgorszym, noszącym piętno przeszłości. Tym, który mógł wszystko powstrzymać, ale tego nie zrobił.


Rozdział 2

MAXINE

Budzi mnie zagłuszony dźwięk metalu, unoszę głowę i odchylam, rozciągając ścierpnięte ciało. Wszystko mnie boli – gardło od krzyków i nieustannego błagania o wolność, a głowa od łez, które wylałam w ciągu ostatnich dni, brzuch od kopniaka, który otrzymałam od jednego z ochroniarzy. Syczę z bólu, chcąc poruszyć ścierpniętymi rękoma, kiedy metalowe bransolety, umiejscowione na ścianie nad moją głową, naciskają na poranione od wyrywania się nadgarstki. Unoszę opuchnięte powieki, po czym odkrywam, że jestem w samej bieliźnie. Następnie rozglądam się po pomieszczeniu i mrużę oczy, zerkając na migającą żarówkę. Nie wiem, jak długo tu jestem, ale sądząc po moim stanie, chyba nie minęło zbyt wiele czasu.

Skupiam wzrok na drzwiach, a pierwsze, co przychodzi mi do głowy, to ucieczka. Wiem jednak, że tym razem nie mam szans. 

Dlaczego mnie to spotyka?

Jednego dnia żyłam razem z mamą normalnym życiem – jeśli tak to można nazwać – a następnego obserwowałam, jak mój… jak Cesar pozbawił ją życia. Potem wyrwał mnie ze świata, który znałam od urodzenia i choć moje życie nie było usłane różami, to dopiero on pokazał mi naprawdę okrutną rzeczywistość. Bezlitosną i bezwzględną, taką, która nie ma prawa istnieć. W tym wszystkim pojawiło się jednak światełko nadziei, gdy dowiedziałam się, że mam przyrodnią siostrę, Mię. Obie chciałyśmy uciec i się uwolnić. Musiałyśmy tylko wkupić się w łaski Cesara, by uśpić jego czujność, a przepustką do wolności miało być wysadzenie klubów Valentich. Tego chciał Cesar. Jednak nie mogłyśmy tego zrobić, żadna z nas nie potrafiła zdobyć się na tyle odwagi, by zabić ludzi, więc poradziłyśmy sobie z tym na swój sposób, licząc, że ujdzie to nam na sucho. 

Cóż, zamiast wolności, zafundowałyśmy sobie horror i trafiłyśmy do domu Franco Cavillo.

Według życzenia rozwścieczonego ojca miałyśmy być oddane no najgorszego burdelu jako prostytutki. Oświadczył nam to z nieopisaną satysfakcją, zaznaczając, że zajmiemy miejsca swoich matek. Jednak Franco z jakiegoś powodu przetrzymywał nas u siebie. Spędziłyśmy w jego domu w Kolumbii kilka tygodni. Byłyśmy tak zdeterminowane, by odzyskać wolność, że w końcu się udało. Przebyłyśmy jednak zaledwie kilka kilometrów, zanim ludzie Cavilla nas schwytali. Zaraz po tym, jak posłużyłam za worek bokserski, zamknięto mnie w tej piwnicy. Nie mam jednak pojęcia, gdzie jest moja siostra.

Odgłosy kroków zwiastują czyjeś nadejście i automatycznie chcę się cofnąć. Jęk wyrywa się z mojego gardła, gdy czuję, jak drobne kamyki wystające ze ściany wbijają się w świeże jeszcze rany, zadane wcześniej przez ludzi Cavillo.

Do pomieszczenia, w obstawie kilku ochroniarzy, wchodzi po chwili Franco. To ponad pięćdziesięcioletni facet, którego ciemne włosy naznaczone są niewielką siwizną. Wlepia we mnie wściekły wzrok, dając do zrozumienia, że cokolwiek mnie czeka, nie będzie przyjemne.

Uciekam wzrokiem w bok, by zauważyć, że towarzyszy mu jeszcze jeden młody mężczyzna w jasnym garniturze. Ciarki przechodzą przez moje ciało, gdy pogardliwie na mnie zerka. Szokujące jest to, że po chwili jego spojrzenie znacznie łagodnieje. Mogłabym nawet przysiąc, że aż rwie się, by mi pomóc. A może to po prostu moja sfiksowana wyobraźnia i powinnam zaakceptować własny los, zamiast we wszystkim doszukiwać się pozytywów?

Natychmiast przypominam sobie słowa mamy: „Nie wiadomo jak jest źle, walcz, walcz do samego końca!” – To było ostatnie wypowiedziane przez nią zdanie, zanim Cesar odebrał jej życie.

– Myślałaś, że zdołasz uciec? – pyta Franco, a ja z powrotem poświęcam mu uwagę.

– Gdzie jest moja siostra? 

– Jeśli ci się wydaje, że po wczorajszej próbie ucieczki jeszcze ją zobaczysz, jesteś w wielkim błędzie.

Oddycham głęboko, starając się nie wierzyć w to, co mówi.

– Co miałam zrobić? Siedzieć w twojej dziurze i czekać na śmierć? 

Mężczyzna natychmiast podchodzi i uderza mnie z całej siły w twarz zewnętrzną stroną dłoni.

Głowa odchyla mi się w drugą stronę, a szczęka cholernie boli, tym bardziej że to kolejny raz.

– Uważaj, do kogo mówisz! Myślisz, że ktokolwiek cię ocali? – Wybucha sztucznym śmiechem. – Nic bardziej mylnego, dziewczynko. Wyobraź sobie, że szuka was rodzina Valentich, i to nie dlatego, żeby was uratować, ale się zemścić. Takie młode, a zbieracie wrogów szybciej niż ja sam.

– Pieprzcie się wszyscy! Niech was piekło pochłonie! – wybucham z bezradności.

Cavillo po raz kolejny unosi rękę.

– Ojcze! – Uderzenie nie nadchodzi, a ja spoglądam na mężczyznę, który przyszedł z Franco. – Musimy porozmawiać, teraz.

Wyraźnie niezadowolony Cavillo spogląda na swojego syna morderczym wzrokiem.

– Nie teraz, Dominicu.

– Teraz! – warczy jego syn.

Nagła walka na spojrzenia między mężczyznami sugeruje, jakby za chwilę oboje mieli się na siebie rzucić.

W końcu Franco odwraca się, a następnie wychodzi. Młody Cavillo przez dłuższą chwilę przygląda mi się uważnie, a następnie idzie w ślady ojca. 

Dziwne.

Kiedy zostaję sama z ochroną, zaczynam się zastanawiać, czy moje życie właśnie dobiega końca. Po wszystkim, co mi się przydarzyło i ze świadomością, że nie uratuję nawet siostry, mam dość. Gdziekolwiek nie pójdę, chyba już zawsze będę musiała się liczyć z tym, że znajdą mnie wrogowie mojego ojca. Jest mi więc już wszystko jedno… a może to po prostu zmęczenie?

Liczę ochroniarzy. Jest ich dziewięciu. Jeden z nich spogląda na mnie obojętnie.

– Masz może klucze? – pytam, potrząsając łańcuchami, mimo że po raz kolejny zadaję sobie ból, po czym puszczam do niego oczko.

Facet prycha i kręci głową, a ja opieram tył głowy o ścianę.

W końcu pojawiają się Franco z synem, młodszy Cavillo opiera się o drzwi, które przed chwilą za sobą zamknął. Krzyżuje ramiona na klatce piersiowej, a jego oczy tym razem lśnią, jakby z ekscytacji. Franco natomiast podchodzi do mnie. Mierzy mnie od stóp po czubek głowy i z powrotem, aż jego wzrok pada na moje uda. Przygląda się im z niesmakiem.

– Gdyby to zależało tylko ode mnie, moi ochroniarze mogliby cię teraz używać dowoli, tak długo, aż nie nadawałabyś się już do niczego – oznajmia twardo. – Jednak z jakiegoś powodu mój syn coś w tobie widzi, sam nie wiem co. Jesteś tak bardzo uszkodzona. – Krzywi się, a ja z trudem powstrzymuję łzy upokorzenia, gdy słyszę prychnięcie jednego z mężczyzn stojących z boku. 

– Ojcze! – Krzyk Dominica powoduje, że się wzdrygam, lecz starszy Cavillo ani drgnie. – Wystarczy!

– Zamilcz! Jeszcze ci jej nie przekazałem – odpowiada Franco, przechylając głowę na bok i tym razem uśmiechając się przebiegle. – Najpierw mała Maxine będzie musiała mi odpowiedzieć na jedno pytanie, a mianowicie, co jest w stanie poświęcić dla własnej wolności?


Rozdział 3

MAXINE

Przesuwam palcami po materiale sukni wieczorowej w odcieniu ciemnego beżu, zdobionej przy dekolcie prawdziwymi diamentami. Zastanawiam się, czy podjęłam dobrą decyzję. Układ, w jaki weszłam z Cavillo, ma mi pomóc odzyskać siostrę, ale nawet nie wiem, ile minęło czasu, a ja nadal nie mam pojęcia, gdzie jest Mia. Żyję tylko nadzieją, że każdy dzień cholernej udręki prowadzi mnie do poznania prawdy.

Tydzień temu Dominic przywiózł mnie do rezydencji bez jakichkolwiek wyjaśnień. Zresztą, po co miałby ich mi udzielać? Jestem zwykłą niewolnicą, zupełnie jak moja mama. Póki co, bo mimo że rodzinie Cavillo się wydaje, że będę posłusznie wykonywała wszystkie polecenia, są w wielkim błędzie. Miałam dużo czasu, żeby wszystko przemyśleć. Jestem twardsza, niż im się wszystkim wydaje, a każdy zadany cios sprawia, że również bardziej zdeterminowana, by wygrać wojnę, którą rozpoczął mój ojciec.

Cesar zabił moją mamę, zniszczył mi życie, oddając obcemu mężczyźnie, ale na tym kończy się władza tych mężczyzn nade mną. Odzyskam siostrę i, choćbym miała się posunąć do najgorszego, sprawię, że za to zapłacą.

Odwracam się, gdy do pokoju wchodzi piękna brunetka, Nina. Jest kimś na kształt mojej służącej, choć nie lubię tego określenia. 

Nie rozmawiamy dużo i nawet nie wiem, czy jest tutaj z własnej woli, czy podobnie jak ja została uprowadzona lub „podarowana”. Zazwyczaj, kiedy się pojawia, towarzyszy jej mężczyzna z ochrony.

– Szybko, musimy wcisnąć cię w tę sukienkę. Franco już pyta, gdzie jesteś. – Jej fiołkowe oczy są pełne niepokoju, zauważam też, że trzęsą się jej dłonie.

– Dobrze… 

Nagle drzwi zostają otwarte z taką siłą, że odbijają się o ścianę, a w pomieszczeniu pojawia się starszy Cavillo. Na jego widok unoszę dumnie głowę, gdy podchodzi do mnie i wlepia we mnie swoje ciemnoszare oczy.

– Dlaczego ona nie jest jeszcze gotowa? – Pytanie jest najwyraźniej skierowane do Niny.

– Przed chwilą wyszły fryzjerka i makijażystka, właśnie miałam zakładać suknię. –Postanawiam odpowiedzieć za dziewczynę i robię to bardzo ostrożnie, by nie narobić jej problemów, choć z trudem powstrzymuję się, by nie splunąć stojącemu przede mną mężczyźnie w twarz.

Facet przygląda mi się bacznie przez chwilę, po czym kiwa głową, a następnie spogląda na Ninę.

– Pomóż jej szybko, potem idź do mojego pokoju i czekaj na mnie, zrozumiano?! – Sposób, w jaki się do niej zwraca, raczej nie sugeruje, by mogła się sprzeciwić.

Dziewczyna potulnie kiwa głową, a Franco rusza do drzwi, po czym wychodzi.

– Co on miał na myśli? – pytam. – Dlaczego masz czekać w jego pokoju?

– Pospieszmy się – mówi Nina, unikając odpowiedzi, i zdejmuje sukienkę z wieszaka.

Chwytam jej ramię, próbując zmusić, by na mnie spojrzała, ale wyrywa się z mojego uścisku.

– Zakładaj tę pieprzoną suknię! – warczy. – Nie chcesz się chyba przebierać przy ochronie, co? 

 Nie wiem, skąd w niej nagle tyle jadu, ale jestem wściekła na Ninę, na Franco, za to, co jej robi, ale najwyraźniej nie mam na to wpływu. 

Z pomocą dziewczyny zakładam kreację, a potem biżuterię. Podchodzę do dużego lustra i z niedowierzaniem przyglądam się własnemu odbiciu. Odkąd pamiętam, na co dzień nosiłam jeansy i luźną bluzę oraz trampki, a do makijażu używałam tylko tuszu do rzęs. Na głowę bardzo często zakładałam czapkę z daszkiem. Teraz w całej tej otoczce, razem z blond lokami opadającymi na ramiona wyglądam jakoś tak sztucznie. Nie podoba mi się to. To nie ja, ale czy na tym świecie można w ogóle pozostać sobą?

Podchodzę jeszcze do toaletki i unoszę flakon z perfumami przygotowanymi dla mnie przez Dominica na ten wieczór, spryskuję się, krzywiąc na nagły, zbyt słodki zapach unoszący się w powietrzu. Potem wychodzę.

W towarzystwie jednego z ochroniarzy Dominica schodzę do sali balowej i, stając z boku, z obrzydzeniem przyglądam się, jak Franco Cavillo zabawia swoich gości podczas kolejnej imprezy. Uśmiecha się z wyuczoną, fałszywą serdecznością do szczebioczących kobiet, wiedząc, że za chwilę ich mężowie będą wręczać mu pieniądze, by móc skorzystać z „udogodnień”. Tak nazywają grupę kilkunastu dziewczyn. Niektóre godzą się na to i mają własne pokoje w rezydencji. Te, które stawiały opór, leżą na pryczach w starej stajni.

Rozglądam się, uważnie obserwując wszystkie te kobiety, które udają, że nie wiedzą, co się dzieje, byle być w śmietance towarzyskiej. Tak naprawdę, wszystkie taplają się po uszy w gównie. Nienawidzę ich wszystkich, ale najbardziej nienawidzę samej siebie za wybory, jakich do tej pory dokonałam.

– Czy Dominic już przyjechał?

Wysoki, dość dobrze zbudowany facet, który nieustannie za mną drepcze, spogląda na mnie z góry, kręcąc głową, co mnie satysfakcjonuje. Choć Dominic nigdy mnie nie skrzywdził, a jego obsesja ogranicza się za każdym razem do tego, że godzinami potrafi po prostu na mnie patrzeć, dziś nim gardzę za to, jak się przez niego czuję i, mimo że obiecał, że mi pomoże, do tej pory tego nie zrobił.

Zmierzając w kierunku tarasu, przeciskam się między gośćmi dzisiejszego balu. Mam przy tym nadzieję, że nie trafię na Franco, nie chcę być wciągnięta w niepotrzebne konwersacje z zupełnie nieznanymi ludźmi, choć większość kojarzę z poprzednich imprez. Przynajmniej z widzenia.

Zatrzymuję się obok filaru i chwytam przystawkę z tacy kelnera, a z następnej kieliszek szampana na rozluźnienie. Nikogo tu nie obchodzi, ile mam lat, więc mogę pić do woli.

– Rozumiem, że ta młoda ślicznotka, która przed chwilą przyszła, jest udogodnieniem? – Dociera do mnie głos mężczyzny.

– Nie, od tej musicie trzymać ręce z daleka, jest zarezerwowana dla mojego syna. – Spinam się, słysząc odpowiedź Franco. – Ale mam dla was, panowie, nowy towar. Nawet podobna, bo to jej siostra.

Nagle pomieszczenie zaczyna mi wirować przed oczami. Opieram się o filar, by utrzymać równowagę. Czuję na sobie baczne spojrzenie ochroniarza i biorę kilka głębokich oddechów, by dojść do siebie.

Kiedy uspokajam się na tyle, na ile to możliwe, wybiegam na zewnątrz, po czym staję przy betonowej balustradzie, przez którą rzucam z wściekłością kieliszek. Przez osłonę z łez spoglądam w stronę starej stajni, gdzie prawdopodobnie przetrzymują moją siostrę. Przystawka, którą przed chwilą zjadłam, podchodzi mi do gardła, gdy tylko pomyślę, co ona teraz przeżywa. W myślach przepraszam ją za swoją głupotę i naiwność. Jak mogłam uwierzyć tym ludziom? Jak?!

Rozglądam się wokół i po drugiej stronie tarasu zauważam mężczyznę z ogoloną głową, który ma zapewne niewiele ponad trzydzieści lat. Zaciąga się papierosem, przyglądając mi się z zaciekawieniem. Jest dobrze zbudowany, a jego spojrzenie przepełnia coś, co przyprawia o ciarki. Mimo że ma na sobie idealnie ciemny dopasowany, zapewne szyty na miarę, garnitur, nie pasuje do reszty gości. Może jest nowym ochroniarzem. To jednak teraz nieważne, facet i tak mi nie pomoże. 

W dupie mam już ten cholerny układ. Cavillo mnie oszukali. Teraz najważniejsze jest, żebym dotarła do siostry. Po omacku pozbywam się butów i zbiegam schodami z tarasu, a następnie ruszam pędem przed siebie. Słysząc krzyczącego ochroniarza, przyspieszam, a gdy docieram do stajni, wchodzę do środka i rozglądam się nerwowo. Chodzę od boksu do boksu, aż trafiam do odpowiedniego. Jeśli jeszcze niedawno wydawało mi się, że moje życie legło w gruzach, to teraz zamieniło się w pył.

Podchodzę bliżej do pryczy, na której leży dziewczyna. Blond włosy, kilka odcieni ciemniejsze od moich, zasłaniają jej twarz. Odgarniam je, a przez moje ciało przechodzą dreszcze. To Mia. Naga, pobita, pod jej nosem widać zaschnięte ślady krwi. Jej powieki drgają i tylko na krótką chwilę otwiera jasnoszare oczy. Pamiątkę, którą obie otrzymałyśmy po Cesarze.

– Max – jęczy, jakby mówienie sprawiało jej potworny ból.

Siadam na brzegu i chwytam jej dłoń. 

– Jestem tutaj – mówię, a mój głos się łamie. – Wydostanę cię…

Więcej nie jestem w stanie powiedzieć. Mój wzrok nagle błądzi po posadzce i wiem, że gdy tylko Mia ponownie uniesie powieki, nie będę w stanie spojrzeć jej w oczy. Choć robiłam wszystko, żeby ją ochronić, teraz czuję się winna tego, co ją spotkało.

– Chodź, wracamy. Kiedy Franco dowie się, że tutaj byłaś, wścieknie się – mówi ochroniarz, który musiał się przed chwilą pojawić.

– Nigdzie nie idę – cisnę przez zęby.

Nie mam zamiaru zostawiać mojej siostry samej, już nigdy.

– Nie rób nic głupiego. Dominica tutaj nie ma, żeby mógł cię obronić.

Nagle wstaję i odwracam się do niego.

– W dupie mam Dominica, Franco i ciebie!

Nagle chwyta mnie za ramię, a następnie ciągnie na zewnątrz.

– Puść mnie! – krzyczę. – Wszyscy jesteście popaprani! Wszyscy!

– Uspokój się, do cholery! Wiesz, co on zrobi tobie i twojej siostrze?

– Nic nie zrobi, bo go zabiję! – wrzeszczę.

Próbuję wyrwać się z jego uścisku, gdy ciągnie mnie przez trawnik w kierunku domu, lecz tylko wzmacnia uchwyt.

W końcu docieramy do tarasu, gdzie stoi grupka gapiów, a wśród nich rozwścieczony Franco. Mężczyzna zaciska szczęki, po czym w kilku krokach znajduje się przede mną.

– Skończ z tym – warczy mi do ucha. – W innym wypadku jeszcze dzisiaj upewnię się, że twoja siostra umrze w męczarniach, a ty zajmiesz jej miejsce. Chcesz tego?

– Mam nadzieję, że spłoniesz w piekle – syczę przez zęby, doprowadzając go do furii.

– Pokażę ci pieprzone piekło.

Nagle chwyta mnie pod ramię i ciągnie do środka, nie zawracając sobie głowy ciekawskimi spojrzeniami. Kiedy docieramy do schodów, staje przed nami mężczyzna, którego widziałam wcześniej na tarasie. Wyciąga zza pasa broń, którą następnie przykłada do głowy Franco.

– Co do cholery…

Słowa Franco przerywa huk, krzyki mężczyzn i płacz kobiet.


Rozdział 4

LUCA

Jadąc za samochodem Ronniego, spoglądam we wsteczne lusterko na pojazd ochrony. Przed nami jeszcze około pół godziny drogi. Potem zacznie się impreza.

Ściszam radio, bo na panelu pojawia się imię Ottavio, który jedzie w tej kolumnie za mną razem, z Leandro. Odbieram połączenie.

– Co tam?

– Kiedy znajdziemy się na miejscu i będzie już po wszystkim, będziemy musieli się wycofać.

– Oszalałeś? – prycham. – O co chodzi?

– Ciotka Mii jedzie z nami.

Kurwa!

– To niemożliwe, Ottavio. Powiedz, żeby się wycofała! – rozkazuję. 

– Ta kobieta jest jedyną rodziną starszej z sióstr, Luca. Kiedy uwolnimy dziewczyny, musimy je oddać pod jej opiekę. Najważniejsze, że w rezultacie będą bezpieczne.

– Ona może być królową angielską… – Zaciskam dłonie wokół kierownicy. Przysięgam, że zaraz kogoś zabiję.

– Luca, posłuchaj mnie. Ciotka Mii zapewni dziewczynom opiekę medyczną, a według zeznań ludzi Ronniego, możemy zastać tam naprawdę kiepski widok. Wiem, że masz pierdolca na punkcie Maxine, ale to nie jest ten czas! Najlepiej, żebyś zupełnie się wycofał.

Uśmiecham się.

– Do zobaczenia na miejscu, Ottavio.

– Kurwa! Luca!

Kończę połączenie i czuję narastającą chęć mordu. Muszę to odreagować. Przyspieszam i wyprzedzam pojazd Ronniego. Na wysokości jego samochodu spoglądam w bok i widzę, jak ze złością uderza ręką w kierownicę. Posyłając mu diabelski uśmiech, znów przyspieszam, mijając cały kordon z ochroną, aż wracam na odpowiedni pas.

Kiedy słyszę dźwięk kolejnego połączenia, nie muszę zerkać, kto się do mnie dobija. Nie mam ochoty się przed nikim tłumaczyć, więc włączam radio na cały regulator.

Pędzę przed siebie jeszcze przez kilka minut, a kiedy zauważam szereg budynków, wiem, że jesteśmy niemal na miejscu. Zwalniam więc i pozwalam się wyprzedzić. Kiedy jesteśmy już w umówionym miejscu, parkujemy pojazdy. Wysiadam i natrafiam na wkurwione spojrzenie Ronniego.

– Nawet, kurwa, nie zapytam, po co to zrobiłeś – warczy.

– Wyluzuj.

– Naprawdę sądzę, że powinniśmy zawrócić – wtrąca Ottavio.

– Nasi ludzie i tak są już w środku. Dałem znak, że mogą zacząć działać. Kiedy dotrze ekipa tej babki, pogadam z nimi – uspokaja Ronnie i spogląda na mnie. Najpierw wchodzimy my, ty na końcu. Rozumiesz? Szybka akcja, przekazujemy dziewczyny, a potem się zmywamy.

– Tak, tato – parskam.

– Serio, Luca! Wiem, co odpierdalasz. Możesz oszukać swoich kuzynów, ale nie mnie. Nie jesteś nieśmiertelny, a ja obiecałem Antonio i Rhysowi, że będę cię chronił.

– Mniej pouczania, więcej potrzebnych faktów, Ronnie. Nie potrzebuję niańki.

Ochroniarz przewraca oczami, a następnie ruchem głowy wskazuje w kierunku posesji Cavillo.

– Tam jest budynek główny, w którym, jak podejrzewam, właśnie rozpętało się piekło, dziewczyny trzymają w starej stajni… – Dokładnie w tym momencie widzimy ludzi uciekających w popłochu z posesji Cavillo. – O tak, nasza kolej. Zbieramy się!

Ponownie wsiadamy do samochodów i podjeżdżamy bliżej. Upewniam się, że wszystko jest na swoim miejscu i znów opuszczam pojazd. 

Część ludzi Ronniego biegnie w kierunku domu, a ja z pozostałymi obchodzę posesję i po kolei wkraczamy do stajni. Wchodzę kolejno do boksów, w których stoją kozetki pooddzielane kotarami. Odsłaniam jedną po drugiej, obserwując leżące tam dziewczyny, a przynajmniej to, co z nich zostało. Przechodzę wzdłuż, aż trafiam na pierwszą z sióstr, których szukamy. To Mia. Jest naga i posiniaczona, a jej powieki drgają, pod nosem ma ślady zaschniętej krwi. Ręka, naznaczona śladami po daniu w kanał, zwisa zaś bezwiednie.

Podchodzę bliżej i, chwytając ją za brodę, przekręcam bladą twarz, po czym unoszę powiekę dziewczyny.

– Nie wiem, czy przeżyje. – Wzdycham, cofając się o krok. – Zabierzcie ją stąd.

Odwracam się i spoglądam na ludzi Ronniego. Jeden ramieniem zasłania nos, drugi przyciska pięść do ust, przełykając mdłości. Ci duzi chłopcy są nienauczeni zapachu krwi i takich widoków, które znam od dziecka, bo to dla mnie codzienność.

Klaszczę w dłonie.

– Do roboty, panowie, to nie czas na dramaty.

Kontynuuję przechadzkę w poszukiwaniu młodszej siostry, ale nie ma jej.

Wracam do samego początku, przyglądając się uważnie każdej z dziewczyn, aż staję w wejściu, a moje myśli pędzą.

Co, do kurwy?

Po chwili dołącza do mnie Ronnie. Wymieniamy się spojrzeniami i zauważam, że jest tak samo skołowany jak ja.

– Jesteś pewien, że obie tu trafiły? – pytam.

– Tak, i jeśli nie ma jej tutaj, musiała być na przyjęciu jako… – urywa i kręci głową.

Bez większego namysłu pędzę w kierunku domu, słysząc drepczącą za mną obstawę. Wchodzę przez taras i trafiam do holu, gdzie na krześle siedzi już lekko poobijany Franco Cavillo.

Przystaję i uśmiecham się.

– Witaj! – wykrzykuję, rozkładając ręce.

– Czego chcecie? – pyta, rozglądając się wokół.

– Czegoś… kogoś, kogo sobie przywłaszczyłeś. – Ruszam z miejsca, staję przed nim i chwytam za włosy, unosząc jego głowę tak, by na mnie spojrzał. – Konszachty z Cesarem? Po co ci to było, hm? Wpieprzyłeś się ze swoim interesem nie na te tereny, co trzeba, a trzeba było siedzieć w Kolumbii.

– Cesar był moim pionkiem – prycha.

– Wiem, z większą przyjemnością będę niszczył twoje imperium.

– To on was zniszczy, zapewniam – odpowiada Cavillo.

– I kim niby jest „on”? – pytam i spoglądam na szczerzącego się Leandro. – Och, Franco, Franco – wzdycham. – Czy mówimy o twoim synu?

Z przerażenia w jego oczach wnioskuję, że tak właśnie jest.

Wystawiam rękę, a na mojej dłoni ląduje podany przez jednego z naszych ludzi nóż, ulubiona zabawka Valentich. Taki mały fetysz.

Obchodzę krzesło, aż staję za Cavillo.

– Przerażony? Myślałeś, że schowasz przed nami syna?

Ponownie chwytam go za włosy i odchylam mu głowę. Pochylam się.

– Tak bardzo jak chciałbym pobawić się z tobą dłużej i robić to, patrząc ci w oczy, tak nie mam czasu i szkoda mi brudzić nowe buty. Rozumiesz, dopiero co je sprowadziłem z Włoch – szepczę. – Jednak obiecuję ci, że Dominicowi poświęcę wiele więcej uwagi.

Przykładam ostrze tuż pod jego uchem i zaczynam przesuwać nim powoli, jednak dociskam mocniej, by wbić się jej najgłębiej. Uczucie jest niesamowite, jakby tryskająca z niego krew dodawała mi więcej energii.

Chwilową ciszę przerywa bulgotanie z jego gardła. Piękny dźwięk. Uśmiecham się i ostatnim szybkim szarpnięciem kończę robotę. Przez chwilę ciałem Cavillo wstrząsają dreszcze, aż jego głowa opada bezwładnie.

Powoli i starannie wycieram zabrudzone narzędzie o rękaw marynarki swojej ofiary, po czym oddaję je w ręce Leandro. Rozglądam się wokół i ruszam, przeszukując pomieszczenia, aż w głębi domu zauważam schody, a na nich… Maxine.

Niewiele rzeczy jest w stanie doprowadzić mnie do zdumienia, jednak ten widok? No, no!

Obok mnie staje zszokowany Leandro.

– Czy ty widzisz to co ja? Teraz już nic, do chuja, z tego nie rozumiem – mówi szeptem.

– Wygląda na to, że jedna z siostrzyczek już się zadomowiła.



📘 Na stronie Wydawnictwa 👉 NieZwykłe ruszyła przedsprzedaż z 30% rabatem


Skusicie się na tę książkę? 😃



niedziela, 22 listopada 2020

Moc truchleje. Opowieści wigilijne 1939-1945 - Sylwia Winnik

 

Tytuł: Moc truchleje. Opowieści wigilijne 1939-1945
Autor: Sylwia Winnik 
Wydawnictwo: Znak
Ilość stron: 208
Ocena: 8/10

Gdy pierwsza gwiazdka oznacza nadzieję.

Święta w czasie wojny na zawsze zapadają w pamięć. Cudem zdobyte jedzenie, tekturowa choinka w kącie celi i wspólnie odśpiewane „Bóg się rodzi” na tyłach baraku były szczytem odwagi. Ale tak spędzone Boże Narodzenie stawało się też namiastką domu, iskierką nadziei, że kiedyś jeszcze spędzi się je z bliskimi.
Sylwia Winnik sięga po nie znane dotąd świąteczne wspomnienia świadków historii. Inspiracją była dla niej opowieść rodzinna – wspomnienia prababci o Bożym Narodzeniu obchodzonym tuż po wojnie. W skromnych warunkach, ale w niepowtarzalnej rodzinnej atmosferze. Prababcia Emilia w czasie wojny ledwie uniknęła wywiezienia do Auschwitz. Te święta były więc dla niej prawdziwym cudem.

„Moc truchleje. Opowieści wigilijne 1939–1945” to zbiór wspomnień dotyczących świąt spędzonych w obozach koncentracyjnych, w kołchozach na Syberii albo w konspiracji. Te chwytające za serce historie udowadniają, że w skrajnych sytuacjach to poczucie wspólnoty z innymi ludźmi może dać nadzieję i siłę, by przetrwać.

"Tradycja jest tak istotna w naszym życiu, że nawet w czasie wojny, również w miejscach zagłady, ludzie za wszelką cenę starali się ją ocalić."

"Moc truchleje. Opowieści wigilijne 1939-1945" jest zbiorem opowiadań, wspomnień ludzi, którzy pomimo panującej wojny, zimna, smutku potrafili zjednoczyć się przy wigilijnym stole (choć nie zawsze był to stół) i wspólnie przeżyć ten wyjątkowy czas.

"Poczucie tęsknoty, które nie mija, jest jak to puste miejsce przy stole podczas kolacji wigilijnej. Symbol tych, którzy odeszli."

Jak wiemy, Boże Narodzenie symbolizuje narodziny. Ale to także symbol przemijania. Czy w tym okresie nie brakuje Wam kogoś bliskiego? Kogoś, z kim chcielibyście przeżyć te wyjątkowe dni, ale jest to niemożliwe? Dla mnie święta to czas, kiedy nie potrafię tak jak inni przywdziać uśmiech od ucha i cieszyć się w pełni. Zawsze mocno odczuwam nieobecność kogoś, z kim już nie będzie mi dane zasiąść przy wigilijnym stole. 

"Patrzmy na siebie, bo kiedyś, gdy zabraknie jednej z drogich nam osób, gdy poczujemy pustkę, zwłaszcza w takie dni jak Wigilia, piękne wspomnienia uświadomią nam, że ich obecność tak wiele zmieniła w naszym życiu i że nadal trwa, choć w inny już sposób."

Kiedy wojna, strach i śmierć opanowały Polskę i każde domostwo, ludzie jeszcze bardziej potrzebowali swojej obecności, wsparcia, solidarności i miłości. Te krótkie wspomnienia dają wyraz temu, jak wyglądało wówczas życie. Rzeczywistość, która z jednej strony przygniatała człowieka cierpieniem, bólem, stratą, a z drugiej gdzieś głęboko tliła się nadzieja na powrót do normalności.

Dziś, gdzie wszystkiego mamy pod dostatkiem, nie potrafimy tego docenić. Kiedy zaczęły liczyć się dobra materialne, przepych na stole? A ludzie, więzi, uczucia i życie? Ta lektura przypomina o tym wszystkim, co powinno być dla każdego z nas najważniejsze. Że Boże Narodzenie to coś więcej, niż tylko migające światełka, czy szał prezentów. Jestem pełna podziwu dla tego, jak starano się, by w tym smutnym, niepewnym, pełnym obaw czasie stworzyć choć namiastkę atmosfery świąt Bożego Narodzenia. A magia? Ona przybiera w książce zupełnie inny wymiar. 

Autorka przybliża nam to, jak wyglądała Wigilia przed wojną (w gronie najbliższych, z choinką i z pachnącym potrawami), ale i w trakcie. Prowadzi nas poprzez Kresy, Syberię, Auschwitz-Birkenau, Pawiak. Dzięki takiemu przybliżeniu rzeczywistości czytelnik zaczyna doceniać to, co ma, otwiera oczy na istotne wartości.

Jak mówi sama Sylwia Winnik, jej książka to nie tylko reportaż, wspomnienia, ale również przepełnione rozważaniami i refleksjami osobiste myśli pełne lęku, poczucia straty, ale i nadziei oraz miłości.

W książce znajdziemy również dwanaście przepisów na wigilijny stół z czasów wojny, którymi podzielili się bohaterowie książki oraz babcie i prababcia autorki. Dopełnieniem są też liczne fotografie.

"Moc truchleje. Opowieści wigilijne 1939-1945" to wyjątkowa książka o Bożym Narodzeniu, przemijaniu, stracie, tradycji. To pozycja dla tych, których interesują reportaże, II wojna światowa i relacje świadków historii. Każdy z nas podczas Wigilii odczuwa pewien rodzaj pustki, kogoś mu brakuje, za kimś tęskni. Ta lektura skłania do refleksji, kruszy serce i dodaje otuchy. Nie zastanawiajcie się ani chwili - czytajcie! 


Za egzemplarz do recenzji dziękuję Autorce i Wydawnictwu Znak