środa, 31 sierpnia 2016

Spróbujmy od nowa - Penny Jordan


Spróbujmy od nowa
Penny Jordan

Wydawnictwo: Harper Collins 
Liczba stron: 416 
Ocena: 8/10 












Nota wydawcy: 

Olivia i Caspar na pozór mają wszystko. Połączyła ich prawdziwa miłość, wychowują dwie córki, realizują się zawodowo. Są jednak nieszczęśliwi. Olivia, nie mogąc poradzić sobie z tragicznymi wspomnieniami z dzieciństwa, przeżywa głęboki kryzys i niszczy swoje małżeństwo. Teraz jeszcze trudniej jej pogodzić opiekę nad dziećmi z pracą w znanej kancelarii prawniczej Crightonów. Jednak jest ktoś, kto czeka, by pozwoliła sobie pomóc…  


Moja opinia: 

Mimo tego, iż książka jest przewidywalna, to bardzo przyjemnie się ją czyta i śledzi losy bohaterów. A bohaterów jest tu naprawdę sporo. Na początku można się pogubić kto jest kim dla kogo, ale im dalej, wszystko się rozjaśnia i wskakuje na swoje tory. Postaci są w różnym wieku i każdy z nich na swój sposób próbuje mierzyć się ze swoimi problemami, z trudną przeszłością.

Niektóre wątki były jakby nie wyjaśnione, a bardzo chciałabym wiedzieć jaka tajemnica łączy bliźniaków Jona i Davida. Druga niewyjaśniona sprawa ma związek z Sarą, która zatrzymuje się na stałe w mieście przez przypadek. Dowiadujemy się tylko tyle, że dziewczyna żywi jakąś "rodzinną" niechęć do rodziny Crightonów, ale o co może chodzić, tego się niestety nie dowiemy.

Ogólnie książka wypada dobrze. Spoglądając na okładkę i tytuł można by się spodziewać zbytniej cukierkowatości, bajki, ale tak nie jest. Autorka porusza wiele ważnych i trudnych tematów, jak choćby temat trudnych relacji rodzinnych. Zwłaszcza na linii ojciec-córka. Pojawia się również wątek zagrożonego życia matki będącej w ciąży.

Książka niesie przesłanie, że wszyscy popełniamy błędy, ale cała sztuka polega na tym, żeby nauczyć się je wybaczać. Nie można skreślać kogoś raz na zawsze. Wszyscy zasługują na to, by dać im drugą szansę. "Spróbujmy od nowa" przekonuje, że nawet najtrudniejszy problem da się rozwiązać. Wystarczy tylko ze sobą rozmawiać, wyjaśniać sobie nieporozumienia, trzeba umieć przyjąć pomoc i wsparcie od innych. Łatwo nie jest, ale warto przezwyciężyć swoje opory i lęki.  

 

niedziela, 28 sierpnia 2016

Trawa bardziej zielona - Magdalena Kołosowska

Trawa bardziej zielona
Magdalena Kołosowska

Wydawnictwo: Feeria 

Liczba stron: 312

Ocena: 9/10
 



Nota wydawcy:

Znaleźć miłość w najmniej spodziewanym momencie. Odkryć w sobie pasję i pozwolić, by marzenia stały się rzeczywistością. Odrzucić schematy, w które wtłoczyło nas życie, i wreszcie nabrać wiatru w żagle. Otworzyć się na pojawiające się na naszej drodze możliwości i odnaleźć siebie.

Nic nie zapowiadało takiego rozwoju wypadków. Pochopnie podjęta decyzja o małżeństwie postawiła 30-letnią Maję na życiowym rozdrożu. Papierowe małżeństwo, praca nie dająca prawdziwej satysfakcji, samotność, poczucie wypalenia. Wszystko zmieniło się jednak podczas krótkiego wypadu z przyjaciółką na Mazury. To tamtejsze spotkanie dało Mai i Moni impuls do życiowych zmian. Życie nie zawsze toczy się jednak liniowo, a konsekwencje pewnych decyzji ujawniają się w najmniej spodziewanym momencie, ku zaskoczeniu otoczenia, a nawet samych zainteresowanych. 



Moja opinia:

To książka o sile miłości, potrzebie bliskości, poszukiwaniu szczęścia i dążeniu do realizacji swoich pragnień oraz o tym, że zawsze warto walczyć o siebie i o swoje marzenia. Bardzo podobało mi się to, że autorka pisze o prawdziwym życiu, a nie jakimś tam wyidealizowanym. Dla mnie prawdziwym smaczkiem był przewijający się wątek "Piratów z Karaibów", gdzie jedna z bohaterek jest ich fanką. Pojawiający się Jack Sparrow - dla mnie jako fanki Johnny Deppa - bomba!

Nie znajdziemy zbyt wiele dialogów, ale to zupełnie nie przeszkadza w odbiorze książki. Mamy tu natomiast całą paletę rozterek i myśli głównych bohaterów. Podczas czytania często zastanawiałam się, czy aby naszym życiem nie rządzi przypadek? Bo takie właśnie przypadki spotykają bohaterów tej książki. Narracja poprowadzona przez kilku bohaterów to świetny pomysł. Dzięki temu poznałam, co myśli każdy z nich.

Często zazdrościmy innym, a tak naprawdę brakuje nam siły, chęci i ambicji, aby spróbować odmienić swój los - dla mnie taki jest właśnie przekaz tej książki - trzeba zawalczyć o siebie i swoje marzenia. Często brak nam wolności, nie chcemy być ograniczani przez nikogo, nie chcemy żyć tak, jak oczekują od nas tego inni. Pozwólmy sobie na to, aby iść własną drogą, na popełnianie błędów, na bycie szczęśliwymi. Spróbujmy nabrać wiatru w żagle, niekoniecznie na Mazurach i pozwólmy aby nasze marzenia stały się rzeczywistością. I czy rzeczywiście trawa u sąsiada jest bardziej zielona, atrakcyjniejsza? Na pewno warto się o tym przekonać czytając tę powieść.

Autorce udało się mnie zaskoczyć, wzruszyć, a nawet rozśmieszyć. Książka skłania do refleksji, przemyśleń oraz do tego by zainspirować się i poczynić pewne działania, które mogą zmienić nasze życie na lepsze. 

"Trawa u sąsiada zawsze jest bardziej zielona."

A jaka ta trawa jest u Was? 



Miłość w spadku - Agnieszka Rusin

Miłość w spadku
Agnieszka Rusin

Wydawnictwo: Lucky

Liczba stron: 304

Ocena: 9/10







Nota wydawcy:
„Miłość w spadku” jest porywającą opowieścią o poszukiwaniu siebie i własnej drogi do szczęścia.

Marina to typowa współczesna 30-latka. Jej życie jest nudne i naznaczone rutyną. Ma pracę, której nie lubi i narzeczonego, który nie ma dla niej czasu. Ma matkę, która za wszelką cenę pragnie wydać ją bogato za mąż i ojca-pantoflarza. Ma marzenia, o które boi się zawalczyć…

W wyniku splotu różnych nieoczekiwanych wydarzeń dziewczyna opuszcza swoje małe miasteczko i zaczyna wszystko od nowa. Uczy się pokonywać przeciwności losu i mierzyć z własnymi słabościami. Jej wysiłki zostają nagrodzone – poznaje miłość swojego życia, która została jej zapisana… w spadku, ale czy wszystko ułoży się po jej myśli?

Romantyczna historia o sile marzeń i miłości na wyciągnięcie ręki.  



Moja opinia:

"Jeśli szukasz szczęścia, to go nie znajdziesz, samo znajdzie do ciebie drogę wtedy, gdy uzna, że jesteś na nie gotowy i nadszedł już ten właściwy czas." 

W książce mamy do czynienia z wieloma rodzinnymi spięciami, kłótniami i konfliktami, ale to miłość wiedzie główny prym. To ona jest tu najważniejsza. Bardzo podobało mi się to, że autorka poprowadziła wątek uczuciowy bez zbędnego lukrowania i roztkliwiania się. Autorka pokazuje, że każdy ma prawo do szczęścia i że warto o nie walczyć wbrew wszystkim i wszystkiemu. A także to, że czasem warto zaryzykować i zacząć wszystko od nowa. Marzenia niekiedy się spełniają, wystarczy tylko odpowiednio o nie zawalczyć. Każdy czas jest odpowiedni na zmiany w naszym życiu. Nie warto odkładać naszych marzeń na potem, bo może być już za późno. Warto pracować nad sobą i swoimi celami, dążyć do ich realizacji, otwierać się na świat i innych ludzi.  

"Otóż dla prawdziwej miłości warto zrobić wszystko, wszystko, by jej zaznać i przeżyć, choćby tylko przez chwilę, bowiem jej moc i siła daje podwaliny już na resztę życia, jakie by ono nie było."

Bohaterowie tej powieści marzą o miłości, szczęściu, odrobinie uwagi i zrozumienia. Czują się niezrozumiani, samotni, niekochani. Nie wszystko i nie od każdego uda się im to dostać.

"To serce, a nie rozum może stać się drogowskazem do szczęścia. Dlatego warto uwierzyć w siebie i spróbować sprostać stawianym przez życie wymaganiom."

To ciepła i mądra powieść o prawdziwej miłości, pięknej przyjaźni, trudnych wyborach, walce o szczęście i lepsze jutro oraz dojrzewaniu do prawdziwej niezależności. Książka zachwyca, wywołuje całe mnóstwo ciepłych uczuć, porusza i skłania do refleksji.  


  

Déjà vu - Jolanta Kosowska


Déjà vu

Jolanta Kosowska

Wydawnictwo: Novae Res

Liczba stron: 304 

Ocena: 8/10

 

 

 

 


Nota wydawcy: 

Rafał wraca po paru latach emigracji do Polski i próbuje na nowo odnaleźć się w obcej mu rzeczywistości. Wynajmuje mieszkanie, które miało być azylem, a stało się przekleństwem. Stopniowo, dzień po dniu, w życiu mężczyzny dokonuje się przewrót. Najpierw odnosi wrażenie, że kiedyś już spotkał poprzednich mieszkańców tego domu, później narasta w nim przekonanie, że ich życie stale się przeplata, a na końcu jest pewien, że tworzą jedność. Zaczyna żyć, równolegle, swoim i ich życiem... Pamięta wydarzenia, w których nigdy nie brał udziału, miejsca, w których nigdy nie był, ludzi, których nigdy nie znał. Zaczynają rządzić nim emocje niemające uzasadnienia, pragnie dziewczyny, o której istnieniu do niedawna nie miał pojęcia...
Tak oto mocno stąpający po ziemi lekarz, nauczyciel etyki zawodowej wkroczył w świat weneckiej legendy, zmieniającej jego życie w koszmar...  

 

Moja opinia: 

To pierwsza książka Jolanty Kosowskiej, która trafiła w moje ręce. A czy była to udana lektura? O tym dalej. 

 

Cała książka jest retrospekcją zbudowaną na domysłach, pamiętniku Anny i wspomnieniach bohaterów. Autorka stworzyła obrazy na granicy jawy i snu, gdzie klątwy i stare legendy nabierają całkiem realnego wymiaru i wpływają na życie bohaterów. Tu Wenecja jawi się jako nierealny świat, gdzie teatr miesza się z rzeczywistością, a przypadkowy tłum wchodzi w interakcje z aktorami. Czytając można się pogubić, bo przeszłość miesza się z teraźniejszością, a granica między jawą a senem, prawdą a marzeniami, nawet bieżącą narracją jest bardzo cienka i płynna.  Tu nic nie jest takie, jak może się na pierwszy rzut oka wydawać.

"Nie wierz temu, co widzisz i słyszysz i słyszysz.(…) Ważne jest tylko to, co masz w środku, co czujesz. To, co obiecałem, spełni się. Nigdy cię nie zawiodę. Kocham cię na teraz i na zawsze."


Czasami bywa tak, że miłość jest silniejsza niż śmierć. Miłość nie kończy się z chwilą śmierci jednej z ukochanych osób. Taki sposób ujęcia tematu odwiecznej miłości w tej książce spodobał się mi najbardziej.  

"Nigdy nie należy wierzyć w to, co się widzi i słyszy, tylko w to, co się czuje. To, co czujemy jest prawdą." 


 "(...) Zmiana jest centralnym elementem świata, nie ma niczego o stałych właściwościach, nie ma bytu, jest tylko stawanie się."


Mamy tu również poruszoną kwestię etyczną lekarzy. Pojawia się też wiele medycznych wyrazów, więc przy czytaniu warto zaopatrzyć się w słownik, ponieważ ich wyjaśnień w w książce nie znajdziemy. I było to dla mnie trochę męczące, bo lubię znać, wiedzieć co dane wyrażenie czy zwrot znaczy. I tu ode mnie mały minus. 

Co do bohaterów, to jedni wydają się być zbyt wyidealizowani, inni bez wyrazu i swojego zdania. Najbardziej spodobał się mi Paolo - jego kreacja była najbardziej realna.

To powieść obyczajowa z pewnymi elementami thrillera. Książka pełna wybuchów namiętności, niepozbawiona wzruszeń i emocji.

Niemal czułam kamienne posadzki bazyliki Santa Maria della Salute, a zapach wilgotnego Canal Grande jakbym chłonęła, wyobrażałam sobie, że jem wyśmienite dania w restauracjach, poznaję słynne weneckie lwy, które oznaczają, co innego w zależności od ich postawy. Pani Jolanta Kosowska sprawiła, że jeszcze bardziej zapragnęłam wybrać się do tego pięknego miasta i zobaczyć na własne oczy opisywane przez nią te wszystkie miejsca. Dałam się ponieść czarowi Wenecji, jej autentyczności, tajemniczości i piękna zarazem. Was zachęcam do tego samego.


czwartek, 25 sierpnia 2016

Sny Morfeusza - K.N. Haner


Sny Morfeusza
Cykl: Mafijna miłość (tom 1)
K.N. Haner

Wydawnictwo: Editio
Liczba stron: 416
Ocena: 10/10







Nota wydawcy: 
Cassandra Givens od zawsze nie ma szczęścia do facetów. Jej przelotne romanse za każdym razem kończą się złamanym sercem, a wybuchowy charakter, impulsywność oraz zgryźliwe poczucie humoru często wpędzają ją w kłopoty. Przeprowadzka do Miami otwiera nowy rozdział w jej życiu, a rozmowa kwalifikacyjna o pracę marzeń ma stać się drzwiami do lepszego jutra. Niestety, nic nie idzie po jej myśli, a poznanie Adama McKeya — jej przyszłego szefa — komplikuje wszystko jeszcze bardziej.
Początek tej znajomości staje się źródłem fascynującego romansu, ale i dużych kłopotów. Cassandra traci głowę dla demonicznego Morfeusza. Między tą dwójką wybucha namiętność, nad którą nie potrafią zapanować. Adam vel Morfeusz wciąga Cassandę do gry, której zasady są bardzo proste, ale narażają oboje na ogromne ryzyko.
Jak potoczy się historia, która nigdy nie powinna się wydarzyć?
Sny Morfeusza to intensywna, pełna namiętności i niebezpiecznych tajemnic lektura, która rozpali Twoje zmysły i wciągnie w świat mrocznych doznań. Daj się ponieść historii pięknej Cassandry i tajemniczego Adama!



Moja opinia:

"Nie wiem, co w nim takiego jest, ale jestem pewna, że się w nim zakochuję. Z sekundy na sekundę coraz bardziej. I kompletnie nie potrafię tego wyjaśnić. To jest sprzeczne ze wszystkim, co do tej pory myślałam o miłości. Jako można kochać kogoś tak wyniosłego, władczego i zadufanego w sobie? Tak agresywnego i nieobliczalnego. Dlaczego zakochujemy się w osobach kompletnie dla nas nieodpowiednich?"

To moje pierwsze spotkanie z autorką, ale jakże udane. Spodziewałam się kolejnego trójkąta, kiedy bohaterka nie wie, kogo wybrać, kręcąc się wokół dwóch facetów. Jednak zostałam mile zaskoczona, bo książka okazała się bardzo nietuzinkowa, a fabuła nie była powielona.

Bohaterowie są wyraźnie nakreśleni, dynamiczni i zdecydowani. Jak każdy z nas - mają wady, słabości, ale i zalety. Niekiedy mnie swoim zachowaniem po prostu irytowali, ale tym razem zadziałało to na korzyść książki. Miałam nawet wielką ochotę nimi ostro potrząsnąć! Takie charakterki, że... och. 

"Chcę zobaczyć jego ciało. Jestem przekonana, że jest cudowne i warte zapamiętania. Nawet jeśli to ma być tylko ta jedna noc, będę mogła sobie o nim fantazjować do końca życia."

Tytułowy mroczny, tajemniczy Morfeusz bardzo mnie zaintrygował, byłam niezmiernie ciekawa, kim on może być. Z jednej strony potrafi być czułym, opiekuńczym i troskliwym mężczyzną, a z drugiej strony jest apodyktyczny, szorstki, niebezpieczny, wybuchowy, nerwowy, brutalny, tajemniczy i nie potrafiący rozmawiać o swoich uczuciach. Pan Władczy i Bezwzględny nie uznaje słowa "nie". Ale suma summarum, która z nas, kobiet nie chciałaby poznać takiego faceta, która z nas skrycie o takim nie marzy? Bardzo podobało mi się to, że pod maską zadufanego w sobie dupka ma ludzką twarz, której się wstydzi. 

"Czemu jest tak cholernie zmiennym człowiekiem? W jednej chwili istny dżentelmen, książę na białym koniu, a w drugiej wybuchowy, nieopanowany brutal."

Bardzo polubiłam 20-letniego Tommiego chorego na białaczkę, który jest nad wiek dojrzały emocjonalnie, do tego zabawny i czuły. Autorka w piękny sposób przedstawiła przyjaźń miedzy nim a Cassandrą. Wielki plus za jego kreację. Mam nadzieję, a nawet jestem przekonana, że polubicie go równie mocno jak ja.

Po tego typu literaturze można by się spodziewać, że będzie to cukierkowa love story. Ale nic bardziej mylnego! Mamy tu powieść erotyczną z wątkiem kryminalnym, gdzie cały czas coś się dzieje, wszystko jest po coś. Jest zagadka, niebezpieczeństwo, sensacja, dramat, dziwna, ale piękna miłość, nieokiełznana namiętność, sekrety, tajemnice. Tym wszystkim autorka przekonała mnie, że w Polsce da się stworzyć książkę z nurtu erotyki, która może w pełni zainteresować, być dobrą. Tylko wolałabym, aby imiona były jednak polskie i sama akcja również toczyła się w naszym kraju.

"Czy to naiwne? Może. Nierealne? Zapewne tak, ale przecież warto walczyć, o kogoś na kim nam zależy. Nieważne, czy to największy dupek na świecie, czy książę na białym rumaku. Jeśli się kogoś kocha, to widzi się w nim to, czego nie dostrzegają inni." 

Mamy oczywiście ogromną dawką erotyzmu, ale w dobrym, wysmakowanym tonie, choć słownictwo K. N. Haner zdecydowanie nie należny do subtelnych.

Język jest prosty, ale plastyczny, dominują dialogi, co uważam za duży atut. Całość napisana jest bardzo lekko i nie wiadomo kiedy, a już jest po lekturze. 

Czytając tę książkę przetoczył się po mnie ogromny walec z emocjami - z radością, szczęściem, szaleństwem, namiętnością, zatraceniem, stratą i nadzieją. Nie jestem w stanie oddać tych niezapomnianych emocji.   

Niech "Sny Morfeusza" zabiorą Was w świat pożądania pełnego tajemnic i niebezpieczeństwa.

 
 

niedziela, 21 sierpnia 2016

Trzy oblicza pożądania - Megan Hart


Trzy oblicza pożądania
Cykl: Alex Kennedy (tom 1)

Megan Hart

Wydawnictwo: Mira
Liczba stron: 416
Ocena: 9/10







Nota wydawcy:
Nigdy nie zdradziłam męża. Nie miałam też żadnych powodów, by podejrzewać, że on mnie zdradził. A teraz zapraszaliśmy obcą osobę do naszego łóżka. Musiałabym być stuknięta, żeby nie czuć niepokoju.

Pożądanie zwyciężyło nad zdrowym rozsądkiem. Zupełnie jak w przeszłości, gdy moje ciało zignorowało rady umysłu i serca. Dojrzałam, ale nie zmądrzałam.

Stałam pomiędzy, ale jednocześnie ponad nimi, jak dama między dwoma królami. Byli opanowani, choć gotowi zmienić to w każdej chwili, czekali tylko na moją komendę. Nie byli podobni, ale w tej chwili całkowicie nierozróżnialni.

– Chodźcie – powiedziałam cicho, ale obaj mnie usłyszeli. Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam do sypialni, nie oglądając się za siebie. (…)

Podniosłam powoli ręce, ujęli moje dłonie i wtedy ich przyciągnęłam. Poczułam na plecach ręce męża obok rąk Alexa. Nie byliśmy już trójkątem o ostrych wierzchołkach, lecz tworzyliśmy krąg. Spleciony z ramion, nóg i złączony wspólnym pragnieniem. 


Moja opinia: 

To erotyk, więc nie brak tu odważnych scen uniesień, pożądania, namiętności, pasji, pierwotnych instynktów, które biorą górę nad rozsądkiem. Autorka nie stroni od wulgarnego słownictwa, co dodaje książce tylko pikanterii.

"Pożądanie zwyciężyło nad zdrowym rozsądkiem. Zupełnie jak w przeszłości, gdy moje ciało zignorowało rady umysłu i serca. Dojrzałam, ale nie zmądrzałam."

Ale to nie tylko erotyk, mamy tu również problemy i rozterki rodzinne, odnajdywanie własnej drogi w życiu, próbę poradzenia sobie z emocjami i demonami przeszłości, przezwyciężanie strachu, różne rodzaje miłości, poronienie, chorobę, alkoholizm, hazard. Autorka pokazuje nam, jak ważne w związku są szacunek, zaufanie, wybaczenie, wsparcie. I tym wszystkim zostałam mile zaskoczona, bo to nie tylko erotyk, ale coś więcej. Tak więc dzieje się naprawdę sporo, nie ma czasu na nudę, zwłaszcza po połowie książki. Zakończenie natomiast bardzo mnie zaskoczyło i wzruszyło. Takiego z całą pewnością się nie spodziewałam.

"Nie przestaje się kochać człowieka tylko dlatego, że coś w życiu spieprzył."

Bohaterowie zostali nakreśleni w sposób barwny, mają różne charaktery, są po prostu życiowi, nie sposób ich nie polubić. Niektóre ich zachowania strasznie mnie irytowały, że momentami miałam ochotę nimi porządnie potrząsnąć.  
"Tworzyliśmy trójkąt - dwóch przystojnych facetów i ja. Która kobieta nie chciałaby wziąć udziału w takiej imprezce?"

Język powieści jest prosty, nieskomplikowany, niewyszukany, nie utrudnia czytania. Całość napisana plastycznie, lekko.

Otrzymałam dramat psychologiczny z wielopłaszczyznowością wątków, co w tego typu literaturze jest raczej rzadkością. Powieść wzbudza skrajne emocje, nie tylko rozgrzewa zmysły, ale porusza i zmusza do refleksji. Jeśli jesteście ciekawi, jakie oblicza może przybierać pożądanie - zapraszam do lektury.

  
 

czwartek, 18 sierpnia 2016

To tylko facet - Anna Mazurkiewicz


To tylko facet
Anna Mazurkiewicz

Wydawnictwo: Wydawnictwo Autorskie
Liczba stron: 236
Ocena: 6/10
  







Nota wydawcy:
"To tylko facet - mówi jedna z bohaterek mojej książki.
Ile razy każda z nas wypowiedziała te słowa? Z czułością, z bezradną złością, a czasem z rozpaczą. Bo przecież mężczyźni są dla nas bardzo ważni nawet wtedy, gdy "wymarzone" wspólne życie okazuje się nieporozumieniem. Być razem czy tylko trwać w związku? Bo przecież zawsze można powiedzieć sobie z rezygnacją - to tylko facet." - Anna Mazurkiewicz


Moja opinia: 

"A niebo z chmur się przetrze po największej burzy, a wszystko co najlepsze może się powtórzyć."

Bardzo zaintrygował mnie tytuł, nie wiedziałam czego tak naprawdę mam się spodziewać po tej książce. Na początku myślałam, że mężczyzna będzie tu występował w roli dodatku w życiu kobiety, ale nie do końca tak było. Bohaterki tej książki często wypowiadają formułkę: "to tylko facet", ale wyrażają w ten sposób swoją bezradność wobec męskiej odmienności. Podkreślają tym samym ich inny sposób widzenia i rozumienia świata.

Książka jest niejako próbą opisania polskiej współczesności z perspektywy dwóch pokoleń kobiet. Obserwujemy jak trzy przyjaciółki ze szkoły średniej: Magdalena, Teresa, Maria nie mają szczęścia do facetów. To dzięki pamiętnikowi jednej z nich odkrywamy ich (dziś czterdziestoletnich) kobiece sekrety, dziewczęce marzenia, pierwsze miłosne inicjacje, zdrady, małżeństwa, które okazują się życiowymi pomyłkami, przyjaźnie. A wszystko to w czasach PRL-u, wielkich zmian ustrojowych, kolejek po wszystko. 

Największe wrażenie na mnie zrobił wątek życia z mężem alkoholikiem oraz związane z nim kolejne etapy uwalniania się od jego choroby i niełatwej walki o własną samodzielność i niezależność. 

Książka podróż w przeszłość do lat młodzieńczych - bawi, smuci, skłania do refleksji nad naszymi wyborami, życiem.

Mnie samej niejednokrotnie zdarzyło się powiedzieć: to tylko facet. Wiadomo nie od dziś, że trudno jest żyć z facetami, ale chyba jeszcze trudniej bez nich... Jak to wypośrodkować? Znaleźć złoty środek, aby to wspólne życie było znośne, szczęśliwe? Zapraszam do lektury, może uda się Wam znaleźć odpowiedzi na to i inne pytania.


poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Jak Cię zabić, kochanie? Alek Rogoziński


Jak Cię zabić, kochanie?
Alek Rogoziński

Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 336
Ocena: 10/10









Nota wydawcy: 
Trzydziestoletnia Kasia ma szansę odziedziczyć ogromny spadek. Jest tylko jeden warunek - musi wysłać na tamten świat niekochanego przez siebie męża. Jak się jednak okaże, nie dość, że jest to piekielnie trudne zadanie, to i ona sama szybko zamieni się z myśliwego w ściganą zwierzynę. Rozpoczyna się komedia omyłek, w której każdy może przez przypadek stać się i ofiarą, i mordercą... 


Moja opinia: 

"Mordowanie wcale nie jest takie proste, jak można by było przypuszczać."

Gołymi rękami, wałkiem, a może pysznym pączusiem z tajemniczym nadzieniem? Aj, głupie myśli kłębią się podczas lektury...

"Małżeństwo to trudna sprawa. Faktycznie, po co człowiekowi te wszystkie drugie połówki jabłka i bratnie dusze, które potem okazują się lekko nadgniłe i bratnie dla wszystkich, tylko nie dla nas? Same tylko z nimi zgryzoty." 

Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Bo tu w zasadzie każdy bohater, pragnie coś zyskać wyłącznie dla siebie, materializm aż bije po oczach. Tak bym w skrócie określiła najnowszą książkę Ala Rogozińskiego. Czytając okładkowy opis, skojarzyła się mi z filmem "Pan i Pani Smith", jednak tu tego humoru jest zdecydowanie więcej. I bardzo chętnie zobaczyłabym ekranizację, to dopiero byłby film.

"Jak cię zabić, kochanie" to komedia omyłek. Nie brak dowcipów, czarnego humoru, groteski i błyskotliwych dialogów. Pełno tu obserwacji społecznych. Tym razem oberwało się programom telewizyjnym, celebrytom, politykom, duchownym, a przede wszystkim polskiej służbie zdrowia. Ale wszystko to podane zostało z przymrużeniem oka, w sposób wysmakowany. Niektóre fragmenty doprowadzały mnie do niepohamowanego śmiechu, zwłaszcza scena z półką nad wanną w łazience oraz radiem.

Bohaterowie zostali dopracowani w najdrobniejszym szczególe, są barwni, powiedziałbym że nawet karykaturalni (a takich w książkach uwielbiam najbardziej), a grzesznymi zakonnicami i groźnym Tygrysem Złocistym byłam wprost zachwycona! Widać że autor jest znakomitym obserwatorem świata i w swoich książkach wykorzystuje to, co zaobserwuje.

Rogoziński tym razem rozprawia się z problemem rozpadającego się małżeństwa, zdrady, kradzieży, uzależnienia od hazardu i wieloma innymi tematami. Jesteśmy zaskoczeni jednym wątkiem, z kolei następny zaskakuje jeszcze bardziej. Tu nie ma czasu na nudę. Akcja mknie w zastraszającym tempie, a zakończeniem byłam naprawdę zaskoczona. Tym razem warstwa kryminalna została bardziej uwypuklona, więc ci, co przedkładają wątki kryminalne nad obyczajowymi, powinni być zadowoleni. I muszę dodać, że zupełnie inaczej patrzę na moją łazienkę i piwnicę... doszukując się tam ukrytych pułapek.

Na początku książki zamieszczono spis postaci wraz z krótkim opisem każdej z nich. Dzięki takiemu zabiegowi, mamy wgląd na to kto z kim. A dla tych, co się gubią w ilości postaci, może być to dodatkowe ułatwienie, wystarczy tylko zajrzeć i już wszystko jasne.

Kolejny raz byłam zachwycona lekkością pióra, prostym językiem oraz tym, w jakim tempie pochłonęłam tę książkę. Chciałam delektować się, zostawić sobie trochę na później, ale się mi to nie udało. Musiałam od razu poznać finał całej tej zabawy w kotka i myszkę pomiędzy bohaterami.

Ubawiłam się świetnie od pierwszej do ostatniej strony! Powieść niesamowicie porywająca, pozytywnie zakręcona i szalenie przezabawna - po prostu BOSKA! Najlepszy wyzwalacz endorfin i uśmiechu! Książkę polecam zwłaszcza tym, którym druga połówka zajdzie za skórę... Tylko pamiętajcie, zabijanie zostawcie Alkowi. 


czwartek, 11 sierpnia 2016

Płacz Wilka - Ewa Formella


Płacz Wilka
Ewa Formella

Wydawnictwo: Selfpublishing
Liczba stron: 205
Ocena: 8/10












Nota wydawcy: 
Hania, studentka ostatniego roku, otrzymuje pismo od notariusza, informujące, że jest współspadkobierczynią starego dworku na ziemi warmińsko-mazurskiej. Przekonana, że dom, który odziedziczyła po nieznanym do tej pory ojcu jest tylko starą ruderą, jedzie na rekonesans. Po przybyciu na miejsce odkrywa jednak, że dom jest zamieszkały. 

Historii przyjaźni córki zmarłego marynarza z jego pseudo rodziną towarzyszy wilk, którego dziewczyna poznaje w dość osobliwym momencie pobytu. Zwierzę zostało przygarnięte, przez jej ojca, jako szczenię i po śmierci swojego pana uciekło do lasu.



Moja opinia:

Sięgając po tę książkę nie wiedziałam czego się spodziewać i czego tak naprawdę oczekuję. I jaką rolę odegra tytułowy wilk? Tego nie zdradzę. To moje pierwsze spotkanie z twórczością z Ewy Formella, i muszę powiedzieć, że autorce udało się mnie pozytywnie zaskoczyć. 

To powieść wielowątkowa, w której autorka porusza wiele ciekawych tematów - depresję, wykluczenie z rodziny z powodu mezaliansu, przemoc fizyczną, biedę. To książka o niespełnionej miłości, przyjaźni, rodzinie, pomocy w potrzebie, dumie, walce z nałogami, sile charakteru. Bardzo podobał mi się przedstawiony w mądry i szczery sposób obraz relacji międzyludzkich. Autorka swoją książką przywraca wiarę w człowieka i w jego bezinteresowną pomoc.

Sporo miejsca autorka poświęca rodzinie. Uświadamia nam tym samym, jak ważna dla każdego z nas powinna ona być, i to niekoniecznie ta łącząca nas więzami krwi, ale również taka, w której ani w jednej z osób nie płynie ta sama krew. 

Dużym zaskoczeniem były dla mnie pojawiające się nadprzyrodzone zjawiska, które dopełniają tajemnicy i sprawiają, że niemal czułam na własnej skórze tę wyjątkową aurę.

Bohaterowie są wiarygodni, wyraziści i barwni. Największą moją sympatię wzbudziła postać Marty, dla której życie nie było łaskawe - z całego serca jej kibicowałam. 

Książkę czyta się jednym tchem, a nieoczekiwane zwroty akcji sprawiają, że nie można się z nią nudzić do ostatniej strony. Aż dziwiłam się, że tyle wszystkiego i tyle emocji można zmieścić w tak niewielkiej objętościowo książce. Dzięki tej historii, myślę że trochę zmieniło się moje spojrzenie na świat, a przede wszystkim na innych ludzi.

Warmińskie zakamarki to dla mnie dodatkowy smaczek, ponieważ mieszkam na Warmii i te klimaty nie są mi obce. 

To ciepła, niezwykle żywa i prawdziwa lektura z odrobiną magii, która wywołuje wiele emocji, skłania do refleksji oraz daje nadzieję, że wśród nas są jeszcze dobrzy ludzie. 



poniedziałek, 8 sierpnia 2016

PRZEDPREMIEROWO "IDEALNA" MAGDA STACHULA


Idealna
Magda Stachula

Wydawnictwo: Znak Literanova
Liczba stron: 384
Ocena: 10/10
  







Nota wydawcy:
Anita prawie nie wychodzi z domu. Podgląda ludzi przez kamery miejskiego monitoringu. To jej okno na świat, które pozwala kontrolować wszystko i wszystkich. I zapomnieć o sypiącym się małżeństwie oraz dziecku, które bardzo chciałaby mieć.
Pewnego dnia znajduje w szafie sukienkę, której nie kupiła. Później szminkę, która jej nie pasuje. Potem wydarza się coś jeszcze…
Ktoś wie o niej wszystko. I powoli realizuje swój plan.
Thriller psychologiczny, którego nie będziesz mógł odłożyć. Takiej autorki jeszcze w Polsce nie było. 



Moja opinia: 

"Gdy przekracza się pewne granice, łamie normy, które dotychczas wskazywały nam drogę, otwiera się nowy rozdział w życiu, zeszyt z czystymi kartkami, który będzie zapisywany nowymi historiami, ręką innego człowieka."

Zaczynając czytać tę książkę zastanawiałam się, skąd autorka wzięła pomysł na motyw obserwowania ludzi przez kamery miejskiego monitoringu. Okazało się, że Stachula pracowała w firmie zajmującej się importem kamer do monitoringu. Wątek był dla mnie wielkim zaskoczeniem, czymś nowym, innym, z którym w literaturze się jeszcze nie spotkałam. Po "Idealnej" spodziewałam się thrillera, a dostałam również powieść psychologiczną z mocno zarysowanym tłem obyczajowym.

To opowieść o tym, iż mimo że jesteśmy razem, często czujemy się samotni. O tym, że oddalamy się od siebie, mijamy się, chociaż wspólnie mieszkamy, nie potrafiąc potem zmienić tego stanu rzeczy, zrobić tego pierwszego kroku, nie potrafiąc ze sobą rozmawiać. Portrety psychologiczne głównych bohaterów zasługują na uznanie, a moją uwagę najbardziej przykuła Marta, którą momentami miałam ochotę "zamordować". Autorka w doskonały sposób opisała uczucia postaci. Wszyscy są charakterni, realni, pełnokrwiści, emocjonalni. Każdy z nich ma coś do ukrycia, ma dwie twarze.

"Mam wrażenie, że działamy na siebie jak dwa magnesy, w zależności od ustawienia biegunów, albo się przyciągamy, albo silnie odpychamy. Nie wiem tylko, od czego uzależnione jest rozmieszczenie plusów i minusów naszych wzajemnych relacji."

Im dalej zagłębiamy się w powieść, tym więcej pojawia się niepokoju, tajemnic, napięcia i domysłów, na temat tego kto jest prześladowcą, kto chce zaszkodzić Anicie i Adamowi, zniszczyć ich małżeństwo, a przede wszystkim zadać kobiecie ból. W pewnym momencie byłam wręcz pewna, ze wiem kim jest ta osoba, a potem następuje nieoczekiwany zwrot akcji i wszystkie moje domysły okazały się nieaktualne. To wielki atut książki, bo autorka co rusz wodzi czytelnika za nos. 


"Zdaję sobie jednak sprawę, że każdy romans, choćby nie wiem jak był cudowny na początku, ostatecznie zawsze prowadzi do katastrofy."  

Pojawiają się ciekawe wątki miłości i zdrady. Mamy również interesujący wątek związany z bezpłodnością, gdzie możemy poszukać odpowiedzi na to, do czego może doprowadzić usilne pragnienie dziecka i niemożność zajścia w ciążę. Tu każdy wątek ma znaczenie, co w ostatecznym rozrachunku wszystko wskakuje na swoje miejsce.  

"Z przeszłością jest jak z pogodą - wszyscy o niej mówią, ale nikt nie ma na nią wpływu."

Autorka w niezwykły sposób przedstawiła zawiłości ludzkiej natury. Świetnie pokazała różnice mentalności pomiędzy kobietami a mężczyznami, ich instynktów oraz sposobów radzenia sobie z problemami. 

Naprzemienna narracja pisana z perspektywy czterech osób była strzałem w dziesiątkę, dzięki czemu mamy możliwość poznania tego samego wydarzenia z różnych perspektyw i nie wszystko jest takie same, jak sądzimy.

Powieść idealnie dopracowana i dokładnie przemyślana. Na uwagę zasługuje lekki i niewymuszony styl, a że jest to debiut to należą się naprawdę wielkie brawa.  

Książka wywołuje całą masę emocji, niepokój, sprawia że po ciele przebiegają nam ciarki. "Idealna" to thriller idealny, który polecam każdemu miłośnikowi gatunku i polskiej literatury. Trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej strony. To jeden z najlepszych polskich debiutów jakie miałam okazję czytać. 

Jeśli autorka podarowała czytelnikom taką perełkę na starcie swojej kariery literackiej, to ja już zacieram rączki na kolejne książki pióra tej autorki.


Premiera już 17.08


czwartek, 4 sierpnia 2016

Wyznanie. Prawdziwa historia polskiej prostytutki - Janka Szczęsna


Wyznanie. Prawdziwa historia polskiej prostytutki
Janka Szczęsna

Wydawnictwo: Oficyna Wydawnicza "Promocja" 
Liczba stron: 256 
Ocena: 10/10











Nota wydawcy:  
Wyznanie to powieść biograficzna, opowiadająca historię dojrzałej, wykształconej kobiety, mieszkanki Małopolski, która w następstwie nieszczęśliwego wypadku, porzucenia przez męża oraz bezdusznego orzeczenia ZUS-u o zdolności do pracy mimo kalectwa, w czterdziestym roku życia podejmuje rozpaczliwą decyzję o wyjeździe do niemieckiego domu publicznego.
Nie zna języka ale zna swoją wartość. Nie zna specyfiki zawodu ale mimo wszelkich przeciwności, dzięki dążeniu do perfekcji w każdej dziedzinie życia staje się profesjonalną prostytutką. A kiedy już osiąga cel i pracując w nowym zawodzie, jest w stanie utrzymać rodzinę, pojawia się On miłość życia, a wraz z Nim największa egzystencjalna rozterka: mieć czy być?
Mieć pieniądze czy być kochaną?
Wyznanie to pasjonująca powieść, pełna niezwykłych postaci i zdarzeń. Wątek biograficzny staje się punktem wyjścia do wielkiej literatury. Jesteśmy świadkami do bólu autentycznej spowiedzi, próby oczyszczenia się po upadku kobiety, której szczerość, inteligencja i zmysł obserwacji wywołują nasz podziw.
Zarysowujący się w tle obraz tajemniczego świata zachodnioeuropejskiej prostytucji w dobie globalizacji zaskakuje swoimi mechanizmami i szerokością zasięgu. Dotyka postacie z wielu środowisk, w tym polityki, które obnażają przed nami swoje ukryte oblicze w fascynujących epizodach i dialogach
.  


Moja opinia:


Jak wiemy najstarszy zawód świata nigdy nie cieszył się wielkim szacunkiem. Kobiety zarabiające ciałem często nazywane kurtyzanami, szmatami, dziwkami, k***ami - kim tak naprawdę są? I co skłania je do parania się tą profesją?

"Co takiego musi się wydarzyć,  żeby upaść tak nisko, na poziom zero, jakim jest prostytucja?"

Bohaterkę tej książki, Jankę Szczęsną skłania do tego wypadek, przez który jej kariera zawodowa legła w gruzach, w następstwie czego pojawiała bieda i ogromne długi. Nikt nie wyciąga do niej pomocnej dłoni, załamuje się. W związku z czym wyjeżdża do Niemiec, aby zapewnić godne życie swojej rodzinie. Na początku wcale nie miała zamiaru pracować jako prostytutka. Ale życie okazało się przewrotne. I bynajmniej nie robiła tego dla przyjemności, z lenistwa czy innych niskich pobudek. Za godzinę pracy w domu publicznym może dostać tyle co przeciętny Polak zarabia przez miesiąc. Ale czy jest to wystarczająca rekompensata za całe to piekło, jakie musi przejść? Czy to cale upodlenie, zło jest tyle warte? A pieniądze szybko zarobione, jak wiadomo rozchodzą się jeszcze szybciej. Joanna i pozostałe kobiety zaczynają zastanawiać się nad tym czy płatna k**wa to jeszcze człowiek? Czy życiowe wartości mogą w miarę potrzeb czy upływu czasu się zmieniać? Kobietę zaczynają dręczyć wyrzuty sumienia, czuje niechęć do samej siebie. Z takimi dylematami i myślami musi zmagać się Janka każdego dnia. Ale czy jest coś, co sprawi że będzie wybawieniem jej z tej trudnej sytuacji? O tym musicie przekonać się już sami... 

"Drzwi prostytucji raz otwarte na zawsze pozostają uchylone..."

Książka nie stroni od wulgarności, zawiera opisy które naprawdę dają do myślenia. Oprócz kobiety skrzywdzonej przez życie i okoliczności, dostałam coś więcej. Opowieść skłoniła mnie do zastanowienia się nad tym, czy ja, będąc postawiona w podobnej sytuacji, byłabym skłonna w imię miłości do dzieci, poświęcić się, poniżyć i złamać wszystkie swoje moralne zasady? Trudno na to jednoznacznie odpowiedzieć, dopiero życie weryfikuje nasze przekonania i wyznawane wartości. 

To książka, która obnaża absurdy polskiego prawodawstwa i urzędniczej znieczulicy. Ale to również książka, która obnaża uczucia kobiety, jej duszę, jej skomplikowaną osobowość. Dostałam całą paletę emocji jakich się nie spodziewałam. 

Powieść porusza, zmusza do przemyśleń i jest dla czytelnika przesłaniem - stawia od wieków egzystencjalne pytanie: mieć czy być? Pokazuje że nie mamy prawa nikogo oceniać, piętnować, wyśmiewać, bo nigdy nie wiadomo co jeszcze zgotuje nam życie.

"Wyznanie. Prawdziwa historia polskiej prostytutki" polecam każdej kobiecie, aby przekonała się, że w każdej z nas drzemie ogromna siła, z której czasami nawet nie zdajemy sobie sprawy. I pamiętajmy: gdy nie widzimy wyjścia z trudnej sytuacji, gdy wszystko wydaje się nam beznadziejne, to zawsze walczmy o siebie, o przyszłość swojej rodziny, bo nikt inny za nas tego nie zrobi.   
 



wtorek, 2 sierpnia 2016

Autodestrukcja - Monika Zajas


Autodestrukcja
Monika Zajas

Wydawnictwo: Czarna Kawa
Liczba stron: 256
Ocena: 9/10
  







Nota wydawcy: 
Alan, niedoszły reżyser filmowy, marzy o wolności, wrażliwa artystka Anja nie może pokonać strachu przed publicznym występem, a Patryk chce wreszcie być bogaty. Mimo starań ich życie coraz bardziej zaczyna przypominać tworzony przez Anję obraz, który pokrywa czarna maź. Pogoń za oddalającymi się marzeniami i nieustanne zderzenia z rozczarowującą rzeczywistością stopniowo powodują poczucie coraz większej utraty kontroli nad życiem. Alan nie wytrzymuje napięcia i zabija żonę… Niepokojąca książka o emocjach, naiwności i marzeniach.

O czym jest ta książka? Optymista rzekłby, że o spełnianiu najskrytszych marzeń. Pesymista – że o obsesjach, które mogą spowodować targnięcie się na swoje życie. Realista – że należy wytrwale dążyć do celu, bo jeśli gdzieś po drodze utracimy wiarę we własne możliwości, możemy za to słono zapłacić. A Ty kim jesteś?  


Moja opinia: 

"Żyje się tylko raz, ale jeśli robisz to właściwie, jeden raz wystarczy."

Ludzkość od zawsze goniła za marzeniami. Ja sama to robię. Ale, czy zastanawialiście się kiedyś, czy zawsze warto? Czy te nasze marzenia nie prowadzą do autodestrukcji?

Autorka zaczyna swoją książkę od końca, od momentu, w którym Alan, Anja i Patryk docierają do takiego punktu w swoim życiu, w którym dopada ich autodestrukcja. Każdy z nich jest bliski zrobienia kroku, którego już nie będzie mógł cofnąć, nie będzie odwrotu. Śledzimy wydarzenia, które doprowadziły ich do tego momentu. Poznamy odpowiedź na pytanie dlaczego goniąc za marzeniami nie odnaleźli szczęścia.

Autorka porusza w "Autodestrukcji" szereg ważnych tematów - depresję, samozagładę, samobójstwo oraz realizację własnych celów i pragnień. Mamy tu bohaterów z niespełnionym marzeniami, które odcisnęły piętno na ich psychice. Widzimy do czego może doprowadzić pragnienie odniesienia sukcesu, wielka ambicja czy pragnienie ujrzenia podziwu w oczach innych. Bohaterowie są niezwykle realni, tacy jak my, bardzo dobrze nakreśleni psychologicznie. Świetnym zabiegiem było stworzenie bohaterów w różnym wieku, z różnymi priorytetami, ze wspólnym mianownikiem - marzeniami i pragnieniem więcej. Trójka głównych bohaterów, mimo że są dorośli, to zachowuje się nieodpowiedzialnie. Każdy z nich opowiada nam o swoim życiu oraz związanych z nim problemach, marzeniach i pragnieniach.

Dzięki wielotorowej narracji możemy jeszcze bardziej wniknąć do umysłów naszych bohaterów. Dialogów zaś jest niewiele, jednak to nie przeszkadza w płynności i przyjemności czytania. Język jest przystępny, nie wymaga od nas zbytniego główkowania. A pojawiające się niespodziewane zwroty akcji potrafią zaskoczyć i dobrze namieszać. W pewnym momencie miałam wrażenie, że balansuję na granicy jawy i snu - sama już nie wiedziałam, co jest prawdą, a co złudzeniem. Czy kibicować bohaterom, a może życzyć im, aby proces autodestrukcji zakończył się?

Monika Zajas podała mi historię, od której nie mogłam oderwać się już od pierwszej jej strony, a im dalej, tym było to trudniejsze.

Emocje, muzyka, sztuka, marzenia, przenikają się w tej powieści. Tu nie ma radości, szczęścia - tu obserwujemy jedynie smutek. Czytając czułam strach, zdziwienie, nawet nienawiść. Całą paletę emocji.

Powieść pokazuje nam, ze warto marzyć i spełniać własne marzenia, czerpać z życia garściami, dążyć to wytyczonych celów, jednak należy robić to z rozwagą, nie za wszelką cenę, nie ignorować ostrzeżeń. Na odpowiedź pytania z opisu okładki: kim jestem? - odpowiem realistą. I chyba tak też powinniśmy iść przez życie - spełniać swoje marzenia, wierzyć że się uda.

"Marzenia są piękne. Ale jeśli za bardzo opętają człowieka, nie pozostaje nic innego, jak zrobić wszystko, aby się spełniły. Czy warto? Warto. To nadaje naszemu życiu mnóstwo kolorów i świateł. Daje poczucie szczęścia i spełnienia. Jeśli jednak w połowie drogi się poddamy, może to doprowadzić nas do obłędu. Myśli o porażce będą wwiercać się w naszą głowę i nie pozwolą nam spać. Przebudzenie ze snu stanie się koszmarem." 

To nie jest łatwa lektura. Jest ciężko, dramatycznie, melancholijnie, życiowo, ale przede wszystkim emocjonalnie. Powieść niepokoi, skłania do refleksji nad tym, czego pragniemy, nad tym czy jest to warte naszych starań, kosztem innych rzeczy. Czytając, przewartościowujemy swoje poglądy na życie. Monika Zajas pozwoliła mi spojrzeć na marzenia z zupełnie innej strony. Was zachęcam do tego samego.



Za możliwość przeczytania książki dziękuję Autorce.