piątek, 29 listopada 2019

Uśmiech losu - Katarzyna Michalak


Tytuł: Uśmiech losu
Cykl: Seria mazurska (tom 5)
Autor: Katarzyna Michalak
Wydawnictwo: Znak Literanova
Ilość stron: 320
Ocena: 9/10

Natalia ma jedno jedyne, lecz nierealne marzenie – zostać mamą. Ta tęsknota nie pozwala jej cieszyć się wielką, niezwykłą miłością, jaką obdarza ją Damian. Nad ich związek nadciągają burzowe chmury. Czy Natalii, która straciła nadzieję, uda się zachować miłość?

Czy naprawdę trzeba coś stracić, by docenić tego wartość?

Zrozpaczona dziewczyna w wigilijny wieczór… ucieka. I pewnie jej los potoczyłby się zupełnie inaczej, gdyby nie porzucony w lesie bezbronny pies. Natalia za wszelką cenę chce ocalić życie Belli. Zabiera ją do Dworu Marcinki, gdzie rozbrzmiewają dziecięce głosy, a w kuchni unosi się zapach wigilijnych potraw. W progu domu pojawia się też Bartosz, którego serce pełne jest tęsknoty za czymś, co nagle i bezpowrotnie stracił.

"Tak długo czekamy na uśmiech losu, a on... pojawia się niespodziewanie, niekoniecznie wtedy, kiedy tego oczekujemy."

"Uśmiech losu" to piąty tom serii mazurskiej. Nie trzeba znać poprzednich części, by odnaleźć się w fabule. Jednak dobrze byłoby wiedzieć, jakie były koleje losów poszczególnych bohaterów. 

Już spoglądając na okładkę czułam pewien rodzaj rozczulenia. Sama zaś powieść dostarczyła mi mnóstwo emocji i wzruszeń. W parze idą smutek i radość. Przekonujemy się jak wielką siłę ranienia ma słowo. To nie ból fizyczny boli najbardziej. To słowa zadają największe rany. Powstają rany na duszy, które trudno zagoić. Poznając historię Natalii, odczułam wszystko to, co ona. Jej ból, łzy i poczucie odrzucenia stało się również częścią mnie.

Fabuła powieści okazała się zaskakująca i pełna niespodzianek. Motyw walki dobra i zła został dobrze wyeksponowany. Doskonale widzimy wartość prawdziwej, bezinteresownej przyjaźni oraz pomoc i wsparcie rodziny, które w trudnych życiowych sytuacjach stają się niezwykle cenne.

Książka bogata jest w wątki, problemy i dramaty, z jakimi mierzą się jej bohaterowie. Będziemy przyglądać się problemom małżeńskim, tęsknotą za macierzyństwem, chorobie alkoholowej, przemocy w rodzinie, zdradzie czy utracie bliskich osób. Ale to tylko wierzchołek tematów, jakie spotkamy na kartach powieści. Katarzyna Michalak uwrażliwia nas na krzywdę drugiego człowieka, zwłaszcza tego słabszego. To samo można powiedzieć o nieludzkim, a wręcz okrutnym traktowaniu zwierząt. Pamiętajmy, że zwierzę to też stworzenie, które czuje i cierpi.

"Człowiek silny i rozumny, słysząc sensowną krytykę, bierze ją na klatę, przełyka upokorzenie i stara się naprawić błędy, a przynajmniej nie popełniać ich znowu i wciąż. Człowiek słaby zaś... szuka słabszych, żeby się na nich wyżyć."

Autorka nakreśliła sporą ilość interesujących bohaterów. Jednych pokochamy z miejsca, będziemy im kibicować, zaś innych mamy ochotę postawić do pionu. Bez wątpienia każdy z nich coś wnosi do treści. Osobiście zapragnęłam przekroczyć próg domu Jadwigi, niezwykle gościnnej kobiety, zawsze gotowej, by gość czuł się u niej jak u siebie.

"Uśmiech losu" to przepełniona magią świątecznej atmosfery powieść, która skruszy i rozgrzeje niejedno skamieniałe serce. To książka, która pokaże cały wachlarz emocji, doda otuchy i wiary w ludzką dobroć. Czystą przyjemnością było móc otulić się atmosferą świątecznej powieści pani Kasi. Zróbcie to samo, bo warto!




Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Znak 



środa, 27 listopada 2019

Dzień, w którym Cię poznałam - Magdalena Majcher


Tytuł: Dzień, w którym Cię poznałam
Autor: Magdalena Majcher
Wydawnictwo: Pascal
Ilość stron: 400
Ocena: 10/10

Maja ma pracę, za którą nie przepada, i męża, którego nawet nie lubi. Ma też marzenia i za mało odwagi, aby je spełniać. Kiedy jednak wygrywa w konkursie na najciekawszy pomysł na reportaż, a wydawnictwo wiąże duże nadzieje z jej książką, łapie wiatr w żagle i zaczyna wierzyć w to, że chcieć to móc. Wyjeżdża na kilka tygodni do Gdańska, gdzie zbiera materiały do książki, nie spodziewając się, że ten wyjazd odmieni całe jej życie.

"Właściwie od zawsze mnie to nurtowało, czy mamy prawo rezygnować z miłości, która nam się przytrafia, bo okoliczności nie takie, bo czas niewłaściwy, bo miejsce nieodpowiednie."

"Dzień, w którym cię poznałam" to książka nieoczywista. Nieoczywista z tego względu, iż można by się spodziewać historii typowo świątecznej, radosnej. Tu jest zupełnie przeciwnie. To smutna, przejmująca opowieść, która łączy czasy z II wojny światowej ze współczesnością. Magdalena Majcher potrafi tak wszystko ze sobą zgrać, że wychodzi coś, co nie tylko dostarcza ogrom emocji, ale przede wszystkim skłania do wielu refleksji i przemyśleń.

Muszę szczerze przyznać, iż początkowo wydawało mi się, że nie polubię się z główną bohaterką Mają. No bo jak to, przecież zdradziła męża! Z jednej strony potępiałam zachowanie Majki, a z drugiej... no właśnie, czy zawsze warto tkwić w małżeństwie, kiedy nie kochamy prawdziwie? Nie czujemy się w pełni szczęśliwi, zrozumiani przez partnera? Ale gdy poznawałam ją lepiej, moja sympatia do jej osoby wzrastała, by w końcowych scenach pokochać ją całym sercem. Jej kreacja wypada wiarygodnie, towarzyszymy jej w działaniach, przemyśleniach, rozterkach. 

"Kiedyś myślałam, że zdradzają ludzie źli. Dzisiaj już wiem, że zdradzają ci, którym brakuje miłości."

Z kolei Mariusz, jej mąż to zupełne przeciwieństwo Majki. Nie bardzo przejawiający zainteresowania i pasje małżonki, nie wierzący, że może odnieść jakiś zawodowy sukces. Jest jeszcze ten drugi. Niezwykle tajemniczy, nienarzucający się, zachowawczy Bartosz. Z miejsca zdobył moją sympatię.

Podczas lektury nasuwa się mnóstwo pytań. Czy powinniśmy rezygnować z miłości, która pojawia się tak nagle, w nieodpowiednim miejscu i czasie? Warto tu zadać sobie pytanie: czy na miłość zawsze jest odpowiednia pora? No właśnie. Ona nie wybiera, jest lub nie. To, co z nią zrobimy, to już tylko od nas zależy. A co z obietnicami, jakie złożyliśmy drugiej osobie? Czy mamy prawo do egoizmu, odejść od małżonka? Co gorsze: odejść czy zostać bez miłości?

"Nawet kiedy dawałam z siebie dwieście procent, to było za mało. Za mało się angażowałam, za mało robiłam, za mało chciałam, za mało kochałam… Cóż, z tym ostatnim mogłam się zgodzić, ale nie potrafiłam się zmusić do miłości. Moim największym błędem było to, że w ogóle wyszłam za Mariusza, zdając sobie sprawę, że do siebie nie pasujemy, bo pochodzimy z dwóch różnych bajek. Ale przecież odpokutowałam. Starałam się, jak mogłam, żeby było normalnie, sama sobie tę miłość wmawiałam. Doszłam jednak wreszcie do momentu, w którym uświadomiłam sobie, że to małżeństwo było zawarte ze zwykłego strachu przed samotnością, z poczucia, że przyszedł czas, aby ułożyć sobie życie, bo nic lepszego mi się nie przytrafi. Płaciłam za tę pomyłkę wysoką cenę teraz, kiedy okazało się, że coś lepszego mogłoby się wydarzyć, ale ja nie potrafiłam cierpliwie na to poczekać".

Obok wątku uczuciowego, równorzędnym jest historyczny, a mianowicie czasy "Solidarności". Tu nasza bohaterka będzie zbierać informacje o ludziach zaangażowanych w działalność opozycyjną. Jaki wpływ miała na ich życie codzienne i jaką lekcję z tego wynieśli? Ale kobieta wysłucha również opowieści o miłości, która wcale aż tak bardzo nie różni się od jej własnej. Tak jak i Maja, tak i my uświadamiamy sobie, że podświadomie powtarzamy schematy życia poprzednich pokoleń. Choć byśmy się tego wypierali, to i tak w naszych żyłach płyną ich lęki, pragnienia i niepewność.

Autorka po raz pierwszy postawiła na narrację pierwszoosobową. Osobiście lubię taką formę, gdyż zawsze głębiej wchodzę w czucia i myśli bohaterów. Tu to zagrało. Zresztą nie wyobrażam sobie, abym tę historię poznawała w innej formie. To już nie byłoby to samo.

Z książki bije niezwykła wrażliwość. Myślę że złożyło się na to wiele elementów, jak chociażby wspomniana przeze mnie wyżej narracja, ale i niełatwa tematyka. W tej książce nic nie jest takim, jakim się na pierwszy rzut oka wydaje. Czytając towarzyszyły mi sprzeczne emocje, uczucia i myśli. Finał zaś jest taki, po którym na pewno jeszcze długo ta powieść będzie gościć w mojej głowie.

"Dzień, w którym cię poznałam" to niezwykle poruszająca i emocjonalna powieść o uczuciu, które pojawia się w najmniej odpowiednim momencie życia. To książka o niepewności jutra, dylematach natury moralnej, przewartościowaniu życia, walce o siebie i swoje marzenia. Polecam gorąco! Dajcie się poznać nowej, a jednak tej samej Magdalenie Majcher!





Za egzemplarz do recenzji dziękuję Autorce i Wydawnictwu Pascal




poniedziałek, 25 listopada 2019

Rozdroża - Augusta Docher


Tytuł: Rozdroża
Cykl: Z klas(yk)ą w łóżku (tom 1)
Autor: Augusta Docher
Wydawnictwo: Editio Red
Ilość stron: 376
Ocena: 9/10

Jane Eye po stracie przyjaciółki pragnie rozpocząć nowe życie. Opuszcza Nowy Jork, by przenieść się do angielskiego majątku Thornfield Hall, miejsca, w którym czas się zatrzymał. Ma tam sprawować opiekę nad córką sir Edwarda Fairfaxa Rochestera, właściciela dworu. Dzięki swojemu oddaniu zyskuje sympatię małej Adelki, a bezkompromisowym podejściem do obowiązków budzi jednocześnie irytację i szczery podziw Rochestera. Mimo trudnych początków - wbrew woli Edwarda i rozsądkowi Jane - między bohaterami rodzi się coś więcej...

"Prawda potrafi zabić, zadać śmierć, taką, że nie ma szans na zmartwychwstanie."

Czy branie się za klasykę nie jest ryzykowne, przysłowiowym strzałem w nogę? Podchodziłam do tej książki z dużą dozą ostrożności, ale jednocześnie z ogromną ciekawością, jak sprawdzi się koncepcja osadzenia losów Jane we współczesnych realiach. Moim zdaniem Auguście Docher ten pomysł wyszedł nad wyraz udanie. "Rozdroża" jest pierwszą wydaną w Polsce powieścią fanfiction. Jest to równocześnie pierwsza część cyklu Z klas(yk)ą w łóżku oparta na motywach najbardziej znanej powieści jednej z sióstr Brontë "Dziwne losy Jane Eyre".

Byłam bardzo ciekawa jak wypadnie przedstawienie bohaterów. Autorka pokazała ich charakterystyczne cechy, zalety, wady i słabości. Jednocześnie nie popadła w przesadę czy karykaturę, a chyba wobec tego elementu miałam największe obawy. Jane w wydaniu Augusty Docher jest szczera i spokojna, ale i zadziorna, charakterna, nie brak jej ironicznego poczucia humoru. Z kolei Edward to irytujący i gburowaty mężczyzna jakich mało! Ale czy właśnie tacy bohaterowie nie intrygują nas najbardziej?

"Gdzie się podział mój rozsądek? Moja godność, rozwaga, trzeźwość umysłu, którą się tak szczyciłam? Nic nie zostało. Nic prócz idiotycznych mrzonek i pragnień, których nigdy nie zaspokoję.
- To była pomyłka, Jane, zapamiętaj - powtarzam sobie. - To tylko zwykły błąd. Głupstwo, jak powiedział Edward."

Dominującą rolę odgrywa relacja między Jane i Edwardem, ale jest całe mnóstwo pobocznych postaci i wątków, które wprowadzają do fabuły sporo wartkiej akcji, zaskakujących zdarzeń i sytuacji. Na kartach powieści spotkamy samotność, smutek, łzy, radość, tajemnice, rozterki, kłopoty, przyjaźń, namiętność, uczucia - z pewnością emocji nie zabraknie.

"Ciekawe, co teraz myśli? Oddałbym wiele, żeby móc spojrzeć głęboko w jej oczy, odczytać, co też się w nich maluje. Z drugiej strony może to dobrze, że tego nie widzę. Nie potrzebuję współczucia, dobijają mnie wszelkie jego objawy, ale co innego można czuć wobec tak pokiereszowanej istoty jak ja? Sam czułbym jedynie litość."

Nasze wątpliwości mogło także budzić ukazanie XIX-wiecznych obyczajów, manier i języka w konfrontacji ze współczesnością. Ale i tu autorka wspięła się na wyżyny swoich możliwości, wszystko ze sobą zgrabnie łącząc.

Wypadałoby jeszcze wspomnieć o scenach erotycznych, które fajnie wpasowały się w całość. Autorka co prawda stąpa po krawędzi, ale w żadnym razie nie przekracza cienkiej linii dobrego smaku.

"Nie da się wycenić miłości, oszacować, czy jest bezpieczna, czy nie, czy racjonalnie lokujesz uczucie, czy niewłaściwie."

Książka stanowi połączenie romansu, komedii kryminalnej, dramatu i powieści psychologicznej. Bardzo lubię taki mix gatunkowy, gdyż daje mi to szerokie pole obserwacji wydarzeń, sytuacji i ludzkich zachowań. Zastosowana naprzemienna narracja pozwala lepiej przyjrzeć się temu wszystkiemu, co się dzieje, jak samym bohaterom, ich myślom i uczuciom.

"Rozdroża" to odważny krok w polskiej literaturze. To powieść zadziorna, dowcipna, wzruszająca, przepełniona wieloma emocjami. To książka o samotności, rozczarowaniach, pragnieniach, bezinteresownej miłości. Czy macie ochotę tak jak ja wraz z Jane Eye poznać tajemnice skrywane za grubymi murami Thornfield Hall? Czy będzie to profanacja, herezja i bezczelność? Sprawdźcie, warto! A może "Rozdroża" skłonią Was, by sięgnąć po oryginał?



Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Editio Red





piątek, 22 listopada 2019

Echa niewierności - Edyta Świętek


Tytuł: Echa niewierności
Cykl: Grzechy młodości (tom 2)
Autor: Edyta Świętek
Wydawnictwo: Replika
Ilość stron: 448
Ocena: 9/10

Jest rok 1971, w Polsce trwa „epoka Gierka”, na półkach jest więcej towarów, a bydgoszczanie z nadzieją patrzą w przyszłość.

Seniorzy rodu Trzeciaków, Franciszka i Leon, nieustająco martwią się o swoje dorosłe dzieci: Tymoteusza, który nie potrafi być dobrym mężem i doprowadza swoją żonę Elżbietę do próby samobójczej, pracującego w Milicji Obywatelskiej Kazimierza oraz Agatę, która mimo że jest mężatką, romansuje z esbekiem. Jednak najwięcej trosk przysparza im najmłodszy syn, Eugeniusz. Gdy zostaje aresztowany za działalność opozycyjną i trafia do więzienia rodzeństwo robi wszystko, żeby go stamtąd wyciągnąć. Czy im się to uda?

"Echa niewierności" to drugi tom sagi Grzechy młodości. To opowieść o wielopokoleniowej rodzinie Trzeciaków. Ich losy są mocno osadzone w realiach. Akcja rozpoczyna się od roku 1971. Mamy komunizm, rządy Edwarda Gierka, na sklepowych półkach w dalszym ciągu niewiele widać, ale powoli ulega to zmianie. 

"Postęp techniczny wymyśla nowe cuda. Samochody są coraz szybsze i piękniejsze, telewizory coraz ładniej pokazują obraz, radia nie trzeszczą tak, jak kiedyś gramofony. I tylko na zatrzymanie urody nadal nie ma żadnego patentu."

Bohaterowie nadal nie mają lekko. Najwięcej emocji wzbudza Elżbieta i jej depresja, a w rezultacie próba samobójcza. Jej mąż Tymoteusz to postać, której choćbym nie wiem jak się starała polubić, nie jestem w stanie wykrzesać z siebie ani odrobiny sympatii do jego osoby. Co prawda był taki czas, kiedy wydawało się, że się zmienił, ale nie potrafiłam mu uwierzyć. Za to bardzo polubiłam Eugeniusza. Mimo iż sprowadza na siebie i swoich bliskich co rusz jakieś kłopoty, wydaje się, że robi to w dobrej wierze. Jego działalność opozycyjna, bunt przeciw panującej władzy, budzą w czytelniku swojego rodzaju podziw. Nie idzie on utartymi schematami, za głosem większości, ma własne zdanie. Czy w dzisiejszych czasach takich wywrotowych elementów również możemy się doszukiwać? Ten wątek szczególnie mnie interesuje i z niecierpliwością będę wyczekiwać dalszych losów Eugeniusza.

"Pyskaty człowiek jest zaradniejszy niż taki, co drży ze strachu przed własnym cieniem. Przynajmniej nie da sobie w kaszę dmuchać. Mężczyzna musi czasami walnąć pięścią w stół, zawalczyć o swoje i wyrazić zdanie na jakiś temat."

Edyta Świętek prowadzi nas przez całe spektrum uczuć i emocji, jakie towarzyszą bohaterom. Jest miłość, zazdrość, niewierność, rozpacz, lęk, nadzieja, marzenia i słabości. Obserwujemy trudne relacje rodzinne, problemy wychowawcze, uroki macierzyństwa, samotność, różnice w poglądach.

"Czasami odnosiła wrażenie, że mąż wciąż jest dzieciakiem, który potrzebuje utulenia. Pragnął pokazać, jakim jest wspaniałym człowiekiem i jak świetnie sobie radzi, lecz los wkładał na jego wątłe barki zbyt ciężkie brzemię. Był jak szkrab, który chce prowadzić wojnę karabinem z odpustu."

Bohaterowie boleśnie przekonają się, że kłamstwo ma krótkie nogi i prędzej czy później wyjdzie na jaw. Poznajemy różne oblicza miłości. Będą zdrady, ale i uczucie, które mimo biedy pokaże Wam czym jest prawdziwa, szczera miłość. Widzimy również konsekwencje braku wsparcia w najbliższych. A przecież to właśnie rodzina powinna być dla nas opoką i siłą.

"Nawet gdy ja umrę i gdy ciebie zabraknie, nasze uczucie przetrwa. Pozostanie na wieki. Miłość jest ponad wszystkim."

Książka nacechowana jest realizmem. Nie tylko w spojrzeniu na bohaterów, ale i wydarzenia czy komunistyczną rzeczywistość Polski. Autorka ponownie zabiera nas w podróż do Bydgoszczy, pozwala spojrzeć jej oczami na te wszystkie miejsca, przejść się tymi uliczkami. Ale istotną rolę tym razem odkrywa rzeka Brda, gdzie ma miejsce pewne wydarzenie. Jednak nie mogę nic więcej zdradzić. Zaś fabuła znowu kończy się w takim momencie, że... ach, aby do następnej części. Czekam z wielką niecierpliwością!  

Książka została przepięknie wydana. Zadbano o każdy najdrobniejszy szczegół. Mamy drzewo genealogiczne, dzięki czemu nie pogubimy się w mnogości bohaterów. Jest także spis treści czy piosenki z tamtego okresu.

"Echa niewierności" to poruszająca, klimatyczna powieść o konsekwencjach tytułowej niewierności. Zachęcam Was do wyruszenia w nostalgiczną podróż do Bydgoszczy lat siedemdziesiątych, gdzie trudne wybory, miłość i dramaty ludzkie splatają się w pełną emocji historię rodzinną.




Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Replika


wtorek, 19 listopada 2019

Morze ciemności - Elżbieta Sidorowicz


Tytuł: Morze ciemności
Cykl: Okruchy gorzkiej czekolady (tom 1)
Autor: Elżbieta Sidorowicz 
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Ilość stron: 512
Ocena: 9/10

Życie nie jest słodką pralinką. Życie to czasem gorzka czekolada. Skąd wiadomo, która nam się przytrafi?

Rodzice nastoletniej Ani decydują się kupić stary, zrujnowany dworek na peryferiach miasta. Gdy rozpoczynają remont i modernizację domu, wszystko zdaje się iść ku dobremu. Jednak nic nie jest w stanie zatrzymać biegu wydarzeń...

Ania, uzdolniona uczennica liceum plastycznego, zostaje zupełnie sama w wielkim, pustym, nienadającym się do życia domu. Bez wody, gazu, telefonu. I bez kogokolwiek bliskiego. Świat malarstwa, muzyki, poezji, wszystko, co było dla niej ważne, przestaje istnieć. Jak pogodzić się ze stratą? Jak żyć?

"Straszne są takie chwile, gdy raptem opada ze mnie cały entuzjazm, cała wrażliwość i ciekawość świata, a zostaje tylko to, co najgłębiej - cierpienie. Po co mi na dobrą sprawę kontakty z tą rodziną, zachwyty, sklepy, porozumienia? Niczego to w moim życiu nie zmieni. Niczego."

"Morze ciemności" jest pierwszym tomem cyklu Okruchy gorzkiej czekolady. To książka skierowana wydawać by się mogło do młodszego czytelnika, jednak uważam że jest to powieść uniwersalna. Każdy powinien się w niej odnaleźć. Osobiście pokładałam w tej książce spore nadzieje, i powiem Wam, że absolutnie nie zawiodłam się. A zważywszy na to, iż to debiut, tym bardziej jestem pod wrażeniem lektury.

Co nieco wiedziałam, że powinnam nastawić się na trudną tematykę. I tak też było, tyle że nie przewidziałam jednego. A mianowicie tego, że będę miała do czynienia z takim ogromem smutku. Emocje, jakie targają główną bohaterką, sama bardzo szybko zaczęłam odczuwać. Jej tragedia, ból, rozpacz i niewyobrażalna samotność stały się również częścią mnie samej. Ciężko czyta się to wszystko z czym musi mierzyć się bohaterka. Tematyka książki jest tak ciężka, że momentami miałam ochotę zaprzestać jej czytania, ale to byłoby zbyt łatwe i w ogóle nie w moim stylu. Wiem, masochistka ze mnie. 😁

"Czy można kiedykolwiek oswoić w sobie myśl o śmierci? Czy można oswoić rozpacz i bezradność? Co zrobić z bestią lęku? Bestią samotności? I tą najgorszą - bestią pustki, tego, co naokoło pustki, i tego, co jest w tej pustce, w środku, w jądrze, w ciemności. Skąd pozbierać mam w sobie siły, których nie mam? Skąd wziąć wiarę, którą utraciłam, i nadzieję, której mnie pozbawiono?"

Elżbieta Sidorowicz doskonale nakreśliła portret psychologiczny głównej bohaterki, ukazując wszystkie jej stany lękowe, myśli i uczucia. Autorka uświadamia iż nie należy uciekać przed problemami i przeciwnościami losu. Trzeba spróbować odważnie stawić im czoła. To również lekcja ofiarowania pomocy, a jednocześnie umiejętności jej przyjęcia oraz porzucenia dumy.

"Czy jestem tchórzem? Czy tchórzostwem jest lęk przed życiem? Czy tchórzostwem jest myśl o śmierci? Co niby miałabym powiedzieć? Byliście dla mnie wszystkim i straciłam wszystko? Byliście moim życiem. Nie umiem wyobrazić sobie innego życia. Straciłam wszystko. Straciłam was."

Początkowo miałam wątpliwości co do przemyśleń Ani. Czy aby nie były one zbyt dojrzałe, jak na tak młody wiek dziewczyny? Chociaż w sumie nie mnie oceniać. Zapewne są wśród nas osoby, które już w wieku 17-tu lat podobnie myślą. Niemniej jednak te przemyślenia bardzo mi się podobały, gdyż są trafne i z pewnością dla wielu czytelników będą jakimś rodzajem inspiracji czy odnalezieniem wspólnego języka z główną bohaterką. Przyznam, że byłam pełna podziwu dla nastolatki, kiedy postanowiła sama zamieszkać w zimnym domu bez bieżącej wody, gdzie porwała się na przerzucenie dwóch ton opału czy walki z piecem. 

Niezwykle szybko moją sympatię zaskarbiła sobie wychowawczyni Ani pani Barska. To starsza, odważna, współczująca, kierująca się w życiu sercem kobieta. Również jej syn Marcin dorównuje jej odwagą i odruchem niesienia bezinteresownej pomocy drugiemu człowiekowi. Ania może również liczyć na swoich sąsiadów, a z czasem i szkolnych kolegów. Będziemy świadkami rodzącej się przyjaźni. Ale jest jeszcze ktoś, kto czuje coś więcej niż tylko przyjaźń. Czy Ani uda się pozbierać po stracie i pokochać? Tego nie mogę Wam wyjawić...

"Czy moje poranione serce jeszcze się kiedyś podniesie? Serce ze zgubioną sprężynką, wylatującym kółkiem zębatym, mały, popsuty aparacik, wciąż ustający, kulawy.
Miałam dumne, zuchwałe serce. Co się z nim stało?"

Warto także zwrócić uwagę na interesujący wątek artystyczny. Jestem pod wrażeniem tego, w jak sugestywny i obrazowy sposób autorka opisała to, jak rzeźbi czy maluje Ania.

Całość napisana jest wyjątkowo lekkim i przystępnym językiem. Dialogi są naturalne i żywe, choć przeważają wewnętrzne monologi głównej bohaterki. Z kolei narracja jest bezpośrednia, skierowana wprost do czytelnika. W rezultacie czyta się szybko i przyjemnie.

"Morze ciemności" to poruszająca powieść naznaczona stratą, smutkiem i cierpieniem, pokazująca jak poradzić sobie z żałobą. To książka uświadamiająca, że jedna chwila może zmienić nasze życie o 180 stopni. Dlatego zauważajmy i kochajmy ludzi, którzy są nam bliscy! To lektura niczym kawałek gorzkiej czekolady o próbie odbudowy tego, co utracone. To książka o dumie, godności, samotności, sile przyjaźni, miłości i zazdrości. Mogę Wam ją tylko polecić! Ja niecierpliwie czekam na kolejną część.




Za egzemplarz do recenzji dziękuję Autorce



sobota, 16 listopada 2019

Jego babeczka - Penelope Bloom


Tytuł: Jego babeczka
Cykl: Owoce pożądania (tom 3)
Autor: Penelope Bloom
Wydawnictwo: Albatros
Ilość stron: 256
Ocena: 8/10

Poznajemy zwariowaną, z dużym dystansem do własnej osoby, ale i niepewną Emily. Dziewczyna marzy o studiach w Paryżu i zostaniu prawdziwą artystką. Pracuje w domu spokojnej starości, gdzie uczy seniorów malarstwa. To właśnie tam spotyka Ryana - właściciela piekarni i swoją szkolną miłość. Mężczyzna ma za sobą nieudane związki, w wyniku czego każdą kobietę trzyma na dystans w obawie przed kolejną porażką. Zatrudnia Emily, aby wykonała dekorację na imprezę Halloweenową. Co stanie się, gdy sprawy wyjdą poza czysto zawodowe?

"Każdy człowiek na tej planecie, który żyje w szczęśliwym związku, nie ma najlepszej historii bycia z kimś. Dopóki nie znajdzie tej drugiej połowy. Na tym to polega. To nie działa, dopóki nie zadziała. Ale nie ustajesz w wysiłkach."

Książka obfituje w mnóstwo przezabawnych wydarzeń i sytuacji. Z Emily i Rayanem z pewnością nuda nam nie grozi. Ich gra słów... rewelacja! Znajdziemy tu także sporo rozterek, wątpliwości niezdecydowania bohaterów. Autorka udowadnia, że zawsze warto zawalczyć o miłość, zaryzykować, postawić wszystko na jedną kartę.

"(...) mój seksowny szef był też moją szkolną miłością.

Tak jakby. Na początku chciałam go zagłaskać swoją ckliwą czułością. A pod koniec już tylko okrutnie zmiażdżyć. Teraz wrócił, choć równie dobrze mógłby mieć napisane „Nie dotykać!” na koszulce."

"Życie nauczyło mnie jednego: najprostszym sposobem, żeby wszystko zepsuć, jest nadmierny pośpiech."

Z kolei poboczni bohaterowie nie stanowią jedynie tła. Wręcz przeciwnie. Oni również mają swój wkład w tę historię. Są żywiołowi, pełni energii. A babcia Williama i jej teksty wymiatają! 

Penelope Bloom posiada lekkie pióro, więc czyta się wyjątkowo szybko i przyjemnie. Książka może i jest trochę przewidywalna i tchnie infantylnością, jednak zadanie zostało spełnione: bawiłam się wyśmienicie! Nie ma co się zbytnio rozpisywać, po prostu spójrzcie na tę okładkę - czyż nie zachęca, by ją skosztować?

"Jego babeczka" jest powieścią do schrupania na jeden wieczór. To lekka, błyskotliwa, zabawna, słodka, skrząca romantyzmem i nutą pikanterii komedia omyłek. To jak, spróbujcie babeczki? 😉


Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Albatros



czwartek, 14 listopada 2019

PS Kocham Cię na zawsze - Cecelia Ahern


Tytuł: PS Kocham Cię na zawsze
Cykl: P.S. I Love You (tom 2)
Autor: Cecelia Ahern
Wydawnictwo: Muza
Ilość stron: 448
Ocena: 9/10

Akcja „PS Kocham Cię na zawsze” rozpoczyna się siedem lat po śmierci Gerry’ego. Jego żona Holly Kennedy poukładała swoje życie na nowo. Ma stabilną pracę i zamierza zamieszkać ze swoim nowym partnerem, Gabrielem. Ciara, siostra Holly, namawia ją do udziału w podcaście, w którym miałaby opowiedzieć o swoich doświadczeniach po śmierci Gerry’ego i o listach, które jej zostawił. Ta jednak obawia się powrotu do traumatycznych wydarzeń, które zostawiła już za sobą…

Cecelia Ahern kazała swoim czytelnikom czekać 15 lat od wydania "PS Kocham Cię". Dawno czytałam tę książkę i pamiętam jak bardzo mi się spodobała (choć ekranizacja jeszcze bardziej). Gdy dowiedziałam się, że powstała kontynuacja, od razu chciałam ją poznać.

Ponownie dałam się zaprosić do tajemniczych listów, irlandzkiej przyrody i miłości silniejszej niż śmierć. Jednak tym razem książka okazała się bardziej wzruszająca, smutna, a nawet lekko przygnębiająca. Tu przemijanie wyraźnie daje o sobie znać, przez co zmuszeni jesteśmy do wielu chwil refleksji i przemyśleń. Uświadamiamy sobie kruchość życia. Ale znalazła się także odpowiednia doza pozytywnych myśli i humoru, które sprawiają, że fabuła książki staje się w pewien sposób ciepła.

Bohaterowie to mocny punkt powieści. Są wielowymiarowi, barwni i prawdziwi w tym co robią i jak myślą. Każda z postaci ma swoją własną historię. Jednocześnie te historie są bliskie czytelnikowi, gdyż wielu ludzi przechodzi przez coś podobnego. Musi mierzyć się ze stratą, żałobą. Obserwujemy też dojrzalszą wersję Holly.

"Nad rozpaczą nie sposób zapanować, przez większość czasu masz wrażenie, że to ona kontroluje ciebie. Jedyne, co możesz, to to, jak sobie z nią radzisz."

Autorka pięknie ubiera w słowa historię Holly i Gerry'ego. Czytając, wszystkie emocje współodczuwamy wraz z bohaterami. Powracamy wspomnieniami do tego, co było, ponownie wszystkie wydarzenia stają nam przed oczami. A to, że miałam możliwość poznania czym kierował się Gerry... dla mnie największa wartość książki. 

Z kart powieści bije niezwykła wrażliwość. Autorka w autentyczny sposób kreśli emocje targające bohaterami, ich ból i strach przed śmiercią, złość, żal i frustrację, ale również doskonale wie, jak dodać otuchy i nadziei. 

"Chcemy mieć kontrolę nad naszą śmiercią, nad naszym pożegnaniem ze światem, a jeśli nie możemy jej mieć, możemy przynajmniej kontrolować, co zostawimy po sobie." 

Myślę że obie książki można czytać niezależnie, gdyż autorka udanie wplata przeszłość bohaterów w teraźniejszość. Jednak polecam Wam zapoznać się najpierw z pierwszą częścią, a dopiero sięgnąć po drugą, by mieć pełne rozeznanie w wydarzeniach.

I już tak na koniec: pamiętajmy, by mówić naszym bliskim, że ich kochamy (może o tym wiedzą, ale ciepłych uczuć i słów nigdy za wiele). Nie zostawiamy tego na następny dzień, tydzień, za miesiąc. Może być już za późno.

"Miłość jest czymś wątłym i kruchym. Czymś, co należy cenić i pielęgnować, i pokazywać wszystkim, a nie chować ją do szafki albo się jej wstydzić."

"PS Kocham Cię na zawsze" to emocjonująca, przejmująca, wzruszająca i inspirująca, godna swojej poprzedniczki powieść o miłości na zawsze. To książka przypominająca o tym, co w życiu najważniejsze. Czy Gerry zostawił jeszcze jakąś niespodziankę dla Holly? Ja już wiem, teraz Wy musicie koniecznie się przekonać!



Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Muza




wtorek, 12 listopada 2019

Pod tym samym niebem - Katarzyna Kielecka



Tytuł: Pod tym samym niebem
Autor: Katarzyna Kielecka
Wydawnictwo: Szara Godzina
Ilość stron: 304
Ocena: 8/10

Lilianna wiedzie szare życie zwykłej księgowej. Jej czas wypełnia córka, przyjaciółka Kinga oraz praca. Pewnego grudniowego dnia Lilianna otrzymuje tajemniczy list, w którym nieznana dotąd cioteczna babcia informuje, że przekaże jej w spadku dom, jeśli dziewczyna zgodzi się na warunki testamentu. Lilka, za radą Kingi, nie traktuje tej wiadomości poważnie. Tymczasem świat obu kobiet niemal z dnia na dzień staje na głowie.
Czy przyjaciółki pozwolą, by świąteczny czas stał się dla nich niczym operacja na otwartym sercu? Czy znajdą w sobie odwagę, by zrozumieć przeszłość i otworzyć się na to, co niesie im życie?

"- Ludzie szukają po prostu szczęścia. Niczego więcej. A po to nie muszą docierać do żadnego celu. Wystarczy, że pójdą drogą, którą lubią, którą sami wybrali i gdzieś tam na szlaku dołączą do nich bliscy, którzy będą ich szanować i kochać. Życie jest proste, chociaż nie zawsze łatwe. Samo w sobie stanowi nagrodę. Wystarczy, że otworzysz na nie oczy."

"Pod tym samym niebem" nie jest kolejną powieścią stricte świąteczną, jakoby można się było spodziewać spoglądając na okładkę. To książka wielowątkowa, która niewiele ma wspólnego z radością, jaka kojarzy się nam z okresem Bożego Narodzenia. Dla mnie jest to zdecydowanie na plus, gdyż książka nie okazała się zwykłą powiastką z nadmiarem lukru. Otrzymujemy tu znacznie więcej: refleksje, przemyślenia, a przede wszystkim emocje, jakie niosą poszczególne wątki. Choroba dziecka, tolerancja na inność drugiego człowieka, zapominanie o potrzebach drugiej osoby w związku oraz lęk przed zmianami - to tylko część problemów, z jakimi muszą mierzyć się bohaterowie.

"Człowiek z natury boi się zjawisk, o których mało wie. Żeby zaakceptować odmienność, trzeba ją poznać i zrozumieć."

"Matka jest potrzebna nie po to, by usuwać dziecku głazy spod nóg, lecz po to, by wyposażyć je w wygodne buty i przekonać, że jeżeli się postara, zdoła pokonać nawet najtrudniejszy szlak."

A jeśli mowa o bohaterach, to okazali się wiarygodni, barwni, charakterystyczni, tacy, w których czytelnik z pewnością może odnaleźć cząstkę siebie w podobnych sytuacjach, jakie są ich udziałem. Zdarza się im popełniać błędy, ale co ważne, potrafią wyciągnąć z nich odpowiednie wnioski. Przychodzi również taki moment, kiedy będą musieli zaryzykować, by nie przegapić swojego szczęścia.

"Jeśli ludzie zachowują się przyjaźnie, giną w tłumie tych silnych, przykrych wrażeń. Nie mam jak ani kiedy ich sobie podkreślić, wrzucić w głowie w odpowiednią zakładkę, albo oprawić w ramkę, żeby zapamiętać."

Katarzyna Kielecka udanie lawiruje w czasoprzestrzeni. To nie lada sztuka, aby zgrać wszystkie wydarzenia, które rozegrały się w ciągu siedemdziesięciu lat. Szczególne wrażenie zrobiły na mnie listy Apolonii Jezierskiej, ciotecznej babci Lilki. Przenosimy się do okresu II wojny światowej, gdzie śledzimy historię Apolonii i jej siostry bliźniaczki. Ciekawa byłam konfliktu między kobietami oraz tego, dlaczego kobieta chce nawiązać kontakt z wnuczką swojej siostry.

Autorka posiada doskonały zmysł obserwacji ludzkich zachowań. Ze swobodą prowadzi poszczególne wątki. Znalazło się także odrobinę miejsca na humor, który przebija się pomiędzy problemami bohaterów. Widzimy, że nawet w najgorszych momentach życia trzeba spróbować poszukać światełka w tunelu i mieć nadzieję na lepszy los.

"Pod tym samym niebem" to wielowątkowa opowieść o jasnych i ciemnych stronach naszego życia. To książka o przyjaźni, wsparciu, szacunku, tolerancji oraz o tym, jak każda, nawet najdrobniejsza decyzja czy zdarzenie potrafi zmienić losy człowieka. Jestem pewna, że po poznaniu tej historii każdy czytelnik ma szansę wynieść coś z tej książki dla siebie. Czy dla każdego z nas niebo jest takie samo? Przekonajcie się, warto!





Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Szara Godzina


niedziela, 10 listopada 2019

Szepty gwiazd - Anna Łajkowska


Tytuł: Szepty gwiazd
Autor: Anna Łajkowska
Wydawnictwo: Dragon
Ilość stron: 352
Ocena: 8/10

Zbliża się Boże Narodzenie, pada śnieg i wszyscy dokądś biegną, ogarnięci przedświąteczną gorączką. Poznajemy Agatę, Jacka, Dorotę, Jagodę i Witka - ludzi na życiowym zakręcie, próbujących zacząć od nowa i odmienić los, który dotąd nie był dla nich zbyt łaskawy. Ale czy łączy ich coś jeszcze?

"Wiem, że te gwiazdy są zrobione z historii ludzi, tylko nie mam pojęcia, czy prawdziwych, czy wymyślonych. Przypuszczam też, że czasem wracają do swoich głównych bohaterów, żeby to oni sami opisali swoje losy."

"Szepty gwiazd" to wznowienie powieści Anny Łajkowskiej z 2014 roku i moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki.

Muszę przyznać, iż spodziewałam się dość sztampowej historii. Jednak zostałam mocno zaskoczona. Fabuła bowiem nie jest lukrowa, przesłodzona, wręcz przeciwnie, sporo tu smutku, melancholii, przygnębienia, nieszczęść, trudnych momentów, zdrad, bolesnych rozstań, strat i pożegnań.

Poznajemy losy pięciu osób, którzy mają ze sobą więcej wspólnego, aniżeli mogłoby się to początkowo wydawać. Każdy z nich pragnie zacząć od nowa, zapomnieć o przykrych wydarzeniach. Wraz z upływem czasu ich losy w jakiś sposób się łączą. 

Autorka kreśli problemy, z jakimi mierzą się trzydziestolatkowie. Ukazuje jak wyglądają ich sprawy dnia codziennego, ich uczucia i przemyślenia. Przyglądamy się panującym między nimi relacjom. Ktoś kogoś kocha, miłość wygasa, a związek rozpada. Jest jeszcze dziecko, któremu trzeba pomóc zrozumieć zaistniałą sytuację. 

"(...) sami jesteśmy bohaterami swojego życia. Jakbyśmy sobie dobrze przeanalizowali nas samych, to już by był duży sukces."

Anna Łajkowska sprawiła, że losy Agaty, Jacka, Doroty, Jagody i Witka stały się mi bardzo bliskie. Bohaterowie wzbudzają mieszane uczucia. Jednym kibicowałam, drugich żałowałam, a jeszcze inni irytowali mnie. Jednak odnosiłam wrażenie, że są blisko mnie, że mimo ich wad, lubię ich, utożsamiam się z nimi. Niezaprzeczalnie dostałem sporą dawką różnorakich emocji.

Ciekawym i oryginalnym pomysłem są wtrącone pomiędzy rozdziałami wypowiedzi bohaterów na temat czytanej przez nas powieści. Nigdy w żadnej książce nie spotkałam się z takim zabiegiem literackim. Sprawia to, że dużo szerzej spoglądamy nie tylko na bohaterów, wydarzenia, sytuacje, ale i samą koncepcję książki.

Mnogość wątków i bohaterów wprowadza trochę chaosu i trzeba chwili skupienia, by w pełni zaangażować się w tę historię i się nie pogubić. Jedynie finał nie w pełni mnie usatysfakcjonował. Jedynie zabrakło mi jakiegoś bardziej zdecydowanego rozwiązania, pozamykania wątków. A może autorka planuje kontynuację? Chętnie ponownie spotkałabym się z jej bohaterami. 

"Szepty gwiazd" to mądra, wzruszająca, pełna magii Świąt Bożego Narodzenia opowieść o miłości, trudnych wyborach, bolesnych rozstaniach, radzeniu sobie po stracie, skrywanych tajemnicach, poczuciu winy, żalu, bezradności,  strachu, priorytetach, nadziei i wierze w siebie. To również książka, która pozwala zrozumieć co w życiu najważniejsze i cieszyć się z drobiazgów. Polecam serdecznie! 



Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Dragon



piątek, 8 listopada 2019

Ludzie potrafią latać - zbiór pozytywnych opwiadań


Tytuł: Ludzie potrafią latać
Praca zbiorowa: Agnieszka Lingas-Łoniewska, Małgorzata Warda, Alicja Sinicka, Magdalena Knedler, Anna Szafrańska, Anna Kasiuk, Jolanta Kosowska, Daniel Koziarski, Daniel Radziejewski, Rafał Cichowski
Wydawnictwo: Novae Res
Ilość stron: 332
Ocena: 8/10

Małe przyjemności mają wielką moc.
Spontaniczne wyjście do kina, pyszny obiad w gronie przyjaciół, długa wieczorna kąpiel czy kilka stron ulubionej książki potrafią wygłuszyć złe emocje i skutecznie poprawić nastrój. Jeżeli lubicie opowieści, które nie przytłaczają formą, inspirują optymistycznym przesłaniem i wywołują szczery uśmiech – sięgnijcie po tom „Ludzie potrafią latać”. 
Znajdziecie tu dziesięć historii, czasem nieprawdopodobnych i szalonych, czasem na pozór zupełnie zwyczajnych, które udowadniają, że życie bywa całkiem znośne, a każdą porażkę da się przekuć w początek czegoś pozytywnego. Może w tym pomóc znaleziony na plaży plecak, nieoczekiwane spotkanie w wirtualnym świecie, zaskakujący finał sportowej rywalizacji czy… różowy aligator, który ukazuje się tylko wybranym!

"Ludzie potrafią latać" to dziesięć z pozoru różnych historii, łączących w sobie radość, optymizm i pragnienie szczęścia. Zabawne, szalone, wzruszające, nieprawdopodobne, z przesłaniem, leciutkie... Jak widzicie, znajdziecie w nich dosłownie wszystko.

"Ludzie potrafią latać" - przyznajcie, że dość dziwny i intrygujący tytuł. Mi od razu skojarzył się z mitycznym Ikarem i jego nieudanym lotem. Ale potem, po głębszym zastanowieniu, pomyślałam, że może chodzić o motyle w brzuchu, które odczuwamy będąc szczęśliwymi, kochając... Czy właśnie o jaki lot i takie motyle chodzi w tej książce? Sprawdźcie koniecznie!

Ilu ludzi na świecie, tak i każdy z bohaterów pojawiających się w poszczególnych opowiadaniach posiada inną wizję szczęścia. Czytelnikowi zaś nasuwa się konkluzja, iż tak naprawdę nie potrzeba nam wiele, by być szczęśliwym. Jednak zdarza się, że nie dostrzegamy tego, co mamy lub możemy mieć choćby zaraz. Czasem wystarczy dosłownie jakiś drobiazg, miły gest czy dobre słowo. To w codzienności powinniśmy szukać szczęścia. Każde opowiadanie opatrzone zostało morałem i lekcją na życie. Chyba nie ma człowieka, który czegoś, by komuś nie zazdrościł, nie poczuł zawiści, choć raz nie powiedział: dlaczego on to ma, a ja nie? Ta antologia uczy nas, by przebaczać, cieszyć się ze szczęścia i sukcesu drugiej osoby. A przytrafiające się po drodze potknięcia warto przekuwać w coś pozytywnego, zaufać drugiemu człowiekowi, bo dobrzy ludzie naprawdę istnieją.

"(...) warto zaufać drugiemu człowiekowi, czerpać radość nawet z niepowodzeń i kochać całym sercem. W końcu jesteśmy tu ba chwilę, więc nie można zaprzepaścić szansy na szczęście. I nigdy nie można zapominać, jak to jest po prostu świetnie się bawić."

Tematyka poszczególnych opowiadań jest różnorodna i takowe wywołuje emocje oraz odczucia. Możecie spodziewać się zarówno poważniejszego wydźwięku, nuty refleksji, jak i komizmu czy humoru. 

Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała o okładce. Motylki znajdziemy nie tylko na niej, ale i w środku rozpoczynają każde z opowiadań. Przepiękna oprawa!

Zbiór opowiadań "Ludzie potrafią latać" dostarczył mi mnóstwo pozytywnej energii, chwil z uśmiechem na twarzy i relaksu. I co najważniejsze, przypomniał, co w życiu jest najcenniejsze oraz gdzie tego szukać. Otóż to w małych przyjemnościach i gestach trzeba upatrywać swojego szczęścia. I nie przestawać marzyć... Zamierzam się tego trzymać!





Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Novae Res


czwartek, 7 listopada 2019

Wywiad z Iwoną Banach i wyniki

W ostatnim tygodniu mogliście wypytać Iwonę Banach o co tylko chcieliście. W imieniu swoim i Czytelników bloga bardzo dziękuję Pani Iwonie, że zechciała poświęcić nam chwilę swojego czasu i odpowiedzieć na kilka pytań. 😉 A ze swojej strony mogę jeszcze dodać, iż Autorka to niebywale ciepła i skromna osoba, o czym również miałam możliwość się przekonać. Iwonko dziękuję 🤗


*Zdjęcie pochodzi z prywatnych zbiorów Autorki


Marta Potrzebka 
Co skłoniło panią do napisania tej książki? Dlaczego została pani pisarką?
Przeczytałam kiedyś cztery harlekiny po francusku i stwierdziłam, że jeżeli komuś płacą za takie teksty (były naprawdę niezbyt wymagające) to i ja chcę spróbować. Zaczęłam pisać na konkursy literackie, okazało się, że raz drugi zostałam laureatką, postanowiłam  iść w tym kierunku.
Co skłoniło mnie do napisania TEJ konkretnej książki? Internet. Poważnie, tyle się naczytałam o końcach świata i demonach, tyle widziałam dziwnych filmików, że pomyślałam, że to jest śmieszne i straszne zarazem i że warto to wykorzystać.

Anna Kacprzak 
Jak zaczęła się pani przygoda z pisaniem? Gdzie szuka pani inspiracji do powieści? 
Napisałam książkę dla żartu, tak dla siebie, ktoś powiedział mi, że warto to gdzieś wysłać. Wysłałam na konkurs dostałam wyróżnienie, potem kolejne i stwierdziłam, że dlaczego nie? Moją inspiracją wielką i nieustającą jest Internet. To co tam można znaleźć to się w głowie nie mieści…
Jakie książki lubi pani czytać? Kto jest pani ulubionym pisarzem a może się pani na nim/niej wzoruje? 
Czytam wszystko co wpadnie mi w ręce (choć nie wszystko mi się podoba) lubię i fantasy i thriller, kryminał, kocham reportaże i literaturę faktu, biografie… A UKOCHANYM moim pisarzem jest nieżyjący już Terry Pratchett i chciałabym pisać tak jak on, ale się nie da, nikt mu nie jest w stanie dorównać.

Monika Ptak 
Czytała pani jakąś powieść w obcym języku? Jeśli tak to jaką, i w jakim języku? 
Ponieważ studiowałam romanistykę (dawno temu) musiałam czytać książki po francusku i włosku i było tego całe tony, setki, o ile nie tysiące. 
Co w języku hiszpańskim sprawiało pani trudność w początkach jego nauki/poznawania?
Co do hiszpańskiego to uczyłam się go krótko i znam go słabo, to znaczy czytam po hiszpańsku, rozumiem co do mnie mówią, znam jako tako gramatykę (ale to nic dziwnego, to język romański) ale nie mówię. Bierna znajomość tak, owszem niezła, aktywna niestety nie bardzo… Największym problemem w hiszpańskim było często podobieństwo do włoskiego (tak, problemem) po prostu koszmarnie mi się myliły.

Reni An 
Gdyby została Pani bohaterką jednej ze swoich książek i to taką, która zostanie uśmiercona to jaki byłby motyw, aby się Pani pozbyć 😉?
Uśmiercenie mnie byłoby bardzo łatwe z dwóch powodów, ja nie jestem „przytulna”, nie umiem się ściskać, całować, „ochać” i „achać”, nie płaczę i nie ronię łez, wielu osobom wydaję się z tego powodu „wredna”, czyli motyw już jest. Na dodatek nie umiem się z nikim kłócić czy bronić. Jak ktoś mnie krzywdzi czy obgaduje zamykam się w sobie i nie reaguję, czyli łatwo by mnie było załatwić.

Karolina Osewska
Pisze pani komedie kryminalne, może mi Pani zatem zdradzić jaką ma Pani ulubioną komedię kryminalną czy to z literatury czy z filmowych dzieł? 
Kocham komedie kryminalne. Nie jestem za bardzo filmowa, choć „Autostopem przez Galaktykę” mogłabym oglądać codziennie, a z książek to oczywiście cały Świat Dysku” Pratchetta, ale też „Dobry Omen” Gaimana i Pratchetta to mistrzostwo, z polskich to Alek Rogoziński bo umieszcza swoje powieści w świetnym kontekście społecznym i genialnie z tego kontekstu żartuje. Dużo by jeszcze wymieniać, Iwona Mejza, Bożena Mazalik, ale… Komedia kryminalna to czasami bardziej komedia, a czasami bardziej kryminał, wolę te idące bardziej w komedie. 

Emilia Walczak 
Z jakim pisarzem lub pisarką się Pani utożsamia i mogłaby się Pani porównać? Mówimy o stylu doświadczeniach, ideałach.
Niestety z żadnym choć bardzo bym chciała, jak niektórych czytam, to aż mi szkoda, że ja tak nie potrafię. Kiedyś chciałam pisać jak Maria Nurowska w pierwszych swoich książkach (zdarza mi się popełnić coś poważniejszego niż tylko komedie), ale to są marzenia ściętej głowy, a ideały. Hmmm. Czy w dobie wszechobecnego i wszystko wyszydzającego internetu jeszcze istnieją? Już samo bycie porządnym człowiekiem jest czymś wielkim...
Największe Pani marzenie?
Dobry wydawca. Poważnie. W tej chwili chyba się spełniło, bo DRAGON naprawdę się stara. Dlaczego akurat to marzenie? Bo jak jest dobre wydawnictwo, to wszystko idzie lepiej, ludzie czytają książki, autor coś tam zarabia i można wtedy marzyć :)

Klaudia Kowalczyk 
Gdyby miała Pani możliwość napisania swojego życia od nowa. Jakim gatunkiem literackim by ono było i bez jakich elementów nie mogłoby ono istnieć? 
Niestety nie byłaby to komedia ani romans, niewiele bym zmieniła bo… Wszystko związane jest z moją córką. Jej niepełnosprawność zmieniła moje życie, a jej bym nie zamieniła na nic i nigdy, ale… Nie była by to też jakaś straszna tragedia czy dramat. Powiem szczerze, że to byłoby nudne czytadło z dużą ilością podróży, dziwnych ludzi - zresztą zależy na czym bym się skupiła.

Alicja Czarnota-Gremplewski
Wiem że piszesz, tłumaczysz, gotujesz, robisz na drutach i szydełkujesz. Jednak czy umiałabyś zrobić ilustracje do swojej książki? 
Niestety zawsze chciałam nauczyć się rysować, malować, czy w ogóle kształcić się w tym kierunku, ale nic z tego nie wyszło.

Anna Staszczak 
Iwona, napisałaś niesamowitą książkę "Maski zła", czy można spodziewać się dalszego ciągu? 
Dalsza część jest już w mojej głowie, problem w tym, żeby to napisać. Trochę boję się wchodzić w ten świat, nie jest specjalnie miły.

Anna Krasnodębska 
Jak daleko powinien leżeć trup od denata??? 🤔😁
Jak najdalej oczywiście, żeby nie było jakiegoś mordu zbiorowego.

Agnieszka Wojcieszek
Skąd pomysł na taki tytuł książki? 
Poprzednia moja książka wydana w innym wydawnictwie od wydawcy dostała tytuł „Pewnej zimy nad morzem” i mimo iż jest komedią kryminalną ludzie omijają ją myśląc, że to romans, a lubiący romanse po przeczytaniu są poważnie zawiedzeni, czemu się wcale nie dziwię, chciałam więc wybrać tytuł jednoznacznie śmieszny, jednoznacznie kryminalny i pokazujący, że powagi w tym nie będzie. 
Czy jest jakaś książka w Pani szufladzie, napisana dawno ale ukryta przed dziennym światłem? 😉
O tak nawet kilka z czego jedna fantasy, jest tak KOSZMARNIE napisana, że jak ją ostatnio przeglądałam o mało nie padłam na zawał. Trzymam ją ku przestrodze dla siebie samej :)

Kinga Salamon
Co skłoniło Panią do wyboru zawodu nauczyciela? (pytam, ponieważ również jestem nauczycielem 😁)
Nie wiem co mnie do tego skłoniło, ale to nie był dobry wybór, ani dla mnie ani dla uczniów. Ja uczyć umiem i nawet lubię (w pewnych okolicznościach), ale jestem naiwna jak dziecko, nie liczę babć, które uczniowie pochowali żeby nie przyjść na lekcje, nie umiem stawiać jedynek, bo mi szkoda dzieciaków, nie umiem się wściec, za dużo od siebie wymagam, za mało od uczniów. Jestem sierotą, jeżeli stanę przed klasą, a klasa natychmiast to wyczuwa.
Jakie danie chciałaby Pani przygotować dla swojego największego wroga, jeśli miałby to być ostatni posiłek w jego życiu?
Danie, to nie, ale gdybym miała wroga, takiego porządnego, któremu chciałabym coś zrobić, to zrobiłabym prawo jazdy i przewiozła go po mieście, osiwiałby na pewno. Zawału też mógłby dostać.
Jakiego gatunku literackiego Pani nie trawi, nie znosi? 
Nie lubię romansów i erotyków, ale nie tak jakoś bardzo. Po prostu ich nie czytam.

Zuzanna Arczyńska
Wyobraź sobie, że masz przetłumaczyć własne książki na języki obce i uwzględnić komizm sytuacyjny i słowny. Która w Twoich książek byłaby najłatwiejsza, a która najtrudniejsza do przełożenia i dlaczego? 
Nie wiem czy dałabym radę bo wolę tłumaczyć z francuskiego, włoskiego NA polski. Dobre tłumaczenie powinien robić ktoś kto w kulturze danego języka siedzi z „kościami i sercem”, ale gdyby ktoś miał tłumaczyć, to „Klątwa utopców” byłaby chyba najtrudniejsza ze względu na określenia gwarowe, a najłatwiejsza chyba „Maski Zła” bo to jest jakoś najbardziej uniwersalne.

Ewa Całuch
Co pociąga Panią w pisaniu komedii kryminalnych? 
Jestem dość depresyjną osobą, hipochondryczką w każdym calu, potrafię w pięć sekund wymyślić katastrofę (i wziąć ją na poważnie), sytuacje życiowe też nie nastrajają mnie zbyt wesoło więc kiedy wymyślam taki zabawny, wesoły, zgryźliwy, ale i śmieszny świat odpoczywam od swojego. 
W czym odnajduje Pani szczęście? 
Chyba najtrudniejsze pytanie ze wszystkich. Lubię życie. Pisanie, tłumaczenia (to uwielbiam). Drobne przyjemności czytelnicze. Gotowanie… Staram się jakoś być szczęśliwa, choć nie jest to stan dla mnie naturalny, czego żałuję.
Jakie książki Pani czyta. Czy są to książki z rodzaju tych, które sama Pani pisze, czy zupełnie inne? 
U mnie czytanie jest czymś w rodzaju zaspokajania głodu. Czasami nachodzi mnie głód na reportaż, czasami na książkę popularnonaukową, niekiedy mam „napad” na książki młodzieżowe. Komedie oczywiście też czytam bo nie da się pisać bez czytania. Staram się pisać zupełnie inaczej niż inni autorzy w tym gatunku, ale żeby być innym, trzeba wiedzieć jacy są oni. I przyznam, że czasami aż mnie skręca z zazdrości, bo niektórzy są naprawdę świetni!

Magda Zeta
Czy więcej czasu spędza Pani na pisaniu swoich książek czy czytaniu książek innych autorów? 
Najwięcej na tłumaczeniach bo zawsze jest wymóg oddania tekstu na czas, potem na czytaniu, a na koniec na pisaniu, ale czytam tylko wieczorami, więc to się jakoś równoważy.

Lidia Aleksandra Ciopala
Skąd pomysł na tytuł? Przecież trup i denat to jest to samo. 
Bardzo często czytam nagłówki rożnych artykułów i po prostu bywała koszmarne i zwodnicze, żeby nie powiedzieć durne. Z jednej strony chciałam właśnie taki tytuł jak z tabloidu w stylu „Kosmici porwali mi męża”, a z drugiej Paweł  z książki, który jest dziennikarzem właśnie tak pisze… I on to wymyślił, nie ja (to znaczy ja, jeszcze nie zwariowałam), ale jakoś tak mi przypasowało.

Agnieszka Ewelina Rowka
Najbardziej najśmieszniejszy żart o śmierci?
O śmierci? Bałabym się żartować. Ja żartuję raczej z głupoty. Gdzieś ktoś mi zarzucił, że śmieję się z trupa z oderwaną głową, otóż nie, żaden z moich nie miał oderwanej głowy i śmieszne było tylko to co dookoła, a nie sama śmierć. 
Czy uśmierca Pani w swoich książkach kogoś ze swojego otoczenia?
W tym względzie jestem przesądna, nikogo kto istnieje naprawdę nie tknę piórem w ten okrutny sposób. Nigdy w życiu.
Pisanie w duecie: z kim i dlaczego albo dlaczego nie?
I tak i nie. Ostatnio Marcin Pałasz wymyślił takie cudo i stwierdził, że moglibyśmy coś takiego razem napisać. Kusi bardzo bo on jest genialny i niesamowicie inteligentny w tym co wymyśla, ale nie wiem czy umiałabym się dostosować.

Aleksandra Miczek 
Z jednej strony doskonałe książki obyczajowe, z drugiej niezłe i niepozbawione dobrego humoru kryminały. Które z tych gatunków tworzy się Pani sprawniej i łatwiej?
To jest pokrętne. Otóż łatwiej (choć trudniej) komedie, łatwiej bo nie wpadam w depresyjne klimaty, trudniej, bo rozśmieszanie jest trudne i nie każdy ma to samo poczucie humoru narażam się więc na to, że pewna część ludzi po prostu książki nie doceni. 
Obyczajowe to znowu te ciężkie klimaty. Mam w domu pod opieką dwie chore, niesprawne osoby, a więc bywa niewesoło, jeżeli jeszcze wejdę z głową w jakiś psychologiczny koszmar to się powieszę, a nie mam na to ochoty. Staram się jakoś rozweselać sobie życie.
Na jaki temat nie chciałaby Pani napisać książki i dlaczego?
Nie ma chyba takiego tematu, choć nie napiszę romansu i erotyku (nawet gdyby mi płacili jak za zboże).  Nie napisałabym komedii, w której wyśmiewałabym poważne sprawy (przemoc, także wobec zwierząt, niepełnosprawność, pedofilię, czy wiarę) ani książki poważnej, w której największym problemem bohaterki jest wybór koloru szminki.

Sza! Teraz czytam: 
Iwono, i na koniec jedno pytanie ode mnie, bo bardzo mnie to nurtuje. Gdzieś kiedyś wyczytałam, że jesteś wychowawcą, pedagogiem, a ściślej rzecz ujmując osobą, która zajmuje się kimś, kto ma problemy z prawem. Ale powiedziałaś wówczas, że nie wierzysz w resocjalizację, masz za miękkie serce i zbyt dużo w życiu widziałaś. Osobiście chętnie przeczytałabym książkę oscylującą wokół tematyki resocjalizacji. Taki bohater z trudnym charakterem, i próba wyprowadzenia go na ludzi... Czy podjęłabyś się napisania takiej powieści? 
Tak to fakt, skończyłam resocjalizację jako drugi kierunek i pracowałam w zakładzie wychowawczym dlatego w resocjalizację nie wierzę. Owszem jeżeli przestępstwo nie jest wynikiem demoralizacji, a sytuacji to są szanse, że ktoś taki jeszcze jakoś z tego wyjdzie, ale jeżeli dostanie się do zakładu to tam się zdemoralizuje totalnie (takie jest moje zdanie, nie jestem ekspertem). Jeżeli natomiast mamy dzieciaka, który podziwia, kocha zbrodnię i uważa ją za sposób na życie, to nie ma sensu czegokolwiek nawet próbować. Książka na ten temat? Nigdy o tym nie myślałam. Nie wiem, czy to by było ciekawe, nie wiem czy bym umiała, ale to jest bardzo nośny temat, gdyby napisał to ktoś z podejściem… To kto wie?

Nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym przeczytać taką powieść, o tym wszystkim, co wspominasz w odpowiedzi do mojego pytania. Komedia kryminalna w Twoim wykonaniu jest rewelacyjna!, ale gorąco namawiam na spróbowanie swoich sił w czymś innym. Życzę samych sukcesów, nieskończenie kryminalnych pomysłów na nowe książki. I jeszcze raz dziękuję za poświęcony czas 😊

*Zdjęcie pochodzi z prywatnych zbiorów Autorki


"Niedaleko pada trup od denata" trafia do Kingi Salamon. Laureatce serdecznie gratuluję 🎉 i proszę o podanie danych adresowych na e-maila: iza.81@o2.pl lub poprzez wiadomość na fb.


Zachęcam także do polubienia strony autorskiej Iwony Banach i Wydawnictwa Dragon




Do zaczytania 🤗 
Iza