czwartek, 30 marca 2017

Klątwa przeznaczenia - Monika Magoska-Suchar i Sylwia Dubielecka


Klątwa przeznaczenia (tom 1)
Monika Magoska-Suchar i Sylwia Dubielecka
Wydawnictwo: Novae Res
Liczba stron: 812
Ocena: 10/10

Moje wrażenia:


To moje największe wyzwanie tegoroczne, ba! chyba nawet w ogóle. Ja i fantastyka? A jednak. Fantastykę czytuję od wielkiego dzwonu, a tę książkę, po tak szumnym debiucie dwóch młodych autorek, postanowiłam przeczytać z czystej ciekawości. Co z tego wyszło? Czy przekonałam się do tego gatunku?

Młodziutka, subtelna i wrażliwa czarodziejka Arienne trafia pod skrzydła czarnego bractwa, do świata pełnego przemocy, śmierci, seksu, gwałtów, braku poszanowania dla kobiet. I on, Lord Severo, odludek i dziwak, mężczyzna najgroźniejszy z Mistrzów Zakonu, nieprzewidywalny, wpadający w furię, bezwzględny, bezlitosny, potężny, mroczny, próżny, rozpustny, który poniżył i zhańbił Arienne, czyniąc ją swoją kobietą. Zastanawiające jest to, że ktoś tak wrażliwy na sztukę, nie może być chyba tak zły? To, w jaki sposób została nakreślona jego postać, robi niesamowite wrażenie. Czy dwie kompletnie różne osobowości może połączyć miłość? W tej historii wydaje się być to możliwe. Czy da się zmienić przeznaczenie? Czy można się mu przeciwstawić?

"- Wraz z tym Znakiem stajesz się moją Milady, ja zaś twym Panem. Od tej pory jesteś nietykalna, albowiem stanowisz moją własność i dopóki nosisz na szyi Lwa, który mnie reprezentuje, tylko ja mam prawo decydować o twym Przeznaczeniu i tylko ja twym Przeznaczeniem jestem."  
   
Bohaterów jest dużo, a każdy z nich jest inny i każdy jest świetnie wykreowany, zarówno ci główni, jak i drugoplanowi. Zaciekawiała mnie spora różnica wieku pomiędzy dwójką głównych bohaterów. Ona 16-letnia, on 36-letni. Dwadzieścia lat różnicy - niektórzy mogliby przypisać to pedofilii, ale w czasach średniowiecznych takie były realia. Nikogo nie dziwiła taka różnica wieku.    

Autorki poruszają wiele tematów tabu. Takim przykładem jest sprowadzanie kobiety do roli zaspokajania mężczyzny, jego zachcianek w alkowie. Kobiety godzą się na takie przedmiotowe traktowanie, a tym samych pozbawiają się jakichkolwiek praw. Posiadanie zaś dziecka karane jest śmiercią. Ale Arienne jest inna, wyjątkowa. Jest czarodziejką i posiada ogromną moc, którą niekiedy musi ukrywać. Jest zawzięta, uparta, nie godzi się na wykorzystanie. Swoją osobą zwraca uwagę Severo. W Twierdzy nie liczy się zdanie kobiet, tu rządzą mężczyźni, którzy pozbawieni są jakiegokolwiek wstydu czy zahamowań. Czy Severo może być inny? Co wyniknie z tej znajomości? Czy w tym brudnym świecie jest miejsce na miłość? Dziwnie było mi o tym wszystkim czytać i dziwnie się z tym czułam jako kobieta. Zastanawiałam się, jak dwie autorki, które przecież same są kobietami, mogły o czymś takim pisać i w taki, a nie inny sposób to przedstawić. 

"Nieważne jaką bronią tego dokonasz, ale gdy już okiełznasz i zdobędziesz mężczyznę, traktuj go, jakby był władcą świata, a tymczasem on nawet nie zauważy, kiedy to Ty będziesz nim rządzić."

Nie brak tu odważnej erotyki, ale nie wulgarnej. Wszystko jest wyważone, smaczne. Autorki pozostawiły nam pole do popisu wyobraźni. Nagłe zwroty akcji, zaskoczenie, mroczny klimat, tajemnice, intrygi, rytuały, nienawiść, zemsta, zakazane uczucie, przygoda, przeznaczenie - to wszystko tworzy powieść niezwykle ciekawą pod względem fabularnym. Język jest barwny, plastyczny, dzięki temu wszystko odbieramy całym sobą. Autorki zawarły wiele cennych prawd życiowych. Możemy zaobserwować, gdzie przebiega granica przyjaźni i do czego jesteśmy skłonni, by ratować naszych najbliższych. 

Książka mimo swojej ogromnej objętości, przeszło 800-stronicowej, nie nudzi, nie ma większych przestojów, cały czas coś się dzieje. Wielowątkowość i wielopłaszczyznowość tworzą mocno rozbudowaną powieść, a przecież to dopiero pierwszy tom. Na początku miałam co prawda problem z odnalezieniem się pośród tej całej mnogości bohaterów, ich imion i tytułów, ale z czasem było coraz łatwiej to ogarnąć. Natomiast świat Ravillonu został nakreślony niezwykle barwnie i sugestywnie. A jeśli dodam, że akcja osadzona została w czasach przypominające średniowiecze, robi się jeszcze bardziej interesująco.

Książka wyzwoliła we mnie wielkie i różnorodne emocje - od złości po nadzieję. Czytając, wielokrotnie miałam dreszcze, ale i niektóre sceny wywoływały uśmiech na twarzy. Zakończenie zaś jest nieprzewidywalne, zupełnie się takiego nie spodziewałam - rozdziera serce i pozostawia z niepokojem co dalej?

Jeśli miałabym wskazać jakiś minus, to tylko narracja nie do końca mi odpowiadała, lekko mnie dezorientowała. Jest pisana w czasie teraźniejszym, niespodziewanie przeskakuje z pierwszoosobowej w trzecioosobową. Ale i do tego z czasem można się przyzwyczaić, więc nie obniża to mojej końcowej oceny.  

"Klątwa przeznaczenia" była dla mnie ogromnie zaskakującą lekturą. Podeszłam do niej w wielką rezerwą, ale nie żałuję. Jak się okazało, książka mimo iż z gatunku fantastyki, zdobyła moje uznanie. Może jest w tym zasługa tego, że można przypisać ją do romansu fantasy z dawką grozy i erotyki, takiej bajki dla dorosłych? Gdyby była to sama czysta fantastyka, typu skrzaty, elfy, stwory itp. - mogłabym przez nią nie przebrnąć (chociaż kto wie...). A tak dałam radę i udźwignęłam ją. Autorkom udało się sprawić, że zupełnie innym okiem spojrzałam na świat magii i rozbudzić mój apetyt na więcej. Brawo! Brawo! Brawo! Nie pozostaje mi więc nic innego, jak tylko cierpliwie czekać. 

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Novae Res



sobota, 25 marca 2017

Spełnione marzenia - Krystyna Mirek


Spełnione marzenia
Cykl: Jabłoniowy Sad (tom 3)
Krystyna Mirek
Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 375
Ocena: 10/10

Moje wrażenia:


"Spełnione marzenia" to trzeci tom sagi opowiadający o rodzinie Zagórskich. Można odnieść wrażenie, że wszystkie postaci odnajdą w końcu tak upragnione szczęście. Ale czy rzeczywiście tak będzie? 

W tej części główny prym wiodą kobiety, a zwłaszcza siostry Julia, Marylka, Gabrysia, ich mama i nowa postać - Angela. Siostry ponownie będą musiały zmierzyć się z przeciwnościami losu, zawalczyć o siebie, rodzinę, bliskich. Trzeba będzie uporządkować sprawy z przeszłości.

Autorka pokazuje, ze każdy popełnia błędy. Ważne jest jednak to, czy potrafimy wyciągnąć z tego odpowiednie wnioski. Inną sprawą jest zbyt łatwe osądzanie innych i plotki, które mogą zranić drugą osobę. Potem trudno jest naprawić ten błąd. Na przykładzie Marylki i jej męża widzimy, że czasem warto wybaczyć i dać sobie drugą szansę. Ważna jest rozmowa, trzeba mówić sobie wprost to, co nam leży na sercu, a unikniemy niepotrzebnych nieporozumień. 

Rodzina Zagórskich, choć mocno charakterna i nie pozbawiona wad, jest ze sobą bardzo zżyta. Jan mimo upływa lat, nadal jest silnym mężczyzną. Choć czasami zdarza się mu mylić, błądzić, rozpaczać, to nie poddaje się tak łatwo. Gdy inni w jego wieku myślą już o emeryturze i ciepłych kapciach, on nadal pracuje. Bo praca w księgarni, między książkami to całe jego życie. 

"Jakiekolwiek trudne doświadczenia by nas nie spotkały, nie warto tracić ufności wobec ludzi. Pozwolić, by serce ze strachu przed kolejnym zranieniem stało się zbyt twarde. Można się bowiem łatwo przemienić w zgorzkniałego, przedwcześnie starego człowieka, który na nic dobrego już nie czeka i w związku z tym niczego też nie dostanie."     

Krystyna Mirek trzyma poziom, ten tom niczym nie odbiega od dwóch poprzednich. Akcja jest dynamiczna, sporo się dzieje, a przy tym nie brak specyficznego, ciepłego klimatu, dzięki czemu aż chce się tam być. Oczywiście nie zabrakło emocji. Można zarówno się wzruszyć, jak i uśmiechnąć. Trudno było oderwać się od lektury. Tak łatwo zżyć się z bohaterami. Moja wizyta w Jabłoniowym Sadzie u rodziny Zagorskich dobiegła końca. Spędziłam z nimi wspaniały czas. Wciąż czułam zapach jabłek i wypieków pani Heleny. 

"Spełnione marzenia" to powieść o nadziei, marzeniach, miłości, codzienności oraz o tym, że nie ma sytuacji bez wyjścia. Z pomocą rodziny wszystko jest możliwe, a marzenia czasem się spełniają.   


środa, 22 marca 2017

Rodzinne sekrety - Krystyna Mirek


Rodzinne sekrety
Cykl: Jabłoniowy Sad (tom 2)
Krystyna Mirek
Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 400
Ocena: 10/10

Moje wrażenia: 


To drugi tom sagi opowiadający o rodzinie Zagórskich. Poznajemy dalsze losy Jana, jego żony i córek. W tej części główny prym wiodą Aniela i Maryla. Poza tym przyjeżdża dawno niewidziany brat Jana - Alfred, który po 40-tu latach pobytu w Ameryce chce uporządkować sprawy spadkowe. Jan będzie musiał w końcu spłacić brata, i w tym celu zmuszony będzie sprzedać ukochaną księgarnię. Pojawienie się Alfreda wywróci życie Zagórskich do góry nogami. Nastąpią zmiany, które będą miały wpływ na całą rodzinę. 

"Wielu ludzi sądzi, że bez książek można żyć. Zapewne mają trochę racji. Ale co to za życie."  

Dużo się dzieje również u Maryli i Marcina, którzy są po rozwodzie. Mają dzieci, które wymagają uwagi nie tylko matki, ale i ojca. Marcin tymczasem bardziej interesuje się kochanką i jej dziećmi niż własnymi. Jednak do akcji wkroczy, nie kto inny jak niezawodny Jan. Kolejny raz ta postać mnie zaskakuje. Która córka nie chciałaby mieć takiego ojca, a kobieta męża? Wspaniały człowiek. 

Ten tom w porównaniu do pierwszego jest bardziej dynamiczny i znacznie mniej sielankowy. Przybywa bowiem coraz więcej problemów. Czy wszystkie uda się rozwiązać?

To, co najbardziej wysuwa się na pierwszy plan, to to, że autorka porusza zwyczajne problemy, jakie i w prawdziwym życiu nam nie obce. Ponownie możemy przekonać się, że w sytuacjach trudnych, kryzysowych, to rodzina stanowi główny filar. To ona wspiera, pomaga, doradza, dodaje otuchy. Dzięki niej wszystkie kłopoty wydają się być możliwe do przezwyciężenia. Tak łatwo utożsamić się z bohaterami, nawiązać z nimi nić porozumienia. Ich problemy są naszymi.  
   
"O rodzinę zawsze warto walczyć."

"Rodzinne sekrety" to niezwykle ciepła, życiowa, prawdziwa, pełna miłości opowieść o rodzinie. I choć niepozbawiona trosk i smutków, daje nadzieję, że będzie lepiej, że zza chmur wyjrzy słońce. 


niedziela, 19 marca 2017

Szczęście all inclusive - Krystyna Mirek


Szczęście all inclusive
Krystyna Mirek
Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 468
Ocena: 8/10

Moje wrażenia:


Tym razem Krystyna Mirek zabiera nas w podróż do słonecznej Grecji. Tam poznajemy czwórkę bohaterów, gdzie dla każdego z nich greckie wakacje przyniosą zmiany w życiu. Beata musi uwolnić się z toksycznego związku, a dodatkowo traci pracę w firmie telekomunikacyjnej. Jakub - dziennikarz, a zarazem narzeczony kobiety perfekcjonistki, która szczególnie przykłada wagę do swojego wyglądu, zaczyna mieć wątpliwości czy ich związek ma jakąś przyszłość. Alina i Krzysztof mają problemy wychowawcze ze swoim 6-letnim synem chorym na ADHD. Wszyscy bohaterowie wyjeżdżają na dwutygodniową wycieczkę na Kretę. Na miejscu spotykają jeszcze Agnieszkę - dynamiczną i zabawną pracownicę hotelu oraz przystojnego Greka, Kostasa - właściciela gaju oliwnego. Będą musieli podjąć życiowe decyzje. Czy pobyt w takim miejscu im w tym pomoże? Czy dla wszystkich z nich zaświeci słońce, nie tylko to na niebie? 

"Człowiek pakuje się na wakacje i nie ma najczęściej świadomości, że oprócz kremów, ciuchów i okularów słonecznych zabiera też ze sobą wszystkie problemy. Postawisz walizkę w nowym miejscu i czujesz nagle, że one są z tobą, nie zostały niestety w domu."  

Autorka porusza istotne tematy, takie jak: zaniedbanie dziecka przez zapracowanych rodziców, bieg do kariery czy problemy wychowawcze. Poza tym zawarła wiele wartości życiowych, które zmuszają do myślenia, zastanowienia się nad ważnymi sprawami. Dużym plusem jest przedstawienie wydarzeń z perspektywy wszystkich bohaterów. To bardzo udany zabieg, który pozwala na bliższe poznanie i zrozumienie ich wyborów i postępowań. Bohaterowie stanowią różnorodny wachlarz charakterów. Wszyscy są wyraziści, wywołują skrajne emocje. Nie każdego da się polubić w tym co robi. Losy wszystkich postaci wciągają, wraz z nimi przeżywamy ich wzloty i upadki, kibicujemy im w dążeniu do upragnionego szczęścia. Początkowo bałam się, że mnogość występujących postaci sprawi, że pogubię się w tym wszystkim, ale tak się nie stało. Dzięki tej mnogości, działo się naprawdę sporo. 

"A kiedy człowiek raz otworzy oczy, najczęściej nie ma już powrotu do stanu poprzedniego."

Choć poruszane są trudne tematy, książka napisana jest lekko, więc czyta się bardzo przyjemnie. Akcja toczy się wartko, nie ma większych przestojów. Pełno jest zaskakujących wydarzeń, a momentami nawet zabawnych. Zachwycają również piękne opisy Krety, które nie nudzą, a stanowią dodatkowy ciekawy element.

"Szczęście all inclusive" to powieść ciepła, romantyczna, życiowa, realna o relacjach damsko-męskich, o miłości i trudnych wyborach z piękną wyspą w tle, dająca nadzieję na lepsze jutro.



czwartek, 16 marca 2017

Przedpremierowo "Moja mama jest aniołem" - Małgorzata Friedel


Moja mama jest aniołem
Małgorzata Friedel
Wydawnictwo: Novae Res
Liczba stron: 120
Ocena: 8/10 

Moje wrażenia:

Książka niewielkich rozmiarów, ale jakże dużo tu zawarto. To rodzaj pamiętnika, w którym dorosła córka opisuje stratę matki, od diagnozy do odejścia. W dniu mikołajek M. dowiaduje się, że ma złośliwy nowotwór piersi z licznymi już przerzutami. Od tak strasznej diagnozy rozpoczyna się niniejsza książka. Rodzina M. podejmuje heroiczną walkę o jak najdłuższe i godne życie kobiety. Tu każdy członek rodziny przeżywa tę tragedię na swój własny sposób i każdy z nich po swojemu stara się z tym pogodzić. Płacz, złość, rozgoryczenie, niemoc, obojętność - te uczucia nie opuszczają bohaterów.    

"Nikt mi nie powiedział, że nowotwór jest jak trucizna i że nawet jeśli działa powoli, to bardzo sprawnie i systematycznie. Że krok po kroku, komórka po komórce zajmuje cały organizm, że niszczy... Niszczy tak, że człowiek zostaje już tylko samym cierpieniem."

Nie znajdziemy tu dialogów, jedynie monolog wspomnień przepełniony niewyobrażalnym bólem, cierpieniem i rozgoryczeniem. Wszystko opisane zostało niezwykle obrazowo, sugestywnie, prawdziwie, ale i z wielką odwagą. Wspomnienia nie tylko bolesne, ale i piękne. Nie podano tu również pełnych imion (oprócz kilku wyjątków). Każdy ma tylko swój inicjał. 

Autorka próbuje znaleźć odpowiedzi na wiele pytań. Czy i jak można "oswoić" śmierć? Jak pogodzić się z tak strasznym wyrokiem? Jak dalej żyć bez najbliższej nam osoby?

Małgorzata Friedel pokazuje, że osoba dotknięta chorobą czuje się samotna w swoim cierpieniu, mimo otaczających ją osób. Ważne jest, abyśmy przy niej byli, by wiedziała, że zawsze możne na nas liczyć, o każdej porze dnia i nocy. 

"W chorobie jesteś samotny. Nieważne, że masz męża, dwie córki, mamę i siostrę. Nieważne, ile masz sąsiadek i znajomych z osiedla. Mama miała nas, ale była samotna. W bólu i cierpieniu, w strachu przed śmiercią."    

Ciężka to lektura. Dawno z taką się nie spotkałam. I nie chodzi mi tu o język, bo to okazuje się nieważne (choć nie można nic mu zarzucić), ale o sam temat i jego przedstawienie. Realizm jest tak namacalny, że trudno było mi dojść do siebie po skończeniu książki. 

Autorka na końcowych stronach wyznaje, że pisanie niniejszej książki było dla niej pewną formą terapii. Przelaniem tego, co wydawało się jej niemożliwe do wypowiedzenia oraz pogodzenia się z losem.

"Moja mama jest aniołem" łamie serce, smuci, wstrząsa. Pełna jest strachu, bólu, cierpienia, niepewności jutra. Zmusza do refleksji nad nieuchronnością życia oraz tego, jak ważne są profilaktyczne badania. Jeśli macie na tyle odwagi, aby zmierzyć się z tak prawdziwym przekazem, to zachęcam do sięgnięcia po tę publikację.  

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Novae Res


wtorek, 14 marca 2017

Anielska etiuda - Robert Gong


Anielska etiuda
Robert Gong
Wydawnictwo: ALFA-ZET
Liczba stron: 290
Ocena: 9/10

Moje wrażenia:


Barbara i Robert poznają się podczas pielgrzymki na Jasną Górę. Zbieg okoliczności chce, że oboje będą studiować na tej samej uczelni. Robert - kilka lat starszy od Basi, przystojny, inteligentny, nieśmiały. Basia - zawsze pomocna, pełna empatii, idealistka. Zakochują się w sobie, ale nie dane im będzie długo cieszyć się swoją miłością. Robert, gdy dowiaduje się, że Basia spodziewa się jego dziecka, namawia ją na zabieg usunięcia ciąży, aby dalej razem mogli robić karierę. Podczas zabiegu, kobieta umiera. Mija dwadzieścia lat, a mężczyzna nadal ma wyrzuty sumienia związane z tym wydarzeniem, przez co popada w alkoholizm. Wkrótce Robert ulega wypadkowi samochodowemu, w wyniku, którego zapada w śpiączkę. W trakcie śpiączki ma sen, w którym spotyka swoją nienarodzoną córeczkę. Przebędzie długą drogę do przeszłości. Odżyją dawne wspomnienia, z którymi będzie musiał się zmierzyć. Czy uda mu się jeszcze wyjść na prostą, porzucić nałóg, spotkać kobietę, którą pokocha?

"Ach, gdyby tak dało się cofnąć czas. Wszystko zrobiłbym inaczej. Cisnąłbym tym przeklętym doktoratem w kąt. Zakasał rękawy. Wziął się nawet za fizyczną pracę, a mój kochany piegusek żyłby do dziś. Żyłby, a razem z nią nasz maleńki, słodziutki dzidziuś." 

Bohaterowie budzą wiele kontrowersji. Można ich zarówno polubić, jak i znielubić. Podobały mi się cięte riposty Basi, którymi strzelała na każdą uwagę i pytanie Roberta. Bohaterką, która zwróciła moją szczególną uwagę jest pani Helenka, salowa pracująca w szpitalu. Nie sposób jej nie polubić. Jej opowieści na temat mężczyzn, z jakimi była w związkach, i jakich określeń w stosunku do nich używa, było dla mnie naprawdę niekiedy zabawne (zwłaszcza, kiedy porównywała ich do nazw zwierząt).

Ważne miejsce w tej książce zajmują odwołania do religii i Bibli. Ale nie są one w żaden sposób nachalne, wszystko wypływa naturalnie, tak mimochodem, czy to w dialogach, czy to w przemyśleniach bohaterów. Natomiast sceny opisujące zabieg usunięcia ciąży są drastycznie przedstawione. Autor niczego nie pomija, opisuje tak, jak jest. 

Robert Gong porusza trudne i bolesne tematy: utrata dziecka i żony, wyrzutów sumienia. Zmusza nas przy tym do zastanowienia się nad naszym własnym systemem wartości, a przede wszystkim nad nami samymi. Nie daje jasnych odpowiedzi na nurtujące nas pytania. To my sami musimy dojść do pewnych wniosków, zaglądając w głąb siebie. Ale czy każdy z nas ma na tyle odwagi?   

Książka okazała się dla mnie nadzwyczaj zaskakującą lekturą. Jeszcze długo po jej skończeniu rozmyślałam nad tym, co autor chciał mi poprzez nią przekazać. 

"Anielska etiuda" to powieść mocna i poruszająca. Otwiera oczy na wiele kwestii, zmusza do refleksji. Z jednej strony dramatyczna, a z drugiej nie pozbawiona humoru. Polecam!


sobota, 11 marca 2017

Rodzinny sekret - Agnieszka Rusin


Rodzinny sekret
Agnieszka Rusin
Wydawnictwo: Lucky
Liczba stron: 272
Ocena: 8/10

Moje wrażenia:


Poznajemy 28-letnią Klarę Konstancińską, która traci rodziców w wypadku samochodowym. A jakby tego było mało, na kobietę spada jeszcze zdrada męża z jedną z jej znajomych. Klara czuje się zdradzona, oszukana, wykorzystana, samotna, nieszczęśliwa, rozczarowana życiem i mężem. Ojciec umierając pozostawił ją w długach. Fabryka perfum od dłuższego czasu przynosiła straty, a Klara nigdy specjalnie nie interesowała się recepturami perfum. Czuje, że zawiodła ojca, ale i samą siebie. Na dodatek nigdy nie pracowała, bo uważała, że nie musi. Uświadamia sobie, ze nic nie potrafi robić. Jednakże z pomocą przychodzi jej od czterech lat niewidziana przyjaciółka Natasza. Gdy jej znajomi dowiadują się, że nie jest już tak bogata, nagle odsuwają się od niej. Postanawia jednak się nie poddawać i zacząć wszystko od nowa. Czy Klara na nowo odbuduje swoje życie? Czy złapie wiatr w żagle i będzie jeszcze szczęśliwa?  

"Musiała wreszcie dorosnąć i udowodnić sobie i innym, że nie jest już tą rozpuszczoną mieszczanką. W końcu nadszedł czas odnalezienia swojego prawdziwego ja... prawdziwego życia."

Bardzo podobała mi się postać głównej bohaterki. Jej upór niejednokrotnie wprawił mnie w zdumienie. Nie lubi prostych rozwiązań, czasem niepotrzebnie wszystko komplikuje, ale z całą pewnością da się ja lubić.

Autorka pokazuje, że pieniądz jest ważny, ale nie najważniejszy. Może pomóc w życiu, ale za pieniądze nigdy nie kupimy czyjejś przyjaźni, ani miłości. Wątek, gdy od Klary odsuwają się "przyjaciele" idealnie obrazuje to, że i w prawdziwym życiu wielu ludzi postrzega nas przez pryzmat posiadania. Prawdziwi przyjaciele są z nami na dobre i złe, bezwarunkowo.  

Akcja mknie bardzo szybko. Z dużym zainteresowaniem śledzimy przygody Klary i jednocześnie kibicujemy jej w nowym etapie życia. Książka napisana lekko, prostym językiem, czyta się bardzo przyjemnie.  

"Rodzinny sekret" to intrygujący romans z ciekawym wątkiem kryminalnym. Powieść o przyjaźni, zdradzie, miłości, nadziei i walce o lepsze jutro, która smuci, bawi, ale i zmusza do refleksji. W sam raz na odprężenie po ciężkim dniu.


piątek, 10 marca 2017

Ruszyła VI edycja konkursu LITERACKI DEBIUT ROKU




19 lutego rozpoczął się nabór tekstów do VI edycji konkursu „Literacki Debiut Roku” organizowanego przez Wydawnictwo Novae Res pod honorowym patronatem Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Zadaniem konkursu jest wyłonienie w danym roku kalendarzowym najlepszej powieści, która nie była dotychczas nigdzie publikowana w wersji drukowanej.

Termin nadsyłania prac upływa 14 kwietnia 2017 roku. Wyniki konkursu zostaną ogłoszone 30 lipca. Na zwycięzców czekają nagrody:

I miejsce – tytuł „Literacki Debiut Roku”, nagroda pieniężna w wysokości 5000 zł, dyplom, opublikowanie zwycięskiego utworu drukiem, jego dystrybucja oraz promocja przez Wydawnictwo Novae Res oraz patronów i partnerów Konkursu, kurs wybrany przez laureata z oferty kursów stacjonarnych organizowanych przez szkołę warsztatów pisarskich Maszyna do Pisania, zestaw książek.

II miejsce – dyplom, tygodniowy pobyt w SPA, kurs wybrany przez laureata z oferty kursów stacjonarnych organizowanych przez szkołę warsztatów pisarskich Maszyna do Pisania, zestaw książek.

III miejsce – dyplom, dwudniowy pobyt w SPA, kurs wybrany przez laureata z oferty kursów stacjonarnych organizowanych przez szkołę warsztatów pisarskich Maszyna do Pisania, zestaw książek.

W ubiegłorocznej edycji konkursu główną nagrodę otrzymał Lech Grabowski za powieść „Podwójne przekleństwo”. Powieść ta to nie tylko inteligentna, trzymająca w napięciu powieść sensacyjna, ale również, a może przede wszystkim opowieść o zmaganiu z samym sobą i destrukcyjnym wpływie wydarzeń historycznych na indywidualny ludzki los – oceniła dr Anna Ryłko-Kurpiewska członkini Kapituły. Premiera książki odbyła się na jubileuszowych 20. Międzynarodowych Targach Książki w Krakowie.
„Literacki Debiut Roku” jest inicjatywą, dzięki której odnajdujemy i promujemy utalentowanych rodzimych debiutantów, których twórczość ma za zadanie odświeżyć polski rynek literacki – wyjaśnia Wojciech Gustowski, Przewodniczący Kapituły Konkursu.

Uroczyste wręczenie nagród po raz kolejny będzie miało miejsce w Pomorskim Parku Naukowo-Technologicznym w Gdyni. Tradycją już stało się, że fragmenty zwycięskiego utworu czyta znany aktor. W poprzednich edycjach byli to Szymon Sędrowski, Katarzyna Figura, Ewa Kasprzyk, Anna Dymna oraz Edyta Jungowska.
Premiera zwycięskiej powieści – zgodnie z tradycją - będzie miała miejsce w trakcie 21. Targów Książki w Krakowie.
Regulamin konkursu oraz formularz zgłoszeniowy dostępne są na stronie http://www.literackidebiutroku.pl/

Konkurs prowadzony jest pod honorowym patronatem Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Partnerami konkursu są: Miasto Gdynia, International Paper Kwidzyn, drukarnia Abedik, szkoła warsztatów pisarskich Maszyna do Pisania oraz Medical Spa Hotel Lawendowe Termy. Patronami medialnymi konkursu są: magazyn Charaktery, portal Wp.pl, Magazyn Literacki Książki oraz Radio ZET Chilli.
Więcej informacji na temat konkursu pod adresem: http://www.literackidebiutroku.pl/

czwartek, 9 marca 2017

Drugie życie Matyldy - Magdalena Trubowicz


Drugie życie Matyldy
Magdalena Trubowicz
Wydawnictwo: Videograf
Liczba stron:207
Ocena: 9/10

Moje wrażenia:

"Człowiek ma dwa życia, to drugie zaczyna się, gdy uświadomi sobie, że ma jedno." 
Konfucjusz

Mogłoby się wydawać, że Matylda ma wszystko co do szczęścia potrzebne - dom, pracę, rodzinę. Niestety to wszystko to tylko gra pozorów. Męża interesuje tylko praca, wspinanie się po szczeblach kariery i dążenie do jak największego dobrobytu. Matylda czuje się zaniedbana, samotna. Pewnego dnia mąż postanawia wywieźć rodzinę za granicę do Belgii. Kobieta nie chcąc do tego dopuścić, decyduje się na intrygę w stosunku do jednego z szefów Tymoteusza. Ten zmienia plany względem podwładnego. Wszystko układa się zgodnie z planem do czasu, kiedy Matylda zaczyna mieć wyrzuty sumienia i do głosu niespodziewanie dochodzi nierozwiązana sprawa z przeszłości kobiety. Konsekwencje jej postępku skutkować będą całą serią dramatycznych wydarzeń. Tymoteusz będzie chciał się zemścić. I tu dopiero rozpoczyna się prawdziwa walka o życie, miłość, lepszą przyszłość.

"Jeżeli kiedykolwiek zastanawialiście się, co jest w stanie zrobić kobieta, by walczyć o rodzinę, podpowiem wam – kobieta jest w stanie zrobić wszystko."

Magdalena Trubowicz stworzyła powieść, która wzbudza ogromne emocje. Kreacja bohaterów wypadła świetnie. Od samego początku polubiłam Matyldę. Kibicowałam jej w walce o małżeństwo, rodzinę. Mimo młodego wieku już tak wiele przeszła, a nie poddawała się kolejnym przeciwnościom losu. Gotowa jest dla rodziny poświęcić wszystko. Tymoteusz również nie pozostaje w tyle. Jego sylwetka jest niezwykle ciekawa. To mężczyzna zimny, wyrachowany, dążący po trupach do celu. Nie liczy się z rodziną ani uczuciami. Pieniądze i pozycja społeczna to dla niego cel nadrzędny. W pewnym momencie miałam nawet nadzieję, że się zmieni, lecz po krótkiej chwili dobroci, wracał do swojego stałego oblicza.     

Lektura "Drugiego życia Matyldy" pokazuje, że nie zawsze warto uszczęśliwiać się na siłę, gdzie tylko jedna strona się stara, a druga nie. Nie warto żyć w kłamstwie, bo prędzej czy później odbije się to na nas. Autorka na przykładzie postępowania Tymoteusza przypomina nam, że szczęścia i miłości nie można kupić za pieniądze.   

"Sporo w ostatnim czasie było w jej życiu tych różnych dróg. Droga po nowe, lepsze życie, droga do wolności, droga do szczęścia… Brakowało chyba tylko drogi do prawdy. Matylda nie potrafiła o tym zapomnieć."

To mądra i piękna powieść o życiu, o pragnieniach, samotności, lękach, tęsknotach i... przeznaczeniu. To ono czasami potrafi nas zaskoczyć w momencie, kiedy najmniej się tego spodziewamy. Książka wzrusza i zmusza do refleksji. Chętnie poznam kolejną część, bo wciąż zaprząta mi głowę myśl: i co dalej? A już wiadomo, że będzie to "Nie pytaj dlaczego". W epilogu bowiem autorka uchyla rąbka tajemnicy i troszkę zdradza, czego możemy się spodziewać w kontynuacji.  


"Życie jest tylko jedno, nie egzystuj - żyj!"     


Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Autorce


poniedziałek, 6 marca 2017

Cztery strony miłości - Joanna Sykat


Cztery strony miłości
Joanna Sykat
Wydawnictwo: Replika
Liczba stron: 288
Ocena: 9/10

Moje wrażenia:

Ile stron ma miłość? Czy ktoś się nad tym zastanawiał?  Pewnie tyle, ilu ludzi i ich historii miłosnych.

"Miłość ma wiele stron. Nie dwie, nie trzy i nie cztery. Tych miłości, tych jej twarzy jest tyle, ilu ludzi na świecie." 

Poznajemy 42-letnią Łucję - nauczycielkę muzyki i mężatkę. Jej małżeństwo przechodzi kryzys. Mąż z dnia na dzień wyprowadza się ze wspólnej sypialni i dzieli resztę mieszkania na pół. Łucja nie ma wyboru, godzi się na zaistniałą sytuację ze względu na zaciągnięty kredyt na budowę wymarzonego domu. Co jest przyczyną tego, że mąż się od niej odsunął? Co będzie ze wspólnie budowanym domem? Poza tym Łucja wciąż wraca wspomnieniami do tajemniczego Szymona. Kim on dla niej jest? 

"Ja - pewna bezpiecznej granicy swojego wieku i niebojąca się dotyku tyle lat młodszego od siebie mężczyzny. Szymon - spokojny i nieuciekający wzrokiem - sprawiał wrażenie przyjaciela, do którego mogłam zawsze pójść z każdym problemem."

Łucja poznaje młodszego od siebie mężczyznę. Rodzi się między nimi uczucie. Ale czy związek z dużo młodszym mężczyzną w dzisiejszych czasach może przetrwać? Co na to rodzina, znajomi? Mówi się, że miłość nie zna granic, różnic wieku itp., ale czy na pewno? 

To niezwykle smutna historia. Dwoje ludzi, do niedawna szczęśliwe małżeństwo, a nie umieją ze sobą rozmawiać. Brak rozmowy, rutyna i marazm potrafią zabić nawet najlepszy związek. Ale kiedy nie potrafimy ze sobą szczerze rozmawiać, nie powinniśmy tworzyć związku.

W bohaterach nie jeden z nas może się przejrzeć, utożsamić. Są z krwi i kości, są jakby wyjęci z naszego życia. Polubiłam Łucję, choć czasami zachowywała się dość dziwnie. Brak pewności? Nieumiejętność zawalczenia o swoje? Natomiast brutalność i brak wyczucia Tomka sprawiło, że momentami go wręcz nienawidziłam. 

Książka wzbudziła we mnie spore emocje, nie nudziłam się nawet przez chwilę. Jest napisana lekkim, przyjemnym stylem, nieskomplikowanym językiem. Autorka pięknie i w prosty sposób opisuje uczucia słowami. Skomplikowane relacje międzyludzkie grają tu pierwsze skrzypce. Widać, że Joanna Sykat jest świetną obserwatorką otaczającego ją świata, bo bardzo trafnie wyciąga wnioski. Sama fabuła zaś jest niezwykle interesująca i nieprzewidywalna - teraźniejszość zgrabnie łączy się z przeszłością. Nic nie jest napisane na siłę.   

"Jestem obita słowami. Wysmagana prawdą, o którą sama się prosiłam i z którą nie wiem, co powinnam teraz zrobić."

"Cztery strony miłości" jest lekturą niezwykle prawdziwą, a przy tym wzruszającą i nieprzewidywalną. To powieść o miłości, marzeniach i niedomówieniach. Smutna, ale dająca nadzieję. Autorka przypomina, że o miłość trzeba i warto walczyć każdego dnia, a nie tylko od święta. Inaczej codzienność i rutyna nas zniszczą. Starajmy się. Joanna Sykat zagrała na moich uczuciach niczym na instrumencie. Przeczytajcie, na pewno nie pożałujecie.

"Szymon nauczył mnie brać życie za twarz. Nie upominać się o całusy, o pochwały, nie wyczekiwać, ale właśnie brać. Brać pełną garścią."  


sobota, 4 marca 2017

Hotel Angleterre - Marie Bennett


Hotel Angleterre
Marie Bennett
Wydawnictwo: Marginesy
Liczba stron: 608
Ocena: 10/10

Moje wrażenia:


Biorąc do ręki tę powieść, nie miałam pojęcia, że mam do czynienia z debiutem, których ostatnio miałam okazję sporo poznać. A niniejsza publikacja jest naprawdę zaskakująca pod każdym względem. 

Nie do końca powiedziałabym, że jest to książka o drugiej wojnie światowej. Choć akcja osadzona jest w Szwecji, w czasie, kiedy w Europie panowała wojna, to jednak jest to opowieść o człowieku, o jego naturze, a sama wojna pozostaje gdzieś w tle. Nie ma wybuchów bomb, strzałów z karabinów. Jest młode małżeństwo - Georg i Kerstin, które już na początku swojego wspólnego życia zostaje okrutnie rozdzielone przez los. Georg w 1940 roku zostaje powołany do wojska, aby bronić granicy z Finlandią. Tam zastają go trudne warunki, którym musi sprostać, a przy tym zachować swoją godność. Temperatura sięgająca minus czterdziestu stopni, głód, strach, sadystyczny dowódca Cedrenius - wszystko to prowadzi do wybuchu buntu w obozie, w wyniku którego giną ludzie. 

"Ktoś musi zapłacić za śmierć naszych kolegów, ale również za nasze cierpienie. Wypadek staje się dla nas punktem zwrotnym. Nikt już nie ufa dowództwu; przeciwnie, większość uważa, że powinniśmy zawalczyć o własne życie."  

Natomiast osamotniona Kerstin, spotyka tajemniczą Violę. Między kobietami dochodzi do romansu. Viola nie do końca jest uczciwa w stosunku do Kerstin. Nie będę jednak zdradzać więcej szczegółów, aby nie zepsuć Wam przyjemności z czytania. 

"(...) kwestia kobiecości i męskości jest bardziej rozmyta, niż sądziłam. Jeszcze rok temu nawet w najdzikszych fantazjach nie pomyślałabym o tym, że mogłabym być w związku z kobietą. Pomysł ten wydałby mi się kompletnie dziwaczny. A teraz skradam się w nocy jak odrzucony kochanek. W sferze płci nic nie jest wyłącznie czarne albo białe, teraz już o tym wiem."

Georg po kilku latach wraca, ale dręczą go wspomnienia z wojny, marzy o zemście. Oboje małżonkowie będą musieli rozliczyć się z przeszłością. Czy im się to uda? Czy mają jeszcze szansę na szczęśliwy związek? 

Poznajemy najgłębsze zakamarki duszy bohaterów, którzy wzbudzają współczucie, ale i niezrozumienie. Ich wybory mogą wzbudzać wiele kontrowersji, ale czy nam wolno ich osądzać? Przecież nigdy nie wiemy, jak my sami byśmy zachowali się w obliczu rozłąki i widma wojny. Nie ma tu prostych, jasnych rozwiązań i jednoznacznych odpowiedzi. Wszystko wydaje się być takie kruche, a niepewność jutra sprawia, że bohaterowie pragną zachować ostatnie okruchy normalności, jaka im pozostała. Zupełnie nie spodziewałam się tego, że będę aż tak żyła historią bohaterów, niemal odczuwając to przenikliwe zimno, głód oraz wszystkie ich rozterki i problemy. 

Bennet uświadamia nas dotkliwie, że nie ważne gdzie by toczyła się wojna, zawsze jest to wojna i nie zmienia to faktu, że czyny pozostają czynami, i to one zmieniają człowieka oraz to, kim się staje. Nasuwa się refleksja, że nigdy nie wiemy, kim tak naprawdę jest drugi człowiek, nikogo nie można tak do końca poznać. Autorka pokazuje, jak ważna jest przyjaźń, miłość, że nikt i nic nie jest tylko białe lub czarne. Życie i ludzie mają wiele odcieni szarości.  

Autorce doskonale udało się oddać klimat mroźnej Szwecji. Wyraźnie widzimy, jak ten kraj zmienia się pod wpływem wojny, choć pozostawał neutralny w całym konflikcie. Mimo pokaźnych gabarytów, książkę czyta się nadzwyczaj lekko i przyjemnie. Swoją zasługę w tym ma język, który jest prosty, a zarazem barwny i plastyczny. Została zastosowana kilkutorowa narracja, dzięki czemu jesteśmy jeszcze bliżej opisywanych wydarzeń i bohaterów. Zadbano również o najdrobniejsze szczegóły i detale, co daje powieści dodatkowej wiarygodności. 

Jestem wprost oczarowana przepięknym wydaniem książki. Oprawa jest twarda, a cała książka większych rozmiarów, co sprawia, że nie sposób przejść obok niej obojętnie.

"Hotel Angleterre" to wspaniała powieść o człowieczeństwie, miłości, przyjaźni, zdradzie, niespełnieniu, bierności, uległości, z historią w tle. Powieść zmusza do wysunięcia własnych wniosków i przemyśleń. Niewątpliwie to jedna z tych książek, które zapadają dłużej w pamięci. Zachęcam wszystkich, aby tak jak ja wstąpili do hotelu Angleterre.  



środa, 1 marca 2017

W cieniu prawa - Remigiusz Mróz


W cieniu prawa
Remigiusz Mróz
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Liczba stron: 536
Ocena: 10/10

Moje wrażenia:

Remigiusz Mróz kolejny już raz mnie zadziwił. Nie ważne czy jest to kryminał, thriller czy tak jak ta, prawnicza powieść w stylu retro - za każdym razem jestem zaskakiwana. 

Autor zabiera nas do Austro-Węgier początku dwudziestego wieku, a mianowicie do Galicji 1909 roku. Polak, Erik Landecki zostaje przyjęty na czyścibuta w austriackim dworku. Niestety pierwszej nocy jego pracy, dochodzi do morderstwa dziedzica rodu Reinerów. Podejrzenie pada na Erika. Pojawiają się spreparowane dowody. A jakby tego było mało, obciążają go niechlubna przeszłość i zła opinia. Grozi mu najsurowszy przewidziany wyrok - kara śmierci. Czy Landecki jest winny? A jeśli nie - kto go wrobił? Czy uda mu się oczyścić z zarzucanych czynów?

Bardzo przypadła mi do gustu pomieszanie zbrodni z elementami obyczajowymi i z sagą rodzinną. Takie pomieszanie gatunków mogło być dla autora, jak i samego czytelnika pewną pułapką. Bo, aby otrzymać taką, a nie inną powieść, trzeba zachować odpowiednie proporcje. To się udało, fabuła jest niezwykle spójna. Mróz wyszedł poza utarte przez siebie schematy. Zadbał o wszelkie szczegóły. Znajdziemy sporo nienachalnych odwołań do historii. Sama Galicja zaś stanowi tylko tło do wydarzeń, gdzie ważniejsi są bohaterowie.   

Powieść pełna rodzinnych sekretów, zbrodni, trupów (poza Juliusem będzie ich znacznie więcej). I jak to u Mroza, nie mogło zabraknąć interesującego wątku prawniczego. I ku mojej uciesze, także malutki miłosny. Miłość rodzi się w sposób niewymuszony, nie przysłaniający fabuły, tego co najważniejsze. Co ciekawe, autor miesza nie tylko gatunki, ale i charaktery bohaterów. Ci, wydawałoby się dobrzy, stają się źli i na odwrót. Co chwila byłam zaskakiwana, a w pewnym momencie już nie byłam taka pewna czy któryś z nich znowu z czymś nie wyskoczy. Trudno tu komukolwiek zaufać, bo każdy z nich mógł okazać się nielojalny względem drugiego. Brawo Panie Remigiuszu! Udało się Panu nie jeden raz wyprowadzić mnie w pole. To najbardziej lubię w książkach. Wszystkie wydarzenia zostały przedstawione z perspektywy Erika, jak i pozostałych bohaterów. Dzięki temu możemy bliżej poznać tę historię, jak i samych bohaterów.

Jest coś jeszcze, co rzuciło mi się w oczy. A mianowicie to, że wyraźnie autor zaznaczył różnice w tym, jak poszczególne postacie pochodzący z odmiennych warstw społecznych wysławiali się. To słownictwo rzadko jest dziś spotykane, a idealnie pasowało do tej powieści, której akcja toczy się przed wiekiem.     

Tym razem nie będzie żadnej kontynuacji. To historia zamknięta. I tym elementem Mróz również zaskakuje, bo przyzwyczaił nas do tego, że tworzy dalsze tomy swoich książek. I chociaż chciałam, żeby lepiej utarł nosa pewnej dwójce... to i tak jestem usatysfakcjonowana zakończeniem.   

"W cieniu prawa" to fascynująca powieść napisana w duchu retro o rodzinnych sekretach, nienawiści, odrzuceniu. Świat arystokracji, w jaki autor mnie wprowadził, sprawił, że z ogromną przyjemnością spędziłam czas wraz z bohaterami tej powieści. Z chęcią jeszcze raz bym tam się znalazła. Jak do tej pory żadną powieścią Mroza się nie rozczarowałam, i mam nadzieję, że nigdy się to nie stanie. Wielu zarzuca autorowi, że to jego najgorsza książka w pokaźnym już dorobku. Otóż dla mnie nie. Jest po prostu inna, a nie każdy tę inność lubi.