Tytuł: Porzucona narzeczona
Autor: Magdalena Krauze
Wydawnictwo: Jaguar
Ilość stron: 360
Ocena: 10/10
Zuzanna w śnieżnobiałej sukni, z oczyma lśniącymi szczęściem, gotowa jest powiedzieć: tak i rozpocząć nowe życie u boku swego wybranka. Okazuje się jednak, że on ma nieco inne plany, z gatunku tych raczej niespodziewanych.
Zamiast przysięgi na dobre i na złe, Zuza dostaje SMS-owy komunikat: ślubu nie będzie. Jak za sprawą złej czarownicy radość dziewczyny zamienia się w upokorzenie, gorycz i smutek.
Na szczęście porzucona narzeczona ma u swego boku kochającą mamę i troje niezawodnych przyjaciół. Pocieszają, pokrzepiają, przypominają o powodach do zadowolenia.
Kto wie, może znajdą Zuzie prawdziwą miłość? Taką niezawodną, na dobre i na złe. Taką, która da jej oparcie w trudnych chwilach, bo te jeszcze się dla niej nie skończyły.
Wkrótce dziewczyna będzie gotowa przyznać, że porzucenie przed ołtarzem, było wyłącznie drobną niedogodnością.
Kto pomoże Zuzannie przetrwać prawdziwy sztorm? Nawrócony grzesznik, czy może ktoś inny?
Poszukujecie książki, która Was oczaruje i która trafi wprost do Waszych serc? Po lekturze, której powiecie: "to ja"? Powieści, która pokaże Wam, co w życiu najważniejsze? Sięgnijcie zatem po "Porzuconą narzeczoną", a nie pożałujecie.
Magdalena Krauze doskonale wywarzyła uczucia, jakie odczuwają bohaterowie, jak i sam czytelnik. Skrajnych emocji zdecydowanie tu nie brak. Gorycz i smutek przeplata się ze śmiechem.
Autorka wskazuje jak ważna jest przyjaźń i rodzina, które są niezastąpione w trudnych momentach naszego życia. Historia jest niezwykle realna, ma się wrażenie, iż to wszystko mogłoby wydarzyć się naprawdę.
"W życiu nie ma dróg na skróty, ale nawet te najtrudniejsze da się przejść, gdy ma się kogoś bliskiego."
Bohaterowie są wyraziści i różni. Jednych polubimy, inni będą nas po prostu wkurzać. Najważniejsze jednak jest to, że tak bardzo przypominają nam nas samych. Tak jak i my mają zalety, wady, słabości, popełniają błędy, chcą kochać i być kochani. Niekiedy ich zachowanie sprawiało, że śmiałam się w głos.
"Życie polega na tym, że się potykamy, robimy błędy, upadamy, a potem się podnosimy."
Bardzo przywiązałam się do bohaterów i ciężko było mi się z nimi rozstać, gdy nastał finał. Ale nim to się stało, z zapartym tchem śledziłam losy Zuzanny. Porzucenie przed ołtarzem to nie wszystko co ją spotka, bowiem czeka na nią jeszcze sporo wyzwań. Na nudę nie można narzekać. Pojawią się także zabawne sytuacje przeplatane poważniejszymi wątkami.
Historia ta uświadamia, że życie pełne jest niespodzianek, nigdy nie możemy być pewni tego, co wydarzy się jutro. Popycha również nas ku temu, by nawet w najgorszej sytuacji spróbować znaleźć pozytyw. Jak to mówią: nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Tu sprawdza się to idealnie. Rozczarowanie, upokorzenie, ból, cierpienie - jednak przy wsparciu rodziny i przyjaciół wszelkie przeszkody da się przezwyciężyć.
"Wszystko dzieje się po coś. Nawet jeśli teraz wydaje ci się, że zebrałaś od losu same baty i że życie dało ci po dupie, to za chwilę zrozumiesz, że wyszłaś z tego silniejsza i mądrzejsza."
Warto zwrócić uwagę na wątek systemu opieki służby zdrowia, a ściślej rzecz biorąc tej szpitalej. To, o czym tu czytałam mogę tylko niestety potwierdzić, że tak to niejednokrotnie wygląda. Brak prywatności, bezpieczeństwa czy obojętność personelu medycznego w stosunku do pacjenta są na porządku dziennym.
Książka została napisana z należytą dokładnością, z dbałością o szczegóły. Autorka ma tu wszystko dopracowane, zapięte na ostatni guzik, niczego nie ma za dużo czy za mało.
"Porzucona narzeczona" to pełna emocji, wzruszająca, okraszona humorem, a przede wszystkim realistyczna powieść udowadniająca, że zawsze warto walczyć o siebie i swoje szczęście. Daje nadzieję, zmusza do refleksji, polecam!
Twórczość Magdaleny Krauze wciąż jeszcze przede mną, ale coraz bardziej się do niej przekonuję. :)
OdpowiedzUsuńDwie ostatnie książki autorki mnie rozczarowały. Dlatego nie spieszę się z przeczytaniem tej. Fajnie, że autorka zwróciła uwagę na ochronę zdrowia.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Też byłam pod wrażeniem lektury. Sięgnę po inne książki tej Autorki, bo do tej pory jej nie znałam.
OdpowiedzUsuńWysoka ocena, muszę się za nią rozejrzeć.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mój blogowy patronat przypadł Ci do gustu kochana.
OdpowiedzUsuńNie znam jeszcze żadnej powieści tej autorki. Muszę się poprawić... Recenzja bardzo zachęca.
OdpowiedzUsuń