Tytuł: Mój najlepszy Jin-su
Autor: Agata Kołakowska
Wydawnictwo: Oblicza
Liczba stron: 430
Ocena: 8/10
Ina Borowicz, młoda malarka, znalazła się na życiowym rozdrożu. Zamknęła swoją pracownię na cztery spusty, a jej codzienność wypełniają rutyna i nowa nielubiana praca. Od całkowitego załamania ratują ją tylko wieczory na kanapie, podczas których ogląda koreańskie seriale.
"Mój najlepszy Jin-su" wydaje się stworzony specjalnie dla niej. Ina momentalnie utożsamia się z główną bohaterką, Nam Ye-rin, początkującą malarką. I wzdycha do Kim Jin-su, właściciela galerii Seul Art, który posiada wszystkie najlepsze cechy koreańskiego serialowego amanta.
Ale czy to naprawdę tylko serial?
Ina marzy, aby nieznajomy, z którym codziennie mija się w drodze do pracy, okazał się tak samo wspaniały jak Jin-su. Kiedy Radek w końcu zaprasza ją na randkę, ich znajomość napotyka na trudności. A Ina wygrywa w konkursie bilet do Seulu.
Tymczasem w Korei Południowej…
"Mój najlepszy Jin-su" to urocza, zabawna i pełna wzruszeń opowieść o odkrywaniu siebie. O podróży do pięknych miejsc i drodze do szczęścia. To także ukłon w stronę bogactwa kulturowego Korei Południowej i twórców koreańskich seriali, którzy sprawiają, że niezliczona ilość ludzi na świecie spędza wieczory z ciepłym uśmiechem na ustach.
Co byście powiedzieli na to, gdyby przyszło Wam żyć nie swoim życiem? Intrygujące? Z pewnością. Ale chyba jeszcze bardziej przerażające, prawda? Na początku pewnie byłoby to ciekawe i inspirujące, ale po jakimś czasie... Jak się z tego wyplątać? Wrócić do siebie?
Tym razem Agata Kołakowska zabiera nas w czytelniczą i zarazem egzotyczną podróż aż do Korei Południowej. Dla mnie to coś nowego, zaskakującego i z pewnością nietuzinkowego.
Młoda malarka Ina wpadła w rutynę i traci wiarę w siebie. Swojego ratunku upatruje w koreańskich serialach, które pasjami ogląda, a zwłaszcza w jednym, w którym poznaje charyzmatycznego Jin-su. Z kolei pojawienie się Radka wszystko zmienia w jej życiu. Niespodziewana wygrana w konkursie biletu do Seulu przynosi wiele zaskoczeń, tych realnych, jak i tych mniej, w które trudno uwierzyć. Co jest serialem, a co prawdziwym życiem? Co snem, a co jawą? Czy jest szansa na szczerość uczuć? Oj niełatwo się w tym połapać.
"(...) dotarło do niej, że stare przeświadczenia o miłości nie muszą być bagażem na całe życie."
Bardzo polubiłam Inę i z przyjemnością towarzyszyłam jej w przygodzie życia, choć nigdy nie chciałabym znaleźć się na jej miejscu. Poznawałam jej wewnętrzne rozterki, obawy, pragnienia, marzenia, potrzeby, lęki. Obserwowałam, jak zaczynała rozumieć i składać siebie. Moją sympatię zyskali również postaci drugoplanowi, jak chociażby pan Lee czy koleżanki Iny.
"(...) życie różnie obchodzi się z marzeniami. I człowiek też różnie się z nimi obchodzi. Czasami lepiej o nich zapomnieć, choć nie zawsze jest to możliwe. Bo rzeczy, nawet ukryte, od czasu do czasu upominają się o siebie."
Nie oglądam koreańskich seriali, gdyż jakoś specjalnie mnie do nich nie ciągnie. Jednak zawarty w książce ten motyw wypadł naprawdę interesująco. I zaczynam nawet rozumieć tę fascynację osób, którzy przepadają za takimi klimatami. W tego typu serialach jest pewien rodzaj ciepła, uśmiechu, pozytywnych wibracji, kojącej muzyki i szczęśliwego finału. Brzmi trochę jak bajka? Coś w tym jest.
Wraz z bohaterką poznajemy koreańską kuchnię, kulturę, tradycje, zabytki i inne atrakcje, które warto zobaczyć. Znajdziemy tu całe mnóstwo ciekawostek. Autorka podała wszystko w tak sugestywny i widowiskowy sposób, iż mamy wrażenie, że sami jesteśmy uczestnikami tej wyprawy.
"Mój najlepszy Jin-su" to pełna uroku, humoru, wzruszeń i przemyśleń historia o odkrywaniu siebie i nieznanej kultury Korei. To powieść o miłości, przyjaźni, marzeniach i dążeniu do szczęścia. To idealna książka dla fanów koreańskich dram. Jesteście ciekawi, co się wydarzyło w Seulu? Ina wybierze Jin-su czy Radka?
Współpraca reklamowa z Autorką i Wydawnictwem Oblicza
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny. Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz po sobie ślad, skomentujesz, zaobserwujesz. A ja chętnie zajrzę do Ciebie :)