Najlepszy powód, by żyć
Augusta Docher
Wydawnictwo: OMGbooks
Liczba stron: 364
Ocena: 10/10
Premiera: 27 września
Moje wrażenia:
Dominika Bąk w następstwie kłótni rodziców, w tragicznym pożarze doznaje licznych poparzeń ciała. Trafia do szpitala, gdzie zajmuje się nią przystojny lekarz. Okazuje się, że ukochany ojciec musi odbyć karę trzech lat pozbawienia wolności, a matka nie jest tą osobą, za którą ją uważała. Dziewczyna nie widzi powodu, by żyć... Doktor Tomasz ma brata Marcela, który uważany jest za czarną owcę w rodzinie. Czy chłopak, którego wszyscy już dawno skreślili będzie w stanie przywrócić Dominice wiarę w miłość? Czy uleczy jej duszę? Czy Dominika odnajdzie jeden powód, by żyć? Bohaterowie nie mają łatwo, muszą swoje wycierpieć, przejść. Ale czy na końcu tej drogi czeka ich szczęście? Tego nie zdradzę.
"Życie "tu i teraz" jest całkiem odmienne od tego, które toczyło się "tam i kiedyś". Inne, ale czy gorsze? Nie wiem, co tworzy nasze życie, ale jeśli to ludzie nas otaczający, to tu jest lepiej mimo cierpienia, bólu i wciąż pojawiających się nowych wyzwań."
Bohaterów polubiłam już z pierwszymi zdaniami. Są barwni, różnorodni, wyraziści. Pierwszoosobowa narracja pozwala na jeszcze bliższe zżycie się z nimi. Główna bohaterka będzie musiała zmierzyć się z bólem, cierpieniem, wstydem, pogodzeniem się ze swoim wyglądem, tęsknotą, wybaczeniem, zaufaniem, rozczarowaniem. To wszystko i samemu czytelnikowi się udziela. Natomiast Marcel Leśniewski to ciekawa, złożona osobowość. Z jednej strony to taki luzacki typ, a z drugiej potrafi być opiekuńczy i troszczący się o drugą osobę. Raz go lubimy, by za chwilę zirytowało nas jego zachowanie. Jego powiedzonka i teksty niejednokrotnie sprawiały, że na mojej twarzy gościł uśmiech. Przez dłuższy czas trudno było przewidzieć w jakim kierunku pójdzie jego postać.
"Żyjemy sobie: ojciec lekarz, uznany, szanowany, ochy i achy, wiecznie w świecie, na sympozjach, odczytach i wykładach, matka - strażniczka domowego ogniska, pierworodny idący w ślady ojca i ja, jedyny wrzód na gładkiej dupie mojej cudownej rodzinki."
Nie zabrakło odważnych miłosnych scen, które zostały potraktowane ze smakiem. Wątek miłosny nie jest nadmiernie wyeksponowany. Tu zupełnie co innego jest istotniejsze. Mianowicie to, co się wydarzyło i w jaki sposób zmieniło Dominikę oraz jej trudna walka o siebie. Dlatego nie jest to typowe new adult. Zresztą, w moim odczuciu autorka doskonale poradziła sobie w tym gatunku.
Autorka zadbała także o fachowe nazewnictwo medyczne, wszystkie terminy związane z leczeniem po oparzeniu. Powieść czyta się błyskawicznie. Zasługą tego jest dynamiczna akcja nie pozwalająca na zaczerpnięcie nawet małego haustu powietrza. Tu nie ma miejsca na jakikolwiek przestój czy nudę. Tu nic nie jest proste, ani oczywiste. Niejednokrotnie zostałam wystrychnięta przez autorkę na dutka. Niby już coś tam ułożyłam w głowie, by w jednej chwili zburzyć mój ogląd na bohatera, daną sytuację czy wydarzenie. Z opisywanych wydarzeń bije autentyzm, prawda, nic nie jest na siłę przedstawione, nagięte. Wszystko zgrabnie łączy się w całość.
Chyba największym przesłaniem tej książki jest to, że tak naprawdę nie liczy się to, jak wyglądamy, czego nam brakuje, a to jacy jesteśmy w środku. Najważniejsze jest wnętrze człowieka. Nie można kochać za wygląd, powierzchowność, bo to i tak z czasem minie. Kocha się za charakter i nasze czyny. To one nas definiują.
"- Nie kocha się za to, czego brakuje, tylko za to, co jest."
Pełno tu tajemnic, sekretów, które podsycają naszą ciekawość co będzie dalej na kolejnych kartach książki. Jestem usatysfakcjonowana tym, że wszystkie wątki zostały wyjaśnione. I jakże było moje wielkie zaskoczenie, gdy na ostatniej stronie okazało się, że będzie kontynuacja. Nie wiem czego się po niej spodziewać. Mam tylko nadzieję, że się nie zawiodę i zostanie utrzymany poziom tej części.
"Najlepszy powód, by żyć" to historia, z której wyziera ból, cierpienie i smutek, ale i po cichutku wkrada się nadzieja i miłość. Przepadłam w czeluściach fabuły. Już od pierwszej strony moje serce i dusza zostały porwane, zawładnięte tą historią do reszty. Jestem zaskoczona ogromem bardzo skrajnych emocji i uczuć, jakie zaserwowała mi Augusta Docher. Łzy i śmiech towarzyszyły mi naprzemiennie. A jaki jest Wasz najlepszy powód, by żyć?
Autorka umie porwać czytelnika, uwielbiam jej książki za te emocje.
OdpowiedzUsuńSkrajne emocje zdecydowanie do mnie przemawiają :) Fabuła też brzmi intrygująco. Jeśli trafi się okazja, to chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńBędę jej wypatrywać, nie mogę doczekać się tych emocji jakie serwuje autorka tą powieścią :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
czytanie-i-inne-przygody.blogspot.com/