Ania. Biografia Anny Przybylskiej
Maciej Drzewicki i Grzegorz Kubicki
Wydawnictwo: Agora
Liczba stron: 392
Ocena: 9/10
Moje wrażenia:
To chyba jedna z lepszych biografii, jakie miałam okazję czytać. Z kart tej publikacji czuć szczerość i taką zwyczajną normalność. Bo taka właśnie była Ania. Ja na pewno ją tak postrzegałam. To kobieta, dziewczyna z sąsiedztwa, która miała jasno wytyczone priorytety - dzieci i mąż. Zrezygnowała z pracy aktorskiej, by w pełni poświęcić się życiu rodzinnemu. Tym najbardziej mi zaimponowała. Tej dziewczyny nie dało się nie lubić. A oglądając ją na większym czy mniejszym ekranie od razu zaskarbiała sobie naszą sympatię. Miała w sobie coś takiego, czego próżno szukać u niejednej tzw. gwiazdy. Młoda, utalentowana, temperamentna, skromna, piękna na zewnątrz, ale co najważniejsze i wewnątrz. Nie pławiła się w świetle show-biznesu. Świat celebrytów ma to do siebie, że gdzie każdy chce zabłysnąć za wszelką cenę, mieć swoje przysłowiowe pięć minut, a potem odcinać kupony. Ania taka nie była.
Biorąc do ręki niniejszą książkę, mamy możliwość przyjrzenia się wszystkim etapom jej życia, od narodzin, dzieciństwa, dorastania, dorosłość, po moment, kiedy musiała pożegnać się z tym światem. Czytamy o tym, jakie miała marzenia, jak stawiała pierwsze kroki w modelingu, reklamie i aktorstwie, nie pominięto również jej miłosnych zawodów i udanego związku.
Ogromnym plusem jest to, że nie mamy tu przedstawionych samych tzw. suchych faktów, a wypowiedzi nie tylko Anny Przybylskiej, ale i rodziny, przyjaciół, znajomych oraz innych osób związanych z nią zawodowo. Anegdoty podczas pracy na planie filmowym aktorki, jakie przytoczono, sprawiają, że czasem uniesie się nam leciutko kącik ust do góry. Zabrakło mi jedynie pokazania jak Anię widzieli Jarek Bieniuk i ich dzieci. Jak wyglądała sfera rodzinna, która przecież dla aktorki była najważniejsza? Z drugiej jednak strony, to są ich prywatne sprawy, o które Ania zawsze dbała jak najlepiej potrafiła. I może lepiej, że jest jak jest.
To interesująca, a zarazem niełatwa lektura, choć czyta się bardzo dobrze ze względu na przystępny język, o który zadbali autorzy. Mimo iż część faktów jest nam doskonale znanych, to znajdziecie sporo innych ciekawostek, o których zapewne nie słyszeliście, a które warto poznać. Podczas lektury towarzyszy nam smutek, bo nie można zapomnieć jak zakończyła się ta historia. Książka tchnie ciepłem i skłania do wielu wzruszeń. Piękne życie, choć tak nagle i brutalnie przerwane.
Książka wzbogacona została mnóstwem fotografii. Pojawiają się nawet takie, które nigdzie wcześniej nie były publikowane. Twarda oprawa i uśmiechnięta Ania są dopełnieniem całości. Pamiętacie jej rolę Marylki w "Złotopolskich" i tę scenę?
"Ale za co te nagrody? Gdyby dostawało się je za wybitną kreację, to rozumiem. Ale ja nie wiem, jakie są kryteria oceny. Wychodzisz potem na scenę, kłaniasz się, dziękujesz. Ale statuetka "Złotego śledzia" czy "Srebrnego żuka" nie czyni cię wcale szczęśliwą."
Biorąc do ręki niniejszą książkę, mamy możliwość przyjrzenia się wszystkim etapom jej życia, od narodzin, dzieciństwa, dorastania, dorosłość, po moment, kiedy musiała pożegnać się z tym światem. Czytamy o tym, jakie miała marzenia, jak stawiała pierwsze kroki w modelingu, reklamie i aktorstwie, nie pominięto również jej miłosnych zawodów i udanego związku.
Ogromnym plusem jest to, że nie mamy tu przedstawionych samych tzw. suchych faktów, a wypowiedzi nie tylko Anny Przybylskiej, ale i rodziny, przyjaciół, znajomych oraz innych osób związanych z nią zawodowo. Anegdoty podczas pracy na planie filmowym aktorki, jakie przytoczono, sprawiają, że czasem uniesie się nam leciutko kącik ust do góry. Zabrakło mi jedynie pokazania jak Anię widzieli Jarek Bieniuk i ich dzieci. Jak wyglądała sfera rodzinna, która przecież dla aktorki była najważniejsza? Z drugiej jednak strony, to są ich prywatne sprawy, o które Ania zawsze dbała jak najlepiej potrafiła. I może lepiej, że jest jak jest.
"Patrz mnie nie będzie, a życie będzie toczyć się dalej. Pewnie ludzie będą mówili: "Przynajmniej już się nie męczy." A wiesz, ja bym chciała się jeszcze pomęczyć, byle tylko żyć..."
Książka wzbogacona została mnóstwem fotografii. Pojawiają się nawet takie, które nigdzie wcześniej nie były publikowane. Twarda oprawa i uśmiechnięta Ania są dopełnieniem całości. Pamiętacie jej rolę Marylki w "Złotopolskich" i tę scenę?
Ceniłam Panią Anię jako wspaniałą aktorkę, ale również wspaniałą kobietę, dla której najważniejsza w życiu była rodzina.:)
OdpowiedzUsuńPosiadam tą książkę i w najbliższych dniach mam zamiar ją przeczytać i mam nadzieję, że również mi się spodoba tak jak i Tobie.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam. :)
Z pewnością sięgnę po tę biografię.
OdpowiedzUsuńWczoraj przesłuchałam audiobooka z kilkoma pierwszymi rozdziałami "Ani" i chyba skuszę się na poznanie całości, bo wciągnęłam się.
OdpowiedzUsuńChyba się kiedyś skuszę na tę biografię lub podsunę mamie.
OdpowiedzUsuńBardzo chcę ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńjustmajka.blogspot.com
Zazwyczaj nie czytuje biografii, ale dla powyższej publikacji zrobię wyjątek, gdyż mam wielki sentyment do Ani Przybylskiej.
OdpowiedzUsuńNa pewno to bardzo ciekawa historia...
OdpowiedzUsuńMoże dlatego zabrakło tych słów najbliższych, że może dalej odczuwają jej brak? To jednak największa strata - bo w końcu członek rodziny...
OdpowiedzUsuńPrzeczytam na pewno. Pamiętam jak będąc w 4 klasie szkoły podstawowej (jak mnie pamięć nie myli) robiłam plakat o najlepszych aktorach, sportowcach po angielsku. I tam znalazła się Ania, jako najulubieńsza aktorka. ;)