Tytuł: Słodki tatuś
Autor: Terri E. Laine
Wydawnictwo: Lekkie
Ilość stron: 336
Ocena: 8/10
Jake dostaje więcej niż się spodziewał, gdy jego ojciec nalega, by zatrudnił Honey, jedyną kobietę, o której nie potrafi zapomnieć. Gdy ona wdziera się do serc jego rodziny, musi wziąć pod uwagę coś więcej niż tylko swoją potrzebę uwiedzenia jej. Jego serce dotąd w całości należało tylko do jednej osoby – jego córki. Dopóki nie wdarła się do niego Honey… Jeśli Jake nie zachowa ostrożności, granica między pracownikiem a pracodawcą całkowicie się zatrze...
Jak wiemy, nie tylko kobiety mogą zostać wykorzystane. Dotyczy to również mężczyzn, choć pewnie w dużo mniejszym stopniu. Bywa że w takich przypadkach w społeczeństwie uaktywniają się dyskryminacja i seksizm. A przecież tak samo kobieta, jak i mężczyzna mają takie same prawa. Każdy sam decyduje o tym, z kim chce być, a z kim nie.
Mamy tu także ciekawe poprowadzony wątek samotnego ojcostwa. Muszę przyznać, że właśnie ta kwestia najbardziej przyciągnęła mnie do tej książki, gdyż autorzy częściej w literaturze opisują matki. Ale oprócz tego fabuła obfituje w szereg innych wydarzeń, sytuacji i tematów. Śmierć, choroba dorosłego, jak i dziecka, odrzucenie przez matkę, kompleksy, problemy finansowe, zazdość, próba gwałtu, groźby, manipulacja, tajemnice - to tylko część z tego, co tu otrzymacie. Tak więc dzieje się naprawdę sporo, ale ani przez moment nie wytrąca nas to z rytmu, nie pogubimy się w tej mnogości.
"- Mój ojciec mawiał, że miarą człowieka nie są ani stopnie naukowe, ani ilość pieniędzy na koncie bankowym (...) - Mówił, że miarą człowieka są jego czyny i dokonania."
Bohaterowie z miejsca skradają nasze serca. Honey i Jake to takie postaci, z którymi chciałoby się zawiązać przyjaźnie na lata. Nie myślą jedynie o sobie, ale stawiają na potrzeby drugiej osoby, mając na uwadze jej dobro (zwłaszcza w kontekście dziecka). Między tą parą wyraźnie czuć przyciąganie, namiętność i pożądanie.
"Był pokusą, której nie mogłam się oprzeć."
Bohaterowie drugoplanowi również nie pozostają w tyle. Spotkamy takich, którzy od pierwszej chwili wzbudzają naszą sympatię (jak chciażby mała Jamie, ojciec Jak'a czy Alex), ale i takich, którzy będą jedynie chcieli ugrać coś dla siebie.
Historia pokazuje, że szczerość uczuć, dobro, prawda i przeznaczenie zawsze znajdą drogę do naszego serca. Autorka podnosi również kwestię akceptacji samego siebie. Może i nie wszystko w nas jest idealne, ale przecież wyglad to nie wszystko. A poza tym warto podkreślić nasze atuty, a mankanenty będą mniej zauważalne.
Terri E. Laine posiada lekki, swobodny styl. Może nieco w wydaniu Harlequinowym, ale mnie absolutnie to nie przeszkadzało. Lektura "Słodkiego tatusia" okazała się być przyjemnie spędzonym czasem, co i Wam polecam!
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Lekkie
Trochę nie moje klimaty, jeśli chodzi o tematykę ale recenzja bardzo dobra.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do obejrzenia mojego nowego obrazu!^^
To nie jest mój ulubiony gatunek, ale czasami lubię sięgnąć po coś lekkiego. Fajna lektura np. na wakacje :)
OdpowiedzUsuńZnowu coś dla mojej przyjaciółki. Świetna recenzja. 😊
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy teksy, będę pamiętać o tej pozycji, kiedy będę potrzebowała czegoś lekkiego.
OdpowiedzUsuńBrzmi naprawdę ciekawie :)
OdpowiedzUsuńKsiążkę czytałam i też mam wrażenie, że jest w wydaniu Harlequinowym, ale mimo to szalenie mi się podobała.
OdpowiedzUsuńFajnie, że posiada lekki styl pisania. Taka pozycja idealna na wiosnę :) Miłego weekendu!
OdpowiedzUsuńFajny Tatuś.
OdpowiedzUsuń