"Uciekam od mężczyzny, którego wielu ludzi uznaje za przerażającego. Ale dla mnie taki nie jest. Dla mnie to Tristan. Uciekam nie przed nim, lecz przed wojną. Przed niepotrzebnym rozlewem krwi. Przed tym niebezpiecznym uczuciem, które mnie ogarnia, gdy jestem blisko niego. Uczuciem, że pierwszy raz w życiu odnalazłam dom."
"Perwersja" jest pierwszym tomem trylogii o gangach ulicznych. Przyznaję iż takiej książki jeszcze nie czytałam. Tym bardziej wzbudziła ona we mnie zainteresowanie. Początkowo akcja toczy się powoli, nawet myślałam że cała książka taka będzie, ale to, co dzieje się po około stu stronach przeszło moje najśmielsze oczekiwania względem tej lektury. Spodziewam się, iż kolejne części będą jeszcze większymi petardami. Jest tu wszystko to, co powinna zawierać tego typu książka. Brutalność, morze mroku, bezwzględność, prostytucja, przewóz nielegalnych rzeczy, ale i szczerość, lojalność, zaufanie, poruszenie. Pewnie niektórym czytelnikom gustujących w mafijnych klimatach książkowych znudziły się przesiąknięte schematem powieści. Ta jest powiewem świeżości.
"Wszelkie błędy są wybaczalne, jeśli tylko ma się odwagę do nich przyznać."
Jak wspomniałam wyżej, kilkadziesiąt pierwszych stron jest wprowadzeniem do właściwej akcji, ale i tu jest pewna kwestia, na którą warto zwrócić uwagę. Otóż autorka ukazała nam trzy niebezpieczne grupy przestępcze. Trafiają do nich także dzieci chorego systemu państwa z własnej woli lub wbrew sobie. W świecie pełnym bólu, cierpienia i rozlewu krwi mogą wyrosnąć na bezwzględnych morderców. Ale czy wszyscy staną się źli? Tego nie mogę Wam zdradzić.
Ostatnie zdanie totalnie wbiło mnie w fotel! Zresztą jak i dwa końcowe rozdziały książki. Różnych rozwiązań mogłam się spodziewać, ale nie czegoś takiego. T.M. Frazier wskazuje, że nigdy nikogo nie możemy być do końca pewni. Nawet osoba, którą uważamy za najlepszego przyjaciela może być przysłowiowym gwoździem do naszej trumny. O kogo może chodzić? To już musicie sami sprawdzić. Ja byłam w szoku.
"Perwersja" to przesiąknięta mrokiem historia, która przecina duszę, emocje i myśli czytelnika na tysiące małych kawałków. Co będzie dalej ze Sztuczką z Los Muertos i Ponurym z Bedlam? Tego nie wiem, ale czekam z wielką niecierpliwością!
Wpis powstał we współpracy z Wydawnictwem Kobiece
To nie są moje klimaty, ale w sumie nigdy nie czytałam książek z tym motywem. Strasznie zachęciła mnie Twoja opinia i cała fabuła, a także okładka!
OdpowiedzUsuńweruczyta
Po takiej recenzji bardzo chcę poznać tę historię. 😊
OdpowiedzUsuńSuper, że koniec jest zaskakujący i wbija w fotel. Takie zakończenia lubię. :)
OdpowiedzUsuńMroczna historia. Może skuszę się na taka książkę.
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie swoją recenzją, więc myślę, że dam jej szansę.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk