Smaki życia
Anita Scharmach
Wydawnictwo: Lucky
Liczba stron: 240
Ocena: 9/10
Moje wrażenia:
Cała opowieść sprawia wrażenia bardzo autentycznej, nic nie wydaje się być naciągane czy przerysowane. Życie to nie tylko te dobre chwile. Autorka pozwoliła poznać nam jego drugie oblicze, które krzywdzi, sprawia ból, ale jednocześnie sprawia, że dzięki temu stajemy się silniejsi.
"Smaki życia" to powieść o życiu, o codzienności, z której bije prawda, realizm, zarówno w samych bohaterach, jak i przedstawionych wydarzeniach. To książka, która bawi, wzrusza i zmusza do wielu refleksji. Polecam, poznajcie jak smakuje życie!
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Autorce
Po zakończeniu "Zaraz wracam" byłam bardzo ciekawa jak potoczą się losy 40-letniej Marty Kowalskiej. W "Smakach życia" mamy tę możliwość. Po dramatycznych wydarzeniach, jakie ją spotkały, kobieta liczy na to, że wreszcie zazna spokoju i szczęścia. Ma u swojego boku kochającego mężczyznę, przyjaciół i pracę w kociej kawiarni. Jednak nie będzie tak kolorowo jakby mogło się zdawać. Na Martę czeka sporo problemów. Czy wszystkie uda się przezwyciężyć?
Już od pierwszej strony autorka wzbudziła we mnie niepokój. Bałam się czy Martę nie czeka powtórka sprzed dziesięciu laty. Nie inaczej jest z główną bohaterką, która nadal miewa lęki, o to, że ponownie straci najbliższe jej osoby. Jednakże wraz z upływem stron, tym wyraźniej widać jej przemianę.
Autorka doskonale wykreowała swoich bohaterów, nadając im indywidualne cechy. Martę pokochałam całym sercem, zżyłam się z nią i trudno było mi się z nią rozstać. Szczególną sympatią obdarzyłam Irenę - matkę Artura, która gotowa jest nieść w każdej chwili pomoc, odrzucając swoje potrzeby na bok. Swoją drogą, chciałabym mieć kiedyś taką teściową. Nie mogę w tym miejscu nie wspomnieć o rezolutnej sześcioletniej Blance, która swoimi nad wiek dojrzałymi tekstami wprowadza do fabuły mnóstwo pozytywnej energii i humoru, wprawiając Martę, Artur, jak i samego czytelnika w niemałe zdumienie.
Pisarka pokazuje, że chowanie urazów do osób lub ciągłe rozpamiętywanie o tym, co było nie ma najmniejszego sensu. Warto pozwolić sobie pomóc, przyjąć wyciągniętą dłoń. Autorka pięknie ukazała zwykłą codzienność, którą tworzą właśnie tytułowe smaki życia. To te zwyczajne, proste gesty czy bliskość drugiego człowieka pozwalają nam na bycie szczęśliwymi. Nie zapomniała również zaznaczyć jak ważna jest w naszym życiu przyjaźń, by móc podzielić się tym, co nas trapi i poszukać dobrej rady czy wsparcia.
Anita Scharmach potrafi idealnie trafić w punkt, uderzyć w najczulszą strunę duszy, pokazując co w życiu najważniejsze. Robi to z niezwykłym wyczuciem, nie narzucając się, wszystko wychodzi jej tak jakby mimochodem. Tam, gdzie trzeba wzrusza, gdzie indziej rozśmiesza, a jeszcze indziej wprawia w zdumienie. Efektem jest to, że dostajemy całą masę różnorakich emocji. Lekkość pióra, plastyczne opisy i naturalne dialogi - to znak rozpoznawczy Anity Scharmach.
"Dziesięć lat straciłam na użalanie się nad sobą. W zaledwie rok moje życie zmieniło się nie do poznania. Ja się zmieniłam. Nie szukam miłości, ona sama mnie znalazła. Miłość wypatrywana nierzadko przechodzi obok, niezauważona."
Już od pierwszej strony autorka wzbudziła we mnie niepokój. Bałam się czy Martę nie czeka powtórka sprzed dziesięciu laty. Nie inaczej jest z główną bohaterką, która nadal miewa lęki, o to, że ponownie straci najbliższe jej osoby. Jednakże wraz z upływem stron, tym wyraźniej widać jej przemianę.
"Nigdy nie miał wypowiadać tych słów! "Zaraz wracam"!!! Co to, do cholery, miało znaczyć?"
Autorka doskonale wykreowała swoich bohaterów, nadając im indywidualne cechy. Martę pokochałam całym sercem, zżyłam się z nią i trudno było mi się z nią rozstać. Szczególną sympatią obdarzyłam Irenę - matkę Artura, która gotowa jest nieść w każdej chwili pomoc, odrzucając swoje potrzeby na bok. Swoją drogą, chciałabym mieć kiedyś taką teściową. Nie mogę w tym miejscu nie wspomnieć o rezolutnej sześcioletniej Blance, która swoimi nad wiek dojrzałymi tekstami wprowadza do fabuły mnóstwo pozytywnej energii i humoru, wprawiając Martę, Artur, jak i samego czytelnika w niemałe zdumienie.
Pisarka pokazuje, że chowanie urazów do osób lub ciągłe rozpamiętywanie o tym, co było nie ma najmniejszego sensu. Warto pozwolić sobie pomóc, przyjąć wyciągniętą dłoń. Autorka pięknie ukazała zwykłą codzienność, którą tworzą właśnie tytułowe smaki życia. To te zwyczajne, proste gesty czy bliskość drugiego człowieka pozwalają nam na bycie szczęśliwymi. Nie zapomniała również zaznaczyć jak ważna jest w naszym życiu przyjaźń, by móc podzielić się tym, co nas trapi i poszukać dobrej rady czy wsparcia.
"Czasem warto być na samym dnie, aby docenić to, jak wiele się ma."
Anita Scharmach potrafi idealnie trafić w punkt, uderzyć w najczulszą strunę duszy, pokazując co w życiu najważniejsze. Robi to z niezwykłym wyczuciem, nie narzucając się, wszystko wychodzi jej tak jakby mimochodem. Tam, gdzie trzeba wzrusza, gdzie indziej rozśmiesza, a jeszcze indziej wprawia w zdumienie. Efektem jest to, że dostajemy całą masę różnorakich emocji. Lekkość pióra, plastyczne opisy i naturalne dialogi - to znak rozpoznawczy Anity Scharmach.
"Nauczyłam się cieszyć chwilą, pokochałam swoje życie, zrozumiałam, że i ono pokochało mnie."
Cała opowieść sprawia wrażenia bardzo autentycznej, nic nie wydaje się być naciągane czy przerysowane. Życie to nie tylko te dobre chwile. Autorka pozwoliła poznać nam jego drugie oblicze, które krzywdzi, sprawia ból, ale jednocześnie sprawia, że dzięki temu stajemy się silniejsi.
"Smaki życia" to powieść o życiu, o codzienności, z której bije prawda, realizm, zarówno w samych bohaterach, jak i przedstawionych wydarzeniach. To książka, która bawi, wzrusza i zmusza do wielu refleksji. Polecam, poznajcie jak smakuje życie!
Świetna na prezent.:)
OdpowiedzUsuńŚwietna seria!
OdpowiedzUsuńLubię takie książki i planuję ją przeczytać. ;)
OdpowiedzUsuńTO w takim razie ksiązka dla mnie... zwłaszcza z tym rozpamietywaniem (ja pamiętam latami...)
OdpowiedzUsuń