Tytuł: Przecież mamy siebie
Autor: Natalia Sońska
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Liczba stron: 336
Ocena: 9/10
Niektóre więzi są silniejsze niż śmierć. Inne rodzą się z ciszy, która po niej zostaje.
Maria i Szymon mieli przed sobą całe życie. Spodziewali się dziecka, budowali wspólną przyszłość, a ich historia wydawała się być napisana szczęśliwym piórem. Do dnia, który miał być najpiękniejszym – a stał się ostatnim.
Po nagłej śmierci żony świat Szymona pęka na pół. On sam przestaje żyć, a zaczyna jedynie egzystować. Z pomocą przychodzi Pola – najlepsza przyjaciółka Marii, świadek jej młodości, powierniczka sekretów, siostra z wyboru. Nikt nie rozumie bólu Szymona tak jak ona. Nikt nie znał Marii lepiej.
Choć z pozoru ich świat się zatrzymał, to dni mijają, a codzienność powoli przestaje być tylko wspólnym dźwiganiem żałoby – zaczyna nieść w sobie coś więcej. Pola oddala się od własnego życia, od Łukasza, przy którym miała w końcu odnaleźć szczęście. A Szymon… zaczyna dostrzegać coś, czego wcześniej nie widział.
Bo przeszłość nie znika. Zwłaszcza ta, o której nikt nigdy nie mówił głośno.
"Przecież mamy siebie" to opowieść o uczuciach, które nie miały prawa się narodzić, o lojalności wystawionej na próbę i o tym, że czasem dopiero tragedia pozwala dostrzec prawdę, która zawsze była tuż obok.
To poruszająca historia o bliskości, która ocala. O miłości, która nie zawsze przychodzi we właściwym momencie. O nadziei, która nie gaśnie, nawet gdy świat wali się w gruzy.
Maria wraz z Szymonem to szczęśliwe małżeństwo, kóre oczekuje narodzin dziecka. Jednak sprawy się komplikują i kobieta umiera. Świat mężczyzny w jednej chwili się wali. Ale Szymon ma u swojego boku ich wspólną przyjaciółkę Polę, która pomaga w opiece nad córeczką i stanięciu na nogi. Jednak w tym wszystkim oboje zaczynają się gubić, gdy do głosu zaczynają dochodzić uczucia, które uważają za niewłaściwe moralnie, że zdradzają Marię.
"(...) jeśli los coś zabiera, to zawsze pozostawi coś w zamian."
Wszystko to, co rozgrywa się na kartach książki jest autentyczne. Każda myśl, gest, emocja są bardzo namacalnie. Bywały momenty, które rozczulały mnie, rozchodziły się ciepłem wokół serca, ale też i takie, które niepokoiły.
Natalia Sońska ukazuje, jak ważna jest w naszym życiu obecność drugiego człowieka. Zwłaszcza kiedy nasza codzienność się sypie. Gdy nie widzimy promyku światła w tunelu mroku. Wtedy bezinteresowna pomoc jest na wagę złota. To bliscy popychają nas do wyjścia ze skorupy, do zmian, do zawalczenia o siebie. Szymona otaczali wspaniali ludzie. Miał wokół siebie bliskich, na których zawsze mógł liczyć. Natomiast relacja z Polą... Obserwowanie, jak mężczyzna powoli otwierał się na nową relację, było wspaniałe. Niosło wiele wątpliwości, ale bez wątpienia nie można było odmówić towarzyszącego im iskrzenia i napięcia.
"Nie można bać się uczuć. Nie można ich tłamsić, jeśli chcą dojść do głosu. Nie można pozwolić, by zostały zakrzyczane wątpliwościami."
Dużą sympatię wzbudził we mnie Łukasz. To mężczyzna, który bez wątpienia zasługiwał na to, co najlepsze. Początkowo myślałam, że nie będzie pozytywną postacią, ale tu autorka mnie zaskoczyła.
"Prawda i szczerość, nawet jeśli są bolesne, zawsze przynoszą ulgę."
"Przecież mamy siebie" to wzruszająca powieść o stracie, tęsknocie, żałobie, żalu, bliskości, sile przyjaźni, nieodwzajemnionych uczuciach, lojalności, wyrzutach sumienia, niedopowiedzeniach, poszukiwaniu siebie na nowo i nadziei, która nigdy nie gaśnie. Czy Pola i Szymon pozwolą sobie na szczęście i miłość? Czy odnajdą do siebie drogę mimo bolesnych doświadczeń?
We współpracy z Wydawnictwem Skarpa Warszawska
Tematycznie książka wpisuje się w mojej główce czytelniczej. Jestem jej ciekawa.
OdpowiedzUsuńMyślę, że warto się z nią zmierzyć.
OdpowiedzUsuń