Tytuł: Miłość w czasach dyskontów
Autor: Daniel Koziarski
Wydawnictwo: Novae Res
Ilość stron: 396
Ocena: 9/10
Oliwia ma trzydzieści siedem lat. Po średnio udanym doświadczeniu emigracyjnym na Wyspach zdążyła dorobić się w Polsce narzeczonego, pracy w korporacji i mieszkania na kredyt. Na jej życiu ciążą jednak trudne doświadczenia z przeszłości, które nie pozwalają cieszyć się kolejnymi osiągnięciami i zbliżającym się wielkimi krokami ślubem.
Oliwia zdaje sobie sprawę, że tak naprawdę wciąż przed czymś ucieka, a jej życie zatrzymało się wiele lat temu, pewnego styczniowego dnia.
Twórczość Daniela Koziarskiego w moim odczuciu zalicza się do tej ambitniejszej literatury. Autor podejmuje się problemów społecznie ważnych, aktualnych, jednocześnie zmuszając czytelnika do wielu refleksji i postawienia sobie pytań o życie, związki, miłość, uczucia. Nie daje przy tym jasnych odpowiedzi. Tu już każdy z nas musi wyciągnąć odpowiednie wnioski.
Przewrotny, wymowny i sugestywny tytuł bardzo mnie zaintrygował. Moje próby jego interpretacji boleśnie zderzyły się z tym, co otrzymałam po skończeniu lektury. Sama fabuła zaskoczyła mnie tym, ile otrzymałam stanów emocjonalnych. Po drodze prześledziłam różne stadia zakochania głównej bohaterki oraz przyjaźń damsko-męską. Autor nie pominął także istotnych innych tematów, jak chociażby śmierć bliskiej osoby, samotność w tłumie czy wpływ rodziców w życie dorosłych już dzieci.
Historia ta uświadamia, że każdy z nas kreuje swoją rzeczywistość. To my sami decydujemy o swoim życiu i tylko od nas zależy, jakie ono będzie. Wszystkie decyzje, jakie podejmujemy niosą ze sobą pewne konsekwencje. Jednym razem mają pozytywny wymiar, ale gdy popełnimy błędy, wypowiemy niewłaściwe słowa, skutkuje to konsekwencjami, z którymi trzeba się zmierzyć. Z pewnością z niejedną taką decyzją Oliwii nie zgodzimy się, nie będziemy w stanie jej zrozumieć. Ale jestem przekonana, że nie jedna z nas odnajdzie w głównej bohaterce część siebie. Osobiście zaskoczyło mnie to, że autor tak wiernie potrafił oddać kobiecy stan psychiczny, uczucia, wątpliwości, rozterki. Wszystko to sprawiło, że z dużym zaciekawieniem przypatrywałam się jej historii. Główna bohaterka stale przed czymś ucieka. A to przed złymi wspomnieniami, a to przed rodziną, macierzyństwem czy odpowiedzialnością za swoje życie. W jej życiu pojawiają się i znikają mężczyźni. Każdy z nas chce kochać i być kochanym. Oliwia również. Często uczucia poszukujemy i lokujemy nie tam, gdzie trzeba. Miłość nierzadko okazuje się towarem deficytowym. Wtedy sięgamy po substytuty, coś co bardzo szybko okazuje się być czymś bez większej wartości, po prostu byle jakie.
Pisarz udanie zahacza o autentyczne wydarzenia, jakie miały miejsce - atak na Word Trade Center, zamachy w londyńskim metrze, śmierć papieża Jana Pawła II, brexit w Wielkiej Brytanii czy problem emigracji. Ta ostatnia kwestia została dużo szerzej pokazana. Niechęć, wrogość, a wręcz agresja względem imigrantów czy uchodźców jest niejako zjawiskiem akceptowanym społecznie. Wątek, w którym przyjaciel Oliwii doświadczył tego wszystkiego zrobił na mnie spore wrażenie. Nie powinniśmy myśleć stereotypowo, wrzucać wszystkich do jednego worka, oceniać przez pryzmat tego, kto z jakiego kraju pochodzi, jaki ma kolor skóry czy jakiego jest wyznania.
Nie mogę powiedzieć żeby czytało mi się lekko. Ma to związek z chronologią wydarzeń, w związku z czym trzeba odpowiednio się skupić, by się nie zgubić w gąszczu tego, co się dzieje. Jednak po pewnym czasie przyzwyczajamy się do takiej narracji i jest lżej, zwłaszcza że każdy przeskok czasowy opatrzony jest odpowiednią datą.
"Miłość w czasach dyskontów" to wieloznaczna, poruszająca powieść o smutnym, gorzkim wydźwięku obrazująca ludzką egzystencję. To lektura z mądrym przesłaniem, w której ściera się coś bezcennego z czymś tanim. I wreszcie to książka o poszukiwaniu miłości, swojego miejsca w świecie, błędnych decyzjach, trudnych relacjach rodzinnych i samotności, która dotyka mimo otaczających nas ludzi.
"Kiedy w ogóle następuje moment, którego nie wolno przegapić?"
Przewrotny, wymowny i sugestywny tytuł bardzo mnie zaintrygował. Moje próby jego interpretacji boleśnie zderzyły się z tym, co otrzymałam po skończeniu lektury. Sama fabuła zaskoczyła mnie tym, ile otrzymałam stanów emocjonalnych. Po drodze prześledziłam różne stadia zakochania głównej bohaterki oraz przyjaźń damsko-męską. Autor nie pominął także istotnych innych tematów, jak chociażby śmierć bliskiej osoby, samotność w tłumie czy wpływ rodziców w życie dorosłych już dzieci.
"- Przeszłości nie można zmienić, ale czasami można do niej wrócić."
Historia ta uświadamia, że każdy z nas kreuje swoją rzeczywistość. To my sami decydujemy o swoim życiu i tylko od nas zależy, jakie ono będzie. Wszystkie decyzje, jakie podejmujemy niosą ze sobą pewne konsekwencje. Jednym razem mają pozytywny wymiar, ale gdy popełnimy błędy, wypowiemy niewłaściwe słowa, skutkuje to konsekwencjami, z którymi trzeba się zmierzyć. Z pewnością z niejedną taką decyzją Oliwii nie zgodzimy się, nie będziemy w stanie jej zrozumieć. Ale jestem przekonana, że nie jedna z nas odnajdzie w głównej bohaterce część siebie. Osobiście zaskoczyło mnie to, że autor tak wiernie potrafił oddać kobiecy stan psychiczny, uczucia, wątpliwości, rozterki. Wszystko to sprawiło, że z dużym zaciekawieniem przypatrywałam się jej historii. Główna bohaterka stale przed czymś ucieka. A to przed złymi wspomnieniami, a to przed rodziną, macierzyństwem czy odpowiedzialnością za swoje życie. W jej życiu pojawiają się i znikają mężczyźni. Każdy z nas chce kochać i być kochanym. Oliwia również. Często uczucia poszukujemy i lokujemy nie tam, gdzie trzeba. Miłość nierzadko okazuje się towarem deficytowym. Wtedy sięgamy po substytuty, coś co bardzo szybko okazuje się być czymś bez większej wartości, po prostu byle jakie.
"Teraz na każdego mężczyznę, który znajdował się w orbicie jej zainteresowań, patrzyła jak na potencjalnego kochanka lub męża, choć sama wiedziała, że kryje się w tym jakaś absurdalna przesada wynikająca trochę z poczucia stagnacji i niemocy."
Pisarz udanie zahacza o autentyczne wydarzenia, jakie miały miejsce - atak na Word Trade Center, zamachy w londyńskim metrze, śmierć papieża Jana Pawła II, brexit w Wielkiej Brytanii czy problem emigracji. Ta ostatnia kwestia została dużo szerzej pokazana. Niechęć, wrogość, a wręcz agresja względem imigrantów czy uchodźców jest niejako zjawiskiem akceptowanym społecznie. Wątek, w którym przyjaciel Oliwii doświadczył tego wszystkiego zrobił na mnie spore wrażenie. Nie powinniśmy myśleć stereotypowo, wrzucać wszystkich do jednego worka, oceniać przez pryzmat tego, kto z jakiego kraju pochodzi, jaki ma kolor skóry czy jakiego jest wyznania.
Nie mogę powiedzieć żeby czytało mi się lekko. Ma to związek z chronologią wydarzeń, w związku z czym trzeba odpowiednio się skupić, by się nie zgubić w gąszczu tego, co się dzieje. Jednak po pewnym czasie przyzwyczajamy się do takiej narracji i jest lżej, zwłaszcza że każdy przeskok czasowy opatrzony jest odpowiednią datą.
"Miłość w czasach dyskontów" to wieloznaczna, poruszająca powieść o smutnym, gorzkim wydźwięku obrazująca ludzką egzystencję. To lektura z mądrym przesłaniem, w której ściera się coś bezcennego z czymś tanim. I wreszcie to książka o poszukiwaniu miłości, swojego miejsca w świecie, błędnych decyzjach, trudnych relacjach rodzinnych i samotności, która dotyka mimo otaczających nas ludzi.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu: Novae Res
Lubię mądre książki z przesłaniem, więc ten tytuł również będę chciała przeczytać. 😊
OdpowiedzUsuńByć może kiedyś preczytam tę książkę :)
OdpowiedzUsuńZaintrygowała mnie ta książka, więc dopisana jest już do mojej listy. :)
OdpowiedzUsuńLubię takie książki, które dają do myślenia...
OdpowiedzUsuńMam na półce, niebawem zabieram się za recenzję. ;)
OdpowiedzUsuń