wtorek, 24 października 2017

Przedpremierowo: "Zdążyć z miłością" - Beata Majewska


Zdążyć z miłością
Cykl: Konkurs na żonę (tom 3)
Beata Majewska
Wydawnictwo: Książnica
Liczba stron: 352
Ocena: 10/10
Premiera: 25 października

Moje wrażenia:

Beata Majewska przedstawiając historię Hugo i Łucji, którą zapewne znacie z dwóch poprzednich tomów, pozostawiła czytelnika z mnóstwem pytań, co do postaci 30-letniej Olgi Becker, która tam ostro namieszała w związku wyżej wymienionej pary. Byłam bardzo ciekawa jaką tak naprawdę jest osobą i jaka mogłaby być jej historia. Zastanawiałam się, czy mogłabym ją polubić po tym, co zrobiła w przeszłości? Wydaje się, że zrozumiała swój błąd i jak każdy zasługuje na drugą szansę. Ku mojej uciesze, autorka pozwoliła mi bliżej poznać tę postać, która ma za sobą niedawną wygraną walkę z chorobą nowotworową, czego skutkiem jest to, że już nigdy nie będzie mogła zostać matką. Mimo iż jest zamożna, jest również nieszczęśliwa i samotna. Pewnego dnia poznaje wdowca Kamila Polskiego samotnie wychowującego dwójkę dzieci, które z miejsca akceptują Olgę. Wkrótce para się pobiera. Ale czy to już wszystko? Żyli długo i szczęśliwie? Po odpowiedzi zapraszam do lektury.

"Jest wina, powinna być kara, a nie od razu rozgrzeszenie. Brakuje mi równowagi. Dopóki nie ma zapłaty, nie ma równowagi."

Problemem, nad którym w dużej mierze skupia się autorka jest choroba nowotworowa. Pisarka zadbała o fachowe nazewnictwo medyczne, badania, leczenie i wszystkie związane z tym procedury. Przez całą powieść przewija się również temat wiary, ateizmu i tym podobnych spraw. Autorka jednak potraktowała go w sposób nienachalny, jest istotny, ale nie przesłania tego, co najważniejsze. Najbardziej natomiast zaskoczył mnie watek ze ślubem jednostronnym.  

"- Boże, mam nadzieję, że jesteś, że naprawdę istniejesz. Chcę w ciebie uwierzyć. Bardzo mocno uwierzyć. Tak z całego serca. Aż do dna mojego jestestwa. Bo muszę mieć kogoś, kogo będę mogła nienawidzić do końca moich dni (...)"

Dzieci, które samotnie wychowuje Kamil wprowadzają do fabuły mnóstwo pozytywnej energii. Ich rezolutność, bystrość i liczne powiedzonka sprawiały, że momentami aż pokładałam się ze śmiechu. Gdyby autorka nie stworzyła ich w taki a nie inny sposób, książka byłaby zbyt mocno dołująca i smutna. 

Początkowo fabuła płynęła spokojnym torem, by później zaskoczyć sporą ilością wydarzeń, które sprawiły, że czytając wielokrotnie zostałam zaskoczona rozwojem wypadków. Był nawet taki jeden moment, za który mam ochotę zamordować autorkę! Na coś takiego w tej lekturze nie byłam zupełnie przygotowana. Ale nic więcej nie zdradzę. Pewnie, gdy sami to przeczytacie, będziecie chcieli zrobić to samo, co ja. Tyle już w swoim życiu przeszedł Kamil wraz z dziećmi, a nawet i Olga, a autorka funduje im jeszcze więcej ciężkich chwil... W jednym momencie wydaje się, że już wszystko będzie dobrze, by w następnym zmienić bieg zdarzeń i wywrócić ich świat do góry nogami. Bardzo ciężko było mi czytać te fragmenty.     

"Przeszłości nie można zmienić, ale możemy zmienić sposób jej postrzegania. To od nas zależy, co przechowamy w pamięci, a czego pozbędziemy się bez żalu." 

"Zdążyć z miłością" to słodko-gorzka powieść o tym, że każdy ma prawo do miłości i szczęścia, ale aby tego doświadczyć, trzeba odważyć się po nie sięgnąć. Książka śmieszy, wzrusza, wzburza, budzi lęk i obawy o przyszłość. Polecam! Emocje gwarantowane!






Za możliwość przeczytania książki dziękuję Autorce i Wydawnictwu Książnica



8 komentarzy:

  1. Mimo tak pozytywnej recenzji nie będę sięgać po tę książkę. Zaczęłam czytać "Konkurs na żonę" i jakoś nie przypadła mi do gustu ta książka, więc odpuściłam sobie dalszą lekturę ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Lektura tej książki przede mną. Cieszę się, że wywołuje tyle emocji.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja dopiero będę czytać. Wspaniałe zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja muszę zacząć od tomu pierwszego!

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj tak! Emocje gwarantowane. Najlepsze cześć jak dla mnie

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny. Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz po sobie ślad, skomentujesz, zaobserwuhesz. A ja chętnie zajrzę do Ciebie :)