środa, 28 lutego 2018

Pan Przypadek i Kobietony - Jacek Getner


Tytuł: Pan Przypadek i Kobietony
Cykl: Pan Przypadek i... (tom 6)
Autor: Jacek Getner
Wydawnictwo: Zakładka
Ilość stron: 234
Ocena: 9/10


"Pan Przypadek i Kobietony" to szósty tom rodzimego detektywa geniusza i dodam, iż każdą część można czytać w dowolnej kolejności, gdyż autor tak skonstruował fabułę, że nie wpływa to na jej odbiór i zrozumienie.

Tytułowy bohater - Jacek Przypadek, trochę romantyk, bardziej cynik musi zmierzyć się z zagadką, jaką są kobiety sukcesu. W pierwszym śledztwie o kryptonimie "Kobiety, które nienawidzą kobiet" Jacek będzie tropił mordercę ikony polskiego feminizmu Indży Wasowicz, znalezionej z pilnikiem do paznokci wbitym w szyję. W drugiej sprawie, "Śmierć nadejdzie w urodziny", detektyw próbuje zapobiec zabójstwu Kaliny Bilskiej, jednej z najbogatszych Polek, którą ktoś chce zgładzić w trakcie jej urodzinowego przyjęcia. W ostatniej historii, "Szybka i wściekła" Przypadek pomaga znanej mistrzyni sportów motorowych Matyldzie Dumie odnaleźć brata, który zniknął nagle po jej wypadku na torze. Przy rozwiązywaniu tych spraw Jacek może liczyć na sąsiadkę, panią Irminę Bamber. Poza tym będzie musiał znosić dociekliwość swojej byłej udawanej narzeczonej - Marzeny kolskiej. Przyznajcie sami, że to całkiem obiecujący zarys tego, co spotkacie na kartach niniejszej książki?

Mamy trzy historie o silnych kobietach sukcesu, które przy okazji tworzą jedną spójną całość. Osobiście najbardziej podobała mi się ostatnia. Poszczególne tytuły opowiadań nawiązują do znanych adaptacji filmowych i dzieł literackich, co uważam za trafiony zabieg. Oprócz przedstawionych detektywistycznych spraw, autor pozwala podejrzeć nam życie i problemy z najbliższego otoczenia Jacka. Poznamy jego rodzinę, kancelarię adwokacką, wiecznie kłócących się parę gejów z sąsiedztwa (ci to naprawdę są zabawni) czy życie małżeńskie podkomisarza Łosia. Dzieje się naprawdę sporo, nie sposób się nawet przez chwilę nudzić. Pisarz z właściwym dla siebie dystansem, ironią i inteligentnym humorem opisuje wszystkie rozgrywające się wydarzenia, które bardzo szybko zaczynają udzielać się i czytelnikowi. Dzięki czemu lektura idealnie nadaje się na relaks po ciężkim dniu pracy, z czego skwapliwie sama skorzystałam. Jestem pewna, iż dzięki niej będę z dużo większym dystansem podchodzić do otaczających mnie ludzi i świata. Nadmienię, iż podczas lektury czułam jakby autor prowadził ze mną jakaś grę. Grę, która nie chciałam, aby dobiegła końca. W jednej chwili nagle czymś zaskakuje, by w następnej zadziwić jeszcze bardziej. Każda z opisywanych historii posiada zaskakujące zakończenie. Dla mnie to zawsze bardzo ważne w gatunku, jakim jest, bądź co bądź, kryminał.

"Kondukt żałobny składał się głównie z kobiet wyglądających jak mężczyźni i z mężczyzn przypominających kobiety."

To, co od razu uderza, gdy tylko zaczniecie czytać, to oryginalne imiona i nazwiska bohaterów. Nie da się ukryć, iż główny bohater - Pan Przypadek to specyficzna i interesująca postać. Jestem wprost zachwycona jego kreacją! Oprócz nałogowego biegania, bez wątpienia jego znakiem rozpoznawczym jest cynizm, ironia, sarkazm oraz spostrzegawczość, dzięki czemu z niebywałą łatwością rozwiązuje powierzone mu zagadki. Czy można go w jakiś sposób polubić? Wszystko zależy od tego jakiego bohatera szukacie. Jacek posiada swoje wady i zalety charakteru i z całą pewnością jest jakiś, nie można obok niego przejść obojętnie. 


W swojej książce Jacek Getner wziął na celownik nas, kobiety. Używa niezbyt ładnie brzmiącego określenia - KOBIETONY. Ale prawda jest taka, że idealnie pasuje ono do co poniektórych bohaterek, zdolnych do nikczemnych czynów. Autor kreśli je może ciut przerysowane, karykaturalne, ale dzięki temu jeszcze bardziej trafiając do czytającego, tym co chciał w ten sposób przekazać. Z wieloma zawartymi w książce stwierdzeniami, nie sposób się nie zgodzić. Często wydaje się nam, że mężczyzna nie będzie w stanie zrozumieć kobiety, a tu taka niespodzianka! Autor pokazuje jak kobiety potrafią świetnie manipulować i knuć (choć może nie wszystkie, a może co poniektóre nawet nie zdają sobie z tego sprawy...), nawet zemstę planują w najdrobniejszym szczególe. Są złośliwe, kłótliwe, zazdrosne, nielojalne, gdy ktoś nadepnie im na odcisk, nie popuszczą nikomu i niczemu. Ale z drugiej strony, chyba nie jesteśmy takie złe, prawda, Panowie? A czy jesteśmy takie znowu przewidywalne jak twierdzi detektyw? Tu nie jestem tego do końca pewna... Autor oczywiście nie pomija w swoich opowiadaniach mężczyzn, uwypuklając ich słabości, ciągłą rywalizację, ale i chęć dominacji. 

"- Bo kobiety, jak to ludzie, są banalnie przewidywalne."  

"Pan Przypadek i Kobietony" to komedia kryminalna na wysokim poziomie, która zmusza do wielu refleksji nad zjawiskami społecznymi. To historie w głównej mierze o kobietach, o sekretach z przeszłości, które wpływają na przyszłość, o przyjaźni, miłości, tęsknocie, zazdrości, zemście, wybaczeniu i nadziei. Ale przede wszystkim to książka o zbrodni niedoskonałej. Czemu niedoskonałej? Zapraszam do lektury.  

PS Chyba znalazłam polskiego Sherlocka Holmesa...


Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Autorowi


niedziela, 25 lutego 2018

Niczyja - Anna Crevan Sznajder


Tytuł: Niczyja
Autor: Anna Crevan Sznajder
Wydawnictwo: Novae Res
Ilość stron: 378
Ocena: 9/10


Ann to młoda kobieta z marzeniami, która zajmuje się mangą i w związku z tym wyjeżdża do Japonii. Na konwencie cosplayowym poznaje mężczyznę, który jest łudząco podobny do bohatera z jej ulubionej mangi. Spotkanie to wywróci jej życie do góry nogami. Ale co się stanie, gdy kobieta pozna innych członków ekipy? Zwłaszcza jednego...  

"(...) prawda zazwyczaj jest jedna, prosta i nieskomplikowana, ale najtrudniej uwierzyć właśnie w nią. Kombinujemy, kluczymy, szukamy niewiarygodnych rozwiązań. A prawda jest nieraz na wyciągniecie ręki! Szkoda, że tak rzadko ją dostrzegamy."

Przyznać muszę, iż nigdy nie interesowałam się mangą i  anime. Oczywiście co nieco obiło mi się o uszy, ale nie zgłębiałam tego rodzaju twórczości. Niniejsza książka więc była dla mnie sporym wyzwaniem. Miałam obawy czy będę w stanie zrozumieć te watki i czy przykują moją uwagę na tyle, bym chciała przewracać kolejne strony. Teraz świeżo po lekturze mogę powiedzieć, że temat przewodni okazał się bardzo angażujący i interesujący.

Towarzyszymy głównej bohaterce w jej uczuciach, które z czasem ewoluują. Żal, poczucie winy, oddanie, pożądanie, które tu często bierze górę nad zdrowym rozsądkiem. Momentami ciężko było mi zrozumieć jej nieodpowiedzialne postępowanie, które będzie miało swoje konsekwencje. Nie tylko raniła uczucia innych, ale i swoje. Emocje, zmysłowość i uczucia wychodzą na pierwszy plan. Przeżywamy wszystko to, czego doświadcza główna bohaterka. Nie inaczej jest z męskimi postaciami. Ale to już dla mnie inna para kaloszy. Jednego z nich polubiłam bardziej i to jemu ostatecznie kibicuję. Jednak niczego Wam nie zdradzę. Ciekawe czy mam nosa i czy to on wygra w starciu o serce Ann? Ale oprócz tego autorka porusza szereg innych istotnych problemów. Bardzo fajnie opisała przyjaźń i lojalność.  
  
"Miałam złamane serce, bo przecież nie mogłam kochać obu. Skrzywdziłam nas troje z premedytacją, o jaką bym siebie nie podejrzewała."  

Wydawać by się mogło, iż w literaturze erotycznej było już wszystko. Niniejsza książka udowadnia, że jednak nie. Będziecie tak jak ja wielokrotnie zaskoczeni zarówno rozwojem wydarzeń, jak i samym sposobem przedstawienia scen intymnych. Wątki seksu dodają powieści pikanterii, ale oprócz tego ukazują emocjonalną stronę fizycznych kontaktów. Dlatego nie jest to tylko zwykły erotyk, a coś znacznie głębszego. Fragmenty te napisane są ze smakiem. I mimo całej tej erotyki to przede wszystkim powieść o miłości. 

"Pragnęłam go! Bałam się i chciałam tego! Nie rozumiałam co się ze mną dzieje! Zakazany owoc zawsze ma najlepszy smak."

Jestem pod wrażeniem tego, jak Anna Sznajder przedstawiła tak odległy kulturowo kraj, jakim jest Japonia. Jednocześnie zadziwiające jest to, że nigdy tam nie była, a nawet w najdrobniejszym szczególe potrafiła oddać to wszystko, co znamienne dla tego kraju - od wyglądu miasta (głównie Kioto), po zwyczaje i orientalną kulturę. Dzięki temu niemal czułam, iż sama się tam znajduję i przechadzam tymi ulicami.

"Powroty bywają bolesne, a już na pewno zaskakujące i niespodziewane. Nie da się wrócić dwa razy do tej samej rzeki."


Autorka posiada bardzo lekki i plastyczny styl. Mimo pojawiających się sporej ilości, często zupełnie nowych dla mnie słów (japońskich czy to związanych z mangą i anime), w niczym mi to nie przeszkadzało. Wszystko można zrozumieć dzięki przypisom lub kontekstowi słownemu. 

"Niczyja" to słodko-gorzka powieść o miłości, przyjaźni, zaufaniu, lojalności, zdradzie, namiętności i pożądaniu. Lekturę polecam każdemu, kto marzy, by choć na kartach powieści przenieść się do kraju kwitnącej wiśni i przeżyć coś zgoła innego niż to, co zwykle spotykamy w książkach. Emocje gwarantowane! I na koniec: czy można jednocześnie kochać dwóch mężczyzn? Mnie nurtuje jedno pytanie - z kim będzie Ann - Ryu czy Taro? Z niecierpliwością czekam na "Tylko twoją".   



Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Novae Res


środa, 21 lutego 2018

Lola - Aleksandra Białczak


Tytuł: Lola
Autor: Aleksandra Białczak
Wydawnictwo: Novae Res
Ilość stron: 428
Ocena: 9/10


Lola to licealistka, która po nieudanej próbie samobójczej trafia na oddział psychiatryczny. Czy naprawdę próbowała odebrać sobie życie, a może ma z tym coś wspólnego jej prześladowca? Nastolatka nie posiada wokół siebie osób, którym mogłaby zaufać, co przyczynia się do tego, iż buduje wokół siebie mur. Poza tym Lola ma pewien problem z chłopakiem, który... tego musicie dowiedzieć się sami. Powiem wam tylko, że będziecie równie mocno zaskoczeni, wstrząśnięci co ja i da Wam to do myślenia.  

"Jestem nikim, nikim, nikim, nikim. Po co ja w ogóle żyję?"

Jestem pod dużym wrażeniem kreacji głównej bohaterki. Postać Loli jest wielowymiarowa, pełna sprzeczności, nieprzewidywalności. Z jednej strony to pewna siebie dziewczyna, z drugiej zaś zagubiona nastolatka, która błądzi w labiryncie swoich strachów, lęków i słabości. Potrafi zarówno być osobą szczerą do bólu, jak i doskonałym kłamcą. Potrafi brać życie spontanicznie, by za chwilę wszystko kalkulować. W jednej chwili kocha, w drugiej nienawidzi. Czy też tak czasem nie macie? Ja bardzo często, dlatego Lola jest mi w jakimś sensie bliska. Jej cierpienie było moim cierpieniem. Jej samotność była moją samotnością. Autorka doskonale potrafiła ukazać jej stan emocjonalny, jej lęki, obawy, strach przed odrzuceniem, wszystko to, co czuje. Niezwykle interesujące okazało się obserwowanie jej stopniowej przemiany. Lola stosownie do okoliczności zakłada maski. Dlatego jestem w stanie w jakiś sposób ją zrozumieć, bo czyż i my nie przywdziewamy takich masek? Raz chcemy jednego, by za chwilę chcieć czegoś innego. Raz jesteśmy jedną osobą, by za chwilę być zupełnie kimś innym.

"Kiedy tylko działo się coś, z czym nie potrafiłaś sobie poradzić, gdy tylko czułaś, że Twoja "prawdziwa Ty" nie wytrzymuje, ubierałaś maskę. Raz taką, raz taką. I to działanie to właśnie była Lola." 

Aleksandra Białczak zadbała o każdy najdrobniejszy element fabuły. Na uwagę zasługuje to, w jaki sposób zostały pokazane panujące zasady, warunki i atmosfera psychiatryka. Dzieje się to za sprawą innych postaci, które wprowadziła autorka. Dzięki nim mamy możliwość poznania wielu chorób, zaburzeń, depresji, samookaleczania, autodestrukcji i chociaż spróbować zrozumieć dlaczego tak wielu osób dotykają te problemy. Nie wszyscy z nich wyjdą zwycięsko ze starcia z chorobą, ale daje to powieści realności. Wiadomo, że to trudna tematyka, która często spychana jest pod dywanik, ale bardzo istotna. W naszym społeczeństwie nadal możemy zaobserwować akty nietolerancji, niezrozumienia, nieakceptowania takich osób.         

"Człowiek wychodzi z psychiatryka, ale psychiatryk z człowieka nigdy."

Autorka uświadamia nam, jak istotna w leczeniu i powrocie do normalności jest pomoc, wsparcie i akceptacja rodziny, przyjaciół, jak i samych lekarzy. Nie można bagatelizować nawet najmniejszych sygnałów, jakie wysyła nasze ciało czy zachowanie. Trzeba działać jak najszybciej, bo gdy to zlekceważymy może być za późno.  

Oprócz powyższej tematyki, autorka porusza również problem prześladowania wśród młodzieży, który niestety niejednokrotnie jest bagatelizowany przez nauczycieli, rodziców i uczniów. Ostatnio w moim małym mieście miała miejsce taka głośna sprawa, więc tym bardziej ten wątek był dla mnie angażujący. Gdy jesteśmy świadkami takiego wydarzenia, znęcania się, prześladowania innych, reagujmy, nie zamykajmy oczu na krzywdę drugiego człowieka, nie udajmy, że problem nie istnieje. 
   
Książka pełna jest walorów, zaskoczeń, których szczerze powiedziawszy, zupełnie się nie spodziewałam i jak na debiut jest to naprawdę godna uwagi pozycja. Aleksandra Białczak niczego nie owija w bawełnę, a o tak trudnych tematach pisze wprost. To podoba mi się najbardziej, bo czuć u autorki doskonały zmysł obserwacji, dzięki któremu odnosimy wrażenie prawdziwości tej historii, gdzie nic nie jest czarne, ani białe, są odcienie szarości, tak jak w życiu, które nie zawsze jest kolorowe.    

"Lola" to wstrząsający obraz dziewczyny, jakich wiele można spotkać tuż obok. Gdy spotkamy taką Lolę, to czy będziemy potrafili wyciągnąć pomocną dłoń - zależy od nas samych. A czy tę dłoń chwyci taka Lola? Miejmy nadzieję, że tak. To powieść nie tylko traktująca o chorobie, samotności, strachu, słabościach, potrzebie bliskości, akceptacji, docenienia i uwagi, ale z przebijającymi się iskierkami radości, zaufania, wybaczenia, przyjaźni i miłości. To również książka o dążeniu do odkrycia własnej tożsamości. Trzeba mieć tę świadomość, iż lektura nie każdemu się spodoba. Dla niektórych czytelników tematyka może okazać się zbyt trudna, zbyt przytłaczająca, ale zdecydowanie zachęcam Was do tego, abyście dali jej szansę, gdyż zawiera wiele cennych wartości. Jest mądra w swoim przekazie i jestem pewna, że jeśli już się na nią zdecydujecie, nie pożałujecie i tak jak mnie wielokrotnie złamie Wam serce.    



Za możliwość przeczytania książki dziękuję Autorce i Wydawnictwu Novae Res


wtorek, 20 lutego 2018

Zapowiedź: "Wszystkie pory uczuć. Wiosna" - Magdalena Majcher


14 marca 2018 roku premiera już szóstej książki Magdaleny Majcher "Wszystkie pory uczuć. Wiosna". Autorka twierdzi, że to jej najważniejsza powieść. Opis brzmi bardzo zachęcająco.



Opis:

Ewelina pragnie tylko jednego – zostać matką. Niestety, los nie daje jej takiej możliwości. Razem z mężem decydują się na adopcję. Jednak kiedy na ich drodze pojawia się dziewięcioletni Piotruś – szczęście przysłania obawa. Chłopiec cierpi na FAS – alkoholowy zespół płodowy. Kiedy się urodził, miał ponad promil alkoholu we krwi. Chłopiec całe dzieciństwo spędził w domu dziecka. Czy teraz znajdzie dom, którego tak potrzebuje? Czy pragnienie miłości okaże się silniejsze niż strach?



Magdalena Majcher - pisarka, blogerka, freelancerka. Pisać książki zaczęła na urlopie macierzyńskim. Zrezygnowała z pracy na etacie i postanowiła zacząć spełniać swoje marzenia. Udało się – jest autorką poczytnych i lubianych przez czytelniczki powieści, m.in. Stanu nie! błogosławionego i Matki mojej córki i czterotomowego cyklu powieściowego Wszystkie pory uczuć.


Książkę można już przedpremierowo zamawiać na stronie empiku ➡️ Klik



niedziela, 18 lutego 2018

Zapowiedź: "Weteran" Katy Regnery



ZAPOWIEDŹ


14 marca 2018 r. premiera powieści "Weteran" Katy Regnery, którą wydaje Wydawnictwo NieZwykłe. Opis jest bardzo obiecujący. I jeszcze wzmianka o współczesnej wersji Pięknej i Bestii. Już nie mogę się doczekać! A Wy? 


Opis:

Savannah Carmichael, zdradzona i porzucona przez mężczyznę, któremu zaufała, traci wymarzoną karierę dziennikarki w Nowym Jorku i musi wrócić do Danvers, swojego rodzinnego miasteczka w Wirginii. Gdy otrzymuje propozycję powrotu do branży i napisania reportażu o interesującym człowieku, nie waha się ani chwili – w jej mieście mieszka idealny kandydat: Asher Lee, okaleczony weteran wojenny, który wrócił do Danvers osiem lat temu i od tego czasu nie opuścił swojego domu.

Mieszkańcy szanowali prywatność miejskiego samotnika, który stracił rękę i pół twarzy podczas wojny w Afganistanie. Jednak wszystko zmieni się w dniu, w którym do jego drzwi zapuka Savannah Carmichael – ubrana w kolorową sukienkę pożyczoną od siostry z talerzem słodkich, domowych pierniczków. Wbrew samemu sobie, Asher zgadza się udzielić wywiadu pięknej dziennikarce – i szybko odkrywa, że zaczyna czuć do niej coś więcej.

Dwójkę niezwykłych bohaterów tej współczesnej wersji klasycznej baśni o Pięknej i Bestii połączy niezwykłe uczucie, które zaskoczy ich oboje. Jednak gdy jedno z nich popełni straszliwy błąd, ich miłość zostanie wystawiona na najcięższą próbę; czy będą w stanie pokonać wszelkie przeszkody i wspólnie dotrzeć do szczęśliwego końca?


A na stronie empiku książkę już można zamawiać Klik



Cztery płatki śniegu - Joanna Szarańska


Tytuł: Cztery płatki śniegu
Autor: Joanna Szarańska
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Ilość stron: 336
Moja ocena: 9/10


Mieszkańcy bloku przy ulicy Weissa przygotowują się do świąt Bożego Narodzenia. Znają się jedynie z widzenia, zapominają co tak naprawdę liczy się w świętach i życiu. Jednak jest ktoś, kto im o tym przypomni, kto na nowo pomoże odkryć magię świąt. Poznamy małżeństwo posądzające się wzajemnie o zdrady, młodą mamę zmęczoną dobrymi radami teściowej, sknerę, którego żona marzy o dziecku, kobietę samotnie wychowującą córkę i pewnego przystojnego mężczyznę... 

"Chociaż mieszkali w jednym budynku i pozornie wiedzieli o sobie wszystko, tak naprawdę nie zadali sobie trudu, by choć odrobinę się poznać. Wpatrywali się w czubki własnych nosów, wmawiając sobie, że ich to nie dotyczy."

Joanna Szarańska dała się mi poznać tym, że ma niebywale lekkie, przyjemne w odbiorze pióro. Tam, gdzie trzeba bawi, gdzie indziej daje do myślenia, a jeszcze indziej wzrusza. Taka właśnie jest niniejsza książka. Tu nie ma miejsca na jakąkolwiek nudę. Każde wydarzenie czy watek jest po coś, a wszystko łączy się w zgrabną całość. 

Bohaterowie stanowią barwny wachlarz osobowości. Nie wszystkich od razu polubimy, ale trzeba przyznać, iż autorce pomysłów na ich kreację nie brakuje. Tu nie znajdziecie postaci przesadnie wyidealizowanych. Oni są tacy jak my, nasi sąsiedzi, każdy z nich ma swoje wady i zalety, dzięki czemu dużo łatwiej jest nam ich zrozumieć czy utożsamić się. Dla mnie kreacja Waldemara przebiła wszystko! Na miejscu jego żony chyba oszalałabym, gdybym miała żyć pod jednym dachem z takim człowiekiem. Autorka doskonale ukazała jego skąpstwo, metody na to jak oszczędzić każdy grosik. I to dosłownie grosik. Sami się przekonacie, jak przeczytacie. Natomiast pani Michalska to złota kobieta. Może i zbyt wścibska, ale potrafiąca rozwiązać każdy problem. To postać niejako spinająca wszystkie historie, jakie mamy możliwość poznać. Sporym zaskoczeniem było dla mnie epizodyczne pojawienie się Kaliny, którą miałam okazję spotkać w serii "Kalina w malinach". Jaką rolę tym razem odegra?   

"- Bo w życiu nie chodzi tylko o pieniądze! Nie wszystko można policzyć! Nie wszystko da się wycenić i przelać na lokatę długoterminową! "

Zaczynając czytać nastawiałam się na lekturę lekką, odprężającą. I taka też w istocie była, ale poza tym to książka, która traktuje o ważnych problemach oraz zawiera wiele cennych wartości. Autorka przypomina nam czym jest pielęgnacja tradycji, zwykła ludzka życzliwość oraz to jak ważna jest rodzina i to, by nikt w tym szczególnym czasie w roku nikt nie był sam. Lektura uświadamia nam, ilu ludzi wokół nas jest samotnych, potrzebujących zwykłych kilku słów zagadania. Czasem wystarczy jeden mały gest życzliwości, by sprawić, że ta osoba poczuje się ważna i zauważona. A wszystko to podaje z humorem, w ciepły sposób. Jestem zachwycona zawartym w książce świątecznym klimatem oraz tym, jak pisarka go podała. 

"Święta to nie potrawy postawione na stole, to ludzie, którzy gromadzą się wokół niego."

"Cztery płatki śniegu" to pełna świątecznego ciepła, radosna powieść o samotności, zaufaniu, o tym, co w życiu najważniejsze, dająca nadzieję i poruszająca najbardziej twarde serca. Polecam, nie tylko od święta! 



czwartek, 15 lutego 2018

Wybór - Samantha King


Tytuł: Wybór
Autor: Samantha King
Wydawnictwo: HarperCollins Polska
Ilość stron: 352
Ocena: 7/10


Co byście zrobili, gdyby kazano Wam dokonać wyboru, które z Waszych dzieci ma żyć, a które umrzeć? Czy któreś z nich bardziej zasługuje na to, by żyć? 

"- Wybierz jedno, suko.
I tu zapada ciemność."

Od tak mocnych słów rozpoczyna się książka i jednocześnie koszmar Madeline. Jeżeli kobieta nie wykona polecenia, zginą oboje jej dzieci. Madeline wybiera i chwilę potem pada strzał... Gdy po trzech miesiącach budzi się w szpitalu, próbuje odtworzyć tamte wydarzenia i uciszyć wyrzuty sumienia. Co tak naprawdę się wtedy stało? A może to umysł płata jej figle?  

"Moje dzieci potrzebowały mnie tak samo, jedno i drugie! Oboje mnie kochali. A ja dla każdego z nich miałam tyle samo miłości."

Moim zdaniem warstwa psychologiczna to najmocniejsza strona książki. Madeline targają liczne lęki, obawy, niepewność. Jej wewnętrzny monolog z samą sobą jest ciekawie przedstawiony. Powoli, mozolnie zarówno główna bohaterka, jak i czytelnik poznają prawdę. Ale czy czymś zaskakuje? Po części tak, a z drugiej strony jest dość przewidywanie. Nie mogę więcej zdradzić o co mi dokładnie chodzi, by nie zepsuć Wam przyjemności z czytania. 

Tego, czego mi zabrakło, to emocji i uczuć pozostałych bohaterów, chciałabym ich jeszcze lepiej poznać. Najwięcej miejsca poświęcono głównej bohaterce, a o innych jakby autorka zapomniała. Postacie drugoplanowe odgrywają znaczącą rolę w fabule i dobrze by było, gdyby uwypuklić ich charaktery. 
   
Przez dłuższy czas wszystkie wydarzenia są pełne niedomówień i niejasności. To czytelnik musi sam wszystko poskładać w całość. Czytając wielokrotnie zastanawiamy się nad tym, gdzie przebiega granica pomiędzy prawdą a rzeczywistością. 

Autorka sporo miejsca poświęca tematowi faworyzowania jednego z dzieci. Tu z kolei nasuwa się pytanie, czy można tego uniknąć i traktować nasze pociechy na równi? Dla mnie sprawa jest jasna - nie potrafiłabym wyróżnić żadnego z dzieci, ale gdybym została postawiona przed wyborem jak Madeline, pewnie bym go dokonała. Tu nasuwa się wniosek, że nigdy nie można być pewnym siebie, swojego postępowania i wyborów. Również nie można tak do końca poznać drugiej osoby, nawet mieszkając z nią pod jednym dachem. 

Autorka poszła w trochę innym kierunku niż się początkowo spodziewałam. Myślałam że lektura będzie znacznie bardziej tragiczna. I właśnie nieco w tym temacie się zawiodłam, gdyż nastawiłam się na to, że tytułowy wybór, jakiego główna bohaterka będzie musiała dokonać pomiędzy dziećmi zostanie potraktowany dosłownie i będzie wątkiem, który pisarka pociągnie do samego finału.  

"Wybór" to debiut Samanthy King, który uważam za udany. Książka skłania do wielu refleksji na temat rodzicielstwa i związanych z nim jakże trudnych decyzji. Jeśli szukacie lektury, w której wiodącą stroną jest warstwa psychologiczna, powinniście być zadowoleni.