Tytuł: Morderstwo na śniadanie
Cykl: Seria z papugą (tom 2)
Autor: Iwona Banach
Wydawnictwo: Dragon
Ilość stron: 352
Ocena: 8/10
Papuga Pinda przestała przeklinać – teraz szczeka. Początkowo wszyscy przyjmują ten fakt z ulgą, wkrótce jednak okazuje się on źródłem samych problemów. Policjanci z Głuszyna zostają oskarżeni o prowadzenie na posterunku nielegalnej hodowli psów.
Do tego w pechowym pałacyku powstaje Instytut Kosmitologiczny, a miejscowy listonosz zostaje znaleziony martwy pośrodku kręgu w zbożu. Na miejscu policja odkrywa nietypowe narzędzie zbrodni. Brakuje tylko motywu.
Aspirant Andrzej Balicki ma pełne ręce roboty. Stare i nowe zbrodnie domagają się wyjaśnienia…
"Morderstwo na śniadanie" jest drugim tomem zabawnej, w iście kryminalnym stylu Serii z papugą. Co tym razem zmalowało to ptaszysko? Otóż Pinda porzuciła przeklinanie na rzecz równie niecodziennego zachowania, a mianowicie... szczekania. Tak tak, dobrze widzicie. Coś takiego to tylko Iwona Banach mogła wymyślić. Ale jak to bywa u autorki, znajdziemy tu również sporo dziwnych nazw, imion, nazwisk, jak chociażby Instytut Kosmitologiczny.
"(...) o ile klnąca dotychczas po ludzku papuga używała tylko jednego uroczystego słowa, o tyle, kiedy przekwalifikowała się na język psi, nie zamierzała się ograniczać. Niestety. Szczekała namiętnie i bardzo umiejętnie. Bez przerwy. Dniami i nocami."
Ostatnio nerwów napsuł mi pewien kurier, dlatego aż mnie ponosiło, abym potrafiła takiego ukatrupić, chociażby na kartach książki. Ale ja się na tym nie znam, pozostawiam to chociażby Iwonie Banach, która za cel obrała sobie listonosza. Tak więc będzie trup, a dodatkowego mocno angażujace śledztwo. Podejrzanych co nie miara, a do tego pączek w czekoladzie z wiśniowym nadzieniem mmm... Czy to ma coś wspólnego ze śmiercią? Musicie koniecznie to sprawdzić!
Autorka swoimi trafnymi spostrzeżeniami na temat naszego życia dodaje tej historii realności. Czytelnik może przejrzeć się jak w lustrze, znajdując w niej część siebie. Głuszyńska rzeczywistość wcale, ale to wcale nie jest tak odległa, jakby mogło się wydawać.
Pełno tu absurdów, przerysowania, omyłek, sarkazmu, ironii, pecha, wiary w cuda, kosmitów i gry słów, którą po prostu ubóstwiam. W tym całym galimatiasie jest metoda. Śmiech towarzyszy nam na każdym kroku, ale i gorzka refleksja, że są wśród nas ludzie, którym ciężko coś przetłumaczyć. Od jakiegoś czasu bowiem obserwujemy zjawisko, w którym ludzie wiedzę o świecie czerpią z mediów społecznościowych. Dla mnie to mało wiarygodne źródło wiedzy, ale są także osoby, które każdy taki fake news biorą na serio i nic nie jest im w stanie przemówić do rozumu.
"Mówi się, że dostatecznie zaawansowana technologia w oczach nieznających jej ludzi wygląda jak magia, ale jeżeli trafić na podatny grunt, to wszystko jednak są kosmici."
To, jakie zakończenie tym razem zafundowała nam autorka... Tego zupełnie się nie spodziewałam. Moja ciekawość została rozbudzona na maksa.
"Morderstwo na śniadanie" bawi, dziwi, wzrusza, zaskakuje. Czy uda się opanować szaleństwa Pindy? Nie wiem kiedy zaserwujecie sobie tę lekturę. Ja polecam nie tylko na śniadanie, ale i o każdej porze dnia i nocy! 😉
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Dragon
Dobra, narobiłaś mi ochoty na tę książkę (zwłaszcza, że znam ból twój i bohaterki związany z listonoszami/kurierami ;)). Mam nadzieję, że za jakiś czas uda mi się po nią sięgnąć :D
OdpowiedzUsuńNie czytałam pierwszej części.
OdpowiedzUsuńNie znam jeszcze tej serii. Być może po nią sięgnę, bo czasem potrzebuję przeczytać tego typu książki. Jednak póki co wykopuję się ze swojej hałdy hańby.
OdpowiedzUsuńLubię takie zabawne kryminały 🙂
OdpowiedzUsuńLubię komedie kryminalne, więc chyba się skuszę :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że książka w sam raz wchodząca w mój gust. Teraz właśnie czytam Martę Matyszczak "Mamy morderstwo w Mikołajkach" i świetnie się bawię.
OdpowiedzUsuń