Tytuł: Gdy skończy się sierpień
Autor: Penelope Ward
Wydawnictwo: Editio Red
Ilość stron: 296
Ocena: 9/10
Rok temu Heather Chadwick miała jeszcze naście lat i sporo planów na przyszłość. Niestety, wszystko się zmieniło. I to na gorsze. Jej ukochany zdradził ją przy pierwszej lepszej okazji, a starsza siostra Opal popełniła samobójstwo. Dodatkowo stan zdrowia matki poważnie się pogorszył i zamiast wyjechać na studia, dziewczyna musiała zostać w domu, by zapewnić rodzicielce odpowiednią opiekę. Wszystko wokół Chadwick stało się rutynowe i przewidywalne. Ledwo dwudziestoletnia dziewczyna wpadła w wir męczących obowiązków. Wydawało się, że swoje najlepsze lata spędzi przy łóżku rodzicielki. Inny scenariusz nie wchodził w grę.
Noah Cavallari fascynował ją od samego początku. Przyjechał do miasta na lato, by odpocząć. Zdaniem dziewczyny wyglądał idealnie, a do tego był silny, męski i opiekuńczy. Niestety, poza przyjaźnią nie zamierzał zaoferować Heather niczego więcej. Może dlatego, że był kilkanaście lat starszy, a może z powodu prześladującej go przeszłości. Niezależnie od tego, gdzie przebywał i jak ciężko pracował, wciąż nie mógł odnaleźć spokoju. Nie chciał miłości dziewczyny, choć jej piękno i dobroć wywarły na nim ogromne wrażenie. Bo przecież gdy lato się skończy, będzie musiał wyjechać...
"Całe tygodnie albo i całe lato moglibyśmy się mijać, nie zamieniwszy ze sobą słowa. Życie składa się z ulotnych chwil, które nie wydają się zbyt ważne, gdy akurat się dzieją, ale z perspektywy czasu okazuje się, że bez nich nie dotarlibyśmy tu, gdzie jesteśmy."
"Gdy skończy się sierpień" jest moim pierwszym spotkaniem z twórczością Penelope Ward. To, co przyciągnęło mnie do tej książki, to piękna w jesiennym klimacie i złotej kolorystyce okładka. A że uwielbiam tę porę roku, więc tym bardziej wyjątkowo cieszy moje oko. Mogłabym na nią patrzeć bez końca. Drugą sprawą okazał się przyciągający opis, który zapowiadał, iż mogę spodziewać się nie tylko romansu, ale i wplecionych w treść istotnych problemów. Czy zatem lektura sprostała pokładanych w niej nadziei?
Choć co prawda mamy do czynienia z przewidywalnym romansem, to w żadnym razie mi to nie przeszkadzało. Akurat ten element zepchnęłam gdzieś na bok, a skupiłam się na relacjach między bohaterami. A ta wypada nader interesująco, gdyż mamy dwójkę głównych postaci i sporą, bo 14-letnią między nimi różnicę wieku. Ukazane tu zostało, jak ta kwestia wpływa na podejmowane przez nich decyzje. Poza tym wątek ten udowadnia, że w miłości wiek tak naprawdę nie ma znaczenia. Liczy się szczerość uczuć.
Bohaterowie... cóż, nie sposób ich nie polubić. Zwłaszcza Noaha, który jest dojrzały, opiekuńczy, życzliwy, ale i skrywający pewną tajemnicę. Z kolei Heather na rzecz chorej matki zrezygnowała z siebie, swoich planów, marzeń i pragnień. Najbardziej podobało mi się w jej osobie szczerość i otwartość. Oboje są tak różni, ale jest też coś, co ich łączy. Samotność i niepewność jutra. Ciekawie wypadła relacja między nimi, głównie z tego powodu, iż to Heather zabiegała o mężczyznę. A ten długo się opierał... To coś innego niż w większości tego typu książkach. I chociażby ze względu na tę aspekt, gorąco będę namawiać Was do tej lektury.
"Rozum walczył z moim sercem i ciałem - dwóch na jednego. Każdym najbardziej skrytym skrawkiem duszy wiedziałem, że jeśli teraz do niej podejdę, to będzie koniec. I że to nie głowa wygra ten pojedynek."
Powieściopisarka porusza istotny problem, jakim jest depresja. Wskazuje jak ważne jest wsparcie drugiej osoby, a także umiejętność przyjęcia pomocy. Z powieści płynie istotny przekaz mówiący o tym, by niczego nie odkładać na później oraz że to nie my odpowiadamy za wybory innych.
Zaskoczyło mnie również to, iż warstwa erotyczna jest jakoby na drugim planie. Namiętność, pożądanie ustępuje miejsca problemom dnia codziennego. Takim podejściem do tematu, autorka udowadnia, że romans może być czymś więcej, aniżeli zwykłą rozrywką.
Autorka nakierowuje również naszą uwagę na umiejętność korzystania z życia, z każdej chwili danej nam z bliską osobą, bo nigdy nie możemy być pewni, co przyniesie nam kolejny dzień. Nie możemy także pozwolić uciec naszemu szczęściu. Nie wolno się bać ryzykować i kochać.
"W życiu nie zdarzają się błędy. Wszystko, co robisz, jest wyborem. Niektóre z tych wyborów są dobre, a inne, nawet jeśli po czasie wydają się źle, przyczyniają się do naszego rozwoju, czegoś nas uczą."
Autorka posiada przyjemny w odbiorze styl. Między poważniejsze fragmenty umiejętnie wplata dozę humoru. Dzięki temu całość jest wyważona i spójna.
"Gdy skończy się sierpień" to życiowy, pełen romantycznych chwil romans o miłości, która nie pyta o wiek, zaufaniu, poświęceniu, akceptacji przemijającego życia, stracie, nadziei. Polecam nie tylko na sierpień, ale na każdy miesiąc roku!
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Editio Red
Dobrze że nie jest to tylko zwykły romans, a skrywa w sobie życiowe tematy. To przekonuje mnie do jego przeczytania. 😊
OdpowiedzUsuńHistoria w sam raz na koniec wakacji czy urlopu. :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie się zastanawiałam nad tym tytułem. Chyba się zdecyduję:)
OdpowiedzUsuńNa razie czeka na mnie ,,Dzień, w którym powrócił." Zobaczymy co potem.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Muszę w końcu znaleźć czas na spotkanie z twórczością Penelope Ward.
OdpowiedzUsuńMam w planach tę historię :) Lubię twórczość autorki :)
OdpowiedzUsuńOd dawna mam w planach tę powieść. Jakoś najpierw zauroczyły mnie kolory jesienne okładki.
OdpowiedzUsuń