czwartek, 5 października 2017

"Nigdy nie poddam się! - Helena Waszniewska (PATRONAT MEDIALNY)


Nigdy nie poddam się!
Cykl: Udomowiona (tom 1)
Helena Waszniewska
Wydawnictwo: Novae Res
Liczba stron: 537
Ocena: 8/10

Moje wrażenia:


"(...) wracało do niej jej własne motto życiowe: "Nigdy! Nigdy się nie poddam!". Powtarzała je zawsze kilka razy, aby utwierdzić się w słuszności tej zasady i... dopiero wówczas wracała na stare ścieżki codzienności."    

Alicja mieszka u matki, samotnie wychowując sześcioletniego synka. Rodzicielka nieustannie wywiera nacisk na kobiecie, by ta znalazła sobie kogoś z grubym portfelem. Nie dość, że nie wspiera córki, to jeszcze ciągle jej ubliża, zrzuca na nią swoje problemy (jakby ta miała ich mało), a nawet obwinia za swoje niepowodzenia. Tego dla mnie było już po prostu za wiele, szala się przelała. Ogromnie irytowała i wkurzała mnie ta kobieta. Nie potrafiłam zrozumieć jej postępowania. Jak można być tak nieczułą do własnego dziecka? Jednakże Alicja postanawia nie poddawać się i zawalczyć o siebie i swoje szczęście. W tym celu wyjedzie za granicę w celach zarobkowych. Jednak kolejny raz przekona się, że życie to nie bajka i ponownie się załamie. Kilka listów od Łukasza sprawi, iż Alicja w końcu uwierzy w siebie i będzie chciała coś zmienić w swoim życiu. Czy kobiecie w końcu będzie dane zaznać szczęścia?

Wydawać by się mogło, że to taka zwykła opowieść. Jednakże mamy tu przedstawione prawdziwe życie głównej bohaterki z jej głębokim studium psychologicznym. To córka, matka i żona, która pragnie szczęścia i ciepła u boku mężczyzny. Mamy możliwość poznania jej dzieciństwa, które już wtedy miało zalążek autodestrukcji kobiety. Apodyktyczna matka miała wobec niej wygórowane oczekiwania, nie pozwalając jej tym samym na podejmowanie samodzielnych decyzji. 


"W życiu kierowałam się przede wszystkim uczuciem. Nie wiem dlaczego. Może po prostu tak jestem skonstruowana? Okazało się to bardzo zgubne." 

Alicja to postać, z którą zapewne wiele kobiet się utożsami. Wraz z nią przeżywamy jej cierpienie, wewnętrzny sprzeciw i bunt. Dorastając w domu, w którym próżno można było szukać miłości, czułości, przytulenia, zrozumienia, wsparcia, prowadzi do tego, że kobieta wciąż czegoś poszukuje, czegoś jej brak. A gdy już wydaje się, że zbliża się do swojego wymarzonego celu, wszystko okazuje się pozorami. Strasznie było mi jej żal. Z drugiej jednak strony, bardzo ją podziwiałam. Potrafiła walczyć o dobro swoich dzieci, małżeństwo, dom, ale co z samą sobą? Gdzie w tym wszystkim była ona?  To niestety jej nie wychodziło. Była perfekcyjną matką, żoną, panią domu, dbała aby wszystko było na czas i wszyscy byli zadbani. Ale czy stałoby się coś złego, gdyby częściej pomyślała o sobie? Przecież dom by się nie zawalił, dalej stałby tam, gdzie stoi. Wzięła na swoje barki zbyt wiele i nie potrafiła prosić o pomoc. A co do jej męża Łukasza... zupełnie nie potrafiłam zrozumieć jego postawy względem żony. Poprzez jego obojętność, Alicja czuje się samotna, wyobcowana i niezrozumiana. A trzeba zauważyć, że jest ona osobą rodzinną, ciepłą, uczuciową i empatyczną.   


"Z całych sił pragnęła poruszyć mężem! Do głębi! Do bólu! Takiego, jaki sama odczuwała! Pragnęła, aby ją zauważył. Powiedział coś. Cokolwiek. Choćby zwrócił jej uwagę, aby była cicho. (...) Jego zachowanie sprawia, że czuję się jak przedmiot. Jak dmuchana lalka... Czy to tak trudno zrozumieć? Czy to jest coś niewłaściwego? Czy ja jestem nienormalna, pragnąc czułości i ciepłych słów od własnego męża?" 

Autorka porusza szereg ważnych i aktualnych tematów. Pokazuje, że życie nie jest tylko i wyłącznie kolorowe i słodkie. Czasem, a może i częściej jest szaro i gorzko. I taką wizję codzienności mamy przedstawioną w niniejszej książce. Czytając na usta ciśnie się wiele pytań. Zastanawiamy się jak byśmy postąpili, gdybyśmy zostali postawieni w podobnej sytuacji, w jakiej znalazła się główna bohaterka. Poza tym podczas lektury można odnieść wrażenie, że czytamy o autentycznej historii, która miała odzwierciedlenie w prawdziwym życiu. Na ile to tylko takie moje odczucie, a ile w tym prawdy? Nie wiem. 

Autorka zadbała również o barwne opisy oraz życiowe problemy, które i nas samych mogą spotkać. Zaś trzecioosobowa narracja z perspektywy Alicji pozwala na bliższe poznanie jej osoby. Książka została napisana prostym, zrozumiałym w odbiorze językiem. I mimo przebijającego się smutku czyta się przyjemnie i szybko. Jestem bardzo ciekawa jak potoczą się dalsze losy głównej bohaterki.  

"Nigdy nie poddam się!" to powieść o samotności wśród ludzi, niezrozumieniu, marzeniach, tęsknotach, pragnieniach, lękach, frustracji, wygórowanych oczekiwaniach, braku akceptacji, uczuciach, ale przede wszystkim o sile. To książka, która zmusza do refleksji i której zdecydowanie nie sposób czytać bez emocji. Helena Waszniewska pokazuje, że od przeszłości nie można tak łatwo się uwolnić. Ona odciska na nas swoje piętno na całe życie.         

Za możliwość przeczytania książki i objęcia jej patronatem dziękuję Wydawnictwu Novae Res




6 komentarzy:

  1. Gratuluję patronatu. :)
    Myślę, że się skusze w wolnej chwili! :)

    Pozdrawiam serdecznie ♥♥
    Nie oceniam po okładkach

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratuluję patronatu. Zdjęcia piękne a książka jak trafi w moje ręce, to z chęcią przeczytam

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaaa, gratuluję patronatu :) Brawo!

    OdpowiedzUsuń
  4. To bardzo smutne jak ktoś jest samotny wśród swoich bliskich i nie ma w nich wsparcia... Chętnie sięgne po tą lekturę!

    OdpowiedzUsuń
  5. Na pewno przeczytam tę książkę.
    Gratuluję patronatu :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny. Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz po sobie ślad, skomentujesz, zaobserwuhesz. A ja chętnie zajrzę do Ciebie :)