W rytmie passady
Anna Dąbrowska
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Liczba stron: 392
Ocena: 10/10
Moje wrażenia:
Te dwa wykonania kizomby najbardziej mi się podobają, sami tylko spójrzcie ile w tym tańcu pasji.
Poznajcie Julitę, uczennicę warszawskiego liceum. Dziewczyna nie jest typową nastolatką. Nie spotkacie jej na imprezie, nie ujrzycie na randce z chłopakiem, ani w towarzystwie przyjaciół. Jest zagubiona, nikomu nie ufa, a jej zachowanie związane jest z wydarzeniami z przeszłości. Jednak pewnego dnia otrzymuje propozycję, która może odmienić jej życie. Musi jedynie (a może aż) zatańczyć w konkursie kizomby.
Z kolei Marcel to przystojny, pewny siebie tancerz i instruktor. Gdy dowiaduje się o chorobie matki, postanawia również wystartować w konkursie tańca, by ewentualną wygraną przeznaczyć na pomoc rodzicielce. Julitę i Marcela dzieli przepaść, która wydaje się nie do pokonania. Ale czy aby na pewno?
Zanim dowiedziałam się o tej książce, nie wiedziałam o istnieniu tańca, jakim jest kizomba. I właściwie co to ta tytułowa passada? Mocno mnie to zaintrygowało i po prostu musiałam poznać tę powieść.
"(...) czasami szczęście można znaleźć na wyciągnięcie ręki. Szczęścia nie mierzy się miarą centymetrów, pieniędzy i wieku. Szczęście mierzy się ilością uśmiechów i rytmem bicia naszych serc, przypominającym tempo tańczenia passady."
Najbardziej ucieszył mnie fakt, że mogłam śledzić całą akcję z perspektywy obojga bohaterów. To pozwoliło mi na bliższe poznanie ich myśli, uczuć i emocji. A wierzcie mi, ich spojrzenie na wiele wydarzeń jest zgoła odmienne, przez co jest bardzo interesująco. Zostali dopracowani w najdrobniejszym szczególe. Przyjemne było obserwowanie tego, jak ciekawą przechodzą metamorfozę, to jak siebie nawzajem poznają i jak rodzi się między nimi uczucie. Czytając niejednokrotnie zastanawiałam się, czy tacy mężczyźni jak Marcel istnieją w realu? Chłopak miał do Julii i jej, mogłoby się wydawać irytującego zachowania, nieograniczone pokłady cierpliwości. No ideał po prostu. Choć jeśli wziąć pod uwagę to, co przeszła ta dziewczyna, nikogo nie powinno dziwić jej zachowanie i lęki wobec innych ludzi.
"Miłość jest niedorzeczna i przez to niepowtarzalna."
Scena miłosna, jaka się pojawia, jest pięknie przedstawiona. Bez zbędnej wulgarności, z uczuciem. Kolejnym wątkiem, który zasługuje, aby o nim wspomnieć jest choroba matki Marcela. Ujęła mnie więź pomiędzy tą dwójką. Chłopak rezygnuje ze swoich marzeń, aby pomoc kobiecie. Bardzo kibicowałam mu w jego staraniach.
"Bałem się śmierci matki, bałem się pustki, która po niej pozostanie. Obawiałem się, że będzie umierała cierpiąc katusze. Bałem się też bezcelowości swojego życia, bałem się miłości, która potrafiła zgnieść serce na miazgę."
Zakończenie sprawiło zaś, że łzy płynęły po moich policzkach niepohamowanym strumieniem. Nie tego się spodziewałam, nie tak miało być... Moje serce zostało roztrzaskane na milion kawałków. Jeszcze długo będę musiała je sklejać. Być może do następnej powieści pani Ani, która pewnie ponownie je złamie.
Muszę wspomnieć tu jeszcze o samym tańcu. Byłam szalenie ciekawa, w jaki sposób autorka go przedstawi. Czy poczuję ten rytm, klimat? Tę namiętność? Wyszło wspaniale, nawet lepiej niż się spodziewałam. A przecież nie tak wcale łatwo oddać to wszystko słowami, bez wizualizacji. Tę bliskość, naturalność i subtelny dotyk. A mimo to odniosłam wrażenie jakbym znajdowała się na sali i oddawała się temu zmysłowemu tańcowi.
Książka zawiera mnóstwo barwnych, plastycznych opisów, co sprawia, że czyta się naprawdę z wielką przyjemnością. Rozgrywające się wydarzenia przedstawione są w realistyczny sposób. Anna Dąbrowska nie narzuca nam wszystkiego od razu, umiejętnie stopniuje napięcie. Dzięki temu kolejne kartki przewraca się z wielkim napięciem i zaciekawieniem.
Już od pierwszych stron czułam się jakbym wkroczyła na parkiet i rozpoczęła swój własny taniec. Zostałam porwana przez bohaterów, poruszona do granic możliwości oraz zmuszona do refleksji i głębokich przemyśleń nad tym, co tak naprawdę jest w życiu najważniejsze. Ta historia zawiera ogromny ładunek emocji, pochłonęła mnie, zassała, i nawet teraz, już po skończeniu lektury trudno mi się otrząsnąć. Po prostu roztrzaskała mnie emocjonalnie!
"Jest taki taniec, który nazywa się życiem. Nigdy nie wiesz, jak potoczy się twoja historia."
"W rytmie passady" to wielowątkowa powieść pełna miłości, pasji, poświęcenia, niepewności jutra i odnajdywania samego siebie. To książka z gatunku New Adult, więc idealnie odnajdzie się w niej młodzież, która dopiero poznaje swoje uczucia, pierwsze miłości i towarzyszące jej emocje. Tę powieść przeżywa się całym sobą. Polecam gorąco!
Książka zbiera same pozytywne opinie. Mam ją na liście do przeczytania.
OdpowiedzUsuńKusi mnie ten tytul juz jakis czas. Musze w koncu dorwac te ksiazke:-)
OdpowiedzUsuńLubię książki z gatunku New Adult,ta też brzmi ciekawie,więc się z nią zapoznam :)
OdpowiedzUsuńCudowna powieść!!!
OdpowiedzUsuńOj ja również jestem nią oczarowana jak i muzyką do Kizomby :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam ani nie czytałam jeszcze żadnej negatywnej opinii na temat tej książki :) Na pewno ją przeczytam, nie mogę odpuścić sobie tak emocjonującego New Adult :)
OdpowiedzUsuńKolejna pozytywna opinia o tej książce, trzeba będzie w końcu zainteresować się tą przygodą czytelniczą. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
Zapoznałam się już z tyloma pozytywnymi opiniami o tej książce, że postanowiłam sobie ją zamówić. Teraz czeka na swą kolej.
OdpowiedzUsuńChyba śmiało mogę napisać, że to moja ulubiona powieść :) Wreszcie ją znalazłam :)
OdpowiedzUsuń