Maszynopis z Kawonu
Tomasz Kowalczyk
Wydawnictwo: Poligraf
Liczba stron: 146
Ocena: 8/10
Nota wydawcy:
Maszynopis z Kawonu to poetycka powieść o przekraczaniu granic
wrażliwości we współczesnym wielowymiarowym świecie. Główny bohater,
zatracony oraz poszukujący wytchnienia, popada w coraz to większe
aberracje emocjonalne, wynikające ze zgrozy ścierania się jego marzeń,
impresji oraz ideologii z dewiacyjnym światem. Czym jest sztuka, a czym
życie? Jak dalece można posunąć odczuwanie wewnątrz własnego „ja”? Czy w
genotypie duszy każdego z nas nadal da się ożywić zastygłe pierwiastki
praplemienne? Na te pytania powieść Tomasza Kowalczyka postara się
postawić odpowiedzi.
Moja opinia:
Jak na tak młodego człowieka jakim jest Tomasz Kowalczyk, to niezwykle
dojrzała powieść. Język i styl książki są nowatorskie i wnoszą do
literatury powiew świeżości. Podczas czytania czasem przydałby się
słownik wyrazów obcych (choć muszę przyznać, że ograniczonego zasobu
słów nie mam). Książka nie należy do łatwych, jeśli ktoś na co dzień nie
czyta tego typu literatury. Myślę że przypadnie do gustu tym, którzy
lubią poetyckość, trudne wyszukane słowa i nieco filozofii. A zwłaszcza
tym, którzy czytając lubią myśleć, analizować i dociekać. Bo w zasadzie
nic nie jest tu podane na tacy. Trzeba się wysilić i samemu dojść do
pewnych wniosków. A czy znajdziecie odpowiedzi na trudne pytania? Ciężko
to stwierdzić, ja na wszystkie nie znalazłam. Rzeczywistość zaciera się
z irracjonalnością. Obrazy i zdarzenia przenikają się. Język
niecodzienny miesza się z potocznym. Pełno tu rozbudowanych i zawiłych
metafor. A całość jest próbą zrozumienia własnej osobowości.
Ciekawa okazała się kreacja głównego bohatera, który ma problem z przystosowaniem się do panującej rzeczywistości. Obserwuje bowiem ludzkie zachowania i otoczenie, zwracając uwagę przede wszystkim na ogarniający nas konsumpcjonizm i upadek zasad moralnych. W swojej wędrówce i poszukiwaniach jest osobą samotną, niezrozumiałą i odizolowaną. Jedynie miłość do ukochanej kobiety potrafi przynieść mu radość i chwilowe zapomnienie.
Nie mogę nie wspomnieć o erotyce, której jest naprawdę sporo. Sceny seksu ujęte są w sposób dosłowny, ale bez zbędnej wulgarności, a z uczuciem.
Ciekawa okazała się kreacja głównego bohatera, który ma problem z przystosowaniem się do panującej rzeczywistości. Obserwuje bowiem ludzkie zachowania i otoczenie, zwracając uwagę przede wszystkim na ogarniający nas konsumpcjonizm i upadek zasad moralnych. W swojej wędrówce i poszukiwaniach jest osobą samotną, niezrozumiałą i odizolowaną. Jedynie miłość do ukochanej kobiety potrafi przynieść mu radość i chwilowe zapomnienie.
Nie mogę nie wspomnieć o erotyce, której jest naprawdę sporo. Sceny seksu ujęte są w sposób dosłowny, ale bez zbędnej wulgarności, a z uczuciem.
"Każdy człowiek to osobna nuta przemijania o niepowtarzalnych
alikwotach poruszających się po wielopłaszczyznowej galaktyce,
galaktyce tak małej i jednocześnie tak ogromnej, że łatwiej nam badać
i mierzyć świat zewnętrzny aniżeli owe obszary nieskończonego
wewnętrznego zapomnienia. Gwiazdy i łuny kosmiczne spisują naniebnie
symfonie naszych dusz – a te promieniują z nas na co dzień
w sposób dostateczny, by się im móc przyglądać."
Książka była dla mnie naprawdę
wielkim wyzwaniem! Jeśli nie boicie się takich literackich wyzwań i
poszukujecie czegoś więcej, a może lubicie masochizm mózgowy (no dobra,
to taki żart) - ta książka jest dla Was.
Dziękuję za zrozumienie. Mało którego czytelnika stać na przeniesienie się w sferę symbolizmu, czyli boskości, która jest zapisem poszczególnych nut i wibracji całego wszechświata. Wszechświata, który jest podobnie powtarzalny, jak nieokreślony. :) Właśnie kończę kolejną powieść, która będzie jeszcze przenikliwszym spojrzeniem w sferę uczucia i samotności. Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuń