poniedziałek, 31 sierpnia 2020

Uwieść ochroniarza - Katarzyna Kubera


Tytuł: Uwieść ochroniarza
Autor: Katarzyna Kubera
Wydawnictwo: NieZwykłe
Ilość stron: 309
Ocena: 8/10

Osiemnastoletnia Julliet – córka przyszłego prezydenta USA – wpada na szalony pomysł. Postanawia uwieść swojego o dziesięć lat starszego ochroniarza, seksownego Clarka. W tym celu sporządza specjalną listę i rozpoczyna realizowanie składających się na nią punktów, co ma jej pomóc w osiągnięciu celu.
Oboje różni niemal wszystko. Julliet jest nieokiełznana i nie liczy się z konsekwencjami. Natomiast Clark jest bardzo obowiązkowy i wybryki młodej kobiety, którą obiecał chronić, coraz bardziej działają mu na nerwy.
Jednak mężczyzna, chociaż bardzo się stara, z coraz większym trudem opiera się pięknej Julliet. W tę ich pozornie niewinną zabawę wkrada się prawdziwe pożądanie.

Czy mężczyzna zaryzykuje swoją karierę i zdecyduje się na ten zakazany związek?

"Mówisz, że kochasz deszcz a rozkładasz parasolkę, gdy zaczyna padać. Mówisz, że kochasz słońce, a chowasz się w cieniu, gdy zaczyna świecić. Mówisz, że kochasz wiatr, a zamykasz okno, gdy zaczyna wiać. Właśnie dlatego boję się, kiedy mówisz, że mnie kochasz."

Która z nas nie marzyła lub marzy o swoim osobistym ochroniarzu? Przystojny, silny, umięśniony, opanowany, zdystansowany... Coś dorzucicie? Jak by nie patrzeć, chyba większość kobiet ciągnie do takich mężczyzn. Nie inaczej było z bohaterką niniejszej powieści.

"Znajomość z Clarkiem to jak jazda na kolejce górskiej, i to starej daty. Nie wiesz, czego się spodziewać ani czy przeżyjesz kolejny cios."

"Uwieść ochroniarza" jest debiutem Katarzyny Kubery. Powieść została podzielona na trzy części. W każdej z nich główna bohaterka odsłania nam nową siebie. To podobało mi się najbardziej. Towarzyszymy Juliett w jej przemianie, zarówno tej wewnętrznej, jak i zewnętrznej. Zresztą Clark też się zmienia. Narracja z punktu widzenia Juliet i Clarka pozwala nam lepiej poznać ich spojrzenia na daną sprawę, a co najważniejsze, wnikamy w ich uczucia i emocje, które bardzo szybko stają się i naszymi.

Bohaterowie... no cóż przyznaję, że początkowo nieco mnie irytowali, zwłaszcza Juliett, która przypomina rozwydrzoną pannicę. Za to później, gdy autorka uchyla rąbka ich przeszłości, poniekąd zrozumiałam ich zachowanie. Wyraźnie widać, jak trudna przeszłość nie pozwala im ruszyć do przodu. Nasi bohaterowie sporo w życiu przeszli. Potrzebowali miłości i ciepła, ale nigdy tego nie doświadczyli. Może dlatego tak do siebie lgną? Poza tym między nimi stale iskrzy, choć ich relacja rozwija się stopniowo. Żarty słowne i sytuacyjne doskonale równoważą poważniejsze tony powieści, kiedy wkrada się smutek, cierpienie i strach.

"No i dobrze, niech patrzą, jak to się robi, jak tylko samą pewnością siebie można podbić wygląd na tyle, by faceci nie pozostali obojętni. Bo o to właśnie chodzi, o seksapil: nie tylko zewnętrzny, ale i ten bijący z wnętrza. To dzięki niemu mogę mieć każdego chłopaka, którego tylko zechcę." 

Do gustu przypadł mi leki styl, jakim posługuje się autorka. Nie możemy narzekać na nudę, gdyż stale coś się dzieje i niejednokrotnie jesteśmy zaskakiwani rozwojem sytuacji.

Na plus mogę zaliczyć również to, iż zbliżenia pomiędzy bohaterami nie stanowią epicentrum fabuły. Znajdziemy tu kilka wartych uwagi tematów, jak na np. śmierć, uzależnienie, samotność, zaufanie czy życiowe priorytety, które zmieniają się wraz z tym, jak dojrzewamy.

W trzeciej części w pewnym momencie pojawia się interesujący wątek kryminalny. Spodziewałam się jednak, iż zostanie bardziej rozwinięty, co mogłoby wiele namieszać. 

"Uwieść ochroniarza" to pełna emocji, pożądania, namiętności, humoru, ale i smutku, cierpienia i strachu powieść o dojrzewaniu. To książka, która mimo pewnej przewidywalności zaskakuje, więc z mojej strony jak najbardziej polecam.




piątek, 28 sierpnia 2020

Kamienna róża - Agnieszka Litorowicz-Siegert


Tytuł: Kamienna róża
Cykl: Olszany (tom 2)
Autor: Agnieszka Litorowicz-Siegert
Wydawnictwo: W.A.B.
Ilość stron: 384
Ocena: 8/10

W pierwszej części Julia podjęła największe życiowe wyzwanie i ryzyko – zdecydowała się zamieszkać w Olszanach, związała się z Wiktorem, znalazła przyjaciół i uświadomiła sobie, jak bardzo zależy jej na poznaniu historii swojej rodziny. Odkryła tajemnicę nagłego wyjazdu dziadka z domu pod Szczecinkiem, ale zagadkowa pozostaje postać jego brata – Kazimierza (Kazka) Borowicza. Dlaczego przez lata żył w odosobnieniu, co zostawił na Kresach, że tak bardzo za nimi tęsknił? Czy wciąż żyje tam ktoś z krewnych Julii? Dziewczyna chce to sprawdzić. Postanawia jechać za Bug, zwłaszcza że ma ku temu pretekst – chce towarzyszyć Justynie, która ma tam do załatwienia osobistą misję: zamierza odnaleźć grób prababki, żeby odwieźć na jej mogiłę kamienną różę, którą babka zabrała ze sobą, przeprowadzając się przymusowo na Pomorze. Justyna wierzy w przekazywaną od pokoleń „klątwę“, która mówi, że dopóki róża nie wróci na swoje miejsce, żadna kobieta w rodzinie nie zazna szczęśliwej miłości.

"Kamienna róża" jest kontynuacją "Drogi do domu", której to akcja toczyła się na Pomorzu w Olszanach. Teraz dla odmiany wyruszymy na Kresy.

Tak jak w przypadku pierwszego tomu, tak i tym razem również nie zabraknie licznych tajemnic i niespodzianek, które wciągają czytelnika w wir wydarzeń i chęć ich odkrycia. Ponownie pojawiają się pewne zjawiska paranormalne, za którymi co prawda niespecjalnie przepadam w książkach, ale tu zostały te elementy umiejętnie wkomponowane i nie wybijają się ponad inne istotne wątki.

"Ja wiem, co to znaczy, kiedy miłość omija cię szerokim łukiem. Rozumiem, co się wtedy czuje i co się myśli na swój temat. Ale wiesz, w co wierzę? Że to kiedyś mija. Że zła passa się kończy. Zresztą, co tu dużo gadać. Róża siedzi na swoim miejscu? Siedzi."

Barwni, wyraziści bohaterowie przyciągają nas swoją otwartością, okazywaniem wsparcia, chęcią niesienia pomocy drugiemu człowiekowi. Podobało mi się ukazanie tego, jak wygląda codzienność Białorusinów. Natomiast w kontekście tego, co obserwujemy dziś na Białorusi, tym bardziej książka ta zwraca naszą uwagę.  

W tej części Julia wydaje się zbyt wiele roztrząsać, myśleć. Ale i czy nam czasem też nie zdarza się tak dumać, mieć tyle wątpliwości? Mnie dopada to stale. Zaskoczył mnie kierunek relacji Julii Justyny (Kaliny). Muszę przyznać, iż takiego obrotu spraw to się nie spodziewałam.

Powieść niesie niezwykle pozytywne emocje, sielskość czuć na każdej stronie, aż chciałoby się być w tych malowniczych miejscach na Białorusi.

Agnieszce Litorowicz-Siegert udało się wciągnąć mnie w fabułę powieści i, co najważniejsze, sprawić że napięcie związane z odkrywaniem tajemnic, mieszało się z uśmiechem na ustach.

Historia ta pokazuje, że nie wolno się poddawać, zawsze trzeba walczyć o to, na czym nam najbardziej zależy. Czasem też warto zaufać swojej intuicji i zdać się na to, co ma nam do zaoferowania los.

Zachwyca również dopracowany styl autorki, która pięknie ubiera w słowa wszystko to, co chce przekazać czytelnikowi. Kreśli malownicze działające na wyobraźnię opisy, buduje ciekawe dialogi oraz umiejętnie wchodzi w myśli i uczucia bohaterów.

"Kamienna róża" to owiana specyficznym klimatem, sentymentalna, romantyczna, wzruszająca, mądra powieść o znaczeniu korzeni, poszukiwaniu własnej tożsamości, rodzinnych tradycjach, tęsknocie za ojczyzną, tajemnicach. Jeśli wierzycie w moc klątw - musicie koniecznie poznać tę historię!




Za możliwość poznania tej klimatycznej historii dziękuję Wydawnictwu W.A.B.


czwartek, 27 sierpnia 2020

Wywiad z Niną Nirali

Witajcie 😊 Dawno na moim blogu nie było wywiadu. 1 lipca premierę miała powieść "Królowa pszczół" Niny Nirali. Dla mnie było to pierwsze spotkanie z twórczością Autorki i od razu bardzo udane. Autorka zgodziła się odpowiedzieć mi na kilka pytań. Zapraszam do lektury.


Źródło: granice.pl

Nina Nirali - z wykształcenia germanistka, pasjonatka języków obcych. Od lat zawodowo związana ze środowiskiem międzynarodowym, szczególnie z Indiami. Niegdyś żona muzułmanina. Prywatnie wiedzie spokojne życie wraz ze swoim synem oraz adoptowanym psem, Fridą. Autorka popularnych książek z gatunku literatury obyczajowej i kobiecej. Twórczyni serii nowel i powieści, zatytułowanej „IndiaEuroStory”, gdzie ścierają się dwie kultury, hinduska i europejska. Jej najbardziej znane powieści to: "Kiedy znów się spotkamy", "Maharani", "Powiedz, że mnie kochasz" oraz "Oblicza księżyca". 
Źródło: lubimyczytac.pl




Akcja Twoich książek osadzona jest w Indiach? Dlaczego akurat one? Co urzekło Cię w tej kulturze, że stało się tłem powieści?
Zdecydowanie należę do tej części osób, które pokochały Indie od pierwszego wejrzenia i usłyszenia, pomimo wszelkich panujących tam  różnic. Dla kogoś, kto we własnym świecie czuł się wyobcowany, samotny i rozczarowany życiowymi porażkami, zetknięcie z kulturą czczącą kult rodziny i przyjaźni mogła zaowocować wzbudzeniem co najmniej fascynacji. Z biegiem lat fascynacja zamieniła się w potrzebę zrozumienia tej kultury i zestawienia jej z naszą. Szczerze przyznam, że efekt tych porównań czasem zdumiewa mnie samą.

"Królowa pszczół" posiada przepiękną, przyciągającą wzrok okładkę, a przede wszystkim idealnie komponującą się z treścią. Czy miałaś przy jej wyborze swój udział?
Okładkę stworzyła @Anna Piwnicka Design. Owszem, miałam w zamyśle projekt, jednak to ta niezwykle utalentowana graficzka potrafiła nadać właściwe, realne kształty moim wizjom, za co do dziś bardzo serdecznie jej dziękuję.

Historia ośmioletniej Anu mocno mną wstrząsnęła. Aranżowane małżeństwa, w których ofiarami padają dziewczynki... niby hinduska tradycja, ale dla mnie coś takiego jest niepojęte. "Królowa pszczół" uczy szacunku do drugiego człowieka bez względu na wiek, płeć, stan posiadania czy kolor skóry. Dlaczego w XIX-wieku nadal łamane są tak elementarne wartości?
Wydawanie dziewcząt za mąż przed osiągnięciem dojrzałości płciowej wywodzi się w rzeczywistości z muzułmańskiej kultury. W moich powieściach ukazuję, że kobiety w Indiach przed Mogolską inwazją zajmowały o wiele wyższą pozycję społeczną i inne tradycje rządziły ich codziennym życiem. Wraz z rozrostem Imperium Mogołów zmieniała się nie tylko historia niemal całego kontynentu ale również jego obyczajowość. Szerzej pisałam o tych przemianach obyczajowo społecznych w posłowiu "Oblicz księżyca". Kobieta musiała być obowiązkowo "zaopiekowana" przez mężczyznę, czasem jeszcze w chwili narodzin, a jej wejście do rodziny męża wiązało się z wniesieniem posagu. Praktyki takie rozpoczęły się od politycznych małżeństw a z czasem zaczęły funkcjonować w niemal wszystkich kastach. Jeśli chcemy być sprawiedliwi, należy przyznać, że w samej Europie małżeństwa polityczne były zawierane z nieletnimi a posag był powszechny niemal do końca dziewiętnastego wieku. (Jak pamiętamy, Królowa Jadwiga, jako czteroletnie dziecko została poślubiona Wilhelmowi Habsburskiemu, a on sam chciał skonsumować swój związek gdy miała ona 11 lat. Zamiary te zostały udaremnione a samą królową poświęcono innemu władcy, unieważniając z pomocą biskupa pierwszy ślub i organizując drugi, z Jagiełłą.)

Indie to ogromny, wciąż rozwijający się kraj. Niestety na terenach wiejskich zmiany następują najwolniej. Tam czas zatrzymał się w miejscu, a same Indie starają się walczyć z bezprawiem, bo przypomnijmy, że dziś w związek małżeński można wejść w tym kraju dopiero w wieku 21 lat. 

Muszę przyznać się, że Indie postrzegam (zresztą pewnie jak większość ludzi) jako kraj biedy, przemocy i gwałtów. Po części tak jest, ale to również kraj pełen piękna, barw i miłości. Czy i co było najtrudniejsze w pokazaniu tych kontrastów? 
Najtrudniejsze jest chyba ukazanie, że prócz biedy i przemocy w Indiach istnieje również zupełnie inna strona życia. Nie postrzegamy tego kraju z perspektywy nowoczesnych osiedli, pełnych drapaczy chmur, ich mieszkańców chodzących na zakupy do hipermarketów podobnych do naszych albo pracujących w takich korporacjach, jak nasze. Tę bogatą i luksusową stronę ukazuje już kinematografia indyjska. 

Opisy potraw, jakie przygotowywał Ravi z "Królowej pszczół" sprawiały, że niemal czułam na języku te smaki... Masz swoje ulubione danie kuchni indyjskiej?
Oczywiście, niemal wszystkie potrawy. Koniecznie oryginalnie ostre, co kucharze w restauracjach indyjskich nie do końca potrafią pojąć. Zawsze bawi mnie, kiedy po dostarczeniu mi mojego zamówienia wychodzą z kuchni sprawdzić, czy jem i czy żyję :) 

Zakładam że ze strony czytelników spodziewasz się jakiś konkretnych emocji, przemyśleń i wniosków, gdy przeczytają już Twoją najnowszą powieść?
Bardzo chciałabym, aby ludzie przestali się dzielić na lepszych i gorszych. Marzę by z naszych ust zniknął język nienawiści na tle wszelkich różnic. Gdybyśmy zaczęli się wzajemnie szanować i doceniać bez względu na wyznawaną wiarę, pochodzenie, kolor skóry albo orientację seksualną, świat stałby się piękny. Powinniśmy bardziej skupić się na tym, by niwelować te różnice. Zadbać o to, aby nasza planeta była czysta i żeby nie było na niej biedy. Zapominamy, że konsekwencje popędu ku destrukcji i samozagładzie będą dla naszej cywilizacji i planety straszne. Niestety, będą mogły je odczuć już nasze dzieci i wnuki na własnej skórze. Wszystko przez rządzę władzy, pieniądza oraz przeświadczenie, że "tylko ja się liczę". Otóż nie jest tak do końca. Zapominamy, że nie jesteśmy nieśmiertelni oraz że samo życie potrafi zmienić się w jednej zaledwie chwili. Jutro to ty możesz być tym biedniejszym, rozwiedzionym, samotnym - na dnie. Jak wiele musimy zadać sobie bólu i cierpienia, żeby przekonać się, że tak naprawdę jesteśmy tacy sami? Żyjemy tylko przez chwilę i uważam, że ta chwila powinna być pozbawiona przemocy, zachowań rasistowskich czy homofobicznych. Nie powielajmy błędów historii. Ta pokazała nam do czego prowadzi nietolerancja i nienawiść. Wykorzystajmy nasz czas tak, by pozostawić po sobie coś dobrego, choćby miało to być tylko wspomnienie.  

Czy Europejka wyruszając samotnie do tak odległego i przez lata przestrzegana na czyhające na nią tam niebezpieczeństwa, może czuć się bezpiecznie? Przyznam, że sama mam wielkie obawy i chyba nie odważyłabym się na taki krok.
Jeśli nie zna języków obcych, kultury i obyczajów tego kraju, to można się takiej podróży obawiać. W dzisiejszym świecie nigdzie nie jest bezpiecznie. Wszędzie, dokąd się udajemy powinniśmy uważać, a najlepiej przygotować się do takiej wyprawy. 

Co mają w sobie Indie, czego nie ma Polska? Może coś nieoczywistego, czego na pierwszy rzut oka nie widać?
Z pewnością znane wszystkim są pojęcia takie jak medytacja, spirytualizm, trzecie oko, czakry... Ta duchowość i dążenie do połączenia z boskim porządkiem natury i wszechświata jest właśnie tym, czego nie widać na pierwszy rzut oka. Hindusi również potrafią bardziej celebrować życie. Mają wiele pięknych świąt w których rodzina jest w centrum. Do dziś przetrwały na przykład gesty szacunku okazywanego starszym. Te wszystkie rzeczy sprawiają, że moje serce mięknie na samą tylko myśl o tym kraju.

Czy Twoja miłość do Indii w pewnym momencie nie sprawi, że zapragniesz zamieszkać w tym barwnym kraju? Kolorowe sari, szale, brzęczące orientalne kolczyki, bransoletki... Czy wyobrażasz sobie siebie w takim wydaniu na co dzień?
Miałam przez krótki moment taki okres w życiu, że była to codzienność. Przyznam, że chciałabym do tego wrócić, a swoją przyszłość planuję właśnie z tym krajem. Z pewnością, kiedy nadejdzie najwłaściwszy ku temu czas, przeniosę się do Indii na stałe. 

Bardzo dziękuję za możliwość udzielenia odpowiedzi na wszystkie pytania.



W imieniu swoim i czytelników bloga Sza! Teraz czytam dziękuję za poświęcenie czasu i odpowiedzi na moje pytania. Życzę mnóstwa pomysłów na nowe powieści i ich realizację. 🤗


Zachęcam do odwiedzenia strony autorskiej Niny Nirali
Strona na fb
Profil na IG

Książkę kupicie m.in. na Empik 



wtorek, 25 sierpnia 2020

Droga do domu - Agnieszka Litorowicz-Siegert


Tytuł: Droga do domu
Cykl: Olszany (tom 1)
Autor: Agnieszka Litorowicz-Siegert
Wydawnictwo: W.A.B.
Ilość stron: 352
Ocena: 8/10

Tytułowe Olszany to rodzinna posiadłość Borowiczów, której latami nie udaje się sprzedać. Znajdująca się na życiowym zakręcie Julia postanawia ostatecznie zakończyć sprawę spadku po dziadku. Aby tego dokonać, Julia musi poznać prawdę o dziadku, ta zaś nierozerwalnie łączy się z pewną tajemniczą historią z przeszłości.

"Czasem warto uwierzyć w to, czego nie widać."

"Droga do domu" to pierwszy tom cyklu Olszany. Gdy tylko zaczęłam czytać... przypadłam w tej książce. Zostałam oczarowana światem, jaki rozpostarła przede mną autorka. Rodzinna tajemnica domu Borowiczów i chęć jej odkrycia wraz z bohaterami wciągnęła mnie z chwilą, kiedy tylko zacząłem poznawać ten wątek.

Podobało mi się ukazanie wsi nieco innej, aniżeli takiej, jaką zwykle znamy. Ta jest idylliczna, a jej mieszkańcy pozbawieni są kompleksów, posiadają liczne pasje i umiejętności, nie stronią od pomocy innym, czynnie angażują się w życie społeczne. Wyraźnie widać też ich otwartość na drugiego człowieka, niezależnie od jego wieku, pochodzenia, statusu materialnego, orientacji seksualnej czy wykonywanego zawodu. Pojawią się homoseksualiści, singielki, szalony ksiądz, rozgadana fryzjerka, sławny weterynarz, badacze historii, a nawet miejscowa czarownica. Myślę że to bardzo aktualny wątek, który powinien dać wielu z nas do myślenia. Tu nie ma podziałów, za to jest wzajemna współpraca, dzięki której można wiele osiągnąć. Agnieszka Litorowicz-Siegert przypomina o tym, co w życiu najważniejsze. W Olszanach pęd za pieniądzem nie istnieje. To idealne miejsce, by zatrzymać się i przemyśleć na czym nam najbardziej zależy.

Bardzo mocno zaakcentowany został również wątek romansowy z udziałem Julii. Ta serdeczna, ambitna ziewczyna waraz z upływem czasu zyskiwała w moich oczach. Szybko zaczęłam kibicować jej w poszukiwaniach drugiej połowy serca. A gdy na horyzoncie pojawił się weterynarz Wiktor, wydaje się, że chodzący ideał.... zrobiło się naprawdę gorąco.

Autorka stworzyła całą galerię wyrazistych, barwnych bohaterów posiadających swoje przywary. W malowniczych Olszanach na Pomorzu, wśród życzliwych ludzi, Julia przejdzie przemianę. Jednakże odniosłam wrażenie iż nieco przyćmili ją pozostali bohaterowie. Mam nadzieję że drugi tom ukarze nam jej postać w pełnej krasie.

"Czy ta świadomość ją zmieni? I czy Julia w ogóle chciała się zmienić? Zostawić tamtą kobietę - uwikłaną w niszczącą miłość, w relację z matką, z którą nigdy się nie rozumiały, i w pracę, która robiła z niej wojowniczkę pozbawioną serca? Serce... Czy można oddać mu pole, na którym rządził rozum?"

Historia ta przypomina, że nie ma nic ważniejszego, niż rodzina i relacje z drugim człowiekiem. Każdy z nas powinien wiedzieć, gdzie sięgają jego korzenie, kim byli jego przodkowie i kim sam jest. To bardzo ważne, gdyż nie przekazywany z pokolenia na pokolenie szacunek do tradycji zanika i bywa, że nikomu nie chce się później tego pielęgnować, zgłębiać genealogii albo jest to po prostu niemożliwe ze względu na to, iż wcześniej o to nie zadbaliśmy. Może ominąć nas coś istotnego, zmieniającego nas samych lub nasze spojrzenie na wiele spraw.

"Dopóki nie dowiemy się, jacy jesteśmy naprawdę, nie będziemy mogli być szczęśliwi."

"Droga do domu" to ciepła, pełna idyllicznego uroku, zabawna, wzruszająca powieść o rodzinnych sekretach, przyjaźni, miłości, podtrzymywaniu dobrych relacji społecznych, poszukiwaniu prawdy i swojego miejsca na ziemi. Do książki wkradła się nuta legend i duchów, więc jeśli gustujecie w troszkę mrocznych i tajemniczych powieściach - sięgajcie śmiało!


Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu W.A.B. 



sobota, 22 sierpnia 2020

Zakręcona narzeczona - Iwona Czarkowska


Tytuł: Zakręcona narzeczona
Autor: Iwona Czarkowska
Wydawnictwo: Replika
Ilość stron: 336
Ocena: 8/10

Majeczka zawsze uważała, że w prowincjonalnych, sennych miasteczkach życie jest nudne, leniwe i przewidywalne. Od zawsze marzył się jej dynamiczny rytm Warszawy, jej rozmach, wyobraźnia i nieograniczone możliwości. Ach, uciec z Zabrzeźna, z tej banalnej dziury zabitej dechami, gdzie nic się nie dzieje…
Nic oprócz tego, że ktoś uprowadza Pelagię, a potem przekupuje ją karmą dla papug, ktoś inny nieustępliwie próbuje się włamać do domu weterynarza, fałszywy dziennikarz zamierza odzyskać skradzione narkotyki, a fałszywy meteorolog odkrywa pod miasteczkiem złoża prastarej wody. Same nudy!

Twórczość Iwony Czarkowskiej miałam okazję poznać za sprawą "Damy z kotem" i "Wesołej rozwódki". Obie te książki zrobiły na mnie pozytywne wrażenie. Nie inaczej było i tym razem. Z tym, że chyba jeszcze bardziej wkręciłam się w tę historię.

Z kolei humor, jaki zaserwowała mi autorka... śmiechu było co niemiara. Przekorne zdanie w opisie z okładki, iż główną bohaterkę czekają "same nudy!"... absolutnie żadnych nudów tu nie uświadczyłam, działo się naprawdę dużo. Wątek z poszukiwaniem zaginionej kury, włamanie do domu weterynarza czy próba odzyskania skradzionych narkotyków, to tylko wierzchołek tego, co spotkamy na kartach powieści.

"Miotał się w szoku po pokoju. Nagle się zatrzymał i podszedł powoli do łóżka. Nachylił się ostrożnie nad leżącą na prześcieradle kurą. Chyba nie oddychała. Nagle Kura chrapnęła z energią starego chłopa i zerwała, a potem, gdacząc przeraźliwie, uciekła do kuchni i zaszyła się znowu pod stołem. To chyba było jej ulubione miejsce w jego domu."

Co charakteryzuje książki autorki, to to, że sprytnie przemyca w nich zwierzęta. A jeśli dodatkowo potrafi to wszystko ubrać w niewymuszony humor podszyty absurdem, to możecie sobie tylko wyobrazić, co z tego może wyjść. Tym razem będzie to znikająca i pojawiająca się, a raczej niebywale przebiegła kura Pelagia (ale nie od dziś wiadomo, że kury to mądre stworzenia), a także żółw urządzający sobie ucieczki. Widzicie to? Powolny uciekający żółw... 

Niemniej interesująco wypadają sami bohaterowie. Nie tylko ze względu na ich charaktery, ale i ciekawe nazwiska. Bynajmniej nie tylko tytułowa narzeczona jest zakręcona, ale pozostałym bohaterom w tym względzie również można wiele przypisać tego typu cech. Czasem nawet zakrawa to na szaleństwo! Bez dwóch zdań, mają równo w czubie! To postacie, którzy dostarczą nam sporo rozrywki, a obserwowanie ich perypetii sprawia, że chcielibyśmy pozostać z nimi jak najdłużej.

"Zakręcona narzeczona" to pełna ciepła i humoru, prawdziwie zwariowana powieść, która skutecznie odpręży po ciężkim dniu. Jesteście gotowi poznać narzeczoną Diabła i sprawdzić, gdzie podziała się kura? 


Za egzemplarz do recenzji dziękuje wydawnictwu Replika


czwartek, 20 sierpnia 2020

To tylko przyjaciel - Abby Jimenez


Tytuł: To tylko przyjaciel
Autor: Abby Jimenez
Wydawnictwo: Muza
Ilość stron: 480
Ocena: 9/10

Kristen Peterson ceni w życiu niezależność i przyjaźń. Nie ma czasu dla facetów, którzy nie rozumieją jej poczucia humoru, ma go za to zawsze dla przyjaciół, ukochanego psa i własnej firmy, którą prężnie rozwija. Chciałaby mieć czas także dla swojego chłopaka Tylera, niestety on wiecznie nieobecny robi karierę w armii na zagranicznych kontraktach. Czas na macierzyństwo nigdy dla Kristen nie nadejdzie, niedługo przejdzie operacje, po której nie będzie mogła mieć dzieci. Wcześniej jednak odbędzie się ślub jej najlepszej przyjaciółki, Sloan. Kristen pomaga w przygotowaniach do wesela. Kiedy poznaje drużbę pana młodego, czuje że pojawia się między nimi niewytłumaczalnie silna chemia. Josh Copeland jest zabawny, seksowny, świetnie reaguje na jej sarkastyczne komentarze i wie, że kiedy Kristen robi się zła, trzeba po prostu dać jej dobrze zjeść. Jest jednak coś, co sprawia, że Josh może być dla Kristen jedynie przyjacielem, nigdy kimś więcej. Josh marzy o dużej rodzinie, a Kristen przecież nie mogłaby mu jej dać. Decyduje się więc na ryzykowny status relacji: friends with benefits. Choć taki układ teoretycznie wydaje się prosty, w praktyce jednak będzie bardzo skomplikowany…

"Według jednej z legend kochankowie są połączeni niewidzialną czerwoną nicią przymocowaną do małych palców u ich rąk. Takie zespolenie oznacza, że od chwili narodzin dwoje ludzi jest sobie przeznaczonych niezależnie od czasu, miejsca i okoliczności. Nić może się naprężyć albo zaplątać, ale nigdy się nie zerwie."

Przyjaźń to jedno z najpiękniejszych uczuć, jakie może doświadczyć człowiek. Czy wierzycie w przyjaźń damsko-męską? Ja owszem. A czy taka będzie miała rację bytu w niniejszej powieści? A może chodzi o inny rodzaj bliskości? 

Nie spodziewałam się, że debiut Abby Jimenez odbiorę w tak pozytywny sposób. Autorka ubrała tę historię w całą paletę emocji i uczuć - zazdrość, niepewność, niezdecydowanie, strach, strata, nadzieja. Z jednej strony mamy pewien rodzaj subtelności i smutku, a z drugiej mnóstwo zabawnych momentów. Nie brak tu poważniejszych problemów (jak bezpłodność czy niespełnione oczekiwania matki względem córki), a nawet bym powiedziała takich tematów, które z reguły przez autorów omijane są szerokim łukiem. Mowa tu np. o kobiecej fizjonomii i jej comiesięcznych przypadłościach.

Autorka dużo miejsca poświęciła temu, co przeżywa bezpłodna kobieta. Kristen uważa, że bezpłodność definiuje ją jako kobietę, czuje się wybrakowana, bezwartościowa, nie potrafi zaakceptować nowej siebie, przez co nie pozwala sobie na bycie szczęśliwą.

Historię śledzimy z punktów widzenia obojga głównych bohaterów, co pozwala nam lepiej poznać ich samych, jak i ich myśli oraz zrozumieć motywacje, jakimi się kierują. Bohaterów polubiłam z miejsca, co wcale nie było trudne. Zostali tak świetnie i realnie wykreowani, iż każdy czytelnik może poczuć z nimi większą więź. Mamy możliwość obserwacji tego, jak wyglądają ich relacje przyjacielskie czy rodzące się głębsze uczucie.

"Miłość to głębokie uczucie, a nie lista okienek do odhaczenia: wady kontra zalety."

Fabuła obfituje w szereg zaskakujących zwrotów akcji, sporo zabawnych sytuacji, praktycznie cały czas coś się dzieje, nie ma czasu na nudę. Poza tym nie jest to książka z rodzaju: przeczytaj, odłóż, zapomnij. Powieść ma wiele do zaoferowania, skłania do licznych refleksji i przemyśleń. Przypomina, aby cieszyć się z każdego dnia, by w pełni korzystać z życia, bo nigdy nie możemy być pewni jutra. Wskazuje również jak ważna jest rozmowa i szczerość w każdej relacji.

"Trzeba wziąć ślub ze swoją najlepszą przyjaciółką. Wtedy na rodzinnych spotkaniach wspólnie stawiacie czoło krewnym z piekła rodem. Razem się śmiejecie i wspieracie się w trudnych momentach. Wymieniacie znaczące spojrzenia i wysyłacie do siebie wiadomości ze złośliwymi komentarzami. Tak naprawdę nic was nie obchodzi, bo żyjecie we własnym świecie."

"To tylko przyjaciel" jest ciepłą, wzruszającą, chwytającą za serce powieścią romantyczną. I jak głosi opis na okładce, rzeczywiście konwencją przypomina kultowe historie miłosne. To książka, która udowadnia, że marzenia się spełniają, a prawdziwa miłość może pokonać wszelkie trudności. Polecam gorąco!


Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Muza


poniedziałek, 17 sierpnia 2020

O jeden krok za daleko - Agata Suchocka


Tytuł: O jeden krok za daleko
Autor: Agata Suchocka
Wydawnictwo: Replika
Ilość stron: 288
Ocena: 9/10

Ada jest matką dorastającej córki, zmagającą się z alkoholizmem i wypadkiem, który zdruzgotał jej karierę amazonki i prywatne życie. Egzystująca w enklawie blokowiska na odludziu, nie potrafi uzdrowić swoich relacji z matką i córką.
Robert jest „mężczyzną z przeszłością”, skrywającym bolesną tajemnicę, próbującym odkupić winy, którymi sam siebie obarczył. Usiłuje dźwignąć do dawnej świetności podupadającą stadninę.
Niegdyś oboje kochali konie… Dlaczego to się zmieniło i jak do tego doszło?

"W chwili, w której uświadamiasz sobie, że będzie bolało już zawsze, przestajesz bać się śmierci."

Już przy "Jesiennym motylu" zauważyłam u autorki niebywałą umiejętność przeniesienia na karty powieści otaczającego ją świata. Nie inaczej jest i tym razem. Realizm to główna cecha tej książki. Ta historia jest doskonałym przykładem na to, iż jedna chwila może zmienić wszystko. Życie bowiem jest nieprzewidywalne i nigdy nie wiemy, co dla nas szykuje los. Jednak nic nie dzieje się bez przyczyny.

Ada to postać wzbudzająca skrajne emocje. Z jednej strony wszystko w czytelniku krzyczy, by kobietą potrząsnąć, przypomnieć jej, że ma dla kogo żyć i walczyć. Z drugiej doskonale ją rozumiałam, choć nie pochwalałam jej zachowania i decyzji, by się poddać i odrzucić tych, którym na niej zależy.

"Staczała się, ześlizgiwała po nabitej drzazgami codzienności, nie mogąc zidentyfikować momentu, w którym się poddała, w którym powiedziała sobie, że to już koniec, że nie ma już nic."

Postać tajemniczego Roberta zaintrygowała mnie, a i fabuła zyskała na atrakcyjności. Wydarzenia z jego przeszłości odkrywane są przed nami stopniowo, co tylko podsyca ciekawość, aby jak najszybciej poznać całość.

"Przeczytał ogłoszenie o stajni na sprzedaż i wiedział, że musi uratować to miejsce, musi uratować tego konia, który tkwił tam skazany na ciężarówkę rzeźnika. Że musi uratować siebie."

Sielska okładka książki może wskazywać na miłą opowiastkę (choć na występujący motyw koni pasuje), lecz pod tą otoczką skrywa się wiele trudnych tematów. Agata Suchocka porusza problem alkoholu, który dla głównej bohaterki wydaje się być jedynym panaceum na nie radzenie sobie z rzeczywistością. Jednak jak wiemy alkoholowo-lekowe zamroczenie w takich przypadkach tak naprawdę nie przynosi ulgi, a jeszcze większe staczanie się na dno. Czy Ada będzie w stanie się od niego odbić?

Historia Ady wciągnęła mnie od pierwszej do ostatniej strony. Jestem zachwycona tą książkę i przekazem, jaki z niej płynie. Autorka uświadamia, że nigdy nie jest za późno na zmianę nastawienia do życia. Istotną kwestię odgrywa tu również aspekt winy rozpatrywany w dwóch różnych kategoriach, bo dotyczy dwojga bohaterów i tego, co ich spotkało. Kiedy w naszym w życiu wydarzy się coś złego, najczęściej winą obarczamy osoby trzecie. Nie dochodzi do naszej świadomości, że może to my sami popełniliśmy gdzieś błąd i zrobiliśmy o jeden krok za daleko...? Bywa też i tak, iż obarczamy siebie za błąd, za który tak naprawdę to nie my odpowiadamy... Trochę zakręciłam? Nie pozostaje mi zatem nic innego, jak tylko zachęcić Was gorąco do poznania tej historii. Mnie ona porwała, a przede wszystkim dała wiele do myślenia.

"O jeden krok za daleko" to słodko-gorzka, przejmująca powieść o życiu, pasji, sukcesach i porażkach, tęsknocie za tym, co utracone i nieosiągalne, żalu, samotności, cierpieniu, trudnych relacjach rodzinnych, priorytetach. To książka dająca nadzieję na to, że po każdej tragedii można się podnieść, być silniejszym. Trzeba tylko pozwolić sobie na przyjęcie pomocnej dłoni. I pamiętajmy: to my sami jesteśmy kowalem swojego losu!



Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Replika


sobota, 15 sierpnia 2020

W deszczu - Anna Dąbrowska


Tytuł: W deszczu
Cykl: Płomienie (tom 2)
Autor: Anna Dąbrowska
Wydawnictwo: Novae Res
Ilość stron: 342
Ocena: 10/10

Historia miłosna opowiedziana kroplami deszczu.

Aleks, perkusista znanego zespołu, postanawia wrócić po wielu latach do swojego rodzinnego domu. Mężczyzna chce w końcu uwolnić się od wspomnień tragicznych wydarzeń, jakie kiedyś się tu rozegrały, a także zrozumieć, jak to się stało, że dziewczyna, którą kochał jako nastolatek, niespodziewanie zniknęła z jego życia. Wkrótce czeka go zaskakujące spotkanie, które stanie się początkiem niezwykłej historii miłosnej...

"Coraz mniej ludzi lubi deszcz, ale oni nie wiedzą, co jest dobre. Wolą mieć suche ubrania i puste serca. Ja wolę mieć mokre ubranie i pełne serce."

"W deszczu" to książka z gatunku New Adult, ale i powieść obyczajowa i jednocześnie drugi tom cyklu Płomienie.

Wiele razy podkreślałam, że w książkach szukam narracji z męskiej perspektywy. Tu nie tylko to otrzymałam, ale cała powieść (ku mojej uciesze) jest w ten sposób prowadzona. Tym bardziej byłam ciekawa, czy wyjdzie to naturalnie, czy poczuję wszystko to, co chce mi przekazać autorka i czy zrozumiem motywy zachowania głównego bohatera. Mogę powiedzieć, że wypadło to świetnie!

Historia Aleksa pokazuje, jak ciężko jest wyrwać się z traumatycznej przeszłości. Wymaga to od nas niezwykłej siły i samozaparcia. Przemyślenia uczucia i dylematy chłopaka bardzo szybko stały się częścią mnie samej, a jego metamorfoza dała nadzieję, że warto walczyć o siebie, o to, na czym nam najbardziej zależy, o lepszą przyszłość.

"Wiem, że jeździłeś na różne terapie, ale jak widać, nie przyniosły one upragnionego skutku. Teraz nie jesteś już dzieckiem i musisz zrozumieć, że jeśli nie wybaczysz ojcu jego błędów, nie zaznacz spokoju w tym miejscu. Jeśli naprawdę chcesz tu mieszkać, musisz wyłączyć na jakiś czas myślenie o przeszłości."

Autorka zaskoczyła mnie też tym, iż zastosowała zabieg przeplatania wydarzeń, gdzie jeden rozdział dotyczy teraźniejszości, a następny przeszłości. Przyznam że nie zawsze odpowiada mi takie rozwiązanie, ale tu wszystko mi zagrało.

Ważną kwestią, jaką porusza Anna Dąbrowska jest uzależnienie od alkoholu. Każdy z nas wie, jak ten problem niszczy, nie tylko samego sięgającego do kieliszka, ale przede wszystkim jego rodzinę, a zwłaszcza dzieci. Często nie potrafimy pomóc takim ludziom. A co, jeśli alkoholizm nie oznacza zawsze choroby, a wybór stylu życia? Powieść ta dosłownie otwiera oczy na rzeczy, których zwykle nie widzimy lub nie chcemy widzieć.

Pewnie zastanawiacie się, jakie znaczenie ma tytułowy deszcz? Patrząc na całość, mogę stwierdzić, iż z jednej strony stanowi pewnego rodzaju zasłonę, za którą się skrywamy, a z drugiej jest doskonałym oczyszczeniem z tego, co w nas siedzi, ze złych emocji, problemów, trosk dnia codziennego. Mimo jednostajnego rytmu fabuły, (choć dzieje się sporo), książkę cechuje emocjonalność. Wszechobecna nostalgia, refleksja i romantyzm robią największą robotę. Jestem zachwycona!

"Małe kropelki wydawały się spadać z coraz większą siłą. Słyszałem w nich muzykę. Kiedy czujesz się zakochany, zawsze słyszysz własną melodię, nawet w cykaniu konika polnego na łące. Ja słyszałem ją w deszczu."

Nie zabrakło także wątku miłosnego, który co tu dużo mówić, jest nietuzinkowy. Ale nie będę niczego więcej zdradzać, by nie zepsuć Wam zabawy. Dodam tylko, że jak zwykle sceny intymności i czułości to majstersztyk. Z pewnością nie każdy potrafi tak pięknie oddać bliskość między dwojgiem ludzi. 

"Nie istniała na świecie lepsza rzecz dla muzyka niż granie utworu dla dziewczyny. Kayla była dla mnie świeżością na tle wcześniej poznanych dziewczyn. Była kimś, kto mocno mnie fascynował."

Da się również zauważyć dokładny research, jaki poczyniła autorka odnośnie perkusji. Bardzo obrazowo opisuje ten instrument, grę na nim i inne związane z nim ciekawostki. I jest jeszcze nieodłączna muzyka i Kortez, bez których nie wyobrażam sobie tej książki. 

"W deszczu" to mądra, poruszająca, powieść z przesłaniem o miłości, walce o marzenia, alkoholizmie, stracie, rozpaczy, bólu, cierpieniu, samotności, potrzebie akceptacji, pasji i kojącej sile muzyki. To także książka dla tych, którzy... boją się żyć. Czy Aleks spełni swoje marzenia? Tego dowiecie się zaglądając do lektury. A ja już bym chciała zatopić się w kolejnej...





Za historię wybrzmiałą kroplami deszczu dziękuję Wydawnictwu Novae Res


czwartek, 13 sierpnia 2020

Odlecimy stąd - Anna Dąbrowska


Tytuł: Odlecimy stąd
Cykl: Płomienie (tom 1)
Autor: Anna Dąbrowska
Wydawnictwo: Novae Res
Ilość stron: 332
Ocena: 10/10

Dziewiętnastoletnia Delfina nie jest typową nastolatką. Pracuje w warsztacie swojego dziadka, nie ma przyjaciół, a jej największą pasją jest muzyka. W dzieciństwie porzucona przez matkę, dziewczyna uparcie pielęgnuje w sercu strach przed odrzuceniem i nie zamierza nawiązywać bliższych relacji z ludźmi. Wszystko zmieni się, gdy do jej małego, zamkniętego świata wkroczy poznany przypadkiem były gitarzysta popularnego zespołu. Wkrótce okaże się, że początkowa niechęć do mężczyzny przerodzi się w fascynację, a Delfina, wbrew swoim zasadom, zacznie się przed nim otwierać...
Czy tych dwoje życiowych outsiderów, których dzieli absolutnie wszystko, począwszy od różnicy wieku, a skończywszy na… jego żonie i dziecku, będzie w stanie pokonać swoje lęki i dać sobie szansę na prawdziwe uczucie?

"Każda miłość bolała. Każdy związek ranił uczucia. Prędzej czy później, każda miłość odchodziła i zostawiała po sobie tylko wspomnienia i serce pokruszone na setki kawałków."

"Odlecimy stąd" to powieść wpisująca się w New Adult. Jest to pierwszy tom otwierający cykl Płomienie. Niech Was nie zwiedzie tylko z pozoru schematycznie zapowiadająca się historia z wątkiem miłości. Zapewniam, że to coś znacznie więcej. Coś, co chwyta od pierwszych stron i nie puszcza do finału!

Muzyka stanowi w tej powieści jeden z najistotniejszych aspektów. Ona smaga duszę czytelnika niczym rozedrgany dźwięk wydobywający się z instrumentu. Zależność między muzyką a bohaterami czuć na każdej stronie. Rockman na gitarze może dać upust swoim emocjom. Podobnie rzecz ma się z naszymi bohaterami i ich ognistymi wręcz charakterami. Czytając niejednokrotnie ta dwójka napsuła mi krwi (ale uwielbiam ich, za to też), zdarzało się, że nie wiedzieli czego chcą. Pokazali, że do wszystkiego trzeba dojrzeć, zrozumieć, wyciągnąć odpowiednie wnioski.

"Teraz na zewnątrz żyliśmy wśród trujących oparów, a wewnątrz byliśmy wyniszczani pogonią za ślepym dążeniem do ideału. A tak naprawdę ideały nie istniały. Człowiek stworzony został po to, by popełniać błędy, upadać, ale i wstawać, iść dalej. Naprzód."

Ciekawym elementem okazał się wątek samotności. Ale nie takiej oklepanej, a samotności z wyboru, by nie krzywdzić innych ludzi. Jednakże nie mogę Wam nic więcej zdradzić. Spodziewajcie się tajemnicy ze strony Jakuba...

"Od ludzi małomównych nie wymaga się wielu słów. Czego zatem wymagać od dwojga osób, które mają swoje lęki i tajemnice? Na szczerą rozmowę nie mogą liczyć, bo nie potrafią wydobyć z ust więcej niż parę słów… Coś jednak musi ich łączyć, skoro chcą wciąż trwać przy sobie."

Ważnym wątkiem, jaki porusza autorka jest HIV. Ostatnio odnoszę wrażenie, iż problem ten w literaturze jakoś jest spychany A szkoda, bo to nadal istotna kwestia, z którą wielu ludzi ma do czynienia lub nie zdaje sobie sprawy z zagrożenia tą chorobą. Równie istotną jest depresja. Widzimy jak kluczowa jest wówczas pomoc i wsparcie drugiej osoby.

Bardzo podobało mi się to, że uczucie, które budowali Delfina i Jakub nie było takie hop siup, a ich relacja rozwijała się stopniowo, a przede wszystkim naturalnie.

"Miłości nie można zaplanować ani nauczyć się ją czuć. Ona po prostu rodzi się w naszych sercach i z biegiem czasu rozkwita."

Powieść uczula nas na to, by nikogo nie oceniać na podstawie wyglądu czy własnych domysłów. Pokazuje jak jeden moment może wywrócić do góry nogami nasze poukładane życie. Poza tym historia ta udowadnia, że prawdziwa, silna miłość może pokonać wszelkie przeszkody oraz to, że nie sposób przed nią uciec. 

Akcja płynie jednostajnym rytmem. Tu bardziej liczy się emocjonalna strona tej historii. Moją szczególną uwagę przykuła niezwykłe ciepła więź wnuczki z dziadkiem. To dowód na to, że różnice pokoleniowe mogą łączyć, a nie dzielić. Coś wspaniałego!

"Odlecimy stąd" to wzruszająca, autentyczna, mądra, a przede wszystkim pełna miłości i pasji powieść o strachu przed ludźmi, samotności, odrzuceniu, zawiedzionym zaufaniu, bólu, miłości, przyjaźni, tajemnicach, radzeniu sobie z chorobą, przełamywaniu lęków, odkrywaniu kobiecości. Dwoje outsyderów - czy Delfi i Kuba odważą się porzucić samotność i wyjść ze swoich skorup? Ja już wiem, a Wy?


Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Novae Res


wtorek, 11 sierpnia 2020

Marcin - Patrycja Żurek


Tytuł: Marcin
Autor: Patrycja Żurek
Wydawnictwo: Inanna
Ilość stron: 282
Ocena: 9/10

„Marcin” to powieść, której bohaterowie zanurzeni są w beznadziejnej rzeczywistości jednego ze śląskich miast. Wychowani w „dzielnicy cudów” pragną wyrwać się z przytłaczającej codzienności. Nie jest to jednak proste, bo środowisko wsiąknęło w nich, krąży w żyłach, jest wypisane na twarzach. „Marcin” to historia ludzi przegranych praktycznie na starcie. Ich sytuacja, chociaż wydaje się różna, jest taka sama. Każde idzie inną ścieżką, szuka własnej drogi, by uciec od beznadziejności życia. Czy odnajdą w nim sens? Czy poddadzą się i popłyną z nurtem wydarzeń, które w efekcie prowadzą tylko do tragedii?

"Kiedy był młodszy, miał ambicje, ale miejsce, w którym się urodził, wyrwało mu je bez słowa, zdeptało i wyrzuciło do śmieci. Marzenia, że może stać się kimś wielkim, prysły zbyt szybko, a zderzenie ze szkolną rzeczywistością wyprało z wszelkich planów na przyszłość."

"Marcin" jest moim pierwszym spotkaniem z twórczością Patrycji Żurek i mam nadzieję, że nie ostatnim. Coś mi szeptało, że ta książka mnie zmiażdży. I intuicja kolejny raz mnie nie zawiodła. To powieść z gatunku tych trudnych, przytłaczających, zmuszających do głębokich refleksji i przemyśleń. 

Ta powieść to pokazanie otaczającego nas świata z tej brzydszej strony. Autorka doskonale ukazała klimat biednej dzielnicy Mysłowic, jaką jest Rymera. Opisuje wszystko jak jest, nie sili się na delikatność. Kreśli beznadziejną, ponurą egzystencję zamieszkujących tam ludzi. Porusza tematy, z jakimś spotykamy się w prawdziwym życiu, choć często na co dzień ich nie dostrzegamy lub nie chcemy dostrzec. To świat odarty z otoczki piękna, lukru, bezpieczeństwa. Świat pełen brzydoty, brudu, cierpienia, chorób.

Książka przesiąknięta jest ludzkimi dramatami. Demony przeszłości, różne rodzaje przemocy, trudne dzieciństwo, brak wiary w siebie, zagubienie, depresja, zdrada, egoizm, duma, marazm, frustracja, bezsilność, marzenia, pragnienia i oczekiwania - z tym wszystkim mierzą się bohaterowie. Czy będą w stanie wyrwać się z patologicznego środowiska? Tego Wam nie zdradzę.

"Anna to sprzeczności, które kochał. Fascynowała go i peszyła jednocześnie. Potrafiła być jak huragan, gwałtowna, gniewna, a za chwilę wycofana i zamyślona. Nawet po latach małżeństwa nie umiał jej rozgryźć. Kusiło go, żeby podejść i potrząsnąć nią mocno, tak, żeby zrozumiała, że go rani obojętnością, ale zalał kawę i poszedł do sypialni. Jutro, powiedział do siebie i zamknął drzwi."

Historie bohaterów śledziłam z zapartym tchem i do samego końca nie byłam pewna, jak ostatecznie autorka pokieruje ich losami. Książka dostarczyła mi ogrom emocji, zwykle tych negatywnych, które wzbudzali postaci, gdyż nie znajdziemy tu bohaterów jednoznacznie dobrych czy złych, bo w zasadzie każdy z nich ma coś na sumieniu. Są tacy, którzy pragną coś zmienić w swoim życiu, ale i tacy, którzy nie robią nic w tym kierunku. To zdecydowanie rodzi wiele pytań, ale najważniejszymi są: dlaczego brak im motywacji, ambicji? A może to mają, a chodzi o coś innego? I czy nikt nie może im pomóc? Dlaczego społeczeństwo jest obojętne na ich los?

"- W twoim świecie władzy, pieniądza i wykształcenia nie ma miejsca dla takich jak my. Myślisz pewnie, że sprzedając się, idę na łatwiznę. Próbowałam wielu rzeczy, ta jest najgorsza, ale najbardziej opłacalna."

Ta historia uświadamia, by nie wydawać pochopnych wyroków, nie oceniać kogoś na podstawie wyglądu czy zachowania. Pozory bowiem mogą często mylić. Co ciekawe, autorka w taki sposób pokazała naturę człowieka, iż ten mimo że dopuszcza się okrucieństwa, nie wyprze się swoich uczuć i zawsze czegoś mu będzie brakowało. Niezależnie od tego, kim jesteśmy, kim się staniemy, potrzeba miłości, bliskości i tęsknota w pewnym momencie upomną się o każdego z nas.

Zachwycił mnie warsztat pisarski Patrycji Żurek, która wręcz "strzela" słowem. Pisze dobitnie, mocno, surowo, z licznymi wulgaryzmami, które podkreślają wydźwięk powieści.

"Marcin" to wstrząsający i pełen realizmu obraz wykluczenia społecznego, który każe dostrzec to, czego zwykle nie widać. To książka, z której tragizm wyziera od pierwszego do ostatniego zdania. To powieść o brutalności życia, przegranych ludziach, toksycznych relacjach, trudnej przyjaźni, patologii, biedzie, zatraconej moralności. To trzeba przeczytać! Po tej lekturze ilekroć spojrzę na blokowiska, już zawsze przed oczami będę miała Marcina... Czy wśród nas znajdzie się ktoś, kto nie będzie obojętnym i odważy się wyciągnąć pomocną dłoń do potrzebującego...?


Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Inanna


niedziela, 9 sierpnia 2020

Melodia serc - Ewelina Nawara, Justyna Leśniewicz


Tytuł: Melodia serc
Cykl: Kings Of Sin (tom 1)
Autor: Ewelina Nawara, Justyna Leśniewicz
Wydawnictwo: Inanna
Ilość stron: 278
Ocena: 9/10

Jo niespodziewanie zjawia się w Nottingham, burząc tym spokój Liama, który od pierwszej chwili czuje się nią zafascynowany. Młodzi spędzają ze sobą kilka radosnych chwil, szybko jednak ich bajkowa bańka zderza się z rzeczywistością i rozpada w drobny mak. 

Czy pośród zagubionych fragmentów będą umieć odnaleźć siebie? Czy młody muzyk, który może mieć dziewczyn na pęczki, zdecyduje się ustatkować? Jaki wpływ na ich teraźniejszość będzie miała przeszłość?

"To był instynkt, ona uciekała, ja ją goniłem, ona upadała, ja ją łapałem."

"Melodia serc" to pierwszy tom serii Kings of Sin, która finalnie będzie tetralogią. Powieść choć ma dwie autorki (zapewne znane Wam blogerki) tworzy spójną całość i w ogóle nie czuć, aby gdziekolwiek było czegoś za dużo czy zbyt mało. Przyznam że jakiś czas miałam przerwę w książkach, których fabuła oscylowałaby wokół muzyki. Jednak ostatnio w moje ręce trafiają tego typu powieści, i chyba na nowo się od nich uzależniam. Warto dodać, iż pojawiające się piosenki zostały idealnie dobrane do każdej rozgrywającej się w książce sytuacji.

"Patrzyłam jak zahipnotyzowana na chłopaka grającego na gitarze i śpiewającego jeden z moich ulubionych kawałków. Nie mogłam znieść tego, jakie emocje we mnie wzbudzały słowa, głos i ten wzrok, który mnie pożerał, wwiercał się we mnie i uwalniał emocje, o których istnieniu nie miałam nawet pojęcia."

Ale nie tylko muzyka gra tu pierwszą rolę. Równie ważne okazują się być uczucia. A jak uczucia, to wiadomo, że muszą pojawić się i emocje. Nasi bohaterowie będą musieli zmierzyć się z bolesną przeszłością, ale i nie mniej trudną teraźniejszością. Towarzyszyć im będziemy w licznych rozterkach, tragediach, niesprawiedliwości losu. Poświęcenie, cierpienie i ból to nieodzowne składniki miłości. Czy Jo i Liam wyjdą na prostą i pozwolą sobie na szczęście?

"Po raz pierwszy od bardzo dawna poczułam się, jakbym była w domu, potrzebna, rozumiana, kochana... Tak bardzo potrzebowałam zwykłych gestów pokazujących miłość."

Podobała mi się również stopniowo rozwijająca się relacja między Jo i Liamem. Oczywiście, wiadomo pierwszy strzał Amora jest szybko, ale to, co najważniejsze, szczególny rodzaj bliskości, pojawia się później.

"W jej przypadku przyjaźń mi nie wystarczy, chciałem jej miłości, przyszłości, pocałunków o poranku. Chciałem ją całą, ze wszystkimi wadami i zaletami, z jej niesfornymi włosami i zakręconymi pomysłami."

Nie tylko para głównych bohaterów skradła moje serce. Poboczni postaci również zajmują w powieści swoje miejsce, jednakże za dużo się o nich nie dowiemy. Zapewne otrzymają swoje historie w kolejnych tomach cyklu, na co ogromnie liczę. Póki co najbardziej ciekawa jestem Jamesa...

Ta historia w dużej mierze dotyczy zaufania i tego, by nie bać się zacząć od nowa. Pokazuje że warto słuchać głosu serca i podążać za marzeniami, realizować swoje cele, a nie oczekiwania naszych rodziców. Oni zaś powinni przy nas stać i wspierać. Książka uświadamia, że nikt nie przeżyje za nas życia oraz to, że popełniając błędy uczymy się wyciągać na ich podstawie wnioski. Stajemy się dojrzalsi i silniejsi.

Bardzo cieszy mnie to, iż autorki zdecydowały się na narrację prowadzoną z dwóch perspektyw. Dzięki temu dużo lepiej rozumiemy bohaterów, możemy poznać ich myśli, co czują, czego pragną, o czym marzą... Zawsze tam, gdzie jednym z narratorów jest postać męska, szczególną uwagę zwracam na to, jak wyszła jego kreacja i, co najważniejsze, uwielbiam zaglądać w ich głowy. Tym bardziej doceniam fakt, że to nie mężczyzna jest autorem książki, a autorki, którym udało się uchwycić męskie cechy charakteru.

Napięcie budowane jest stopniowo, a następujące po sobie wydarzenia nie pozwalają ani na chwilę przestoju. Chwalę, kraszę, ale inaczej się nie da. To bardzo udany debiut i już czekam na więcej w wykonaniu Eweliny Nawary i Justyny Leśniewicz.

Zwykle do recenzji wybieram dwa, trzy cytaty (choć zdarza się, że czasem i tyle ciężko znaleźć), a tu jest ich po prostu mrowie. Dawno w książce nie znalazłam tylu pięknych zdań i myśli. Na pewno będę do nich wracać.

"Melodia serc" to piękna, wzruszająca, pełna emocji i uczuć powieść o niespodziewanej miłości, sile przyjaźni i pasji. To książka o bolesnej przeszłości, tajemnicy, toksycznej relacji, błędnych decyzjach, manipulacji, nieporozumieniu, przeznaczeniu, sięganiu po marzenia. Zawsze podążajmy za melodią serc! Ono wie, co dla nas najlepsze! A czy chłopak z gitarą i księżniczka odnajdą do siebie drogę? Sprawdźcie, bo warto! 🎶


Za poruszenie mojego serca dziękuję Wydawnictwu Inanna


sobota, 8 sierpnia 2020

Paleta emocji - Renata Czaban-kryczka [Patronat medialny]


Tytuł: Paleta emocji
Autor: Renata Czaban-Kryczka
Wydawnictwo: Feniks
Ilość stron: 385
Ocena: 9/10
Patronat: Sza! Teraz czytam

Łucja ulega wypadkowi samochodowemu i jako pierwszy pomocy udziela jej przystojny policjant Bartosz. Będąc pod urokiem kobiety, postanawia zdobyć jej względy. Czy dzięki miłości Bartosza, uda się jej zapomnieć o Dominiku, z którym jest w ciąży?
Paulina coraz mocniej utwierdza się w przekonaniu, że nie wyobraża sobie życie bez Adriana, a rodzice Łucji przeżywają kryzys małżeński. Kim jest tajemnicza sąsiadka i jak jej postępowanie odbije się na relacji Renaty i Pawła? 

"(...) życie jest zbyt kruche i nie wiemy, co może przydarzyć się dziś czy jutro."

"Paleta emocji" jest kontynuacją "Palety uczuć", na którą muszę przyznać czekałam bardzo niecierpliwie. Byłam zafrapowana tym, jak potoczą się dalsze losy bohaterów, a zwłaszcza Łucji, gdyż Renata Czaban-Kryczka pierwszą część skończyła w takim momencie, iż podsyciła moją ciekawość na więcej. Polecałabym zapoznać się najpierw z pierwszą częścią, dzięki czemu będziecie mieli pełny ogląd na całą historię i lepiej zrozumiecie bohaterów. Jednakże można czytać od razu drugą część.

Już pierwsze strony sprawiły, że ta powieść stała się mi jeszcze bliższa, gdyż akcja rozpoczyna się w Olsztynie. Mieście, do którego mam bardzo blisko i które w jakimś tam stopniu znam. Kolejny raz jestem zachwycona tym, co otrzymałam. W pierwszym tomie zagrały uczucia, nie inaczej było i tym razem. Tytuł idealnie oddaje to, co znajdziemy na kartach książki. Poznając tę historię doznacie całej palety emocji, uczuć i przeżyć.

Bohaterowie niczego nie stracili z atrakcyjności dla czytelnika. Może nawet jeszcze bardziej wkręcamy się w ich losy. Zostali obdarzeni zarówno wadami, jak i zaletami. Oprócz perypetii Łucji i Adriana, sprawdzamy również co słychać u ich bliskich i przyjaciół. A tam też sporo się wydarzy. Pojawi się również pewien nowy bohater - Bartosz, który... co tu dużo mówić, z miejsca potrafi zjednywać sobie sympatię. Problemy, jakie napotykają na swojej drodze postaci czynią tę powieść realną, gdyż w prawdziwym życiu również nieobce jest nam uczucie zdrady, zranionego serca, brak zaufania czy smak prawdziwej przyjaźni. Towarzyszymy im w radościach i smutkach, poczuciu żalu i rozgoryczenia, rozterkach, chorobie, poczuciu obowiązku i oddaniu oraz tlącej się nadziei. Wszystko to, co dotyczy bohaterów, bardzo szybko staje się bliskie i nam. Zaczynamy im kibicować, ale bywają i takie momenty, kiedy nie zgadzamy się z podejmowanymi przez nich decyzjami. Jednak konsekwencje poniosą oni, nie my. Autorka niczego nie koloryzuje, przedstawia wszystko takie, jakim jest w rzeczywistości. Wiarygodność definiuje tę książkę, jej bohaterów, sytuacje i wydarzenia.

"Poznał wspaniałą kobietę, która spowodowała zamęt w jego dość uporządkowanym życiu. Takie nagłe zawirowania nie pojawiły się po raz pierwszy, ale pierwszy raz były one pozytywne."

Moją uwagę przykuł plan Moniki... czegoś takiego po prostu się nie spodziewałam! Jednakże nie będę Wam niczego zdradzać, bo popsułabym Wam tym zabawę. Drugą sprawą było to, iż muszę przyznać się, że zbyt pochopnie oceniłam zachowanie jednej z bohaterek. Którą? Myślę że gdy tylko przeczytacie książkę, będziecie wiedzieć o kogo mi chodzi.

Jedynie zabrakło mi szerszego rozbudowania postaci Dominika. O ile szczegółowo poznaliśmy co czuje i myśli Łucja po rozstaniu z mężczyzną, to w jego przypadku niewiele dostajemy informacji jak odbierał tę sytuację. Ale w żadnym razie nie miało to wpływu na całokształt powieści. Tym bardziej, że pojawienie się Bartka całkowicie zaprzątnęło moją uwagę.

Ogólnie rzecz biorąc, tu wszystko ma ręce i nogi. Autorka posiada lekkie, plastyczne pióro, buduje naturalne dialogi, tam gdzie trzeba wstawia odrobinę humoru, a gdzie indziej naprawdę poważne wątki. Pojawiają się także sceny miłosne charakteryzujące się subtelnością, ale nie pozbawione namiętności i pożądania. Z kolei zaskakujące zakończenie stanowi wisienkę na torcie. Już jestem ogromnie ciekawa co wydarzy się dalej.

Ta historia przypomina, czym jest prawdziwa miłość i ile znaczy dla człowieka. Pokazuje że dzięki niej życie nabiera innych barw. Podkreśla wartość i siłę rodziny. Uświadamia też, byśmy nie trwonili naszego cennego czasu na kłótnie, obrażanie się czy rezygnowali z rozmowy.

"Paleta emocji" to powieść o złamanym sercu, straconym zaufaniu, próbie ułożenia życia na nowo, trudnych relacjach międzyludzkich, prawdziwej przyjaźni i wartości rodziny. To historia ubrana w piękne uczucia i emocje. Macie ochotę zanurzyć się w świecie pełnym emocji?



Za możliwość patronowania powieści dziękuję Autorce i Wydawnictwu Feniks