sobota, 4 grudnia 2021

Fatalne związki - Celine Mahadeo

 

Tytuł: Fatalne związki 
Autor: Celine Mahadeo 
Wydawnictwo: Editio Red
Ilość stron: 456
Ocena: 6/10

Nienawiść jest potężną siłą... tak jak miłość. Można nienawidzić jedynie kogoś, kogo się szanuje na tyle, żeby przejmować się tym, co o nas myśli.
Gdy Juliet Greene zostaje przyjęta na wymarzony staż w prestiżowym hotelu Empire Height, wydaje się, że sprawy wreszcie zaczynają się układać po jej myśli. Niestety, nie przypuszcza, że przypadkowe spotkanie z tajemniczym i niewiarygodnie przystojnym mężczyzną wywróci jej życie do góry nogami.

Adrian Vandermir to nieczuły i zadziwiająco pociągający miliarder, przez którego piękna Juliet zostaje wplątana w niebezpieczną rozgrywkę bardziej, niż przypuszcza. Dziewczyna nie chce mieć nic wspólnego z Vandermirem, przekonuje się jednak, że tylko podporządkowanie się jego decyzjom daje szansę na zapewnienie jej rodzinie bezpieczeństwa.

Kiedy okoliczności zmuszają ich do wyruszenia razem w podróż pełną niebezpieczeństw, na jaw wychodzą kolejne mroczne sekrety. Wzajemne przyciąganie staje się coraz silniejsze.

Chociaż Juliet obawia się, że jeśli ulegnie namiętności, to wyłącznie pogłębi jej rany, z czasem zaczyna rozumieć, że jest to jedyna droga do uleczenia okaleczonej duszy Adriana. Tylko czy to w ogóle możliwe?

Tajemnica pociąga równie mocno jak przystojny mężczyzna!

"Fatalne związki" okazały się być dla mnie pewnym wyzwaniem. Książka, nie powiem, jest ciekawa, ale zmęczył mnie styl, w jakim została napisana oraz kilka innych elementów. Momentami naprawdę ciężko się czytało.

Fabuła pełna jest intryg, elementów sensacyjnych i zaskakujących wydarzeń, jednakże w to wszystko wdarł się chaos, absurd, sporo niespójności. W zasadzie od samego początku czytelnik musi w pełni skupić uwagę, by nie umknął mu jakiś szczegół.

Dużym (pozytywnym) zaskoczeniem był dla mnie wątek romansowy. Tytuł powieści wyraźnie sugeruje, iż będziemy mieli do czynienia ze związkami. I na to też się nastawiłam, ale nie ma tu mowy o scenach łóżkowych (jeśli na to liczycie możecie się rozczarować). Ten element jest subtelny, delikatny, ledwie muśnięty, choć między głównymi bohaterami iskrzy. Tu chodzi przede wszystkim o relacje międzyludzkie.

"Chciałam go zrozumieć, chciałam poznać prawdziwego Adriana Vandermira, jednak był tak zamknięty w sobie, iż nie sądziłam, że kiedykolwiek mi się to uda. Wiedziałam, że ma wiele tajemnic, był niebezpieczny, jednak przyciągał mnie do siebie jak magnes. Nie cierpiałam jego nastawienia, chłodnej, dominującej natury i nie mogłam tego znieść, niezależnie od tego, jak bardzo był przystojny."

Adrian niemal przez całą książkę był dla mnie jedną wielką zagadką. Dawno nie spotkałem się z tak tajemniczą, a zarazem arogancką, a wręcz chamską postacią. Nie podobało mi się to, jakimi epitetami zwracał się do Juliet. Jak można rzucać kobiecie w twarz "idiotko" czy "kretynko"? Z kolei Juliet i jej dziecinne, naiwne, irytujące zachowanie sprawiało, że chciałam nią niejednokrotnie potrząsnąć. 

"Nie wiem, co takiego w tym mężczyźnie wywoływało we mnie taką słabość, ilekroć byliśmy blisko siebie. Był draniem, aroganckim i wrednym, ale było w nim też coś więcej."

Moją największą sympatię zdobyli postacie drugoplanowi - przyjaciele i bracia Adriana. Celine Mahadeo uwypukliła tu wartość przyjaźni i więzów rodzinnych.

"Fatalne związki" to powieść pełna mrocznych sekretów, intryg, nienawiści, niebezpieczeństwa i trudnej przeszłości. To lektura nieidealna, z niestety nie do końca wykorzystanym potencjałem.


Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Editio Red



3 komentarze:

  1. Szkoda, że autorka nie wykorzystała potencjału, ale myślę, że pozytywne cechy tej książki mogą zachęcić innych do jej przeczytania.
    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czuję potrzeby czytania tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Skoro styl pisania jest męczący, to ja jednak spasuję.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny. Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz po sobie ślad, skomentujesz, zaobserwuhesz. A ja chętnie zajrzę do Ciebie :)