wtorek, 17 września 2024

Dni, gdy kochałem cię najbardziej - Amy Neff

 

Tytuł: Dni, gdy kochałem cię najbardziej 
Autor: Amy Neff
Wydawnictwo: HarperCollins
Liczba stron: 416
Ocena: 8/10

Evelyn i Joseph właśnie podjęli decyzję, że najbliższy rok będzie ostatnim w ich życiu. Evelyn ma szybko postępującą chorobę Parkinsona, bez szans na jej spowolnienie, Joseph jak na 79-latka jest zdrowy, ale nie chce spędzić ani dnia bez swojej żony. Po sześćdziesięciu latach małżeństwa chcą odejść razem i na swoich warunkach.
Dla trójki ich dorosłych dzieci to szokująca wiadomość, której nie są w stanie przyjąć. Tymczasem mierząc się z konsekwencjami dokonanego wyboru, para wyrusza w podróż śladami własnej przeszłości, pełnej radości i żalów, śmiechów i smutków, które przywiodły ich aż do tej chwili. Zanim odejdą pragną spełnić swoje marzenia.
Jednak gdy nieuchronnie zbliżają się ich ostatnie dni, muszą stawić czoło niełatwej rzeczywistości podjętej decyzji i pogodzić się z dziedzictwem, które po sobie pozostawią. To ponadczasowa opowieść o niezachwianym oddaniu – poruszający hołd dla potęgi miłości i przypomnienie, że nawet w najtrudniejszych chwilach zawsze można odnaleźć nadzieję i piękno.

Zapewne znacie książkę "Pamiętnik" Sparksa? "Dni, gdy kochałem cię najbardziej" Amy Neff jest do niej bardzo podobna. Czytając towarzyszymy starszej parze Evelyn i Josephowi, którzy postanowili zakończyć swoje wspólne życie w ciągu roku. Gdy coś takiego się usłyszy, brzmi absurdalnie, prawda? Jednak, gdy wejdziemy w to głębiej, w pełni zrozumiemy decyzję bohaterów. Nie każdy bowiem chciałby być ciężarem dla najbliższych. Strach Evelyn ma swoje uzasadnienie. Choroba Parkinsona odbiera człowiekowi nie tylko pamięć, ale i godność. I jest jeszcze kwestia otoczenia. Ona zawsze taka silna... A tu nagle taka niemoc.

Rozczuliło mnie uczucie i oddanie Josepha względem Evelyn, bez której mężczyzna nie wyobraża sobie życia. Zawsze razem, od dzieciństwa, a tu miałby ją stracić, żyć bez swojej wielkiej miłości? 

"- Nie będziemy żyć wiecznie, ale przynajmniej odejdziemy na własnych warunkach. Żadne z nas nie będzie musiało żegnać drugiego. - Całuję kostki jej palców, spuchnięte w stawach i drżące pod moim dotykiem. - Jesteśmy szczęściarzami - mruczę."

Mamy tu dwie linie czasowe - przeszłość i teraźniejszość, które doskonale pozwalają nam poznać historię Evelyn i Josepha i ich punkt widzenia oraz tego, jaki stosunek do sprawy mają ich dzieci. Oni również mają tu głos. Ból, wściekłość, żal - czy można pogodzić się z decyzją rodziców? Historia była bardzo realistyczna, z prawdziwymi problemami, ale i chwilami szczęścia. 

"Plan obmyślony przez moich rodziców jest pokręcony w ten szczególny sposób, w jaki książki i filmy gloryfikują miłość, traktując ją jako coś, za co można umrzeć, co można udowodnić przez poświęcenie. Dla mnie to tchórzostwo pod płaszczykiem oddania."

To nie jest książka z tych lekkich i odprężających. Powiedziałabym nawet, że surowa, smutna, rozdzierająca serce i w jakiś sposób niszcząca. Napotkamy tu tematy, które będą trudne. Powieść jest wstępem do dyskusji na temat umierania z godnością oraz tego, czy mamy prawo decydować o swoim życiu w obliczu strasznej choroby. Trzeba dopuścić do siebie fakt, że nie wszyscy, których kochamy, opuszczą Ziemię w tym samym czasie co my. Taka niestety już jest kolej rzeczy.

"Dni, gdy kochałem cię najbardziej" to piękna, urocza, epicka, ponadczasowa i wzruszająca historia miłosna o oddaniu oraz o tym, że nawet w najgorszych chwilach zawsze można znaleźć nadzieję i piękno. To powieść zmuszająca do przeanalizowania własnego życia. Jakie będzie zakończenie? Czy dzieci Evelyn i Josepha zaakceptują ich decyzję? Musicie to sprawdzić!



We współpracy z Wydawnictwem HarperCollins


2 komentarze:

  1. Nie słyszałam wcześniej o tej książce, ale bardzo mnie nią zaciekawiłaś.

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka mnie zaintrygowała, jest w moim typie.
    Nie wiem, co się działo, ale bardzo długo nie mogłam wejść na Twojego bloga.
    W końcu się udało!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny. Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz po sobie ślad, skomentujesz, zaobserwuhesz. A ja chętnie zajrzę do Ciebie :)