Chciałabym dziś zaprosić Was do przeczytania krótkiego wywiadu z Kamilą Mitek, absolwentką lingwistyki stosowanej i psychologii. Kobieta kilku profesji i jednego wielkiego marzenia: by pisać. Prywatnie mama dwóch energicznych synów, dzięki którym codziennie uczy się dystansu do siebie. Mieszka w Legnickim Polu.
"Życie last minute" to jej najnowsza powieść, o której niedawno Wam pisałam.
1. W "życiu last minute" poruszasz problem choroby. Zapewne wielu czytelników interesuje jaki temat był lub stanowiłby dla Ciebie największe wyzwanie?
Kamila Mitek: Muszę przyznać, że tylko swój debiut "Na śniadanie tort szpinakowy" pisałam dość beztrosko, a research był niewielki. Do kolejnych trzech tytułów musiałam się solidnie przygotować. Sporym wyzwaniem było zgłębienie tajników pracy w remizie ("Pomóż mi kochać"). Równie trudno było opisywać miejsca na pięknej Kefalonii, by zostały wiernie oddane ("Moje greckie lato"), a ostatnio znowu podniosłam sobie poprzeczkę i napisałam powieść z wątkiem medycznym ("Życie last minute"). Podsumowując, największym wyzwaniem jest dla mnie to, aby w mojej twórczości panowała różnorodność.
2. Twoja najnowsza powieść "Życie last minute" oparta jest na prawdziwej historii. Czy według Ciebie współczesny czytelnik oczekuje tego typu książki czy jednak woli coś wymyślonego, może nawet mniej realnego?
Kamila Mitek: Myślę, że te tak zwane "true stories" od zawsze bardzo nas przyciągają, a nawet są wykorzystywane jako chwyt marketingowy. Nie bójmy się o tym mówić. U mnie wyszło to bardzo naturalnie, bo najpierw przeczytałam artykuł prasowy o stwardnieniu rozsianym, a potem okazało się, że zostało zdiagnozowane u mojej serdecznej koleżanki Marty Stąpor. Powiedziałam jej wtedy: "Przekujemy to na coś dobrego. Napiszemy książkę!" I napisałyśmy dwie, bo Marta także wydała własną w tej tematyce.
3. W swojej ostatniej powieści piszesz o chorobie, ale mimo wszystko nie jest przytłaczająco. Otrzymujemy dużo nadziei i ciepła, czyli tak jak wielu z nas lubi najbardziej. A gdyby tak pójść nieco inną drogą...?
Kamila Mitek: To już nie byłaby Mitkowa.:) Moja twórczość w założeniu ma dawać nadzieję i podnosić na duchu. W tym upatruję swoją pisarską misję. I zawodową, bo jestem psychologiem. Marzę o tym, by moje powieści trafiały na przykład do kobiet zmagających się z depresją i były dla nich czymś w rodzaju literackiego duchowego wsparcia. Jeśli jednak po prostu dają dobre emocje wszystkim czytelnikom, którzy po nie sięgają, to... mission accomplished.:)
4. Do Izy, bohaterki "Życia last minute" bez uprzedzenia wprowadza się matka. Nie będziemy zdradzać co z tego wyniknęło. A jak Ty zareagowałabyś na taki obrót sprawy?
Kamila Mitek: Moja mama jest moją najlepszą przyjaciółką, mamy świetną relację, więc od razu wyszykowałabym jej pokój.:) A tak na poważnie - na pewno pomogłabym mamie poukładać swoje sprawy, bo ona przez całe życie w podobny sposób wspiera mnie.
5. Wydaje się, że w książkach było już wszystko. A może jest jeszcze jakaś luka, coś czym można by zaskoczyć czytelnika?
Kamila Mitek: Chyba nie.:) Naprawdę wszystko już było. Ale wciąż na nowo możemy pokazywać różne tematy przez pryzmat swojej wrażliwości. I to sprawia, że jednak jest inaczej.
Bardzo dziękuję Autorce za poświęcony czas, a Was wszystkich do zajrzenia za karty jej powieści 😊
🛒 Książkę możecie zamówić tutaj 👉 empik.com
Zachęcam także do obserwowania strony na fb Kamili Mitek i Wydawnictwa Dragon
Wkrótce będę czytała książkę, a rozmowa jeszcze bardziej mnie do tego zachęciła.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa rozmowa.
OdpowiedzUsuńWywiad rewelacja, czyta się bardzo dobrze :) nowa książka autorki już czeka w kolejce :)
OdpowiedzUsuńCiekawy wywiad :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam z przyjemnością.
OdpowiedzUsuń