poniedziałek, 12 września 2022

Wywiad z Iwoną Mejzą

Źródło: zdjęcie ze strony Wydawnictwa Dragon


Chciałabym dziś zaprosić Was do przeczytania krótkiego wywiadu z Iwoną Mejzą, autorką powieści obyczajowych i komedii kryminalnych. Mieszka i pracuje w Oświęcimiu. Urodzona optymistka, pasjonatka historii i ogrodnictwa. Najlepsze pomysły na książki przychodzą jej do głowy podczas sadzenia, przycinania i pielenia grządek. Czytanie i pisanie to dla niej sposób na życie pełne wrażeń. Na swoim autorskim blogu pisze nie tylko o książkach: inkella.blogspot.com.

"Rodzinne strony" to jej najnowsza powieść, o której niedawno Wam pisałam.


1. W pierwszym tomie "Miasteczka Anielin" widzimy, że nawet najboleśniejsza prawda zawsze jest lepsza od przemilczenia czy kłamstwa w dobrej wierze. Ale czy zawsze? Czy może być od tego jakiś wyjątek?

Iwona Mejza: - Ja nie oceniam. Nie wiem jak postąpiłabym w podobnej sytuacji, ale myślę, że Tadzik zrobił co mógł i w tamtej chwili uważał za potrzebne, by chronić osoby, które kochał i  za które czuł się odpowiedzialny. Prawda nie zawsze bywa mile widziana, podana wprost może  wyrządzić większą krzywdę niż jesteśmy w stanie sobie wyobrazić. Nie jestem zwolenniczką zatajania czegokolwiek, ale też nie oceniam czyjegoś postępowania po czasie, nie znając wszystkich okoliczności. Najłatwiej powiedzieć, że ktoś mógł postąpić tak, a tak. A może nie mógł? 

2. W "Rodzinnych stronach" poświęca Pani sporo miejsca stracie, z jaką muszą zmierzyć się bohaterowie. Nie jest to łatwy temat. Jaki problem/temat był dla Pani najtrudniejszy, który poruszyła Pani w swoich powieściach?

Iwona Mejza: - Trudno pisać o śmierci chociaż każdy z nas zetknie się z nią w odpowiedniej chwili. „Przyjaciółkę” pisałam  poddając się emocjom związanym z poruszonym tematem. Nie umiałam „na zimno” podejść do tematu odchodzenia, do wszystkiego co wiąże się ze śmiercią najbliższych. Ta książka kosztowała mnie wiele łez, płakałam nawet przy końcowej redakcji, znając tekst prawie na pamięć. Pisząc mamy wpływ na losy bohaterów i teoretycznie wszystko mogło potoczyć się inaczej, ale wtedy byłaby to całkiem inna opowieść. 
W „Rodzinnych stronach” piszę o odchodzeniu, o tajemnicach zabranych do grobu, przemocy w rodzinie …  Pisanie o śmierci, o odchodzeniu najbliższych nie jest łatwe, ale ja już mam za sobą kilka pożegnań,  więc pisałam też o tym co znałam. Równie trudnym  tematem była dla mnie przemoc domowa, to zło wychodzące z drugiego człowieka, przez wiele lat uważanego za najbliższego. Takie zachowania znam, ale nigdy ich nie doświadczyłam, a to różnica. 

3. "Rodzinne strony odgrywają w życiu każdego człowieka ważną rolę. Wizyta w nich często jest powrotem do lat młodości, sentymentalnym, przesłodzonym, przepełnionym nostalgią za utaconym czasem."
A czym dla Pani są rodzinne strony?

Iwona Mejza: - Urodziłam się w Oświęcimiu, tutaj mieszkam i tutaj od lat znajduje się ten skrawek mojego świata. Moje rodzinne strony. Mieszkam w domu wybudowanym przez mojego dziadka, na ziemi należącej do mojej prababci. Jestem emocjonalnie związana  z tym miejscem. Ono daje mi poczucie bezpieczeństwa, tak mocno zachwiane przez ostatnie wydarzenia. Ale nie zawsze rodzinne strony są miejscem, do którego chce się i trzeba wracać. Czasami lepiej nie sprawdzać, nie konfrontować swoich wspomnień z rzeczywistością. Ja żyję w tym samym miejscu od lat, mało słodzę i nie tęsknię za utraconym czasem. Lubię moje tu i teraz. 

4. Marcin - bohater Pani powieści nie miał łatwego dzieciństwa. Postanawia zmierzyć się z przeszłością, by móc w spokoju tworzyć przyszłość. Czy uważa Pani, że zawsze warto wracać do przeszłości?

Iwona Mejza: - Nie zawsze, ale czasem po prostu nie ma innego wyjścia i żeby cokolwiek zbudować trzeba najpierw dokopać się do fundamentów. Coś zburzyć, by postawić coś nowego, by konstrukcja była stabilna i przetrwała wichry i burze. Jestem zdecydowaną przeciwniczką jednej recepty na wszystko i dla wszystkich. 

5. Wykreowała Pani niepowtarzalny klimat miasteczka Anielin. Czytelnik aż chciałby tam zamieszkać. Czy w swoim życiu trafiła Pani na taką miejscowość?

Iwona Mejza: - Lubię małe miejscowości i dobrze się w nich czuję, może dlatego udało mi się oddać klimat takiego miejsca. Ale niezależnie gdzie mieszkamy, to jak się tam czujemy zależy od nas i od ludzi wokół. Miasteczko Anielin powstało w mojej wyobraźni, nie ma pierwowzoru,  chociaż być może gdzieś w świecie istnieje  miasteczko z księgarnią podobną do tej prowadzonej przez braci Pruskich. Sama chętnie bym odwiedziła takie miejsce i przy aromatycznej herbacie zatopiła się w lekturze.  


Bardzo dziękuję Pani Iwonie za poświęcony czas, a Was wszystkich do zajrzenia do Miasteczka Anielin. 😊

🛒 Książkę możecie zamówić tutaj 👉 empik.com

Zachęcam także do obserwowania strony na fb Iwony Mejzy i Wydawnictwa Dragon




2 komentarze:

  1. Świetny wywiad. Na zdjęciu widzę w rękach Pani Iwony pieczątkę :) też z taką dostałam książkę. Jestem świeżo po lekturze i muszę jakoś myśli ubrać w słowa, by oddać to co poczułam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wywiad przeczytałam z ogromną przyjemnością, a obie części serii obyczajowej Anielin gorąco polecam.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny. Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz po sobie ślad, skomentujesz, zaobserwuhesz. A ja chętnie zajrzę do Ciebie :)