czwartek, 6 czerwca 2019

Miłość na gigancie - Anita Scharmach


Tytuł: Miłość na gigancie
Autor: Anita Scharmach
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Ilość stron: 232
Ocena: 8/10

Magda Lewicka jest księgową daleką od typowych wyobrażeń. Nie nosi grubych szkieł na nosie i nie jest posiadaczką wielkiego tyłka. To piękna, zabawna kobieta dobiegająca trzydziestki. Jest też właścicielką kota Manfreda, z którym mieszka w wynajmowanej kawalerce. Kot posiada naturę globtrotera i chętnie zwiedza okolice. W trakcie kolejnych poszukiwań kociego towarzysza Magda poznaje przystojnego jak Apollo Jakuba.
Dziewczyna, uradowana, że w jej świecie w końcu zagościł Człowiek i jest to mężczyzna, przekonuje się, że życie nie polega tylko na poszukiwaniu szczęścia, ale i jego dawaniu.

"Książki mają w sobie coś tajemniczego, nie tylko niosą świetną fabułę, ale pachną, niemal uwodzą swoim zapachem, wołając: Czytaj!"

"Miłość na gigancie" od pierwszych do ostatnich stron zachwyca lekkością, ciepłem i humorem, który stał się już nieodłącznym elementem Anity Scharmach. Zresztą jak i same koty, które po prostu muszą zamieszkiwać karty jej powieści.

"- Wiesz co, jesteś bezczelny! - Nie wytrzymałam. - Przychodzisz tu jak do siebie, zaglądasz w każdy kąt...

- I kto to mówi! Dziewczyna, która zagląda kotu pod ogon."

Autorka w swojej opowieści przypomina co tak naprawdę liczy się w życiu. By nie tylko patrzeć, ale i zauważyć ludzi wokół nas i ich potrzeby. Warto rozejrzeć się wokół i zrobić coś dobrego, bo to zwykle nic nas nie kosztuje. Sąsiedzka pomoc i przyjaźń to wartości, które zawsze będą w cenie. Oprócz tego udowadnia, że wszystko w naszym życiu dzieje się po coś. Z pozoru przypadkowe wydarzenia i sytuacje z czasem okazują się czymś więcej, nabierają innego znaczenia, którego na początku nie zauważamy.

"- Jest jak każdy inny facet. Rzuca skarpety koło łóżka, pierdzi przy oglądaniu telewizji i drapie się po dupie, kiedy zagląda do lodówki. Ale jest mój."

Bohaterów nie sposób nie polubić. Posiadają cechy, które czynią ich ludzkimi. Mają zarówno wady, jak i zalety, przez co stają się nam bardzo bliskimi. Niejednokrotnie jesteśmy świadkami ich ciętych ripost, przepychanek słownych. Jednym słowem przez większość książki uśmiech nie schodził mi z twarzy. Choć i zdarzają się wątki, które zmuszają nas do większej refleksji, jak chociażby opieka nad niepełnosprawnym dzieckiem i związane z tym wyrzeczenia czy napotykane trudności w codziennym życiu. Autorka daje nam do zrozumienia, żebyśmy poświęcając się drugiej osobie, nie zapominali również o sobie i własnych potrzebach.

W sposób szczególny moją uwagę przykuł wątek korespondencji służbowej Magdy z jednym z mieszkańców nieruchomości, Jackiem Nowakiem. Sprawił on, że śmiałam się w głos, ale i z ogromnym zaciekawieniem wyczekiwałam jego finału. A wierzcie mi, że tu nic nie jest takim, jakim się wydaje. Ale nic więcej nie zdradzę, by nie psuć Wam zabawy. 

Podobało mi się to, iż pisarka nie wyeksponowała nadmiernie wątku miłosnego. Tu wszystko toczy się powoli, by na końcu zakasować nas zaskakującym zakończeniem. 

"Miłość na gigancie" to ciepła, subtelna, wzruszająca i skrząca humorem powieść o potrzebie kochania i bycia kochanym, empatii, przeznaczeniu oraz przyjaźni, która potrafi przenosić góry. To książka o tym, że nic w naszym życiu nie dzieje się przez przypadek. Czy wystarczy zgubić kota, żeby nasze życie stanęło na głowie? Przekonajcie się sami!



Za egzemplarz do recenzji dziękuję Autorce i Wydawnictwu Prószyński i S-ka


14 komentarzy:

Dziękuję za odwiedziny. Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz po sobie ślad, skomentujesz, zaobserwuhesz. A ja chętnie zajrzę do Ciebie :)