Życie z drugiej ręki
Anna Grzyb
Wydawnictwo: Szara Godzina
Liczba stron: 192
Ocena: 6/10
Nota wydawcy:
Do tej pory Anita nie zastanawiała się, czy jest naprawdę szczęśliwa.
Żyje z dnia na dzień, wychowując dwie córki i borykając się z coraz
bardziej odległym jej mężem. Ma jednak dosyć rutyny i monotonii. Marzy o
znalezieniu pracy i uwolnieniu się od toksycznej przeszłości. I właśnie
wtedy poznaje Joannę, która wpada na pomysł wspólnego biznesu.
Czy życie Anity jest aż tak beznadziejne, jak jej się wydaje? Jak długą
drogę musi przejść i jak wiele rodzinnych tajemnic poznać, by wreszcie
zrozumieć, co tak naprawdę ma w jej życiu największe znaczenie?
Życie z drugiej ręki to poruszający debiut przedstawiający rodzinną
historię rozgrywającą się w scenerii prowincjonalnego miasteczka,
opowieść o kobiecie zagubionej, która usilnie szuka swego miejsca w
życiu.
Moja opinia:
Autorka stworzyła portret przeciętnej współczesnej kobiety, która musi
zmagać się z niełatwą codziennością. Pojawiają się jej marzenia,
pragnienia, wspomnienia. Zabrakło mi tu więcej emocjonalnej i
psychologicznej strony głównej bohaterki. Ciężko jest zżyć się z Anitą,
bowiem niejednokrotnie irytowało mnie jej zachowanie, obwinianie
wszystkich dookoła za swój los i niepowodzenia. A wszystko przecież
zależy w dużej mierze od nas samych. To my kierujemy swoim życiem. Póki
jest jeszcze nadzieja trzeba walczyć o swoje, o związek, małżeństwo,
miłość, chociaż wiadomo że nie zawsze jest to takie proste. Anita -
główna bohaterka chciała zadowolić wszystkich, a to przecież niemożliwe.
Powinniśmy doceniać samych siebie i nie szukać potwierdzenia własnej
wartości u innych osób. Wcale nie musimy być idealnymi matkami, córkami,
synowymi czy żonami. Nasze słabości, lęki, zwykła codzienność, warto je
docenić i zaakceptować, bo są częścią nas samych. Często wydaje się
nam, że nasze życie jest beznadziejne. Ale czy, aby na pewno takie jest?
Na przykładzie Anity doskonale widać, że nie zawsze tak jest i tylko od
nas zależy czy zrozumiemy, co tak naprawdę w życiu ma największe
znaczenie.
"Jak ciężko jest porzucić poczucie obowiązku, które sami sobie narzuciliśmy, jak trudno jest odrzucić myśl, że powinniśmy, że musimy, że mamy być idealni. Jak się z tego wyplątać, jak znaleźć światełko w tunelu, drogę do wyjścia ewakuacyjnego?"
Spodziewałam się też rozmów pomiędzy Anitą a jej mężem. Nawet kilka
kłótni wprowadziłoby do książki lekkiego smaczku, jakiejś iskry, akcji.
Zastanawiało mnie bezosobowe traktowanie męża przez Anitę, która nazywa
go "Ten Mąż". Czy jest on dla niej nieważny i dlatego anonimowy? Dopiero
pod koniec książki poznałam jego imię, bez wyjaśnienia dlaczego
nazywany był "Tym Mężem". Ale myślę że zrozumiałam dlaczego był Tym
Mężem, a nie Sebastianem. W kolejnych książkach chciałabym ujrzeć
troszkę więcej optymizmu, bo przecież życie nie składa się tylko z
samych tragedii i smutnych chwil.
Największym plusem książki jest to, w jaki sposób autorka oddała
atmosferę małego prowincjonalnego miasteczka i środowiska, w jakim
przyszło żyć jej bohaterce. Uświadamia nam również to, jaką wartością
jest rodzina.
Powieść nostalgiczna, która skłania do refleksji i każda z nas może odnaleźć w niej cząstkę siebie. Okładka mocno przykuwająca uwagę.
Książkę czytałam i tak średnio mi się podobała. Liczyłam na coś znacznie więcej.
OdpowiedzUsuńsarajewianka
OdpowiedzUsuńKsiążki nie czytałam, ale recenzja mnie zachęciła. Wynika z niej, że autorce udało się nakreślić prawdziwy obraz kobiety, która "spełnia oczekiwania innych" i nie potrafi wyjść z tak przyjętej, zapewne od dzieciństwa, roli; sama nazywa tę rolę tunelem, czyli czymś, co ją ogranicza i paraliżuje. Sądzę, że to osoba nieszczęśliwa, bo również przez takie ograniczenie nie potrafi wejść w satysfakcjonującą relację z Tym Mężem, ale być może skrycie marzy o bliskości z nim... Cóż z tego, kiedy jest w tunelu... To musi być ciekawa książka, ale dla czytelników, którzy rozumieją głębię ludzkiej samotności. Dziękuję za recenzję!