Tytuł: Mąż na niby
Autor: Nina Majewska-Brown
Wydawnictwo: Pascal
Ilość stron: 336
Premiera: 19 września
Ocena: 9/10
Co zrobić, gdy świat się wali, bo najbliższa osoba cię okłamuje?
Zosia prowadzi szczęśliwe życie, z kochającym Pawłem u boku i fantastyczną córką, którą oboje uwielbiają. Niespodziewanie dowiaduje się, że mąż utrzymuje dwa mieszkania, dwie kobiety, dwa telefony i niebawem będzie miał również drugie dziecko. Z inną kobietą…
"Jak to jest być ze mną, a chwilę wcześniej kochać się z inną? Wychodzić z jej łóżka i wracać do mojego? Jak to jest prowadzić dwa życia, utrzymywać dwa mieszkania, dwie kobiety i dwa telefony? Jak się w tym wszystkim nie pogubić? I jak to możliwe, że niczego nie zauważyłam?"
Autorka wiernie nakreśliła to, co dzieje się i z czym musi mierzyć się osoba, która zostaje zdradzona, kiedy jej małżeństwo z dnia na dzień przestaje istnieć. Obserwujemy przemyślenia głównej bohaterki, jakie wyciąga wnioski na przyszłość, jak potrafi walczyć o siebie i córkę. Oczywiście momenty, kiedy wątpi, załamuje się, również się zdarzają, ale dzielnie podnosi się idzie dalej. Emocje, jakie na nią spadają, udzielają się i czytelnikowi.
"Zupełnie nie wiem, co się ze mną dzieje. Frustracja, nienawiść i miłość zwarły się z sobą i buzują we mnie z niezwykłą mocą. Zaczynam rozumieć, jak blisko od miłości do nienawiści, tylko nadal nie wiem, które z tych uczuć i jest mi bliższe."
Niby temat zdrady jest już dość ograny w literaturze, ale autorka podaje go zupełnie inaczej, co czyni lekturę na swój sposób oryginalną. Ci, którzy liczą na jakiś wątek romansowy, muszę Was rozczarować - tu go nie znajdziecie. Osobiście było to dla mnie zaskoczeniem, ale w żaden sposób mi to nie przeszkadzało, a wręcz było pożądane. Autorka pozostawiła otwartą furtkę być może na ciąg dalszy tej historii, a wtedy...
"Czuję, że umieram. Czuję się niepotrzebna. Czuję się wrakiem człowieka, na którego już nikt i nic nie czeka."
Zośka w swoim dramacie może liczyć jedynie na przyjaciółkę Jolę. Natomiast kompletnie nie mogłam zrozumieć postawy matki Zośki. Zamiast wspierać córkę, ta ciągle wytyka jej błędy, mówi co ma robić i jak żyć. Ale najgorsze w tym wszystkim było to, iż za rozwód małżeństwa córki obwinia właśnie ją. No bo przecież Pawełek jest taki idealny, prawda? Jego poczynania nawet najspokojniejszego człowieka wyprowadziły z równowagi. Budził we mnie same negatywne uczucia. Teściowa również ciosa kołki na ducha winnej kobiecie, ale później zaskakuje swoją postawą nie tylko Zośkę, ale i czytelnika. Muszę przyznać, że zupełnie nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy.Pisarka mimo powagi tematu umiejętnie wkomponowuje w fabułę kilka zabawnych, nawet bym powiedziała złośliwych wątków. Do łez rozbawiły mnie "okłady przyrodzeniem", jednak nic więcej nie zdradzę, by nie odbierać Wam przyjemności z lektury.
Nie mogę w tym miejscu nie wspomnieć o pięknej szacie graficznej książki. Jest to solidne wydanie w twardej okładce. W środku zaś znajdziemy ilustracje Igora Mikody, które podkreślają stan emocjonalny głównej bohaterki.
Ciekawym urozmaiceniem jest również wplecenie kilku prostych przepisów kulinarnych, które każdy z nas może z powodzeniem wypróbować.
Autorka posiada bardzo lekkie pióro, dzięki czemu strony wręcz same uciekają spod palców. Nic nie jest nadmiernie wydumane, wyolbrzymione, wszystkie sytuacje i wydarzenia sprawiają wrażenie realności. To moje pierwsze spotkanie z książkami Niny Majewskiej-Brown, które uważam za bardzo udane.
"Mąż na niby" to słodko-gorzka, życiowa, prawdziwa i mądra powieść o rozpadzie małżeństwa, zdradzie, o wewnętrznej sile i determinacji kobiet, która pozwala podnieść się z sytuacji, która na pierwszy rzut oka wydaje się niemożliwa oraz prawdziwej przyjaźni. Polecam w szczególności wszystkim tym, którzy myślą, że rozstanie to koniec świata. Ta książka udowodni Wam, że może być zupełnie inaczej.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Pascal
Już czeka na swoją kolej. 😊
OdpowiedzUsuńA ja czekam na twoje wrażenia 😊
UsuńChętnie poznam bliżej tego męża:D
OdpowiedzUsuńZapewniam, nie chciałabyś mieć takiego męża 😉
UsuńMiłe zaskoczenie, że w książce o zdradzie i rozstaniu nie ma wątku romansowego. Zwykle świeża rozwódka już po chwili ma nowego amanta i zawsze mnie to trochę bawi, bo w życiu... to się zdarza rzadko. W moich oczach "Mąż na niby" od razu zyskał na wartości!
OdpowiedzUsuńDlatego o tym wspomniałam, bo warto doceniać wyjście poza schematy :)
UsuńCiekawa i myślę, że powinna przypaść i mi do gustu:)
OdpowiedzUsuń