Tytuł: Miłość na później
Autor: Mhairi McFarlane
Wydawnictwo: Muza
Ilość stron: 544
Ocena: 7/10
Jeśli udawanie miłości jest aż tak łatwe... skąd wiadomo, kiedy jest ta prawdziwa?
Gdy jej partner od ponad dekady nagle z nią zrywa, Laurie jest wstrząśnięta – nie tylko dlatego, że pracują w tej samej kancelarii prawniczej, więc musi codziennie go widywać. Jej dotychczas idealne życie rozsypuje się na kawałki, a myśl o powrocie do randkowania w epoce Tindera napawa Laurie autentycznym przerażeniem. Kiedy wiadomość o ciąży nowej partnerki jej byłego lotem błyskawicy rozchodzi się po kancelarii, dziewczyna stwierdza, że tego już za wiele; nie pozwoli się tak upokarzać. I wtedy przypadkowe spotkanie w zepsutej windzie ze słynnym na całą kancelarię playboyem otwiera przed nią nowe możliwości.
Jamie Carter nie wierzy w miłość, ale potrzebuje uczciwej, poważnej dziewczyny, żeby zrobić wrażenie na szefostwie. Laurie pragnie, by nowy seksowny mężczyzna dostarczył innego tematu do plotek w kancelarii. Propozycja idealna: rozgrywany w mediach społecznościowych romans na niby, ze strategicznie zaplanowanymi zdjęciami i ustaloną konkretną datą zakończenia.
Zemsta będzie słodka...
Dałam się i ja skusić na komedię romantyczną "Miłość na później". Jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością Mhairi McFarlane, z którego jestem bardzo zadowolona.
Po tym gatunku oczekuję dobrej zabawy, i to też otrzymałam. Ale oprócz tego książka nie pozbawiona jest innych istotnych treści i wartości, na które warto zwrócić uwagę, jak chociażby relacje rodzinne, akceptacja, choroba czy przyjaźń. Autorka podejmuje kwestię dyskryminacji rasowej, płciowej czy szowinizmu. Wskazuje również jak ważne jest zaakceptowanie samego siebie, nie przejmowanie się opinią innych czy uporanie się z trudną przeszłością, by móc w pełni czerpać garściami z życia.
Ciekawa byłam tego jak wypadnie motyw udawanego związku. Wszak nasi bohaterowie nie są już młodzieniaszkami i obawiałam się, że nie wyjdzie to dość przekonująco, a wręcz prześmiewczo. Jednak wszelkie moje obawy szybko się rozwiały, gdyż relacja Laurie i Jamie'go zaczęła się od przyjaźni i bardzo stopniowo przeradzała się w miłość. A to, że mamy do czynienia z relacją pracownik-pracownik, a nie pracownica i szef jest dodatkowo na plus.
"To właśnie jest między nami takie niezwykłe. Ta więź, to podobieństwo..."
Autorka w interesujący sposób ukazała jak bohaterowie wraz z upływem stron dojrzewają do życiowych zmian, ról, jak ewaluowały wyznawane przez nich zasady i przyzwyczajenia, a przede wszystkim powoli rodzące się uczucie.
"Gdzieś po drodze to, co robiliśmy... przestało być dla mnie fikcją. Przestałem udawać."
Sporo tu różnorodnych emocji. Od śmiechu, wzruszenia, łzy, po złość. Wraz z bohaterami przeżywamy ich wzloty i upadki. A rozmowy jakie ze sobą prowadzą... po prostu dla mnie rewelacja! Nacechowane są dojrzałością, błyskotliwością, ale i jak trzeba, to i nie pozbawione mocniejszej wymiany poglądów.
Autorka zadbała w tej historii o każdy najdrobniejszy szczegół. Dotyczy to opisów postaci, tego co czują, myślą (choć moim zdaniem można byłoby nieco skrócić przydługie rozmyślania i retrospekcje Laurie), jak wyglądają, tego co ich otacza, ale i tego, jak przedstawiają się realia pracy adwokackiej. I mimo opasłej lektury, czyta się naprawdę bardzo sprawnie. Przewidywalność historii też jakoś szczególnie nie przeszkadza.
"Miłość na później" to urzekający romans udowadniający, że na miłość nigdy nie jest za późno. To powieść o rewolucji życiowej, ale przede wszystkim tej wewnętrznej. Rozstanie, udawany związek, relacje międzyludzkie - wchodzicie w to? Ja polecam!
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Muza
Nie do końca moja bajka, ale w wolniejszej chwili pewnie sięgnę.
OdpowiedzUsuńNie mam w planach tej książki, bo romanse to nie moja bajka.
OdpowiedzUsuńMoja siostrzenica na pewno chętnie przeczyta tę książkę.
OdpowiedzUsuńAkurat na te książkę mam ogromną ochotę od kiedy o niej usłyszałam. :)
OdpowiedzUsuńNa pewno spodoba się mojej koleżance. Ostatnio sama mi mówiła, że nie ma co czytać, więc na pewno jej polecę tą propozycję ;)
OdpowiedzUsuńLubię motyw udawanego związku, dlatego chętnie zapoznam się z powyższą publikacją.
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że jest to książka podobna do filmu o udawanym związku, którego tytułu za nic w świecie nie mogę sobie przypomnieć, ale wiem, że bardzo mi się podobał. Jestem strasznie ciekawa Miłości na później. Mam nadzieję, że uda mi się w najbliższym czasie znaleźć na nią chwilę :D
OdpowiedzUsuńTypowe romanse czytam rzadko, ale już komedie romantyczne od czasu do czasu mnie kuszą. Myślę, że ta książka mogłaby mi się spodobać :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie już wcześniej słyszałam o tej książce i miałam ochotę ją przeczytać. Mam nadzieję, że mi się spodoba, bo mam w planach ją kupić.
OdpowiedzUsuńIt looks interesting
OdpowiedzUsuńDzięki za polecenie.
OdpowiedzUsuń