Tytuł: Miłość szuka właściciela
Autor: Abby Jimenez
Wydawnictwo: Muza
Ilość stron: 480
Ocena: 9/10
Sloan, ma 26 lat. Dwa lata temu w wypadku motocyklowym straciła narzeczonego – miłość jej życia. Mimo intensywnych starań najbliższej przyjaciółki, Kristen, kobieta nie potrafi pogodzić się ze śmiercią Brandona i zacząć żyć na nowo, bez niego. Kiedyś była obiecującą hiperrealistyczną malarką, prowadziła też popularnego bloga. Teraz zarabia, malując chałtury dla komercyjnych firm. Nic nie wskazuje na to, że w najbliższym czasie uda jej się wyjść z żałobnego marazmu.
Niespodziewanie, w dniu rocznicy śmierci Brandona, kobieta znajduje zbłąkanego psa myśliwskiego. Na obroży zwierzęcia wygrawerowany jest numer telefonu. Sloan zostawia kilka wiadomości i czeka na odzew. Wreszcie zgłasza się do niej niejaki Jason – 29-letni muzyk przebywający właśnie w Australii. Połączona przez psa para zaczyna ze sobą flirtować. W końcu dochodzi do spotkania, a ich relacja zmienia się w pełen pożądania i namiętności związek. W kobiecie rodzi się jednak szereg wątpliwości. Czy związek z Jasonem nie będzie zdradą wobec Brandona? Czy warto rzucić wszystko i jechać za ukochanym w kilkumiesięczną trasę koncertową? Czy on z kolei może wymagać od niej, aby poświęciła własną karierę, która ostatnio nabrała rozpędu? Sprawę dodatkowo skomplikują również niewytłumaczalne ataki, których ofiarą stanie się Sloan. Co jest ich przyczyną? I kto za nimi stoi?
Jeśli czytaliście "To tylko przyjacielel", zapewne kojarzycie Sloan. Mnie bardzo ucieszyło to, że autorka postanowiła poświęcić tej postaci odrębną książkę.
Abby Jimenez dała mi się poznać ze strony doskonałego połączenia romansu i humoru. Tak jak jej poprzednia powieść, tak i ta nie jest zwykłą, prostą opowiastką. Znajdziemy tu bowiem poważne tematy, które mogą dotyczyć nas samych.
Autorka podejmuje się problemu żałoby i radzenia sobie z nią. Ukazuje jak ciężko jest po stracie bliskiej osoby ułożyć życie na nowo.
"Nie mamy wpływu na złe rzeczy, które przytrafiają się nam w życiu. Możemy jednak zdecydować, jak głęboko nas dotykają."
Kolejny raz przekonałam się, że książki to nie tylko czysta rozrywka, ale i poszerzanie wiedzy. Tym razem poznałam fachowe nazewnictwo określane mianem: persistent complex fragment discoder. Co w tłumaczeniu znaczy: patologiczne zaburzenia w przeżywaniu żałoby. To nie jest strata jako strata, a przeżywanie wszystkiego z siłą, która może zniszczyć nas samych w sposób dosłowny. Mogą pojawić się problemy zdrowotne, natury psychicznej, stany depresyjne, zespół stresu pourazowego, popadanie w nałogi, a nawet myśli samobójcze. Dlatego tak ważna jest pomoc nie tylko bliskich osób, ale przede wszystkim specjalistyczna.
"Nie chciałam uczyć się tego, jak szybko zaakceptować stratę ukochanej osoby. Nie miałam ochoty rozmawiać o śmierci ani dzielić się intymnymi szczegółami z kimś obcym. Nie miałam ochoty spotykać się z innymi ludźmi, którzy przeżyli podobną tragedię. Nie musiałam wiedzieć, że nie jestem sama. To niesprawiedliwe, lecz trauma, przez którą przechodziłam, nie była niczym wyjątkowym. Wydawało mi się, że korzystanie z pomocy psychologa byłoby w jakiś sposób nieuczciwe."
Relacja Sloan i Jasona pełna jest zawirowań i wyładowań. Nie zmienia to jednak faktu, że bardzo ich lubimy, kibicujemy w tym, by byli razem. Będziemy świadkami ich sukcesów i porażek, radości i smutków, wylanych łez (przygotujcie sobie zapas chusteczek), rozstań i powrotów, obaw, determinacji, walki i nadziei. Zbliżenia między bohaterami są wynikiem naturalnie toczącej się znajomości. Są niewymuszone, zgrabnie wkomponowane w całość.
"Od czasów Brandona nie przejmowałam się tym, co myślą o mnie faceci, aż tu nagle dostałam obsesji. Czułam się tak, jakbym wyciągała z szafy zakurzoną suknię wieczorową, której nie nosiłam od dwóch lat. Liczyłam na to, że nie zjadły jej mole i że się w niej dopnę."
"Miłość szuka właściciela" to słodko-gorzka powieść o podnoszeniu się po stracie, wychodzeniu z żałoby i miłości, która chwyci Was za serce, wyzwoli gamę emocji i uczuć oraz nie pozwoli o sobie zapomnieć. Może nawet da Wam motywację do walki o każdy kolejny dzień i własne szczęście.
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Muza
Zachęciłaś ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Cieszę się 😄
UsuńJa jeszcze nie przeczytałam poprzedniej książki autorki. Muszę w końcu nadrobić jej twórczość.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Polecam bardzo 😃
UsuńTej premiery jestem ciekawa.
OdpowiedzUsuńCzytałam "To tylko przyjaciel" i byłam zachwycona tą książką, dlatego jak nadarzy się okazja, to chętnie poznam powyższy tytuł.
OdpowiedzUsuńMoże i sięgnę, bo brzmi ciekawie.
OdpowiedzUsuńKsiążka rzeczywiście wydaje się bardzo ciekawa. Rzadko sięgam po romanse, ale widzę że ten ma potencjał :)
OdpowiedzUsuńKsiążki autorki to coś więcej niż tylko romanse 😊
UsuńBędę miała na uwadze, ponieważ tytuł jak najbardziej mnie zaciekawił.
OdpowiedzUsuń