Strony

czwartek, 19 września 2019

Uwięziony krzyk - Anna Naskręt


Tytuł: Uwięziony krzyk
Autor: Anna Naskręt
Wydawnictwo: Muza
Ilość stron: 320
Premiera: 18.09.2019 r. 
Ocena: 10/10

Strach. Bezsilność. Zamknięcie we własnym ciele. Książka Anny Naskręt to historia prawdziwa, to przejmująca opowieść o kobiecie, która na przekór wszystkiemu postanowiła stawić czoło okrutnemu losowi. Sparaliżowana i całkowicie zdana na innych, nie poddała się. Dzięki swojej determinacji i wewnętrznej sile wygrała walkę o to, co dla każdego z nas jest najważniejsze: życie, szczęście i miłość. 

„Życie zaskakuje i tylko ono miewa takie pokręcone scenariusze. Scenariusz mojego pisał chyba ktoś naćpany” – tymi słowami Anna Naskręt podsumowuje swoją historię. Choć łatwo dostrzec tu specyficzny humor i dystans, to jej opowieść porusza i wstrząsa. Była zdrową, pełną energii, młodą kobietą, miała męża i dziecko, a w głowie plany i marzenia na przyszłość. Udar przyszedł nagle. Miała dwadzieścia cztery lata i została uwięziona we własnym ciele. Niema i sparaliżowana. Lekarze nie dawali jej szans na przeżycie.

Anna jednak żyje. Mówi, porusza się. Od tamtego czasu minęło osiemnaście lat. Walka o powrót do zdrowia nauczyła ją cierpliwości i pokory. Zrozumiała, że droga do normalności będzie długa i wyboista, ale warto podjąć wysiłek, by ją pokonać.

"Byłam zdrową 24-latką. Miałam udar niedokrwienny, czterokończynowy, spastyczny z afazją, zupełnym brakiem mowy oraz odruchu przełykania. Przez rok byłam sparaliżowana. Do ludzi wyszłam dopiero po trzech latach. Lekarze do dziś nie są w stanie odpowiedzieć, jak to się stało. Wersja pierwsza była taka, że zachorowałam na zakrzepicę od tabletek antykoncepcyjnych. Druga to zator, ale skąd on się pojawił w moim organizmie - nie wie nikt. Wersja kolejna to silnie skumulowany stres, który doprowadził do zamknięcia się tętnicy doprowadzającej krew do mózgu. Do dziś żyję bez diagnozy."

Jesteśmy młodzi, bawimy się, śmiejemy, kochamy... Myślimy że zdrowie będzie dopisywało nam długo. Ale jakże się mylimy! Jeden moment, i już nic nie jest takie jak przedtem, o czym boleśnie przekonała się wówczas 24-letnia Anna Naskręt, doznając udar mózgu. Całkowity paraliż, zamknięcie we własnym ciele bez możliwości kontaktu ze światem. Czy możecie to sobie wyobrazić?

"Uwięziony krzyk" jest na wskroś przejmującą opowieścią, którą napisało samo życie. To historia, która może przydarzyć się każdemu z nas. Jednakże choroba trafiła na godnego przeciwnika - Annę Naskręt. Kobieta bowiem nie poddaję się, postanawia walczyć ze wszystkich sił, by powrócić do normalności i swoich bliskich. Jestem godna podziwu dla determinacji i wytrwałości jaką Anna codziennie u siebie znajdowała. 

"Zawsze trzeba mieć nadzieję, można zwątpić, ale nigdy nie wolno się poddać."

Historia uświadamia, że jednego dnia tryskamy energią, śmiejemy się, możemy samodzielnie chodzić, jeść, a drugiego może zostać nam to wszystko odebrane. Ta historia uzmysławia jak kruche, brutalne i nieprzewidywalne jest ludzkie życie. Na niektóre rzeczy nie mamy wpływu, jednak zawsze pozostaje nadzieja i wiara, że będzie lepiej.

"W życiu najważniejsze jest zdrowie, reszta to kwestia szczęścia, kasy lub chęci. Nic nie jest nam dane na zawsze. Jeśli jesteś zdrowy, to rzeczywiście możesz zrobić ze swoim życiem, co tylko chcesz."

Podczas lektury towarzyszyły mi przeróżne emocje i uczucia. Strach, szok, niedowierzanie, złość, smutek, bezsilność, współczucie, podziw - to tylko niektóre z nich. 

Co ciekawe, autorka zdobyła się na wkomponowane odrobiny specyficznego humoru, którego w zasadzie się tutaj nie spodziewałam. Do tego mam jeszcze dystans do całej opisywanej historii. 

Mam nadzieję, że historia Anny pomoże innym ludziom w podobnej sytuacji, a przede wszystkim trafi w ręce personelu lekarskiego, by raz jeszcze przypomnieli sobie, co powinno przyświecać temu zawodowi. Szacunek i wrażliwość względem pacjenta i człowieka to nadrzędna wartość, o której niekiedy zapominają.

"Z pielęgniarkami zawsze, czyli od początku mojej "kariery" z chorobą, miałam kosę. Zdarzały się miłe lub, dokładniej rzecz ujmując, obojętne, ale uprzejme stanowiły wyjątki, znieczulica i lekceważenie przeważały." 

"Uwięziony krzyk" to szczera, smutna, nasycona mnóstwem emocji historia będąca lekcją życia. To nauka cierpliwości i pokory. To skłaniająca do refleksji opowieść, niosąca nadzieję, dodająca otuchy, że nawet z najgorszego upadku można stanąć na nogi. To książka o człowieczeństwie, zmaganiach z niepełnosprawnością, o uczuciach po udarze i wreszcie o... ZWYCIĘSTWIE. To lektura obok, której absolutnie nikt nie powinien przejść obojętnie, bo nigdy nie możemy mieć pewności czy nie spotka nas lub naszych bliskich podobne doświadczenie. Polecam całym sercem!


Autorka prowadzi na Facebooku stronę Niemy krzyk - historia prawdziwa, gdzie wspiera osoby, które znalazły się w podobnej jak ona sytuacji.




Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Muza



21 komentarzy:

  1. Bardzo chciałabym przeczytać tę książkę. To mój czytelniczy Must Have. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem że lubisz takie prawdziwe i trudne historie 😊

      Usuń
  2. Książka zapowiada się interesująco, zapisałam tytuł na liście do przeczytania.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaciekawiłaś mnie tą książką i chętnie po nią sięgnę :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo wysoka ocena i Twoja recenzja przekonały mnie do tej pozycji.

    OdpowiedzUsuń
  5. brzmi dobrze:) chcę się zapoznać z ową pozycją:)

    OdpowiedzUsuń
  6. raczej nie dla mnie, ale twoja recenzja na pewno przekona niezdecydowanych :)
    Pozdrawiam, Pola
    www.czytamytu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taką mam nadzieję, bo książka warta, by poświęcić jej chwilę uwagi 😊

      Usuń
  7. To wydawnictwo zazwyczaj ma ciekawe propozycje czytelnicze :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Widać, że jest to szalenie poruszająca i wartościowa powieść. Chętnie zapoznam się z nią bliżej.

    OdpowiedzUsuń
  9. Niestety nie moje klimaty. Jednak cenie ją za prawdziwość :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Niepozorna okładka, smutna historia... Dzięki za polecenie.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny. Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz po sobie ślad, skomentujesz, zaobserwuhesz. A ja chętnie zajrzę do Ciebie :)