Tytuł: Marzenia spełniają się jesienią
Autor: Marta Nowik
Wydawnictwo: Novae Res
Ilość stron: 306
Ocena: 8/10
Joanna wciąż nie może się otrząsnąć po tragicznym wypadku, w którym zginął jej ukochany. Dzień po dniu uczy się żyć na nowo i spoglądać w przyszłość bez lęku. Kiedy do sąsiedniego mieszkania wprowadza się Kamil, młody mężczyzna uciekający od przeszłości, między tymi dwojga błyskawicznie rodzi się nić porozumienia, a wkrótce również coś więcej. Bolesne wspomnienia kładą się jednak cieniem na uczuciu, które mogłoby być dla nich zapowiedzią prawdziwego szczęścia. Czy będą mieli na tyle sił i odwagi, by spróbować raz jeszcze otworzyć przed kimś serce?
Marzenia spełniają się jesienią to wzruszająca opowieść o nieustannym poszukiwaniu swojej życiowej drogi, bez względu na wiek, doświadczenia czy popełnione błędy. Bo miłość przychodzi do każdego, trzeba tylko otworzyć jej drzwi.
"Marzenia spełniają się jesienią" jest debiutancką powieścią Marty Nowik. Czy książkę z jesienną szatą graficzną można czytać wiosną lub inną porą roku? Jak najbardziej tak. A jakie ma znaczenie dla fabuły? Bardzo duże, sami sprawdźcie.
Jesień jest moją ulubioną porę roku, więc szczególnie zwróciłem uwagę na ten element lektury. Książka jest przepełniona smutkiem, problemami, ale z drugiej strony właśnie jesień daje czytelnikowi coś na kształt nadziei i spokoju. Ogólnie rzecz biorąc, sporo tu wszelkiego rodzaju kontrastów.
"Rzeczywiście, życie może zaskoczyć. Kpi sobie z nas, pisząc najdziwniejsze z możliwych scenariuszy. Zaśmiało się i tym razem z ludzkich planów."
Podobała mi się wyrazista i ciekawa kreacja bohaterów. Joannę polubiłam z miejsca. Wydawać by się mogło, że jest kobietą słabą, ale szybko przekonujemy się jak wielka siła i wola walki o siebie i swoje szczęście w niej drzemie. Z kolei postać Kamila jest jedną z moich ulubionych. To jak wytrwale walczył o serce Asi, skruszyło i moje. Bohaterowie drugoplanowi również mają do odegrania swoje role. I chociaż nie wszyscy są pozytywni, to nie wyobrażam sobie, aby któregoś z nich mogło zabraknąć w tej historii.
"Wiedział, że szczęście bywa kruche i delikatne, że każdy silniejszy powiew wiatru może je bardzo szybko zdmuchnąć jak świeczkę."
Autorka przekonuje, że miłość to uczucie, które może pojawić się u progu drzwi każdego z nas. Jednak nie zawsze potrafimy otworzyć się na szansę, jaką daje nam życie.
Autorka porusza wiele tematów, które warto wziąć pod rozważenie: poczucie winy, strata, choroba, relacje międzyludzkie, fałszywa przyjaźń, zazdrość, zawiedzione zaufanie, brak zrozumienia, potrzeba bezpieczeństwa i wsparcia, wybaczenie. Najistotniejszą kwestią okazują się tu być wspomnienia i wybaczenie. Często zdarza się nam idealizować osoby, których już z nami nie ma. Zamazuje się nam obraz tego, kto kim był naprawdę, na rzecz tego, jakim byśmy chcieli go widzieć.
"Czasami bywa tak, że cali jesteśmy naznaczeni jakimiś bliznami. Tylko niektórych nie widać gołym okiem."
Książkę czyta się płynnie, ale były takie momenty, kiedy coś pojawiało się zbyt szybko, zbyt nagle. Znalazło się też kilka niedopowiedzeń i urwanych wątków. Ale może to celowy zabieg do kontynuacji...?
"Marzenia spełniają się jesienią" to wzruszająca powieść o miłości, która pokona wszelkie przeciwności losu. To książka udowadniająca, że to, co jest nam pisane, musi się wydarzyć. Jednak zawsze trzeba choć troszkę otworzyć się na drugą osobę i przyjąć od niej pomocną dłoń. Polecam!
Recenzja powstała we współpracy z Autorką i Wydawnictwem Novae Res
Lubię takie książki. Na pewno przeczytam.
OdpowiedzUsuńCzytałam tę książkę i również przypadła mi do gustu. :)
OdpowiedzUsuńMam w planach.
OdpowiedzUsuń