Tytuł: Lola
Autor: Aleksandra Białczak
Wydawnictwo: Novae Res
Ilość stron: 428
Ocena: 9/10
Lola to licealistka, która po nieudanej próbie samobójczej trafia na oddział psychiatryczny. Czy naprawdę próbowała odebrać sobie życie, a może ma z tym coś wspólnego jej prześladowca? Nastolatka nie posiada wokół siebie osób, którym mogłaby zaufać, co przyczynia się do tego, iż buduje wokół siebie mur. Poza tym Lola ma pewien problem z chłopakiem, który... tego musicie dowiedzieć się sami. Powiem wam tylko, że będziecie równie mocno zaskoczeni, wstrząśnięci co ja i da Wam to do myślenia.
"Jestem nikim, nikim, nikim, nikim. Po co ja w ogóle żyję?"
Jestem pod dużym wrażeniem kreacji głównej bohaterki. Postać Loli jest wielowymiarowa, pełna sprzeczności, nieprzewidywalności. Z jednej strony to pewna siebie dziewczyna, z drugiej zaś zagubiona nastolatka, która błądzi w labiryncie swoich strachów, lęków i słabości. Potrafi zarówno być osobą szczerą do bólu, jak i doskonałym kłamcą. Potrafi brać życie spontanicznie, by za chwilę wszystko kalkulować. W jednej chwili kocha, w drugiej nienawidzi. Czy też tak czasem nie macie? Ja bardzo często, dlatego Lola jest mi w jakimś sensie bliska. Jej cierpienie było moim cierpieniem. Jej samotność była moją samotnością. Autorka doskonale potrafiła ukazać jej stan emocjonalny, jej lęki, obawy, strach przed odrzuceniem, wszystko to, co czuje. Niezwykle interesujące okazało się obserwowanie jej stopniowej przemiany. Lola stosownie do okoliczności zakłada maski. Dlatego jestem w stanie w jakiś sposób ją zrozumieć, bo czyż i my nie przywdziewamy takich masek? Raz chcemy jednego, by za chwilę chcieć czegoś innego. Raz jesteśmy jedną osobą, by za chwilę być zupełnie kimś innym.
"Kiedy tylko działo się coś, z czym nie potrafiłaś sobie poradzić, gdy tylko czułaś, że Twoja "prawdziwa Ty" nie wytrzymuje, ubierałaś maskę. Raz taką, raz taką. I to działanie to właśnie była Lola."
Aleksandra Białczak zadbała o każdy najdrobniejszy element fabuły. Na uwagę zasługuje to, w jaki sposób zostały pokazane panujące zasady, warunki i atmosfera psychiatryka. Dzieje się to za sprawą innych postaci, które wprowadziła autorka. Dzięki nim mamy możliwość poznania wielu chorób, zaburzeń, depresji, samookaleczania, autodestrukcji i chociaż spróbować zrozumieć dlaczego tak wielu osób dotykają te problemy. Nie wszyscy z nich wyjdą zwycięsko ze starcia z chorobą, ale daje to powieści realności. Wiadomo, że to trudna tematyka, która często spychana jest pod dywanik, ale bardzo istotna. W naszym społeczeństwie nadal możemy zaobserwować akty nietolerancji, niezrozumienia, nieakceptowania takich osób.
"Człowiek wychodzi z psychiatryka, ale psychiatryk z człowieka nigdy."
Autorka uświadamia nam, jak istotna w leczeniu i powrocie do normalności jest pomoc, wsparcie i akceptacja rodziny, przyjaciół, jak i samych lekarzy. Nie można bagatelizować nawet najmniejszych sygnałów, jakie wysyła nasze ciało czy zachowanie. Trzeba działać jak najszybciej, bo gdy to zlekceważymy może być za późno.
Oprócz powyższej tematyki, autorka porusza również problem prześladowania wśród młodzieży, który niestety niejednokrotnie jest bagatelizowany przez nauczycieli, rodziców i uczniów. Ostatnio w moim małym mieście miała miejsce taka głośna sprawa, więc tym bardziej ten wątek był dla mnie angażujący. Gdy jesteśmy świadkami takiego wydarzenia, znęcania się, prześladowania innych, reagujmy, nie zamykajmy oczu na krzywdę drugiego człowieka, nie udajmy, że problem nie istnieje.
Książka pełna jest walorów, zaskoczeń, których szczerze powiedziawszy, zupełnie się nie spodziewałam i jak na debiut jest to naprawdę godna uwagi pozycja. Aleksandra Białczak niczego nie owija w bawełnę, a o tak trudnych tematach pisze wprost. To podoba mi się najbardziej, bo czuć u autorki doskonały zmysł obserwacji, dzięki któremu odnosimy wrażenie prawdziwości tej historii, gdzie nic nie jest czarne, ani białe, są odcienie szarości, tak jak w życiu, które nie zawsze jest kolorowe.
"Lola" to wstrząsający obraz dziewczyny, jakich wiele można spotkać tuż obok. Gdy spotkamy taką Lolę, to czy będziemy potrafili wyciągnąć pomocną dłoń - zależy od nas samych. A czy tę dłoń chwyci taka Lola? Miejmy nadzieję, że tak. To powieść nie tylko traktująca o chorobie, samotności, strachu, słabościach, potrzebie bliskości, akceptacji, docenienia i uwagi, ale z przebijającymi się iskierkami radości, zaufania, wybaczenia, przyjaźni i miłości. To również książka o dążeniu do odkrycia własnej tożsamości. Trzeba mieć tę świadomość, iż lektura nie każdemu się spodoba. Dla niektórych czytelników tematyka może okazać się zbyt trudna, zbyt przytłaczająca, ale zdecydowanie zachęcam Was do tego, abyście dali jej szansę, gdyż zawiera wiele cennych wartości. Jest mądra w swoim przekazie i jestem pewna, że jeśli już się na nią zdecydujecie, nie pożałujecie i tak jak mnie wielokrotnie złamie Wam serce.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Autorce i Wydawnictwu Novae Res
Bardzo interesująca tematyka, chętnie przeczytam tę książkę.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie książka uwzględnia istotne zagadnienia i jest warta uwagi. Zapisuję tytuł. Z pewnością kiedyś po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Wow... okładka przyciąga wzrok. Treść wygląda na godną przeczytania :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
toukie z http://ksiazkowa-przystan.blogspot.com/ 💘
Słyszałam o niej. Zapisałam już ją i będę szukać :)
OdpowiedzUsuńAle słyszałam jeszcze o tej książce, ale zachęciłaś mnie swoją recenzją...
OdpowiedzUsuń