Karuzela
Agnieszka Lis
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Liczba stron: 632
Ocena: 10/10
Moje wrażenia:
Życie Renaty to nieustanny bieg. Nie ma czasu dla siebie, na chwilę oddechu. Dom, trójka małych dzieci, wiecznie nieobecny mąż. I jakby tego było mało, kobieta od jakiegoś czasu uskarża się na różne dolegliwości. Nawet najmniejszy dotyk sprawia, że na jej ciele pojawiają się sińce. Wkrótce okazuje się, że to białaczka. W jednej chwili świat Renaty wywraca się do góry nogami. Rozpoczyna się walka. Kto wyjdzie z niej zwycięsko?
"- To jest zaawansowany stan. Poważna sprawa. (..) Statystyka mówi, że sześćdziesiąt procent białaczek można wyleczyć. Nie upierałbym się, że akurat ten przypadek znajduje się po tej dobrej statystycznej stronie."
Próżno szukać w tej książce lukru czy romantyzmu. Znajdziecie za to prawdziwe życie, problemy, codzienność, z którymi i my przecież musimy się mierzyć w naszej własnej egzystencji. Autorka w bardzo realny i namacalny sposób pokazała walkę Renaty z chorobą, jak i wpływ tego wydarzenia na całą rodzinę i otoczenie. Dla nich to sprawdzian a zarazem szansa na to, aby w obliczu tragedii zjednoczyć się na nowo. Rodzina wspiera Renatę, ale i pojawiają się pewne zgrzyty, błędy, słowa rzucone w gniewie, które trudno cofnąć. Przy okazji wychodzą na jaw różne tajemnice, brudy i grzechy.
"Nie można sobie wziąć zwolnienia do życia, o nie (...)"
Agnieszka Lis porusza nie tylko temat choroby, który jest tutaj przewodni, ale i temat zdrady, rutyny w związku, rozwodów, przemocy fizycznej czy starszych, schorowanych rodziców, którzy często są przez nas spychani na dalszy plan, czują się już niepotrzebni i zapomniani. Wszystkie wątki zgrabnie się zazębiają tworząc spójną całość.
Książkę, mimo sporej objętości czyta się bardzo szybko. Zasługa to w dużej mierze tego, że składa się głównie z dialogów. Drugą sprawą są bohaterowie, którzy okazują się być prawdziwi, pełnokrwiści, z wadami i zaletami. Z pewnością można nawiązać z nimi nić sympatii. Wręcz pokochałam dzieci Renaty - Eryka, Krysię i Krzysia. Jeśli zaś chodzi o Renatę, to początkowo denerwował mnie jej stosunek do własnego zdrowia. Z drugiej jednak strony, czy my sami często nie badamy się, nie dopuszczamy do siebie myśli, że możemy być śmiertelnie chorzy? Że lepiej nie wiedzieć?
Ciekawym zabiegiem było pokazanie choroby z różnych punktów widzenia. Inaczej widziała ją sama Renata, a inaczej jej mąż, dzieci, rodzice, siostra, przyjaciółka, uczniowie, nauczyciele i lekarze. Jedni od samego początku ją wspierają, inni odsuwają się.
"... w cierpieniu stajemy się przezroczyści dla otoczenia."
Dużym atutem jest to, że autorka zadbała o wszystkie fachowe terminy medyczne, to jak przebiega choroba i jej leczenie. Dzięki temu opowiedziana historia jeszcze bardziej sprawia wrażenie realnej.
W trakcie lektury wielokrotnie nie jeden czytelnik zapłacze. Po takich książkach zazwyczaj już nic nie jest takie samo, a przynajmniej zupełnie inaczej większość z nas będzie spoglądać na to, że nic nam i naszym bliskim nie dolega i cieszyć się tym, co mamy. Przestaniemy przejmować się głupstwami. Poza tym powieść ma moc dydaktyczną, abyśmy nie lekceważyli ostrzegawczych sygnałów, jakie wysyła nasze ciało. Zawsze bowiem jest szansa na pokonanie choroby.
"Karuzela" to powieść o walce z najgroźniejszym przeciwnikiem, jaki na tym świecie istnieje - z chorobą. To książka, z której wyziera ogromny smutek, wzrusza, chwyta za serce, przytłacza, szokuje, daje do myślenia i nie pozostawia nas obojętnymi na tę historię. Polecam!
Bardzo ładna recenzja. Jej ostatni podsumowujący akapit wskazuje wszystkie elementy tej książki, których zawsze szukam i lubię.Nie pozostaje mi więc innego jak samemu zapoznać się z tym tytułem.:)
OdpowiedzUsuńkocieczytanie.blogspot.com
Książkę czytałam już jakiś czas temu, ale nadal owa historia tkwi w mojej głowie...
OdpowiedzUsuńKsiążkę mam w swojej biblioteczce. Czeka na swą kolej. Spodziewam się ogromu emocji...
OdpowiedzUsuńBardzo ładne zdjęcie :)
Koniecznie muszę ją kupić. Brzmi obłędnie :)
OdpowiedzUsuńDawno nie czytałam czegoś tak poruszającego a zarazem codziennego :)
OdpowiedzUsuńChyba jednak nie umiem doceniać książek, bo to była jedna z najbardziej rozczarowujących powieści jakie czytałam. Nawet jej nie dokończyłam, bo nie umiałam się zmusić żeby przebrnąć przez pewne sztuczne zachowania i wypowiedzi bohaterów... Raczej już do niej nie wrócę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Zawsze boję się takich książek. Szukam wtedy dziury w całym, doszukuję miejsca, w którym mogę postawić siebie lub swoich bliskich.
OdpowiedzUsuńOj tak! Cudowna książka.
OdpowiedzUsuńSama nie wiem... Jakoś niezbyt czuję potrzebę jej przeczytania :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
Szelest Stron
Podpisuję się pod Twoją recenzją w 100%.
OdpowiedzUsuń