Cicha przystań
Marta Mizuro
Wydawnictwo: W.A.B.
Liczba stron: 416
Ocena: 6/10
Nota wydawcy:
Zuza, pracowniczka prokuratury zostaje wysłana na przymusowy urlop, który postanawia spędzić w Mokrowie, malowniczo położonej pojezierskiej miejscowość letniskowej.
Życie Zuzy nie układa się najlepiej, jest przepracowana, ma kłopoty z mężczyznami, nie może uwolnić się od toksycznej matki, a w dodatku pewna rzecz nie daje jej spokoju… Rok temu w tajemniczych okolicznościach nad mokrowskimi jeziorami zginęła jej przyjaciółka Baśka. Choć powiedziano jej, że Baśka utonęła, Zuza nie może w to uwierzyć, bo Baśka, była świetną pływaczką. Od momentu przyjazdu Zuzy do Mokrowa, zaczynają się dziać dziwne rzeczy, Zuza nabiera coraz większych podejrzeń, że za śmiercią przyjaciółki stoi jakiś mroczny sekret…
Życie Zuzy nie układa się najlepiej, jest przepracowana, ma kłopoty z mężczyznami, nie może uwolnić się od toksycznej matki, a w dodatku pewna rzecz nie daje jej spokoju… Rok temu w tajemniczych okolicznościach nad mokrowskimi jeziorami zginęła jej przyjaciółka Baśka. Choć powiedziano jej, że Baśka utonęła, Zuza nie może w to uwierzyć, bo Baśka, była świetną pływaczką. Od momentu przyjazdu Zuzy do Mokrowa, zaczynają się dziać dziwne rzeczy, Zuza nabiera coraz większych podejrzeń, że za śmiercią przyjaciółki stoi jakiś mroczny sekret…
Moje wrażenia:
Pamiętacie "Miasteczko Twin Peaks" - mała miejscowość, zamknięta grupa bohaterów? Tu będziemy mieli do czynienia z podobnym motywem, ale nie jest to ten sam klimat, nie ta atmosfera, nie ma aż tylu emocji, odczuć. A szkoda, bo liczyłam na to, że dostanę coś, co równie mocno mną wstrząśnie.
Poznajemy Zuzannę Bylińską, która po tym jak zbyt emocjonalnie podeszła do prowadzonej przez siebie sprawy, wyjeżdża na przymusowy urlop do Łagowa Lubuskiego. Pani prokurator jest energiczną, bystrą, szorstką, trochę cyniczną, trzeźwo myślącą osobą. Na początku było ciężko mi ją polubić, ale im więcej poznawałam faktów z jej życia, w jakiś sposób ją rozumiałam i wytworzyła się pomiędzy mną a bohaterką nić sympatii.
Oprócz Zuzy równie ważną postacią jest Dorota, miejscowa dziewczyna, której życie to zamieniło się w piekło. Dawniej uchodziła za wiejską piękność, dziś jest bita i poniżana przez najbliższych. Uważa że tak to widocznie już musi być, że nic dobrego na nią nie czeka i nie stara się szukać pomocy. Kiedy jednak ucieka od męża, zastanawia się nad tym, jak oni wszyscy dadzą sobie bez niej radę. Wątek ten zahacza o syndrom sztokholmski i był naprawdę interesujący.
Bohaterowie drugoplanowi są do przyjęcia, oprócz mordercy, którego zachowanie nie współgra z motywami działania, jakimi zwykle kieruje się potencjalny zabójca. Natomiast pojawiające się postaci w "tle" niczym szczególnym się nie wyróżniają. Są niedopracowani, wydawać by się mogło, że autorka nie miała na nich pomysłu.
Na początku jest ciężko, męcząco, pojawia się wiele wulgaryzmów. Ja sporo czytając zdążyłam już przywyknąć do takiego języka, ale moim zdaniem co za dużo to niezdrowo. Ale co ciekawe, w połowie książki przekleństwa nagle się urywają. Trochę to dziwne i niezrozumiałe, jakaś niekonsekwencja autorki, przemiana głównej bohaterki? Czy tak szybko można się zmienić?
Coś mnie w tej książce "uwierało". Sama nie wiem co. Brak napięcia, tak niezbędnego w kryminałach? A akcja? Akcja rozgrywa się leniwie, choć w drugiej połowie przyspiesza (wiele istotnych faktów wychodzi na jaw), to jednak jak na taki gatunek oczekiwałam czegoś więcej. Zakończenie napisane z dużym rozmachem, nijak ma się do tempa książki.
Na początku jest ciężko, męcząco, pojawia się wiele wulgaryzmów. Ja sporo czytając zdążyłam już przywyknąć do takiego języka, ale moim zdaniem co za dużo to niezdrowo. Ale co ciekawe, w połowie książki przekleństwa nagle się urywają. Trochę to dziwne i niezrozumiałe, jakaś niekonsekwencja autorki, przemiana głównej bohaterki? Czy tak szybko można się zmienić?
Coś mnie w tej książce "uwierało". Sama nie wiem co. Brak napięcia, tak niezbędnego w kryminałach? A akcja? Akcja rozgrywa się leniwie, choć w drugiej połowie przyspiesza (wiele istotnych faktów wychodzi na jaw), to jednak jak na taki gatunek oczekiwałam czegoś więcej. Zakończenie napisane z dużym rozmachem, nijak ma się do tempa książki.
"Tylko dlaczego, skoro się na niej poznali, już dawno nie wywieźli na wozie z gnojem jak tamtej Jagny. Tłumaczenie, że to nie po chrześcijańsku skompromitowało się już paręnaście wieków temu."
A teraz plusy. Autorka ciekawie przedstawiła miejsce akcji - Łagów w województwie lubuskim - polską prowincję, z jej przywarami, gdzie obserwujemy plotki, machlojki, układy i układziki, lokalne osobistości, miejscowe rozrywki, sympatię i gościnność. Książka jest ładnie wydana, w twardej oprawie, tajemnicza okładka przyciąga.
Jeśli po "Cichej przystani" oczekujecie solidnego kryminału - niestety tego nie otrzymacie. Ale jeśli liczycie na rozrywkę - tu możecie ją dostać, bo humoru w tej książce nie brak.
Piękna i tajemnicza okładka, intrygujący tytuł. Zapisuję :)
OdpowiedzUsuńNie znam tej książki, ale skoro brak w niej napięcia i dynamicznej akcji, to ja jednak spasuje.
OdpowiedzUsuńZaciekawiła mnie ta pozycja. Recenzja pozostawia wiele znaków zapytania, więc chętnie sięgnę i "sprawdzę" mój odbiór tej lektury. Jeśli to nie jest typowy kryminał, to sięgnę po niego tym bardziej :)
OdpowiedzUsuńMoże spodoba się bardziej niż mi ☺
UsuńJakiś czas temu zakupiłam i czeka na swoją kolej, ale faktycznie recenzje raczej średnie...
OdpowiedzUsuń