wtorek, 14 grudnia 2021

Dzwonki, gwiazdki i słomki - Renata Kosin

 

Tytuł: Dzwonki, gwiazdki i słomki 
Autor: Renata Kosin 
Wydawnictwo: Filia
Ilość stron: 368
Ocena: 7/10

Białe Boże Narodzenie na podlaskiej wsi, gdzie nadal pielęgnowane są dawne obyczaje, tradycja i staropolska gościnność.
Święta Bożego Narodzenia na wsi to jedno z największych marzeń Matyldy, dwudziestokilkuletniej, warszawskiej singielki. Aby je zrealizować, podstępem wprasza się na nie do rodzinnego domu Halszki – koleżanki z pracy, pochodzącej z podlaskiej prowincji.
Niestety, gdy dociera na miejsce, okazuje się, że wymarzona wieś pod wieloma względami odstaje od wyidealizowanych wyobrażeń typowego mieszczucha, zaczerpniętych głównie z książek i filmów. Mimo to Matylda nie poddaje się i za wszelką cenę stara się dopasować zastaną rzeczywistość do swojej wizji, co prowadzi do wielu nieoczekiwanych i zabawnych zdarzeń. Dziewczyna wywraca do góry nogami nie tylko życie goszczących ją gospodarzy, w tym starszego brata koleżanki – zadeklarowanego kawalera, ale też przy okazji własne.

Renata Kosin w swojej powieści zabiera nas na podlaską wieś. To tu jeszcze nie zapomniano o starych obyczajach i tradycjach oraz staropolskiej gościnności. Czułam się tam wspaniale, tym bardziej, że autorka zadbała o to, by nie zabrakło zimowo-świątecznego klimatu. Poza tym autorka ukazała wieś nie jak większość osób ją postrzega - jako zabitą dechami dziurę, ale miejscem, które ma człowiekowi wiele do zaoferowania. Dodatkowym atutem okazały się rodzinne tajemnice. Wraz z bohaterami chcemy odkryć znaczenie zachowanych pamiątek i przedmiotów.

Każdy z bohaterów ma swoje tajemnice i sekrety. Zdecydowanie są niejednoznaczni. Jeśli zaś chodzi o główną bohaterkę Matyldę, to wzbudziła we mnie mieszane uczucia. Z jednej strony polubiłam ją za humor, jaki wynikał z jej zachowania, ale z drugiej strony nie do to przyjęcia było dla mnie to, że nie liczyła się z innymi, to ona miała być tą najważniejszą, to ona miała zawsze mieć rację, tylko jej wizja świata była tą właściwą. Może wydawać się zmanierowaną panienką z miasta. Czy i co pobyt na wsi zmieni w tej dziewczynie? Tego Wam nie wyjawię. Powiem tylko tyle, że wraz z upływem stron, mój stosunek do niej stopniowo ulegał zmianie. Zaczęłam lepiej ją rozumieć i dażyć sympatią. Zwłaszcza, że jej szalone pomysły niejednokrotnie mnie bawiły. 

"Myślała tylko o tym, że właśnie zawalił się jej świat i to zanim zdążyła go sobie na nowo zbudować. Straciła coś bardzo ważnego i cennego, w dodatku od razu po tym, jak odkryła, że to ma."

Historia pokazuje, że nie należy oceniać ludzi po pozorach, gdyż mogą nas niejednokrotnie zaskoczyć. Powinniśmy również kierować się własnym sercem i rozumem, a nie tym, co radzą nam inni. Książka udowadnia, że każda praca, czynność niekoniecznie musi być dla nas utrapieniem i męczarnią. Można odnaleźć w niej radość i satysfakcję. Wszystko zależy od naszego nastawienia. 

"Dzwonki, gwiazdki i słomki" to pełna ciepła, humoru i świątecznej atmosfery powieść o zachwycie wiejskiego życia. W sam raz na długie jesienno-zimowe wieczory. Polecam Waszej uwadze.


Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Filia 
 

 

3 komentarze:

  1. Kolejna, książka która na pewno podsyci świąteczną atmosferę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam już "Aleję siódmego anioła" i bardzo mi się podobała!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawa świąteczna lektura, a do tego z mądrym przesłaniem. :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny. Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz po sobie ślad, skomentujesz, zaobserwuhesz. A ja chętnie zajrzę do Ciebie :)