Déjà vu
Jolanta Kosowska
Wydawnictwo: Novae Res
Liczba stron: 304
Ocena: 8/10
Nota wydawcy:
Rafał wraca po paru latach emigracji do Polski i próbuje na nowo
odnaleźć się w obcej mu rzeczywistości. Wynajmuje mieszkanie, które
miało być azylem, a stało się przekleństwem. Stopniowo, dzień po dniu, w
życiu mężczyzny dokonuje się przewrót. Najpierw odnosi wrażenie, że
kiedyś już spotkał poprzednich mieszkańców tego domu, później narasta w
nim przekonanie, że ich życie stale się przeplata, a na końcu jest
pewien, że tworzą jedność. Zaczyna żyć, równolegle, swoim i ich
życiem... Pamięta wydarzenia, w których nigdy nie brał udziału, miejsca,
w których nigdy nie był, ludzi, których nigdy nie znał. Zaczynają
rządzić nim emocje niemające uzasadnienia, pragnie dziewczyny, o której
istnieniu do niedawna nie miał pojęcia...
Tak oto mocno stąpający po ziemi lekarz, nauczyciel etyki zawodowej
wkroczył w świat weneckiej legendy, zmieniającej jego życie w koszmar...
Moja opinia:
To pierwsza książka Jolanty Kosowskiej, która trafiła w moje ręce. A czy była to udana lektura? O tym dalej.
Cała książka jest retrospekcją zbudowaną na domysłach, pamiętniku Anny i wspomnieniach bohaterów. Autorka stworzyła obrazy na granicy jawy i snu, gdzie klątwy i stare legendy nabierają całkiem realnego wymiaru i wpływają na życie bohaterów. Tu Wenecja jawi się jako nierealny świat, gdzie teatr miesza się z rzeczywistością, a przypadkowy tłum wchodzi w interakcje z aktorami. Czytając można się pogubić, bo przeszłość miesza się z teraźniejszością, a granica między jawą a senem, prawdą a marzeniami, nawet bieżącą narracją jest bardzo cienka i płynna. Tu nic nie jest takie, jak może się na pierwszy rzut oka wydawać.
"Nie wierz temu, co widzisz i słyszysz i słyszysz.(…) Ważne jest tylko to, co masz w środku, co czujesz. To, co obiecałem, spełni się. Nigdy cię nie zawiodę. Kocham cię na teraz i na zawsze."
Czasami bywa tak, że miłość jest silniejsza niż śmierć. Miłość nie kończy się z chwilą śmierci jednej z ukochanych osób. Taki sposób ujęcia tematu odwiecznej miłości w tej książce spodobał się mi najbardziej.
"Nigdy nie należy wierzyć w to, co się widzi i słyszy, tylko w to, co się czuje. To, co czujemy jest prawdą."
"(...) Zmiana jest centralnym elementem świata, nie ma niczego o stałych właściwościach, nie ma bytu, jest tylko stawanie się."
Mamy tu również poruszoną kwestię etyczną lekarzy. Pojawia się też wiele medycznych wyrazów, więc przy czytaniu warto zaopatrzyć się w słownik, ponieważ ich wyjaśnień w w książce nie znajdziemy. I było to dla mnie trochę męczące, bo lubię znać, wiedzieć co dane wyrażenie czy zwrot znaczy. I tu ode mnie mały minus.
Co do bohaterów, to jedni wydają się być zbyt wyidealizowani, inni bez wyrazu i swojego zdania. Najbardziej spodobał się mi Paolo - jego kreacja była najbardziej realna.
To powieść obyczajowa z pewnymi elementami thrillera. Książka pełna wybuchów namiętności, niepozbawiona wzruszeń i emocji.
Niemal
czułam kamienne posadzki bazyliki Santa Maria della Salute, a zapach
wilgotnego Canal Grande jakbym chłonęła, wyobrażałam sobie, że jem
wyśmienite dania w restauracjach, poznaję słynne weneckie lwy, które
oznaczają, co innego w zależności od ich postawy. Pani Jolanta Kosowska sprawiła, że jeszcze bardziej zapragnęłam wybrać się do tego pięknego miasta i zobaczyć na własne oczy opisywane przez nią te wszystkie miejsca. Dałam się ponieść
czarowi Wenecji, jej autentyczności, tajemniczości i piękna zarazem. Was zachęcam do tego samego.
Odniosłam wrażenie, że recenzja próbowała uporządkować te przeplatające się sceny, wspomnienia, myśli, które istnieją na granicy jawy i snu. One jednak chyba żyją własnym życiem i każdy czytelników chyba będzie szukał w tej książce czegoś swojego, może jakiegoś swojego "déjà vu", a może Wenecji? Wymienione fragmenty wskazują, ale może się mylę, na kierunek metafizyczny, na odkrywanie powiązań pomiędzy autentycznym i pozornym istnieniem (?). Z pewnością książka znajdzie swoich wielbicieli.
OdpowiedzUsuńOkładka przyciąga wzrok!
Uwielbiam pióro autorki
OdpowiedzUsuń