Strony

niedziela, 31 lipca 2016

"Jeszcze żyję..." Joanna Tlałka-Stovrag (Serca, które czują tak samo)


Jeszcze żyję... 
Joanna Tlałka-Stovrag
Wydawnictwo: Branta
Liczba stron: 168
Ocena: 10/10
  
Nota wydawcy: 
Prawdziwa, wzruszająca historia dwojga młodych ludzi - dziewczyny z Krakowa i chłopaka z Sarajewa. Bohaterowie tej opowieści, wbrew wielu przestrogom i przeciwnościom - bo ona katoliczka, a on muzułmanin, walczyli o uczucie. To historia o miłości, rozłące, nadziei i wojnie. Tragizm wojny na Bałkanach nie został tu przedstawiony poprzez świat fikcji, jest realny, a przez to bliski każdemu człowiekowi.Ich losy zainteresowały kiedyś Waldemara Milewicza - legendę polskiego dziennikarstwa - który nakręcił o nich film. Teraz oni na kartach tej książki wspominają jego. Lektura dla młodszego i starszego pokolenia, którą czyta się jednym tchem.Autorka - Joanna Stovrag - jest tłumaczką języka chorwackiego, bośniackiego i serbskiego. W czasie wojny na Bałkanach towarzyszyła Waldemarowi Milewiczowi jako tłumacz w wyjazdach organizowanych przez TVP.


Moja opinia:  

"Serca, które czują tak samo, z czasem stają się jednym głosem."

Są takie książki, które bardzo ciężko ocenić, bo jak można oceniać czyjeś życie? Kto ma do tego prawo, jak nie sama autorka, która to wszystko przeżyła?

Czy dwoje młodych studentów - katoliczki z Krakowa i muzułmanina z Sarajewa - może być razem mimo dzielących ich różnic kulturowych i religijnych? Przekonajcie się o tym czytając tę książkę. 

To opowieść, którą napisało samo życie, o wielkim uczuciu, które miało swój początek w barwnym, wielokulturowym Sarajewie - wówczas było to miasto dialogu, miasto o wyjątkowej tolerancji i poszanowania inności i zrozumienia, gdzie dzielono się wspólnymi wartościami, wyciągano do innych dłoń, gdzie mosty łączyły, a nie dzieliły. Obok siebie żyli Chorwaci, Serbowie, Muzułmanie, Żydzi, Cyganie, wyznawcy różnych religii. Jednak od tego czasu wiele się zmieniło... Dzięki tej lekturze możemy poznać przeszłość i kulturę Bośni, a także byłej Jugosławii. Widzimy jak zmienili się ludzie i miejsca, oraz to, co zostało po wojnie.

O wojnie na Bałkanach słyszał chyba każdy z nas, ale trudno zrozumieć i pojąć jej tragizm oglądając jedynie migawki w dziennikach telewizyjnych. Wiele osób nie orientowało się, ani nadal niestety nie orientuje się, dlaczego wojna w Bośni i Hercegowinie w ogóle wybuchła. Niektórzy dziennikarze nawet nie próbowali wytłumaczyć opinii publicznej, o co w tej wojnie tak naprawdę chodzi i na czym polegał konflikt na Bałkanach. Kto jest odpowiedzialny za tę wojnę? Ja sama tak naprawdę niewiele wiedziałam o tym konflikcie, którego skutki trwają do dziś. Wydaje się, że te sprawy zawsze będą aktualne. Tu mamy opowiedziane to, co się tam działo w sposób niezwykle przejrzysty i przystępny, z perspektywy zupełnie innej niż przedstawiano to w telewizji, bo z perspektywy kogoś, kto to wszystko przeżył, widział na własne oczy i nie traktował jak kolejną wojnę.  

"Przecież Sarajewo jest najbardziej wymieszanym narodowościowo miastem na świecie, ale równocześnie najbardziej tolerancyjnym miejscem na ziemi. Przecież tam jest najwięcej mieszanych małżeństw, a bośniaccy Serbowie od wieków mieszkają w tych samych domach z bośniackimi Chorwatami czy bośniackimi Muzułmanami. Tam się nic złego nie może wydarzyć." 

Wojna rozdzieliła dwoje kochających się ludzi. Joanna została w Krakowie, zaś jej przyszły mąż został wcielony do armii, gdzie walczył w Sarajewie. Jednak Joanna na swej drodze spotykała wielu wspaniałych, życzliwych ludzi, którzy wykazali się bezinteresowną pomocą w kontaktach z ukochanym. Tymi osobami byli m.in. Konstanty Gebert, Wojciech Tochman czy legenda polskiego dziennikarstwa - Waldemar Milewicz, który jest mi znany, bo urodził się w Dobrym Mieście, w którym sama mieszkam. Pamięć o nim jest jeszcze żywa, warto pamiętać takie osoby. Wspaniała postać, która poniosła śmierć w wyniku zamachu bombowego w Iraku w mieście Latifijja. Dodam, że Milewicz nakręcił film dokumentalny o bałkańskiej miłości głównych bohaterów. 

"Jeszcze żyję i wierz mi, że Ty jesteś tą, która pomaga mi to wszystko przetrwać."

Osobiście nawet nie jestem w stanie wyobrazić sobie, jak ciężką próbę musiał przejść związek Joanny i Seja (Seada). Wojna, odległość, narastające trudności... podziwiam desperację, upór i siłę Joanny, że potrafiła walczyć o to, co kochała. Ja sama nie wiem, czy w takim obliczu sytuacji, miałabym tyle hartu ducha, aby tak walczyć. Ale na takie uczucie warto czekać, choćby i całe lata niepewności. Im się udało, mimo przeciwności losu, jakie stawiło im na drodze życie. Najważniejsze wrażenie zrobił na mnie opis niezwykle uporczywych starań Joanny o nawiązanie kontaktu w uwięzionym w oblężonym Sarajewie narzeczonym, niebezpieczna wyprawa do zablokowanego miasta i ślub w wojennych warunkach. 

"Ja sobie do końca z wszystkiego nie zdawałam sprawy. Byłam zakochana i tylko to dla mnie się liczyło. Ale widziałam, jak Sejo jest zdenerwowany. Szliśmy ulicą, a on cały czas się rozglądał, zastanawiając się, z której strony grozi nam niebezpieczeństwo. Po ślubie przyjaciele chcieli zrobić nam kilka zdjęć. Ale on cały czas powtarzał – szybciej, szybciej – bo kilka osób stojących w jednym miejscu mogło być świetnym celem dla snajpera. Podobnie było podczas naszego „wesela”. Żeby nikt nie zobaczył, że w domu jest grupka osób, musieliśmy szczelnie zasłonić firanki." 

Autorka zaskoczyła mnie bezpośrednim, prostym i łatwym w odbiorze językiem, ale jednocześnie mocnym w przekazie. Nie ma tu przerysowanych opisów, wszystko jest tak, jak należy, wszystko jest po coś. Sama historia miłosna została napisana pięknie, naturalnie, z wielką czułością, bez zbędnych wulgaryzmów, bez naciągania.   

Książka opatrzona jest licznymi zdjęciami, gdzie w tle widać zniszczenia i prawdziwy obraz wojny.

Książka o niewielkiej objętości, ale ogrom emocji, jaki został w niej zawarty, aż trudno w to wszystko uwierzyć i ogarnąć. Książka wywarła na mnie wielkie wrażenie, tym bardziej że jest to prawdziwa historia. To piękna, wzruszająca opowieść o dążeniu do realizacji marzeń, o triumfie miłości, której realizację pokrzyżowała bezsilność i strach w obliczu wojny na Bałkanach. Takie książki są nam bardzo potrzebne w dzisiejszych czasach. W czasach nietolerancji, zagrożeń terrorystycznych, konfliktów zbrojnych. Wygrała miłość, przegrała nienawiść - i bardzo chciałabym, aby zawsze tak wszystkie mniejsze i większe konflikty się kończyły. 

Widać że książka została napisana sercem, i tak też trzeba ją czytać, z wielką uwagą i zaangażowaniem. Wypatrujcie jej w księgarniach, bo jest planowane jej wznowienie lub szukajcie w bibliotekach:
https://w.bibliotece.pl/407239/Jeszcze+%C5%BCyj%C4%99...

Dodam iż na okładce widnieje Mostar - znany w Mostarze budynek, zniszczony w czasie wojny. 

Joanna Tlałka-Stovrag – rodowita krakowianka, ukończyła slawistykę na Wydziale Filologicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego, z zawodu i zamiłowania zajmuje się przekładem i nauczaniem języków słowiańskich; od kilkunastu lat jest tłumaczem przysięgłym języków: chorwackiego, bośniackiego i serbskiego; pracowała jako pilot wycieczek zagranicznych. W czasie wojny na Bałkanach towarzyszyła Waldemarowi Milewiczowi jako tłumacz w wyjazdach organizowanych przez TVP; współautorka przewodnika turystycznego "Chorwacja", który po sukcesie na polskim rynku ukazał się w Czechach, oraz "Słownika pisarzy świata". Obecnie pracuje nad kolejną powieścią, ale tym razem nad fikcją literacką, osadzoną w krajach nad Adriatykiem oraz w Krakowie.

A tu możecie posłuchać piosenki "Sarajevo" J. Nohavicy, w wykonaniu Michała Łanuszki, która to idealnie oddaje klimat i losy bohaterów tej opowieści:




Za możliwość przeczytania książki dziękuję Autorce.


środa, 27 lipca 2016

Życie z drugiej ręki - Anna Grzyb


Życie z drugiej ręki
Anna Grzyb

Wydawnictwo: Szara Godzina
Liczba stron: 192
Ocena: 6/10
  







Nota wydawcy: 
Do tej pory Anita nie zastanawiała się, czy jest naprawdę szczęśliwa. Żyje z dnia na dzień, wychowując dwie córki i borykając się z coraz bardziej odległym jej mężem. Ma jednak dosyć rutyny i monotonii. Marzy o znalezieniu pracy i uwolnieniu się od toksycznej przeszłości. I właśnie wtedy poznaje Joannę, która wpada na pomysł wspólnego biznesu.
Czy życie Anity jest aż tak beznadziejne, jak jej się wydaje? Jak długą drogę musi przejść i jak wiele rodzinnych tajemnic poznać, by wreszcie zrozumieć, co tak naprawdę ma w jej życiu największe znaczenie?
Życie z drugiej ręki to poruszający debiut przedstawiający rodzinną historię rozgrywającą się w scenerii prowincjonalnego miasteczka, opowieść o kobiecie zagubionej, która usilnie szuka swego miejsca w życiu.


Moja opinia: 
Autorka stworzyła portret przeciętnej współczesnej kobiety, która musi zmagać się z niełatwą codziennością. Pojawiają się jej marzenia, pragnienia, wspomnienia. Zabrakło mi tu więcej emocjonalnej i psychologicznej strony głównej bohaterki. Ciężko jest zżyć się z Anitą, bowiem niejednokrotnie irytowało mnie jej zachowanie, obwinianie wszystkich dookoła za swój los i niepowodzenia. A wszystko przecież zależy w dużej mierze od nas samych. To my kierujemy swoim życiem. Póki jest jeszcze nadzieja trzeba walczyć o swoje, o związek, małżeństwo, miłość, chociaż wiadomo że nie zawsze jest to takie proste. Anita - główna bohaterka chciała zadowolić wszystkich, a to przecież niemożliwe. Powinniśmy doceniać samych siebie i nie szukać potwierdzenia własnej wartości u innych osób. Wcale nie musimy być idealnymi matkami, córkami, synowymi czy żonami. Nasze słabości, lęki, zwykła codzienność, warto je docenić i zaakceptować, bo są częścią nas samych. Często wydaje się nam, że nasze życie jest beznadziejne. Ale czy, aby na pewno takie jest? Na przykładzie Anity doskonale widać, że nie zawsze tak jest i tylko od nas zależy czy zrozumiemy, co tak naprawdę w życiu ma największe znaczenie. 

"Jak ciężko jest porzucić poczucie obowiązku, które sami sobie narzuciliśmy, jak trudno jest odrzucić myśl, że powinniśmy, że musimy, że mamy być idealni. Jak się z tego wyplątać, jak znaleźć światełko w tunelu, drogę do wyjścia ewakuacyjnego?"


Spodziewałam się też rozmów pomiędzy Anitą a jej mężem. Nawet kilka kłótni wprowadziłoby do książki lekkiego smaczku, jakiejś iskry, akcji. Zastanawiało mnie bezosobowe traktowanie męża przez Anitę, która nazywa go "Ten Mąż". Czy jest on dla niej nieważny i dlatego anonimowy? Dopiero pod koniec książki poznałam jego imię, bez wyjaśnienia dlaczego nazywany był "Tym Mężem". Ale myślę że zrozumiałam dlaczego był Tym Mężem, a nie Sebastianem. W kolejnych książkach chciałabym ujrzeć troszkę więcej optymizmu, bo przecież życie nie składa się tylko z samych tragedii i smutnych chwil.
 
Największym plusem książki jest to, w jaki sposób autorka oddała atmosferę małego prowincjonalnego miasteczka i środowiska, w jakim przyszło żyć jej bohaterce. Uświadamia nam również to, jaką wartością jest rodzina.

Powieść nostalgiczna, która skłania do refleksji i każda z nas może odnaleźć w niej cząstkę siebie. Okładka mocno przykuwająca uwagę. 



niedziela, 24 lipca 2016

Sabat Czterdziestek - Anna Kleiber


Sabat Czterdziestek
Anna Kleiber

Wydawnictwo: BIS
Liczba stron: 344
Ocena: 8/10









Nota wydawcy: 
Gdy ma się czterdziestkę na karku, a za sobą nieudane małżeństwo, pora na urlop od dotychczasowego życia. Tak decyduje Ewa, a w tym życiowym oddechu towarzyszyć ma jej dawna koleżanka Kamila, obecnie mieszkająca w Barcelonie. Zanim jednak kobiety wyruszą w podróż dookoła świata, muszą załatwić sprawy spadkowe w małej wiosce, w której w dziecięcych latach spędzały wakacje. A tu spotkają je przygody, których zupełnie się nie spodziewały... 

 
Moja opinia: 

"Gdy się jest po czterdziestce i oczekuje... to chciałaś tego, babo, czy nie - starości dać się nie możesz, a wszelkie głupoty same z głowy wylatują, bo nie ma na nie czasu." 

W książce pewno dowcipnych i prawdziwych dialogów. Zagadki, tajemnice, intrygi, to wszystko znajdziemy w tej powieści. Autorka bardzo dobrze przedstawiła prowincjonalne problemy i dylematy osób mieszkających na wsi. Ciekawe jest też spojrzenie bohaterek na miłość, przyjaźń, mężczyzn, doświadczenia życiowe i ogólnie na otaczający je świat. Obserwujemy ich radości i porażki. Pojawia się również ciekawy wątek kryminalny i miłosny.

Główna bohaterka jest bardzo energiczna, do tego posiada cięty język i spory dystans do swojej osoby. Ale mimo to nie potrafi zaakceptować swojego wieku, upływającego czasu i urody, pojawiających się pierwszych zmarszczek, niespełnionej młodzieńczej miłości i zmarnowanego życia u boku niewiernego męża. 

"(...) w tej chwili żyjesz, tu i teraz, a nie jutro i tam. No i życie nie tylko wokół zmarszczek się kręci. Można być szczęśliwym wbrew wiekowi, wbrew temu, co mówią inni, wbrew zdrowemu rozsądkowi!" 

Książka napisana bardzo lekko, humoru jest w niej tyle, że co chwila można wybuchnąć śmiechem.

Powieść, która bawi, daje pozytywnego kopa, intryguje i pokazuje co jest tak naprawdę w życiu ważne. Polecam nie tylko czterdziestkom jako zabawną, niezobowiązującą lekturę na lato. Nabierzcie tak jak bohaterki tej lektury wiatru w żagle i po prostu żyjcie pełnią życia!  


czwartek, 21 lipca 2016

Przeznaczeni - Katarzyna Grochola


Przeznaczeni
Katarzyna Grochola

Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Liczba stron: 544
Ocena: 10/10









Nota wydawcy:

Los? Przypadek? Co kieruje naszym życiem?
Życiowo prawdziwa, nasączona nadzieją i dojrzałym optymizmem, ta książka to Twoje przeznaczenie.
O tej książce można opowiadać na wiele sposobów. Na przykład tak: Przeznaczeni to historia pięciu osób. Pozornie nie mają ze sobą nic wspólnego, ale już wkrótce zbiegi okoliczności i przypadkowe na pierwszy rzut oka zdarzenia sprawią, że ich drogi nierozerwalnie się połączą.
Olin jest rozchwytywaną autorką kryminałów. Ma wszystko: pieniądze, sławę, sukces, jest nawet zakochana. Problem w tym, że nie do końca szczęśliwie. Od wielu lat ma romans z żonatym facetem. Historia jakich wiele: ona kocha jego, on kocha tylko ją, no ale żona, dzieci…
Gabrysia pracuje w kasynie. Każdego dnia obserwuje ludzi, którzy wygrali albo przegrali. Sama jest nieufna i żyje na uboczu. Aż do momentu, gdy – przypadkiem – spotyka Mateusza.
Mateusz jest zdolnym grafikiem i beztroskim singlem. Ma pieniądze i kobiety. Pieniądze co prawda pożyczył swojemu przyjacielowi Kubie, ale kobiet w jego życiu nie brakuje – pojawiają się i znikają. Wszystko się zmienia, gdy spotyka Gabrysię. Ta kobieta to dla niego tajemnica, którą musi rozwikłać.
Kuba jest alkoholikiem. Niepijącym. W poszukiwaniu lepszego jutra wyrusza do Stanów Zjednoczonych. Pożyczone od Mateusza pieniądze błyskawicznie trafiają w ręce Jurka (zwanego Jerrym), polskiego emigranta, który w Ameryce dorobił się synów i kolejnych żon, a także paru szemranych interesów, na których nieustannie ma nadzieję się dorobić.
Historie wszystkich bohaterów zbiegają się w kulminacyjnym punkcie. Jedni otrzymają szansę od losu, inni tę szansę bezpowrotnie stracą… 



Moja opinia:

Czy wierzycie w przeznaczenie? Czym ono dla Was jest? Właśnie z przeznaczeniem będą musieli zmierzyć się bohaterowie tej powieści. To dzięki nieuchronnemu losowi w ich życiu zajdą znaczące zmiany? Czy na dobre - o tym musicie przekonać się sami czytając tę książkę.
 
To powieść inna niż wszystkie poprzednie autorki. Wydaje się być niezwykle szczera, osobista. To książka o miłości, zdradzie, cierpieniu, rozterkach, trudnych wyborach, słabościach, uzależnieniu od hazardu i alkoholu, braku wiary w siebie, chorobie, przemocy i wielu wielu innych kwestiach. Mamy tu również poruszony temat migracji młodych ludzi za lepszym życiem, dla których nie ma pracy w kraju, więc uciekają za granicę. Grochola porusza tematy trudne, ale jednocześnie bliskie każdemu z nas. Da się zauważyć, że autorka wszystko dobrze przemyślała i przygotowała się bardzo dokładnie do tej powieści.

Grochola wykazała się niesamowitą znajomością ludzkiej psychiki. Wnikliwie obserwuje zachowania ludzi, ich reakcje w skrajnych sytuacjach, walkę z własnymi słabościami. Wydarzenia poznajemy zarówno z perspektywy kobiety, jak i mężczyzny, dzięki czemu możemy wczuć się w każdą z opisywanych osób. I wszystko wydaje się być bardzo wiarygodne. Bohaterowie wydają się być prawdziwi, są różni, z wyrazistymi charakterami. Popełniają błędy, jedni otrzymają szansę od losu, którą będą starali się wykorzystać, inni tę szansę bezpowrotnie stracą. Mogę powiedzieć, że w zasadzie w każdym z nich odnalazłam cząstkę siebie.

Jestem zachwycona językiem powieści, który momentami jest poetycki, a momentami zimny, ale zawsze tak sugestywny i dobitny, że można odnieść wrażenie, że przemyślany w każdym słowie. Tu wszystko wydaje się być dopracowane w najdrobniejszym szczególe, pojawiają się nieoczekiwane zwroty akcji, a zakończenie jest takie, jakie być powinno. 

"Uważaj na słowa, słowa zamieniają się w czyny, uważaj na czyny, zamieniają się w nawyki, uważaj na nawyki, zamieniają się w cechy, cechy zamieniają się w charakter, charakter staje się twoim przeznaczeniem..."

Powieść mądra, poważna, dojrzała, ale i z odrobiną humoru. Nie jest już tak lekka i prosta jak poprzednie powieści pani Grocholi. Ta wymaga od czytelnika większego skupienia, a to za sprawą wielowątkowości i częstego przeskakiwania od postaci do postaci. Jest przepełniona wieloma emocjami. Książka intryguje, zaskakuje, ekscytuje, wzrusza, daje nadzieję, zmusza do refleksji. Po przeczytaniu zastanawiałam się, czy na wszystko w naszym życiu mamy wpływ? A może jednak jest nam coś przeznaczone? A może to zwykły przypadek, ślepy los, zbieg okoliczności?

"I nigdy nie wiadomo, kiedy się kogoś widzi po raz pierwszy. Nic tego nie zapowiada, to potem, dużo później, szuka się znaków, przeczuwań przeszłych, i dopiero w przyszłości przeszłość staje się znana, oswojona, jakby na zapas wiadoma." 


Powieść, która skłania do refleksji, wzrusza, wywołuje skrajne emocje, od smutku do radości, jest pełna bólu, niepokoju, ale i nadziei. I o ile poprzednie książki Grocholi były kierowane docelowo do kobiet, z tą jest inaczej - jest uniwersalna, zachęcam mężczyzn, aby po nią sięgnęli. Z chęcią obejrzałabym ekranizację, bo książka aż się o to prosi.

Po kilkuletniej przerwie pani Kasia powróciła w zupełnie nowym i wielkim stylu! Warto było czekać.

 

 

sobota, 16 lipca 2016

We troje - Hanna Dikta


We troje
Hanna Dikta

Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Liczba stron: 302
Ocena: 8/10












Nota wydawcy:
Agata jest kobietą spełnioną. Pensjonat, który prowadzi w Białogórze, daje jej dużo satysfakcji. Jej mąż, starszy o dwadzieścia lat artysta malarz, jest na każde jej zawołanie, czuły i opiekuńczy. Spokój Agaty burzy wizyta u chorej siostry na Śląsku. Tam również po raz pierwszy spotyka swojego szwagra. Choroba Joanny zbliża je do siebie, ale czy na pewno? Siostrzane uczucia zostają wystawione na próbę, a kontrowersyjne decyzje Joanny w trakcie leczenia wprowadzają dodatkowy zamęt. Pobyt w rodzinnych Piekarach zmusi Agatę nie tylko do zmierzenia się z przeszłością, ale także postawi przed nowymi, niełatwymi wyborami. Czy miłość i prawo do własnego szczęścia okażą się ważniejsze od innych zobowiązań?

Moja opinia: 

Na początku spodziewałam się, że będzie to banalna historia trójkąta, ale jakże się pomyliłam. Stało się inaczej i książka okazała się czymś więcej niż zwykłym czytadłem. Jestem zaskoczona jej głębią. Mimo trudnych tematów, jakie przedstawia książka, to napisana jest lekkim stylem, że czyta się naprawdę przyjemnie. Bardzo podobało mi się to, że autorka żadnego ze swoich bohaterów nie ocenia, nie osądza. Autorka bardzo dobrze przedstawiła zarówno relacje siostrzane, jak i związki damsko-męskie i rodzicielskie.


"Czy fascynacja drugim człowiekiem może nagle, ot tak wyparować? Dlatego, że poznała innego mężczyznę? Czy ten mechanizm jest właśnie tak? Prosty jak obsługa cepa? Kochasz kogoś, jesteś z nim szczęśliwa, nagle pojawia się inny i wymazuje kilkanaście wspólnych lat jak gumka myszka nieudany rysunek? Tak po prostu?"


Autorka porusza szereg ważnych tematów, jak choćby choroby oraz podejścia do niej czy lojalności wobec najbliższej rodziny, trudnych wyborów miłosnych. Nie wiemy, co tak naprawdę czuje osoba dotknięta chorobą, dopóki sami na własnej skórze tego nie doświadczymy. Z wszystkimi tymi tematami poradziła sobie bardzo dobrze, realistycznie, z wielkim wyczuciem.



"Z jednej strony boisz się choroby, czujesz się naznaczona, jakby ktoś czerwonym kordonkiem wyszył na twojej piersi słowo RAK, z drugiej strony masz wrażenie, że jesteś nietykalna. Igrasz z chorobą, igrasz ze śmiercią, tańczysz na oblodzonym parapecie."



Powieść jest bardzo realna, mamy tu przedstawione prawdziwe życie, z jego problemami dnia codziennego, z polskimi miasteczkami, niedoskonałą polską służbą zdrowia i biurokracją.

To opowieść o skomplikowanych wyborach i decyzjach, które nie tylko mają wpływ na nasze dalsze życie, ale również, a może przede wszystkim na naszych bliskich.

To książka o nieszczęśliwej miłości i jej różnych odcieniach, rozstaniach, tęsknocie, poświęceniu, chorobie, bólu, poczuciu niesprawiedliwości, walce o życie i marzenia. To niezwykle emocjonalna, mądra i życiowa powieść, która głęboko mnie poruszyła i skłania do głębszych refleksji nad tym co tak naprawdę w moim życiu jest ważne. I nie wiem jak ja bym postąpiła, gdybym znalazła się w takiej sytuacji jak Agata. Po przeczytaniu tej książki nasuwa mi się ważna kwestia, mianowicie to jak istotne są badania w życiu kobiet. Debiut bardzo udany. Książkę polecam zwłaszcza dojrzałym czytelnikom. 

wtorek, 12 lipca 2016

Szczęśliwe zakończenie - Vera Falski


Szczęśliwe zakończenie
Vera Falski

Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 480
Ocena: 8/10
  








Nota wydawcy: 
Czy opowieść, która zaczyna się od trzęsienia ziemi, może mieć szczęśliwe zakończenie?
Sabinie ostatnio wszystko wywraca się do góry nogami.
Sterta życiowych problemów ma swój początek w... kryzysie twórczym. Sabina jest pisarką. I to nie byle jaką, bestsellerową! Bestsellery grzmoci jeden za drugim, a znudzone życiem gospodynie domowe wykupują je na pniu.
Cóż z tego, skoro poczytna autorka ma tylko dwa marzenia: raz na zawsze skończyć ze szczęśliwymi zakończeniami i napisać powieść przez duże P – głęboką i dramatyczną.
Marzenia kosztują, więc luksusowe życie Sabiny rozsypuje się jak domek z kart, a ona sama ląduje w zrujnowanym domu nad morzem. Może wszystko się ułoży…
Niektórym dopiero po czterdziestce przychodzi skosztować życia.
Vera Falski zaprasza cię do światka pisarzy, celebrytów, PR-owców, wazeliniarzy, hipokrytów, bufonów, hipsterów i warszawki zajadającej na placu Zbawiciela rogaliki za 12 złotych. 


Moja opinia: 

Z Verą Falski spotkałam się za sprawą jej debiutanckiej powieści "Za żadne skarby", która zrobiła na mnie pozytywne wrażenie. A czy ze "Szczęśliwym zakończeniem" było podobnie? 

Vera Falski opisała literacki świat w sposób zabawny, ale jednocześnie nieco ironiczny. Cały ten komizm raczej otwiera nam oczy niż bawi. Wyśmiewa show-bizens, hipsterskie knajpy, zdobywanie kolejnych znajomych na facebooku, publikowanie nic nie wnoszących wpisów na twitterze, czy warszawskie "słoiki". Wbija kij w mrowisko, kpiąc z literackiego środowiska, do którego przecież sama należy. Czy właśnie tak on wygląda? Na pewno dużo w tym prawdy. Na przykładzie głównej bohaterki widać wyraźnie, że życie pisarza nie zawsze usłane jest różami. Widzimy jej rozterki, obawy i dylematy, towarzyszące jej w codziennym życiu - całą paletę emocji. 


"Może na tym właśnie polega dojrzałość? (…) Kiedy jesteś w stanie zapłacić bardzo dużo za to, by nikt nie mówił ci, co masz robić…"

Sabina Czerniak vel Sonia Geppert to postać, którą można polubić, ale z drugiej strony jej naiwne i uległe zachowanie mocno irytuje. Ale gdy tak się zastanowić, to można zrozumieć jej zachowanie, które może wynikać z tego, że przeżywa kryzys pisarski. Za to jej córka Róża jest chyba najbardziej irytującą postacią w tej książce. To jak traktuje i w jak protekcjonalny sposób odnosi się do matki - dla mnie nie do przyjęcia. Natomiast przesympatyczny Teo podbił moje serce. Tak samo Borys. Nie tak powinna jego historia się skończyć. Liczyłam na więcej happy endu. Tu jestem bardzo wkurzona na Verę Falski!

Zaintrygowało mnie pojawienie się pewnego bohatera, neurotycznego odludka i dziwaka, pisarza powieści kryminalnych - Mariusza Zygmuntowicza. Zastanawiałam się, czy aby nie jest on postacią, której książki można czytać w rzeczywistości? Nie ujawnię o kogo mi chodzi, będziecie mieli większą frajdę, zapraszam do lektury.  


Książka dobra, ale "Za żadne skarby" podobała się mi bardziej. Myślę że wynika to z tego, że główna bohaterka momentami irytuje, przez co było mi trudno się z nią zżyć.   

Po przeczytaniu tej książki mogę stwierdzić, że warto dać dojść do głosu emocjom, nie powstrzymywać ich oraz to, że po czterdziestce też można żyć pełnią życia.

Szczypta dramatu, garść dobrego humoru, miłość, przyjaźń, walka o szczęście, literacki świat - to wszystko zapewni Wam wspaniałą zabawę. Zajrzyjcie do świata pisarzy, celebrytów, hipsterów, hipokrytów i całej tej "warszawki". Polecam!  



niedziela, 10 lipca 2016

Siostry - Agnieszka Krawczyk


Siostry
Cykl: Czary codzienności (tom 1)

Agnieszka Krawczyk

Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 512
Ocena: 10/10




Nota wydawcy:

Młoda kobieta, Agata Niemirska chce poznać prawdę o swojej przeszłości. Dostaje zawiadomienie o śmierci matki, której nigdy nie znała. Razem z przyrodnią siostrą, Danielą, jedzie więc do Zmysłowa, maleńkiego miasteczka w górach, by znaleźć odpowiedź na pytania, które dręczyły ją całe życie.
Nic nie jest jednak tak proste jak może się wydawać na pierwszy rzut oka. Pytania nie mają łatwych odpowiedzi, podobnie jak życie, które nie układa się według naszych planów.
W Zmysłowie czeka na Agatę dziewięcioletnia dziewczynka, Tosia, jej druga przyrodnia siostra, o której istnieniu dziewczyna nie miała pojęcia. Kto jest jej ojcem? Dlaczego matka ukrywała jego tożsamość? Miasteczko zatrzyma Agatę i Danielę na dłużej, zmuszając, by nie tylko przyjrzały się przeszłości i jej zagadkom, ale i własnemu życiu. Otoczą ich ludzie – dobrzy, ale też i ci mniej życzliwi, pojawią się wierni przyjaciele, ale i wrogowie. Niemirska zyska oddanych sojuszników – miejscowego weterynarza-dziwaka, Jerzego Wilka i Julię Kovacs – Węgierkę, która związała swój los z Polską.
Siostry wpłyną na życie wielu osób, zmieniając ich w zaskakujący sposób. Gdzieś w tle zamajaczy wielkie uczucie. Miłość pomimo wszystko i bez pytań „dlaczego?”.
Niech zatem uwiedzie Was magia małego miasteczka w górach, położonego wśród lasów i pachnących kwiatami łąk.
Czary codzienności – one odmienią losy sióstr, pozostałych mieszkańców Zmysłowa, a może odmienią i nas…  




Moja opinia:

Otaczają nas uroki codzienności, drobne sprawy, których najczęściej nie dostrzegamy pędząc przez życie. Czy na co dzień czujecie smak twarożku ze szczypiorkiem zerwanym prosto z ogrodu, herbatę z bzów, słodycz lemoniady, a czy czujecie zapach łąk... Wystarczy się tylko rozejrzeć, smakować i wdychać te cudowności.  

Autorka sprawnie opisuje rozterki, dylematy, tęsknoty, radości i dążenie do rozwiązywania problemów trzech sióstr. Obserwujemy zmagania się z konsekwencjami braku matki w dzieciństwie. Widzimy też wpływ kompleksów na życie, które utrudniają wiarę w siebie i własną kobiecość.

Bohaterowie wykreowani są bardzo realnie i każdy z nich jest inny - mamy do czynienia z całą gamą charakterów. Byłam bardzo zaskoczona obecnością osób niepełnosprawnych, zwłaszcza Kinga podbiła moje serce. Zachwyciły mnie stworzone przez autorkę zapierające dech w piersiach opisy przyrody, i cała ta feeria barw, zapachów... coś niesamowitego. Autorka po prostu bawi się słowem. 

To ciepła, urocza, klimatyczna, magiczna, pełna humoru, chwytająca za serce książka o poszukiwaniu własnych korzeni, niezwykłej sile miłości i wybaczaniu. A także o trudnych życiowych wyborach, dążeniu do wytyczonego celu, szukaniu szczęścia, chociaż nie zawsze jest to takie łatwe, bo niejednokrotnie z wielu rzeczy czasem trzeba zrezygnować.


Pani Agnieszce udało się sprawić, że nawet nie zauważyłam kiedy oderwałam się od rzeczywistości i znalazłam na chwilę w słonecznym Zmysłowie. Tak zwyczajnie zostałam wprowadzona w inny świat, w inny wymiar... choć to wciąż ta sama rzeczywistość.  Tą książka trzeba się po prostu niespiesznie delektować...

  
 

czwartek, 7 lipca 2016

Nie czas na miłość - Agnieszka Walczak-Chojecka

Nie czas na miłość
Seria: Saga bałkańska (tom 1)
Agnieszka Walczak-Chojecka
Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 396
Ocena: 10/10
  
Nota wydawcy:   
Ta miłość nie powinna się zdarzyć. 
Porywająca opowieść o losach grupy młodych ludzi na tle bałkańskiej wojennej zawieruchy początku lat dziewięćdziesiątych. Niezwykła historia miłości Chorwatki Jasminy i Serba Dragana. Miłości, która w świecie ogarniętym etniczną nienawiścią nie powinna się zdarzyć. 
Współcześni Romeo i Julia mają przeciw sobie wszystkich: nacjonalistycznie nastawionego ojca Jasminy, serbskiego szpiega, a nawet matkę Dragana - Polkę. Katarzyna wprowadza w ich związek zamęt nie mniejszy niż zwaśnieni politycy. 
Ucieczką od wojennej rzeczywistości i nieoczekiwanych splotów zdarzeń staje się dla młodych bohaterów świat teatru i miłość. Czy jednak uda im się przetrwać w mrocznych czasach?
Książka znakomicie ukazuje kontrast między egzystencją w oblężonym Sarajewie pełnym wojennych trudów, lecz też egzotyki i tradycji, a życiem w Warszawie zachłyśniętej otwarciem się na Zachód.
To opowieść o wielkim uczuciu, które potrafi ocalić. Choćby na chwilę...           


Moja opinia: 

"Niektóre decyzje są jak kamienie milowe, zmieniają nasz los."

Autorka osadziła historię wielkiej miłości w czasach wojny na początku lat 90-tych w XX wieku, kiedy to w Sarajewie wybucha wojna o charakterze etnicznym. I w tych trudnych czasach możemy poznać wielkie uczucie Chorwatki Jasminy i Serba Dragana, które przypadkiem zostało wystawione na ciężką próbę. Ta zakazana miłość do złudzenia przypomina piękną klasykę Szekspira „Romeo i Julia”. Sami bohaterowie bowiem wystawiają tę sztukę w teatrze. Jest ona dla nich w pewnym sensie odskocznią od świata wojny, podziałów narodowościowych, huku bomb, rozpaczy po stracie bliskich i głodu. Bo wojna zabrała im nie tylko szczęśliwą młodość, niewinność, ale przede wszystkim ogołociła z przyszłości.  

"Dla prawdziwej miłości można przejść na drugą stronę wiatru..."

Na drodze do miłości dwojga młodych ludzi staje nie tylko wojna, ale i rodzina - nacjonalistycznie nastawiony ojciec i brat Jasminy, serbski szpieg, a nawet matka Dragana, która chcąc dobrze, jednak nieświadomie wprowadza do ich związku zamęt.  

"Najwięcej przeszkód mieszka w naszej głowie, więc rozwiązań szukaj w sercu."

Autorka nie ocenia stron konfliktu, pozostaje neutralna, a to w moim odczuciu wielka sztuka. Od strony historycznej nie można niczego zarzucić. Tu wszystko jest dopracowane w najdrobniejszym szczególe. Widać bardzo dobre przygotowanie autorki pod względem historycznym i merytorycznym. Zarówno Jugosławia, jak i Polska (konkretnie Warszawa lat 90-tych) zostały dokładnie nakreślone panujące tam realia. Polskę pokazała jako kraj spokojny, co dało kontrast pomiędzy Bałkanami. Idealnie połączyła fakty z fikcją literacką. I nie ma tu czasu na nudę, to wszystko jest tak wciągające, że ma się wrażenie jakby się tam było, przeżywało to wszystko, co bohaterowie, czuło zapachy, smaki i strach. W taki sposób podaną historię lubię najbardziej.

Podczas lektury towarzyszyły mi wielkie emocje, wzruszenie, łzy, gniew. Zwłaszcza te opisy, w których ginęły niewinne dzieci. A wątek małej Merjem, która zbyt szybko wsiadła do pociągu przysporzył mi nie lada emocji. Natomiast to jak ojciec Jasminy zniszczył makietę z elektryczną kolejką, której elementy Dragan zbierał latami - wprawiło mnie w złość. Wyobraziłam sobie, że ktoś mógłby tak potraktować moje ukochane książki - chyba przeżywałabym to równie mocno jak Dragan. 

Zakończenie zaś... Pani Agnieszko, czytając końcową scenę aż poderwałam się. Nie mogę doczekać się tego, jak ta historia się skończy. 

Książka napisana z wielkim rozmachem, która boleśnie uświadamia nam, jak trudne jest życie w krajach objętych konfliktem zbrojnym. Skłania do zastanowienia się nad tym, czy zawsze doceniamy to, co posiadamy? Pokazuje że trzeba walczyć o szczęście do ostatniej kropli nadziei, nawet wtedy, gdy to wymaga od nas wielkiego hartu ducha. Skłania również do refleksji nad współczesnym światem i ułomnością ludzkiej natury, ale przede wszystkim nad niezwykłą mocą miłości.

Dałam się porwać bałkańskiej miłości i nie żałuję! Pani Agnieszko, dziękuję za wielkie emocje, wzruszenia, nieoczekiwane doznania. 




poniedziałek, 4 lipca 2016

Amber - Gail McHugh


Amber
Cykl: Torn Hearts (tom 1)
Gail McHugh

Wydawnictwo: Akurat
Liczba stron: 591
Ocena: 10/10
  






Nota wydawcy: 
Życie Amber Moretti zmienia się nie do poznania. Osierocona outsiderka, która przez całe życie zmagała się z koszmarami dzieciństwa, pragnie za wszelką cenę rozpocząć nowe życie jako studentka. Kiedy pojawia się na uniwersytecie po raz pierwszy, spotyka dwóch mężczyzn, najlepszych przyjaciół, którzy wnoszą do jej mrocznej egzystencji kolor, świeży powiew powietrza i światło.
Brock Cunningham jest uroczym, zielonookim uwodzicielem-gentlemanem, Amber nie może się oprzeć jego urokowi. Wkrótce ten intrygujący mężczyzna zaczyna wypełniać cały jej świat, każdą myśl i każdy oddech. Ryder Ashcroft – niebieskooki wytatuowany „zły chłopak”, natychmiast zniechęca ją do siebie, kiedy jednak udaje mu się ją pocałować, natychmiast kradnie część jej serca, duszy i umysłu. Ku swojemu ogromnemu zdumieniu i przerażeniu, Amber zakochuje się w nich obu. A potem następuje coś, co zmienia wszystko, i Amber nie wie, czy kiedykolwiek uda jej się powrócić do normalnego życia.  


Moja opinia: 

Książka pełna namiętności, soczystego erotyzmu, przytłaczających emocji, gniewu, bólu i nienawiści, miejscami wręcz wulgarna i perwersyjna, z zaskakującym zaskoczeniem. I gdzieś pod płaszczykiem całego tego erotyzmu, powieść ma drugie dno. Mamy tu bowiem opowieść o ludzkiej psychice, samotności, braku samoakceptacji, o stracie najbliższych nam osób, teraźniejszych problemach ludzi młodych i społeczeństwa - nadużywanie alkoholu, antydepresantów, różnego rodzaju narkotyków, wraz ze skutkami jakie mogą powodować. W książce pełno emocji, napięcia, pragnienia, namiętności, które aż buzują w bohaterach. Mamy tu sceny seksu w przeróżnych konfiguracjach i kombinacjach, niektóre z nich są tak obsceniczne, budziły mój niesmak, że niekiedy miałam ochotę zakryć oczy. Było to po prostu coś nowego, świeżego w literaturze. Lektura wyzwoliła we mnie szereg sprzecznych uczuć, zarówno pozytywnych, jak i negatywnych.
 "W wieku dziewiętnastu lat spotkałam dwie miłości mojego życia. Tak, dwie. Liczba mnoga. (…) Jeden był moją opoką, moją siłą, moją pierwszą prawdziwą obsesją. Drugi był moją pasją, moją namiętnością."


 "Obaj stali się dla mnie kokainą, uskrzydlającym, a jednocześnie osłabiającym zawrotem głowy."


Dużo w tej książce erotyzmu, ale mamy też i miłość, która jak wiadomo łatwa nie jest, bo pojawia się zazdrość, rezygnacja, odrzucenie.  

"Miłość jest czysta i jednocześnie samolubna. Potrafi sprawić, że pragniemy rzeczy, których nie powinniśmy pragnąć. Że nienawidzimy osoby, jaką się stajemy. Miłość jest szczodra i chciwa, niezdecydowana i zaborcza, mściwa i magiczna zarazem. Sprawia, że przeskakujemy z jednej urojonej emocji w drugą, trzymając nas jednocześnie w nikczemnej sieci euforii, uplecionej z najpiękniejszych kłamstw i najstraszniejszych prawd." 

Autorka pokazuje, jak wielki wpływ ma na nasze życie przeszłość.  

"Przeszłość buduje nas jako ludzi. Blizny, które pozostawia, kształtują nas, a to, jak sobie radzimy z jej konsekwencjami, rzeźbi naszą duszę."

Książka odważna, szokująca, kontrowersyjna, elektryzująca, która wywróciła do góry nogami cały mój dotychczasowy pogląd na niektóre rzeczy. I jeśli szukacie romantycznej powieści, takiej love story, to nie sięgajcie po tę książkę - bo tego tu na pewno nie znajdziecie.  


sobota, 2 lipca 2016

Ostatni list - Maria Ulatowska


Ostatni list
Maria Ulatowska

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 344
Ocena: 9/10
   








Nota wydawcy: 

Czy można kochać dwóch mężczyzn naraz? Można. A czy obu można kochać tak samo?
Majka Czerska podobno ma męski charakter. A raczej męskie podejście do życia. Brać, wycisnąć, zostawić. A co tam! Wiarołomna cyniczka, egoistka, przewrotna... A może jednak marzycielka, wrażliwa, miła, serdeczna i ciepła? Jaka jest naprawdę? A może – jak w życiu – trochę taka, trochę inna… 
Czy zawsze życie musi być przyjemne? I czy potrafimy sobie je ułożyć tak, jakbyśmy chcieli? Niektóre sprawy toczą się same, rzekomo bez naszego udziału. Tylko – czy możemy trochę zmieniać bieg rzeczy?
Bohaterce tej powieści będzie dane to sprawdzić.                 


Moja opinia: 
Maria Ulatowska przenosi nas do czasów komunizmu, gdzie o wszystko trzeba było walczyć, ulice patrolowała milicja, samochód był prawdziwym luksusem, rozmowa międzymiastowa była niemal niemożliwa, a w telewizji przemawiał generał Jaruzelski.

Postacie są wielobarwni - mamy tych przebojowych, pewnych siebie, ale i tych nieśmiałych, niezdecydowanych, zakompleksionych, a także z depresją czy uzależnionych od alkoholu. Tak więc cała plejada charakterów. Bohaterowie przeżywają wiele emocji, rozterek, muszą podejmować trudne wybory, które to nie zawsze są dla czytelnika zrozumiałe. Bo czy mając tyle doświadczeń życiowych, sporo lat na karku, wciąż można popełniać te same błędy. Jak widać można. Seks traktują przedmiotowo, a miłość wydaje się im przereklamowana. Może wydawać się, że nie wiedzą czym jest prawdziwa miłość, i na czym polega budowanie trwałego związku.

A co do głównej bohaterki, to wzbudzała we mnie szereg sprzecznych emocji. Skakała z jednego łóżka do drugiego. Nie dbała o uczucia innych, koncentrując się wyłącznie na sobie i swoich potrzebach. Bo taki miała kaprys? A gdy niby już się zakochała, to też zdradzała. Jak się kocha, nie zdradza się. Koniec kropka! Miała w nosie to, że ktoś przez nią cierpi. Starałam się ją zrozumieć, ale czasami było to ponad moje siły. Chociaż z drugiej strony wydaje się być osobą strasznie pogubioną, nie wiedzącą czego tak naprawdę chce. Ale czy to ją usprawiedliwia? Znając wszystkie książki autorki, takiej bohaterki jeszcze nie widziałam. Jest inna, wzbudza emocje. Za to należą się wielkie brawa! 

"Dlaczego ciągle się pchałam w jakieś głupie, niedobre, niemądre związki? Czego właściwie chciałam od życia? Tak, wiedziałam, czego chcę. Stabilności, małżeństwa, domku z ogrodem, psa i kota. Dobrze, można to zrozumieć. Ale przecież nie dostanę tego od żonatego partnera, prawda? Prawda? I co z tego, że prawda. Jak mnie coś pchało, to nie mogłam się powstrzymać." 

Czytając tę książkę cały czas kołatało się w mojej głowie pytanie, czy można kochać jednocześnie dwóch mężczyzn naraz? Tego nie wiem i chyba wiedzieć nie chcę. Bo do Majki daleko mi jak stąd do Kosmosu...

"Czy można kochać dwóch mężczyzn jednocześnie?... Czy można kochać obydwóch tak samo?... I nie umieć zrezygnować z żadnego?"

Bardzo podobało się mi zakończenie, które zmusza do refleksji i rozmyślań nad zachowaniem głównej bohaterki. A może będzie coś dalej?

To powieść o poszukiwaniu miłości, szczęścia w tamtych, niełatwych czasach. W moim odczuciu książka inna niż wszystkie dotychczasowe powieści Marii Ulatowskiej. Polecam!