czwartek, 30 lipca 2020

Gra - Augusta Docher


Tytuł: Gra
Cykl: Z klas(yk)ą w łóżku (tom 2)
Autor: Augusta Docher
Wydawnictwo: Editio Red
Ilość stron: 320
Ocena: 9/10

Sebastian, Izabela, Marianna i Cecylia. Jedyny mężczyzna w tym gronie ― cyniczny, wyrachowany, bezwzględny. Kocha tylko jedną osobę na świecie ― siebie samego. Trzy kobiety ― różne pod niemal każdym względem: wieku, pozycji społecznej, doświadczenia. Ich losy splotą się w skomplikowany węzeł. Tę czwórkę połączy gra. Miłosna i równocześnie brutalna, pozbawiona reguł, za to pełna ostrych fauli. Zdawać by się mogło, że pierwsi odpadną z niej początkujący gracze, lecz los bywa przewrotny. Pewne jest jedno: wszyscy wezmą udział w rozgrywce na śmierć i życie.
Kto zostanie na planszy?

"Obojętność nie wystarczy, by rozmyślać nad strategią dotarcia do jej zamkniętego na cztery spusty i kłódkę serduszka."

Ostatnio coraz częściej zdarza się, że poszukuję książki w jakiś sposób oryginalnej i odbiegającej od tego, co zwykle czytuję. I taką właśnie jest "Gra" Augusty Docher. Już przy lekturze "Rozdroży" byłam wielce zaskoczona tym, jak można potraktować znany klasyk literatury. Nie inaczej jest i w tym przypadku. Z jednej strony powieść okazała się dla mnie pewnego rodzaju wyzwaniem i... najzwyczajniej w świecie trochę się jej bałam, ale z drugiej strony przecież ja to lubię, prawda? I powiem Wam jednio: autorka kolejny raz pokazała mi, że literatura nie ma ograniczeń. To my sami je tworzymy, bojąc się innowacyjności, eksperymentowania na polu pisarskim, ale i czytelniczym. Dlatego stąd mój apel do naszych pisarzy: nie bójcie się wyjść poza utarty schemat, próbować czegoś nowego. Czytelnicy chcą czytać różne książki.

Jednakże trzeba zdawać sobie sprawę, że nie każdemu książka podejdzie, może być nie do przebrnięcia. Mamy bowiem do czynienia z fanfickiem opartym na motywach powieści "Niebezpieczne związki". Połączenie średniowiecza i współczesności może wprowadzać dezorientację, ale po jakimś czasie da się to ogarnąć i czytanie staje się przyjemne.

Wątek przewodni, jakim jest tytułowa "Gra" nie odnosi się tu jedynie do jednego wybranego aspektu. Bohaterów połączy niebezpieczna, brutalna, pozbawiona jakichkolwiek reguł gra o miłość, a nawet i życie. Czytelnik widzi, jakie każda, nawet z pozoru nic nie znacząca decyzja, pociąga za sobą konsekwencje.

Bohaterowie należą do różnych grup społecznych, mają odmienne charaktery. Jednak mimo to łączy ich cynizm, egoizm, manipulacja, sekrety. Z pewnością nie można się przy nich nudzić. I mimo że ich nie lubię... to ich lubię. Ot co! Pokręcone? Wiem, ale to są takie postaci, że... ach. Bardzo mocne charaktery, które długo zostają w głowie. Nie przypominam sobie, abym czytała książkę, w której postaci wzbudzaliby we mnie takie uczucia. Dodatkowo narracja prowadzona z perspektywy czterech głównych bohaterów pozwala nam poznać ich myśli i pobudki zachowań.

Najmniej polubiłam się z moją imienniczką Izabelle. To zapatrzona w siebie, uwielbiająca intrygi, a przy tym niebezpieczna kobieta. Sebastian też niezły cwaniak, narcyz, uważający się za pępek świata bawidamek. A jak pięknie potrafi przemawiać... Ale to wszystko tylko na potrzeby dobrnięcia do celu. 

"Kiedy stałam się taka rozwiązła? Nigdy nie czułam w sobie tyle ognia, ile ogarnia mnie na widok Sebastiana. Wystarczy, że o nim pomyślę, a krew natychmiast zaczyna szybciej krążyć w żyłach, szumieć, wzbierać z każdą kolejną sekundą."

Autorka uwypukliła tę gorszą naturę człowieka - egoizm, zakłamanie, prowokacja, wykorzystanie drugiej osoby, brak wyrzutów sumienia. Tu nie ma dobrych wzorców do naśladowania. Historia uświadamia, jak łatwo można zniszczyć człowieka oraz jak szybko można stracić otrzymaną szansę, a przy tym nie zauważając tego, co najcenniejsze. Powieść ostrzega przed łatwowiernością i nadmiernym zaufaniem.

"(...) idioci nie zauważają tego, co najcenniejsze, choćby to leżało na środku ich drogi. Przejdą, pominą, czasem rozdepczą, potkną się nawet, ale nie dostrzegą, że stracili swoją szansę."

Historia, a raczej ta gra wciągnęła mnie w swoje odmęty i opary intryg, dwulicowości, zdrad, bezwzględności i wysmakowanych scen miłosnych. Ale czy w prawdziwym życiu wzięłabym udział w tego typu grze? Za żadne skarby świata!!!

"Gra" to oryginalny, nietuzinkowy i wymagający romans, w którym żądza, popęd seksualny i intrygi biorą we władanie ludzkie zachowania. Perwersyjna, bezczelna, pełna kłamstw gra wciąga od pierwszej do ostatniej strony. Czy chciwość i pewność siebie zgubi bohaterów? Czy doszło do profanacji klasyka? Sprawdźcie i oceńcie sami!





Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Editio Red




poniedziałek, 27 lipca 2020

Pod złą gwiazdą - Ewa Popławska


Tytuł: Pod złą gwiazdą
Cykl: Saga rodzinna (tom 1)
Autor: Ewa Popławska
Wydawnictwo: Oficynka
Ilość stron: 349
Ocena: 8/10

Łódzka rodzina Sobótków próbuje odnaleźć się w niespokojnych czasach zapaści polskiej gospodarki i kultury w XVII wieku. Wanda Sobótkówna musi poślubić obiecanego sąsiada - Wielisława Żelicha. Ale na jej drodze niespodziewanie pojawia się młody szlachcic - Konrad. Czy w czasie podziałów i braterskich wojen możliwa jest miłość między ludźmi pochodzącymi z różnych stanów? 

Znam debiut Ewy Popławskiej "Anitę". W "Pod złą gwiazdą" widać wyraźnie jak rozwinął się styl autorki. Ta książka jest też inna i dojrzalsza aniżeli poprzednia.

Akcja "Pod złą gwiazdą" została osadzona dość nietypowo, bo rozgrywa się krótko po potopie szwedzkim w XVII wieku. Autorka w intrygujący i przystępny sposób przybliżyła nam wydarzenia historyczne, a w szczególności rokosz Lubomirskiego (widzimy, o co toczyły się spory wśród szlachty i magnaterii) oraz bitwę pod Mątwami. Obserwujemy spór między zwolennikami a przeciwnikami władzy królewskiej. Wyraźnie widać, iż autorka dobrze zagłębiła ten okres. Ukazała życie mieszczan od podszewki - ich zachowanie, religijność, ludowość, ludzkie przywary, wygląd, a nawet przemyciła w powieści wątek czarów oraz posądzanych o nie i sądzonych kobiet.

"Przyszła mu do głowy jeszcze jedna myśl, którą odpędził jak natrętną muchę. Nie mógł pocałować dziewczyny z miejskiego motłochu."

Zdarza się, że w książkach napotykam się na tematy polityczne. Zagłębiając się w tę powieść, z pewnością zauważycie, że one nic a nic nie różnią się od współczesnych. Obserwując podziały, jakie mamy obecnie w naszym kraju, tym bardziej zwróciłam uwagę na wątek odmiennych poglądów politycznych, mniejszych lub większych wojenek i różnic klasowych. Czy można się szanować i tolerować mimo różnic? Czy miłość mimo tych podziałów jest możliwa? Król tak jak prezydent nie może wiele. Każdy pragnie władzy, pieniędzy... i w zasadzie nic się od tamtych czasów nie zmieniło. Jednakże autorka wyraźnie zaznaczyła warstwy społeczne i ich nierówny status - szlachta, mieszczanie, chłopstwo.

"- Król to jest funkcja reprezentacyjna (...) Nie ma rządzić, tylko wyglądać."

Nic w tej książce nie jest oczywiste, nie znajdziemy tu też cukierkowatego romansu, a realizm. Czytelnik towarzyszy bohaterom w ich codzienności, wzlotach i upadkach, porywach serca i rozpaczy, pracy i śmierci. Oni często nie wiedzą, co wybrać, co będzie dobre, a co złe, pełno w nich dylematów. 

Ewa Popławska ukazuje surowe, wręcz brutalne społeczeństwo noszące w sobie dużo żalu, cierpienia i zwątpienia, a przy tym skrupulatnie przestrzegające zasad i norm. Ale to nie są tak do końca źli ludzie. To, kim się stali może w pewien sposób tłumaczyć ich postawy, gdyż przeszli różne klęski, tragedie, traumy i zamknęli się na drugiego człowieka. Jedynie postacią, która odmiennie patrzy na rzeczywistość jest dziaduszko Jerzy Sobótko. Jego renesansowe, a nie barokowe spojrzenie na świat daje poczucie nadziei i pokazuje, że ludzie powinni mimo wszystko sobie pomagać. To właśnie dziadunio, żyjący według swoich przekonań, śpiewający gorszące piosenki i największa atrakcja łodzian, najbardziej zdobył moje serce. Szczególnie podobał mi się jego inny stosunek do biedoty niż cała reszta społeczności. 

Moją uwagę zwrócił Wiesio, kochający miłością toksyczną. Wielokrotnie i bardzo zaskoczyła mnie jego postać oraz zachowanie. Widzimy co z człowiekiem robi urażona duma, zazdrość, żądza zemsty czy skrajna nędza i głód. Jednak nawet to nie powinno tłumaczyć tego, że rzucanymi pomówieniami można zniszczyć komuś reputację, dobre imię.

"Poprzysiągł sobie, że to nie koniec. Miał zamiar zaszczuć Wandę tak, by nie miała wyboru."

Z kolei sytuacja chłopca Staszka Grosika przyprawiła mnie o smutek i wzruszenie. Nie mogłam zrozumieć tego, jak traktowano chłopca tylko i wyłącznie dlatego, że był nieślubnym dzieckiem. Kolejny raz uświadamiamy sobie, że świat jest niezwykle okrutny. Dzieci nie powinni być poniżani, bici ani cierpieć głodu.

Moją sympatię wzbudziła również Wanda. Uczynna, uprzejma, skryta, energiczna, romantyczna dziewczyna. Ale i ona ma swoje za uszami. Jej nieprzemyślane decyzje pakują ją w kłopoty. Jej upór sprawia, że buntuje się przeciwko rygorowi społecznemu i obyczajowemu.

"(...) w mieście każdy obserwowany był zarazem obserwatorem i siewcą plotek. Jednak sama Wanda tego nie robiła i jak ognia bała się opinii tłumu."

"Pod złą gwiazdą" jest powieścią o uniwersalnym przekazie, bowiem natura człowieka nie zmienia się mimo upływu lat, który chce kochać i być kochanym, być zdrowym, mieć pozycję społeczną.

Na końcu książki zamieszczono słowniczek dawnych nazw i określeń, które w większości nie były mi znane. Dzięki temu dodatkowi podczas lektury nie musiałam odrywać się od lektury, by wertować słowników.

"Pod złą gwiazdą" to intrygująca, porywająca, aktualna, pełna smutku i niepokoju epicka powieść o losach łódzkiej rodziny. To książka o prawdziwej miłości, porywach serca, podziałach społecznych i politycznych, potrzebie szacunku, urażonej dumie, chęci zemsty, intrygach, spiskach, wyrzutach sumienia, poczuciu beznadziei, ale i nadziei na lepsze życie. Zakończenie mocno mnie zaniepokoiło i już bym chciała wiedzieć, co będzie dalej...



Za pełną emocji podróż do XVII wieku dziękuję Wydawnictwu Oficynka


sobota, 25 lipca 2020

Zatrute serca - Angelika Ślusarczyk [Patronat medialny]


Tytuł: Zatrute serca
Autor: Angelika Ślusarczyk
Wydawnictwo: WasPos
Ilość stron: 336
Ocena: 9/10
Patronat: Sza! Teraz czytam

Klara to młoda dziewczyna, która pracuje w jednej z wrocławskich restauracji, studiując jednocześnie to, z czym wiąże swoją przyszłość - kosmetologię. Doświadczona przez los, twardo stąpa po ziemi, jednak wciąż czegoś jej brakuje. Gdy pewnego dnia wybiera się na imprezę do klubu ze znajomym z pracy, spotyka mężczyznę, którego oczy zapadają jej głęboko w pamięć. Zrządzeniem losu spotyka tajemniczego chłopaka coraz częściej, aż w końcu zaczyna się między nimi tworzyć nić porozumienia, co dla obojga może skończyć się tragicznie. Jednak odrzucając wszystko to, co mówi rozum, Klara słucha głosu uczuć. Czy odda swoje ciało, duszę oraz serce nieznajomemu? Czy podejmie szaloną i skrajnie nieodpowiedzialną decyzję? Jak zmieni się jej życie? Czy będzie potrafiła zamknąć sprawiające ból rozdziały z przeszłości?

"Straciłam wszystko, co ważne. Straciłam również siebie. Część mnie odeszła raz na zawsze."

"Zatrute serca" jest drugą powieścią w dorobku Angeliki Ślusarczyk. Doskonale pamiętam jej debiut "Naucz się beze mnie żyć", którą bardzo pozytywnie odebrałam. Nie inaczej było i tym razem. Choć przyznam, iż początkowo spodziewałam się jakiegoś słodkiego romansu. Ale o dziwo nic z tych rzeczy nie miało tu miejsca. Autorka doszczętnie zaskoczyła mnie tą historią.

To, na co zwróciłam szczególną uwagę były relacje Klary z ojcem i macochą oraz trzech mężczyzn w jej życiu - Tomka, Marcela i Łukasza. Dziewczyna nie miała lekko, musiała zmierzyć się z wieloma problemami i rozterkami. Jednak Klara tak łatwo się nie poddaje. Obserwujemy jak wydarzenia kształtują jej charakter, jak z czasem staje się coraz bardziej silniejszą kobietą.

"Udajesz twardą, niedostępną, silną. A tak naprawdę jesteś słaba. Krucha jak lód. Odsłaniasz swoje prawdziwe oblicze tylko pod osłoną nocy. Gdy nikt cię nie widzi. Gdy nikt nie może udokumentować twojej słabości."

Autorka umiejętnie pokierowała losami bohaterów. Działo się tyle, że w kilku miejscach zmuszona byłam do chwilowego przystanku, by przetrawić to, co przeczytałam. Finał zaś zastanowi totalne zaskoczenie, a nawet szok, nie tylko dla czytelnika, ale i samych bohaterów. 

Podobała mi się kreacja bohaterów. To postaci niejednoznaczni. Tu nie ma tak do końca złych (no może poza macochą Klary) czy dobrych ludzi. Tak jak i my, tak i oni posiadają zarówno wady, jak i zalety, popełniają błędy, podejmują niewłaściwe decyzje. Dzięki temu wydają się być nam tak bliscy, możemy bez problemu się z nimi utożsamić. Bardzo szybko wsiąknęłam w ich codzienność. Wraz z nimi odczuwałam radość, smutek, złość, współczucie. Z kolei naprzemienna narracja pozwala nam ich jeszcze lepiej poznać. Emocje towarzyszyły mi od pierwszej do ostatniej strony.

"Strata. Jedno słowo rozumiane na milion sposobów. Ja jednak odczuwałam stratę w sposób najdotkliwszy. Gdy spełniłam swoje marzenie, od razu je utraciłam. Mój świat zawalił się, runął jak domek z kart. W najmniej oczekiwanym momencie."

Najwięcej krwi napsuła mi macocha Klary Katarzyna. Tej kobiety po prostu nie sposób polubić, choćbyśmy nie wiem jak się starali. To, jak traktuje dziewczynę, i to jej wyrachowanie, zepsucie, intrygi... nie cofnie się przed niczym, by osiągnąć zamierzony cel. Czy to się jej uda? A może ktoś jej w tym przeszkodzi? Musicie sprawdzić sami.

Wątek miłosny z całą pewnością nie należy do oklepanych. Relacja Klary i Łukasza zbudowana jest na wyjątkowej bliskości i zaangażowaniu. Jednak jak pokazuje życie, nie zawsze jest tak, jak byśmy sobie to wymarzyli. Para będzie musiała zmierzyć się z czyhającym na nich niebezpieczeństwem...

''Oboje, wstrzymując oddech, patrzyli prosto przed siebie, sparaliżowani nie tylko strachem, ale głównie emocjami, które były tak silne, że wydawały się wręcz niebezpieczne. Tak wysoki ich poziom nigdy nie prowadził do niczego dobrego.''

Nie mniej istotnym wątkiem jest ukazanie wartości przyjaźni. To uczucie, o które trzeba dbać codziennie. Nie można zaniechać kontaktu z drugim człowiekiem, warto znaleźć choć chwilę, by podtrzymać tę relację, gdyż raz zawiedzione zaufanie trudno potem odzyskać.

Ta historia daje nam do zrozumienia, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Przypomina byśmy cieszyli się z otaczających nas drobnych rzeczy, a przede wszystkim doceniali obecność drugiego człowieka.

Powieść zaskoczyła mnie nie tylko sytuacjami i wydarzeniami, ale głównie realizmem. To wszystko mogłoby mieć odzwierciedlenie w rzeczywistości. Całość napisana została przystępnym w odbiorze językiem i stylem, ale pod przykrywką tej lekkości skrywa się drugie wartościowe dno, które zmusza do wielu refleksji i przemyśleń.

"Zatrute serca" to głęboko poruszająca, wręcz tragiczna powieść o utraconej przyjaźni, poczuciu straty, trudnych relacjach rodzinnych, niewłaściwych wyborach, słabościach i pragnieniach, niepewności, wyrzutach sumienia, próbie naprawienia błędów, nadziei na lepsze jutro. To książka przypominająca o tym, jak ważne jest dbanie o przyjaźń i miłość. Cóż więcej mogę jeszcze dodać? Brawo, brawo i jeszcze raz brawo! Takie właśnie książki chcę czytać. Totalne zaskoczenie! A już tak na marginesie dodam, iż bardzo chciałabym kontynuację...




Za możliwość patronowania ksiażce dziękuję Autorce i Wydawnictwu WasPos



czwartek, 23 lipca 2020

W piekle pandemii - Jolanta Kosowska [Przedpremierowo]


Tytuł: W piekle pandemii
Autor: Jolanta Kosowska
Wydawnictwo: Novae Res
Ilość stron: 374
Ocena: 8/10

Opowieść o dniu, w którym świat, jaki znamy, przestał istnieć. I o wszystkim, co zdarzyło się potem.

Kiedy Oliwia i Marcello wyjeżdżają na długo wyczekiwany urlop, nic nie zapowiada chaosu, w jakim już wkrótce pogrąży się cały świat. Zakochani wraz z kilkorgiem bliskich przyjaciół korzystają z uroków zimowej aury, spędzają dnie na zaśnieżonych górskich stokach, a wieczory z grzańcem przy kominku, tymczasem nad ojczyzną młodego lekarza powoli zbierają się ciemne chmury… Pewnego dnia włoskie media podają, że tajemniczy wirus z Wuhan pokonał granice kontynentów, a w szpitalu znalazł się „pacjent zero”. Od tej pory nic nie będzie już takie, jak przedtem…

Kilka ostatnich miesięcy wywróciło nasze prywatne i zawodowe życie do góry nogami. Trzeba było wszystko przeorganizować. Zmianie uległo nasze postrzeganie świata, stosunek do dóbr materialnych, może nawet i podburzyło się nasze zaufanie do ludzi. Zaczęliśmy doceniać to, co mamy. Zdrowie i rodzina stały się dla nas wartościami nadrzędnymi. Miłość i przyjaźń nabrała innego, głębszego znaczenia, bo to dzięki ich sile można zdziałać cuda.

"(...) najgorsze przeżycia podzielone na dwoje stają się mniej straszne, decyzje podejmowane we dwójkę łatwiejsze, a radości przeżywane wspólnie, pomnażają się..."

Przekonaliśmy się, jak izolacja, długotrwałe zamknięcie w czterech ścianach sprawiło, że człowiek poddany został silnemu stresowi i lękom, które mogą prowadzić do depresji. Rozdzielenie z najbliższymi to nie tylko brak fizycznego kontaktu, ale przede wszystkim strach o ich zdrowie i życie. 

"Wielu ludziom ta pandemia zabrała wszystko, nawet możliwość pożegnania najbliższych... To wojna. Chociaż wróg jest niewidoczny. Izolacja i samotność zaczynają się o wiele wcześniej."

Takie wydarzenia jak pandemia dobitnie i boleśnie przypominają nam, co tak naprawdę jest w życiu najważniejsze, byśmy niczego nie odkładali na później. Książka przypomina o tym, byśmy doceniali to, co mamy i cieszyli się z najprostszych czy choćby prozaicznych rzeczy, takich jak np. zwykłe wyjście na spacer. Zapewne wielu z nas ta sytuacja zmieni albo już zmieniła. 

"Teraz już wiem, że w życiu trzeba się spieszyć, nie warto niczego odkładać na później, że nic nie jest w nim pewne. Los zawsze może z nas zadrwić i „później” nie będzie już nigdy."

Akcja powieści toczy się aż w czterech miejscach. Ale bez obaw, nie pogubimy się. Autorka zabiera nas do Bergamo, Drezna, Wenecji i Wrocławia, a także do Lawendowego Wzgórza w Toskanii. Bohaterowie w tych miejscach będą próbowali przetrwać pandemię i na nowo poukładać swoje życie. Lecz czy to się im uda? Tego nie mogę Wam zdradzić...

Warto wspomnieć tu o chęci niesienia pomocy innym mimo narażania własnego zdrowia. Ilu lekarzy i pielęgniarek walczących na pierwszej linii frontu straciło życie w wyniku Covid-19? To są bohaterowie, o których nie wolno zapominać. Ta książka jest niejako dla nich hołdem. Dla całej służby medycznej wybuch epidemii był wyzwaniem, z którym każdy radził sobie tak jak mógł. Praca ponad siły, ostre systemowe i sanitarne restrykcje, i najtrudniejsze: kogo ratować? Wybór między jednym a drugim życiem. Czy nie to jest najgorsze w tej pracy? Nie każdy wytrzymuje taką presję, co doskonale widać na przykładzie Berndta - młodego lekarza z Niemiec.

"Nie można być lekarzem samego siebie, a już na pewno nie można być lekarzem własnej duszy."

Autorka nie zapomina również o zwykłych ludziach, którzy chcieli się na coś przydać pomagając sąsiadom i znajomym w codziennych sprawunkach.

Książka ta z pewnością na każdym czytelniku zrobi wrażenie, gdyż jej fabuła oparta jest na prawdziwych wydarzeniach, które dzieją się tu i teraz. Przyznam, że bardzo osobiście odebrałem tę powieść i cieszy mnie to, iż Jolanta Kosowska wyszła naprzeciw tematowi pandemii.

Pierwszoosobowa narracja z punktu widzenia Oliwii sprawia, że historia wydaje się nam być jeszcze bardziej bliska. Autorka w swoich książkach ma w zwyczaju raczyć nas niezwykle sugestywnymi, pięknymi opisami krajobrazów, miejscowości czy potraw. Nie inaczej było i tym razem. Wkradło się tu pełno uroku i romantyzmu, co równoważy poważniejsze tony powieści.  

"W piekle pandemii" to autentyczny, żywy i przejmujący obraz pełnej poświęcenia walki z groźnym przeciwnikiem, jakim jest koronawirus. To historia, z którą się mierzymy, która dzieje się na naszych oczach, i z którą pewnie jeszcze długo przyjdzie nam żyć. Ale to również lektura, która daje nadzieję, że jeszcze będzie normalnie. I tego się trzymajmy.


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Novae Res


wtorek, 21 lipca 2020

Druga szansa - Anna Głowacz [Patronat medialny]


Tytuł: Druga szansa
Autor: Anna Głowacz
Wydawnictwo: WasPos
Ilość stron: 312
Ocena: 9/10
Patronat: Sza! Teraz czytam 

Czy gdyby los ofiarował ci drugą szansę, pokonałbyś lęk przed nieznanym? Przyjąłbyś ją, nie bojąc się niepowodzenia, czy odrzucił – bez względu na ryzyko utraty wartości dla ciebie najważniejszych…?

Życie jest nieprzewidywane i nigdy nie wiadomo, jakie wybory nam zaoferuje, by skierować nas na ścieżkę szczęścia, której tak uporczywie szukamy. Czasem przykre wydarzenie może sprawić, że ockniemy się w zupełnie innej rzeczywistości. W świecie drugiej szansy, gdzie każdy dostaje czystą kartę i nowe możliwości.

Wraz z nagłą śmiercią męża Laura traci wszystko, co kocha najbardziej. Jest bliska poddania się, los jednak niweczy jej plany.

Gdy kobieta budzi się w ciemnej celi, nie mając pojęcia, jak do niej trafiła, odczuwa jedynie strach. Nie podejrzewa, że więzienie to okaże się pierwszym krokiem do drugiej szansy, jaką otrzyma. Zatopiona we wspomnieniach próbuje rozświetlić mrok – nie tylko dla siebie… Gładząc się po zaokrąglonym brzuchu, opowiada swojemu nienarodzonemu dziecku historie z przeszłości.

Tymczasem porywacze żądają od niej właśnie tej jedynej rzeczy, której ona nie może im dać. Ich żądania otwierają świeże jeszcze rany Laury, a te zaczynają krwawić na nowo… Czy oprawcy mogą mieć rację? Czy to realne, że śmierć męża była mistyfikacją, a on sam okłamywał ukochaną przez te wszystkie lata?

W tej samej celi wypełnionej strachem budzi się w kobiecie nadzieja… na kolejną szansę. Laura zaczyna się łudzić i bardzo pragnie wierzyć w wersję zdarzeń przekazaną przez porywaczy.

"Ktoś nagle wymazał gumką z mojego życia wszystko co najlepsze, i zostawił szarość. Bez niego życie traciło sens. Był dla mnie wszystkim. Spełnieniem moich marzeń. Nic się nie liczyło, jeśli nie byliśmy razem."

Już od pierwszej strony książka wciąga nas w wir wydarzeń. Towarzyszyć będziemy głównej bohaterce w fatalnym położeniu, jakim się znalazła, w sytuacji nie do pozazdroszczenia - porwanie, a do tego ogromny niepokój o nienarodzone dziecko. Podziwiałam Laurę za jej siłę, opanowanie i wolę walki, by przetrwać. Nie znalazłam tu nic, co by mnie znudziło, było niepotrzebne, czy przegadane.

"Gdyby nie ta mała istota zamieszkująca w środku, gdyby nie to, że była nasza, jego... Już dawno bym się poddała. Żyłam już tylko dla niej. Dla tej jedynej cząstki, która mi z niego pozostała."  

To, czy każdy zasługuje na drugą szansę zależy w głównej mierze od samego zainteresowanego, od tego, czy będzie potrafi wyciągnąć wnioski z popełnionych błędów i źle podjętych decyzji. Nawarstwiające się bowiem tajemnice i kłamstwa prędzej czy później wyjdą na jaw. Dlatego tak ważna w każdej relacji jest rozmowa i szczerość.

Autorka umiejętnie wyważyła poszczególne warstwy fabuły. Opisy, dialogi, poważne momenty i te lżejsze doskonale łączą się tworząc spójną całość. Przykładowo wątek z trzodą rolną nie tylko mnie wzruszył, ale i szalenie rozbawił. To w dużej mierze za jego sprawą (i kilku innym) przedstawiona zostaje nam wartość człowieka, pieniądza i tego, czy potrafi dzielić się z innymi niezależnie od stanu posiadania. 

"- Nie jest ważne, jak ciężki jest twój portfel, ale to, jak wysoką wartość masz jako człowiek - podsumował moje wyznanie. - A jeśli o to chodzi, to uwierz, że w moich oczach jesteś obrzydliwie bogata - dodał żartobliwie."

Akcja książki za każdym razem przyspiesza, gdy śledzimy bieżące wydarzenia związane m.in. z wątkiem porwania, by za chwilę spowolnić wracając wspomnieniami do przeszłości bohaterów. Taka konstrukcja powieści pozwala czytelnikowi wyciszyć buzujące w nim emocje, a w międzyczasie pewne rzeczy przemyśleć.

Zauroczyło mnie ukazanie tego, jak wyglądał związek Laury i Marcina - ich poznanie się, wybrane urywki ze wspólnie budowanego życia. Bardzo ich polubiłam. Tak samo ich rodziców.

"Nie poznawałam samej siebie. Wyzwalał we mnie odwagę, na jaką wcześniej nigdy bym się nie zdobyła."

"Druga szansa" zaskakuje fabułą oraz tym, że oprócz obyczaju i romansu, odnajdziemy w niej elementy thrillera czy sensacji. To pełna emocji powieść o sile miłości, stracie, bólu, tęsknocie, szacunku, wybaczeniu, intrygach, strachu, nadziei i tytułowej drugiej szansie. Anna Głowacz realnie kreuje świat, w którym dobro i zło toczą odwieczną walkę. Czy wszyscy wyjdą z niej cało? Koniecznie zajrzyjcie do lektury!



Za możliwość patronowania książce dziękuję Wydawnictwu WasPos


niedziela, 19 lipca 2020

Splamiona jego żądzą - Marta Milda


Tytuł: Splamiona jego żądzą
Autor: Marta Milda
Wydawnictwo: Novae Res
Ilość stron: 484
Ocena: 9/10

Gra, w której mocne karty rozdaje pożądanie.

Młody, ambitny i pracowity Ukrainiec, Andrij Reblov, podejmuje się wykonania remontu w posiadłości znanego wielkopolskiego biznesmena. Chociaż jest przekonany, że bogacz najął go jedynie do nakładania nowych, suchych tynków i gładzi na ściany, to niebawem okaże się, że powód, dla którego został zatrudniony, jest zupełnie inny. Tymczasem małżonka jego chlebodawcy coraz śmielej zaczyna z nim flirtować, a płomienną atmosferę u boku gospodyni podsycają wspólne artystyczne pasje. Wkrótce złapany w sidła namiętności chłopak przekona się, że czarująca kobieta pragnie jego ciała równie mocno, jak on pożąda jej czułości. Jednak prawdziwe kłopoty Andrija zaczną się dopiero wtedy, gdy ekscentryczny prezes przedstawi mu propozycję nie do odrzucenia… Czy schwytany w wyrafinowaną pułapkę ukraiński kochanek rzuci wyzwanie potężnemu szefowi i podejmie grę, w której stawką jest nie tylko cena za metr nowego wykończenia lecz także jego przyszłość?

"Powiedzieć o niej "zabójczo piękna" to byłoby zdecydowanie za mało. Taka kobieta była ucieleśnieniem wszystkich cech, jakich każdy spragniony mężczyzna chciałby szukać w tych istotach. Urocza, pogodna i prawdziwa."

"Splamiona jego żądzą" to komedia erotyczna, ale i po części powieść obyczajowa i psychologiczna. Bawiłam się przy niej wyśmienicie, czego początkowo wcale nie brałam pod uwagę. Mamy tu do czynienia z komizmem sytuacyjnym z nutą sarkazmu i ironii. Poza tym fabuła odarta została z wszelkiego rodzaju schematu i banału. To ogromny plus, jeśli szukacie czegoś oryginalnego. Dla wielu z Was (zresztą jak i dla mnie) początkowe strony mogą być trudne do przebrnięcia, ale to, co dzieje się później... przeszło moje najśmielsze wyobrażenia. Ta historia wciągnęła mnie i do samego finału jej nie popuściłam. 

W romansach/erotykach często zdarza się, że bohaterowie są oklepani, bylejacy. Tu tego nie ma. To postaci z krwi i kości, charakterni, a czytelnik ma możliwość poznania każdego z osobna, to co nim kieruje oraz towarzyszenia im w skrajnych emocjach, uczuciach, namiętności, bólu, tęsknocie, samotności. Zawsze szczególną uwagę zwracam na relacje, jakie zachodzą między postaciami. Tu jest naprawdę interesująco, gdyż mamy angażującą sprawę rodzinną, intrygę i spisek, które rodzą liczne tajemnice i niedopowiedzenia.

Niezwykle zaabsorbował mnie wątek poświęcenia siebie dla drugiej osoby. Postawiłam sobie pytanie: ile ja byłabym w stanie poświęcić dla szczęścia ukochanej osoby? Nic więcej w tym temacie nie będę zdradzać, by nie psuć Wam przyjemności z odkrywania kart powieści.

"Kochająca kobieta pozna każdą twoją wadę, a potem wybaczy ci tę, którą uzna za najgorszą."

Książka pokazuje, że o marzenia zawsze warto, a nawet trzeba walczyć. Życie należy bowiem przeżyć tak, jak tego chcemy. Wiadomo że nie jest to łatwe, ale kto powiedział że będzie? Powinniśmy podążać za głosem serca, bo ono zwykle wie, co dla nas najlepsze. 

"W życiu możesz stracić wszystkie pieniądze, część siebie czy nienarodzone dziecko, ale pragnień i marzeń nie możesz stracić, bo wtedy usychasz ty i nie ma już na nic nadziei."

Jeśli ktoś mnie pyta o dobry, wysmakowany erotyk, od razu odpowiadam Magda Mila. Teraz do tego grona pretenduje Marta Milda. A jaka zbieżność inicjałów! Tu każda scena napisana została w sposób, który sprawia, że aż chce się czytać. Wszystko jest spójne i dobrze wyważone. I choć pozornie fabuła kręci się wokół erotyki i żądzy wszelakiej, to ta historia posiada drugie, głębsze dno, które prowokuje do wielu refleksji i przemyśleń.  

I jeszcze nie byłabym sobą, gdybym nie wtrąciła kilku słów o okładce. Ona jest rewelacyjna! Idealnie odzwierciedla to, co znajdziemy w środku.

"Splamiona jego żądzą" to pikantny, pełen emocji i humoru erotyk o bezgranicznym oddaniu się drugiemu człowiekowi, samotności, tęsknocie, bólu, potrzebie wsparcia i akceptacji. Miłość, przyjaźń, namiętność, pasja splatają się w jedną całość - poznajcie wszystkie ich odcienie!



Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Novae Res


piątek, 17 lipca 2020

Poplątane ścieżki - Agata Sawicka


Tytuł: Poplątane ścieżki
Cykl: Dwór w Zaleszycach (tom 2)
Autor: Agata Sawicka
Wydawnictwo: Dragon
Ilość stron: 320
Ocena: 9/10

Lato w Zaleszycach nieubłaganie dobiega końca... Julianna jest szczęśliwa – już nie musi ukrywać swoich uczuć. Kocha i jest kochana. Każdą wolną chwilę spędza z Danielem, korzystając z ostatnich dni beztroski. Wydaje się, że nic nie jest w stanie zmącić ich szczęścia.
Tymczasem nad starym dworem zbierają się czarne chmury. Do miasteczka przyjeżdżają spadkobiercy rodziny Zaleszyckich, którzy chcą odzyskać posiadłość i urządzić w niej hotel. Przyszłość muzeum i kawiarenki staje pod znakiem zapytania.
Julianna poznaje powojenne losy Emilii i historię zakazanej miłości babci Nusi. Okazuje się, że kobiety łączy więcej, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać…

"- Życie to ulotne chwile, które trzeba łapać. A strach tylko ogranicza człowieka. Nigdy nie można pozwolić, żeby nami zawładnął."

"Poplątane ścieżki" są drugim tomem sagi Dworu w Zaleszycach, w którym mamy przedstawione trzy przepełnione emocjami historie miłosne. Autorka idealnie wyważyła teraźniejszość z przeszłością, ukazując nam losy każdej z par: panicza Wiktora i prostej, wiejskiej dziewczyny Emilii Świerkot; babci Nusi zwanej Danusią i rosyjskiego żołnierza Griszy; Julianny i tajemniczego Henryka. Coraz więcej dowiadujemy się na ich temat, nasza ciekawość podsycana jest stopniowo. Autorka wprowadza nas w fabułę, kreśli jak wygląda codzienne życie mieszkańców Zaleszyc i Bielunia. Wszystko odbieramy niezwykle sugestywnie. Bez problemu możemy wyobrazić sobie nie tylko bohaterów czy sytuacje i wydarzenia z ich udziałem, ale i poszczególne miejsca, a na barwnych opisach przyrody kończąc.

Powieść opowiada głównie o życiu i jego krętych ścieżkach. Uświadamia w jak dużym stopniu decyzje, które podejmujemy w przeszłości, determinują naszą przyszłość. Każdy, nawet najdrobniejszy wybór niesie ze sobą pewne konsekwencje, z którymi trzeba się później zmierzyć. Te decyzje niekoniecznie zawsze dotyczą nas samych, a naszych rodziców, którzy pragną oszczędzić nam życiowych błędów. Czytając zastanawiałam się, czy takie postępowanie jest w porządku? Czy nie lepiej, aby każdy uczył się na swoich błędach? Bo jak inaczej zrozumieć co jest w życiu najważniejsze, co powinno się dla nas liczyć? Taki ochronny parasol nie zawsze przynosi pozytywny skutek. Każdy z nas ma prawo do przeżycia życia tak, jak tego pragnie. Powinniśmy walczyć o swoje życie i marzenia oraz dążyć do ich realizacji. Nie wolno rezygnować z miłości i pozwolić, by ktoś decydował za nas. Nawet wówczas, gdy wymaga to od nas podjęcia ryzyka czy sprzeciwienie się rodzicom.

"(...) życie jest piękne. Pełne bólu i cierpienia, ale też radości i szczęścia. A przede wszystkim nieprzewidywalne. Jest darem, z którego trzeba jak najlepiej korzystać. Potrafi wykrzesać dobro nawet z tego, co ktoś mógłby uznać za stracone. I choć nieraz komplikuje człowiecze losy, nigdy nie pozostawia ludzi samych sobie. Potrafi uleczyć rany i naprawić to, co zostało zerwane. Życie jest podróżą, pełną niespodzianek i nieoczekiwanych zakrętów. Takie jest życie. Czy nie dlatego właśnie tak bardzo je cenimy?"

Kreślona historia uświadamia jak ważny w naszym życiu jest dom, poczucie bezpieczeństwa i przynależności do miejsca. Miejsca, do którego chciałby wracać.

"To nie miejsce urodzenia decyduje o tym, gdzie jest czyjś dom. Domem jest miejsce, które się kocha, gdzie czuje się bezpiecznym i szczęśliwym."

Fabuła oscyluje w dużej mierze wokół miłości oraz związanych z nią rozterek i wątpliwości. Szczera, prawdziwa miłość sprawia, że człowiek gotowy jest do największych poświęceń dla ukochanej osoby i stawianie jej dobra ponad własne.

"- (...) nie da się kochać ostrożnie, tylko trochę, z dystansem (...) - Prawdziwa miłość to oddanie całego siebie bez względu na konsekwencje. Oznacza wystawienie się na zranienie, ryzyko, które podejmuje się w imię czegoś silniejszego niż cierpienie. W imię miłości."

Moją uwagę zwrócił także umiejętnie wkomponowany w całość wątek kryminalny dotyczący Henryka i jego ukrywania się. Lecz by nie psuć Wam zabawy, nic więcej nie zdradzę. Sami musicie sprawdzić przed kim i dlaczego mężczyzna ucieka.

Agata Sawicka pięknie potrafi oddać klimat i nastrój powieści. Czytelnik niemal płynie na kartach książki, i nim się spostrzeże, dobija do finału. Myślę że to najlepiej oddaje styl, w jakim prowadzona jest fabuła. Lektura ponownie dostarczyła mi całą paletę emocji i uczuć - od wzruszenia, po głębokie przemyślenia.

"Poplątane ścieżki" to pełna emocji, uczuć i niepowtarzalnej atmosfery powieść o niespełnionej miłości, przeciwnościach losu, poszukiwaniu własnego miejsca na ziemi, tajemnicach. Co jeszcze może skrywać Dwór w Zaleszycach? Ja z przyjemnością tam wrócę, by to sprawdzić, bo po takim finale, jaki zgotowała nam pani Agata, jestem pewna, że w kolejnej części wszyscy bohaterowie będą zaskoczeni... 




Za powrót do Zaleszyc dziękuję Wydawnictwu Dragon


środa, 15 lipca 2020

Zdrada doskonała - Lauren North [Premierowo]


Tytuł: Zdrada doskonała
Autor: Lauren North
Wydawnictwo: W.A.B.
Ilość stron: 384
Ocena: 8/10

Tess jest załamana po niespodziewanej śmierci męża. Pozostał jej już tylko syn Jamie – zrobiłaby wszystko, aby go chronić, ale w tej chwili nie bardzo radzi sobie z życiem. Wszystko się zmienia, kiedy do drzwi ich domu puka Shelley, która zajmuje się pomaganiem osobom zmagającym się z utratą kogoś bliskiego. Wyrozumiała i życzliwa kobieta obiecuje, że pomoże Tess przetrwać ten najtrudniejszy okres w życiu.
Kiedy jednak dochodzi do serii niepokojących wydarzeń i pojawiają się różne pytania w związku ze śmiercią męża, Tess zaczyna podejrzewać, że Shelley może mieć ukryty motyw. Wie, że musi dołożyć wszelkich starań, aby zapewnić bezpieczeństwo Jamiemu – lecz nigdy jeszcze nie czuła się równie bezbronna. A na dodatek nikt nie chce jej słuchać…

"Zdrada doskonała" jest debiutem Lauren North. Przyznać muszę, iż po tytule spodziewałam się innego rodzaju zdrady. Czy zatem jestem rozczarowana? Chyba nie, bo w jakimś sensie fabuła tej książki mnie zaskoczyła. Choć nie powiem  bywa przewidywalna, ale zakończenie rekompensuje niektóre braki.

Autorka tak pokierowała wydarzeniami, iż moje zainteresowanie tą historią wzrastało wraz z przewracanymi stronami. Każdy rozdział sprawiał, że nie byłam pewna komu ufać, a komu nie... 

Bohaterowie, jakich stworzyła autorka stanowią dla czytelnika sporą zagwozdkę. Ich psychika pokazuje, jak złożoną człowiek ma osobowość. Nie zaufałam Shelley, ani Ianowi, a nawet i Tess, która głównie mnie irytowała. Nie wiem, czy takie było założenie autorki, ale jak dla mnie wyszło to naprawdę interesująco. Poza tym nasza uwaga zwrócona zostaje przede wszystkim na problem straty i żałoby. Widzimy jak trudno jest zaakceptować i pogodzić się ze śmiercią bliskiej osoby. A jeszcze jak łatwo można wykorzystać i zmanipulować osobę, która znajduje się w niełatwym dla siebie życiowym momencie.

"Próbuję sobie przypomnieć, jakie to uczucie śmiać się tak, jak śmiałam się tamtego dnia, ale nie potrafię. To wspomnienie przedstawia teraz zupełnie obcą osobę. A przecież to było tylko cztery poniedziałki temu. Okazuje się, że cztery tygodnie to całe życie. Ciekawe, czybyś mnie teraz poznał, gdybyśmy minęli się na ulicy. Moje rudawoblond loki, które kiedyś zdawały się żyć własnym życiem, teraz oklapły i wiszą byle jak na karku. Wreszcie udało mi się też stracić resztki ciążowego tłuszczyku – wystarczyło tylko siedem lat i twoja śmierć.
Cztery poniedziałki. Cztery tygodnie bez ciebie."

Dwutorowa narracja, retrospekcje i monologi sprawiły, że momentami męczyłam się z tą książką. Z drugiej jednak strony taki zabieg dokładnie uwypuklił to, co się dzieje z Tess, jej popadanie w depresję i paranoję.

"Gdzie podziała się tamta kobieta? A jeśli już nią nie jestem, to kim się stałam?"

"Zdrada doskonała" to utrzymany w mrocznych klimatach, pełen niewiadomych i tajemnic, z zapętloną intrygą thriller psychologiczny. To powieść o próbie pogodzenia się ze stratą najbliższej osoby, bólu, samotności, manipulacji. To książka zmuszająca do zastanowienia się nad tym, jakimi motywami kierują się ludzie. Co w tej historii jest urojeniem, a co rzeczywistością? Kto jest przyjacielem, a kto wrogiem? Sprawdźcie koniecznie! Ta lektura podburzyła moje zaufanie do otaczającego mnie świata i ludzi.


Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu W.A.B.


niedziela, 12 lipca 2020

Zawsze warto - J.B. Grajda


Tytuł: Zawsze warto 
Autor: J.B. Grajda
Wydawnictwo: WasPos
Ilość stron: 306
Ocena: 9/10


Co się stanie, kiedy nasz świat nagle runie? Kiedy najbliższa osoba opuści nas na zawsze? Anna po ogromnej stracie, stara się wrócić do normalnego życia. Kiedy myśli, że jest na dobrej drodze, przekorny los daje o sobie znać. W jej życiu pojawia się mężczyzna. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie okoliczności w jakich go spotka i jego intrygująca propozycja. Czy Anna zgodzi się na układ z nieznajomym?
Paweł, po śmierci ojca, próbuje wraz z młodszym bratem Piotrem, zarządzać rodzinną firmą. Niestety współpraca między braćmi nie układa się najlepiej. Ale to nie jedyny ich problem. Głównym, jest wypełnienie ostatniej woli ojca, a dokonanie tego gwarantuje przejęcie całego spadku. Czy tajemnicza i temperamentna kobieta, która niespodziewanie pojawi się w jego życiu, ułatwi mu zadanie? Czy Anna i Paweł sprostają wyzwaniom? Czy układ, który ich połączy będzie zwykłą biznesową współpracą?

"Niestety życie to nie jest bajka, nie pieprzony film romantyczny z happy endem "i żyli długo i szczęśliwie". Życie to zakręcona spirala niepowodzeń i porażek, uzmysławiające nam, że jesteśmy tylko zwykłymi marionetkami w tym całym wszechświecie."

"Zawsze warto" jest moim pierwszym spotkaniem z twórczością autorki. Książka łączy w sobie powieść obyczajową, romans i sensację, czyli wszystko to, co lubię. 

Do gustu przypadła mi pierwszoosobowa narracja prowadzona z punktu widzenia obojga głównych bohaterów, z tym, że opisująca te same wydarzenia. Tym bardziej jestem zadowolona, gdyż uwielbiam, gdy męska postać dostaje głos i może powiedzieć czytelnikowi co czuje i myśli. Dla mnie to wielki plus, kiedy mogę porównać ich spojrzenie na daną sytuację. A nie zawsze jest takie samo.

Bohaterowie zostali ciekawie skrojeni. To w żadnym razie nie są ideały. Oni tak jak i my, mają swoje słabości i wady, dzięki czemu bez problemu wczujemy się w ich położenie. Bywały momenty, kiedy wręcz wkurzali mnie swoim zachowaniem, ale przez to dostarczyli mi nie lada emocji, napięcia i rozrywki. Autorce udało się oddać uczucia i emocje, jakie nimi targały. Ich ból, cierpienie, smutek, tęsknota, pożądanie, nadzieja - bardzo szybko w to wszystko wsiąkamy.

"Wzięłam trzy głębokie oddechy - po to, aby uspokoić swoje nerwy... a może serce? Sama już nie wiem, czy je w ogóle jeszcze mam... Chyba straciłam je wraz ze śmiercią męża. W miejscu, gdzie powinien być ten narząd, mam dziurę, totalną pustkę."

Historia ta pokazuje, że zawsze warto walczyć o to, na czym nam najbardziej zależy, dawać drugą szansę. Tylko czy każdy na to zasługuje? Moja uwaga została zwrócona na wątek rywalizacji między braćmi. Widzimy że niektórzy nie cofną się przed niczym, aby osiągnąć swój cel. Bracia powinni się kochać, wspierać, móc w każdej życiowej sytuacji na siebie liczyć. Jednak nie zawsze tak jest. Zazdrość to destrukcyjne uczucie.

"Podniosłam wzrok i zobaczyłam Pawła. Uśmiechał się do mnie.
– Jesteś moja – wyszeptał. – Nie pozwolę ci odejść. Walcz. Dla siebie, dla mnie, dla nas.
Warto, zawsze warto."

Tu nie ma chwili na nudę, cały czas coś się dzieje, co chwilę wypływa jakiś nowy wątek, sytuacja, wydarzenie, intrygi, które zaskakują i napędzają tę historię do przodu. Z kolei sceny miłosne poprowadzone są z dużym smakiem i wyczuciem. J.B. Grajda posiada lekkie pióro, dzięki czemu czyta się naprawdę przyjemnie. 

"Zawsze warto" to pełna emocji i niepokoju powieść o miłości, cierpieniu, tęsknocie, zgubnemu pragnieniu zysku pieniężnego, zazdrości, chęci zemsty, dawaniu drugiej szansy, walce o siebie i swoje marzenia. Polecam gorąco, warto!



Za przypomnienie za czym zawsze warto w życiu podążać dziękuję Autorce i Wydawnictwu WasPos



piątek, 10 lipca 2020

Niegrzeczny idol - Kristen Callihan


Tytuł: Niegrzeczny idol
Cykl: VIP (tom 1)
Autor: Kristen Callihan
Wydawnictwo: Muza
Ilość stron: 384
Ocena: 8/10

Ona – zwykła dziewczyna. Domatorka, wręcz outsiderka, o przeciętnej urodzie, długich, prostych włosach w kolorze mokrego piasku. On – facet o powierzchowności herosa i boskiej arogancji. Wokalista i gitarzysta jednego z najpopularniejszych na świecie zespołów rockowych, który wiedzie życie jak w cudownym śnie. Nieziemsko przystojny, czarujący, seksowny i… perwersyjny. Na pierwszy rzut oka różni ich dosłownie wszystko. Łączy? Muzyka i niewytłumaczalna chemia.
Niczym w kinowym hicie Narodziny gwiazdy wspólna trasa koncertowa daje początek miłości pełnej namiętności i pożądania. Miłości bożyszcza tłumów Killiana do Libby – zwykłej dziewczyny z sąsiedztwa, która okazała się bardziej uzależniająca niż wszystkie fanki świata.
Czy dziewczynie uda się zatrzymać idola, skoro cały świat chce jej go odebrać?

"Żeby zorientować się, dokąd iść, czasem musisz spojrzeć, gdzie jesteś."

Niegrzeczny chłopiec i szara myszka - co prawda znajdziemy tu utarty schemat i przewidywalność, jednak mnie ta książka pozytywnie zaskoczyła i doskonale sprawdziła się podczas gorących, letnich dni.

Już od pierwszych stron poczułam rytm wygrywanych nut. Sami zaś bohaterowie są pełni pasji do muzyki, ale i nie tylko. Bardzo podobała mi się ich relacja. Stopniowo rozwijające się przyciąganie, uczucie, aż w końcu wybuch namiętności. Dzięki temu, że zbliżają się do siebie powoli, cała historia nabiera autentyczności. Poznajemy także ich przeszłość, wzloty i upadki, towarzyszące im rozterki, co pozwala nam zrozumieć ich zachowanie i podejmowane decyzje. Dodatkowo pomaga w tym narracja z perspektywy obojga bohaterów.

"Kocham go nawet wtedy, gdy doprowadza mnie do szału. Przerażające."

Moją uwagę zwrócili również dwaj drugoplanowi bohaterowie, którzy okazali się warci tego, by bliżej poznać ich w kolejnych tomach serii.

Nie znajdziecie tu co prawda jakiś większych dram, ale nie o to tu chodzi. Powieść daje nam coś więcej, pokazuje blaski i cienie bycia na świeczniku. Sława ma swoje zalety, ale i odziera człowieka z wszelkiej prywatności i wolności, zmuszając go do wielu wyrzeczeń i ograniczeń. Gdzie byśmy się nie udali, od razu sumie za nami sznur reporterów. Czy takie życie na dłuższą metę nie wydaje się męczące? Z drugiej strony, jeśli o czymś marzymy, powinniśmy spróbować po to sięgnąć, niż nie zrobić nic i później żałować. I nie chodzi tu tylko o kwestie zawodowe, ale i umiejętność zawalczenia o drugą osobę. Czasami ryzyko popłaca.

"Najgorsza rzecz, jaką można w życiu zrobić, to zrezygnować ze swojej szansy z powodu strachu."

Autorka wskazuje również, jak ważne w każdym związku są szczerość, zaufanie i rozmowa. To fundamentalna podstawa, bez której nie da się zbudować niczego trwałego.

Pikantne, wysublimowane sceny miłosne, przewaga skrzących dialogów nad opisami, mnóstwo humoru, rockowa muzyka w tle, przyjemny w odbiorze język - to wszystko tworzy powieść, przy której spędzicie miły czas. Oprócz tego zostaniecie zmuszeni do kilku refleksji, zaś samo zakończenie... nie mogę nic zdradzić, jednak bądźcie pewni, iż łez wzruszenia nie zabraknie.

"Niegrzeczny idol" to pełen pasji i emocji zmysłowy romans pokazujący nie tylko to, ile znaczy dla nas w życiu to, co robimy czy spełnianie marzeń, ale przede wszystkim, jak ważna jest umiejętność zawalczenia o drugą osobę. To historia udowadniająca, że prawdziwa miłość nie patrzy na status społeczny, wygląd i powierzchowność. Bawiłam się świetnie, co polecam i Wam!




Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Muza



wtorek, 7 lipca 2020

Port nad zatoką - Magdalena Majcher


Tytuł: Port nad zatoką
Autor: Magdalena Majcher
Wydawnictwo: Pascal
Ilość stron: 400
Ocena: 9/10

Adrianna wierzy, że szczęście w końcu się do niej uśmiechnęło – po trwającej ponad rok separacji udaje jej się porozumieć z mężem i Radek wraca do domu. Niestety, idylla nie trwa długo, a los brutalnie odbiera kobiecie to, co jej podarował.
Gdy Adrianna znów zostaje sama, czuje, że musi zostawić swoje dawne życie, bo wszystko w nim przypomina jej o Radku. Spontanicznie podejmuje decyzję o zakupie podupadającego domu na Półwyspie Helskim. Szybko wsiąka w lokalną społeczność, zaprzyjaźnia się z małżeństwem z sąsiedztwa i starym rybakiem. Wydaje się jej, że w sercu nie ma już miejsca dla żadnego mężczyzny. Ale czy na pewno? Czy w życiu prawdziwie kocha się tylko raz?

"Wbrew pozorom śmierć wcale nie jest końcem. Jest początkiem reszty życia tych, którzy zostali."

Początkowo fabuła "Portu nad zatoką" może wydawać się dość schematyczna. Mamy tu bowiem kobietę, która po trudnych przeżyciach postanawia wyjechać. Kupuje podupadający dom, zadomawia się w nowym miejscu... brzmi znajomo, prawda? Jednak ta historia posiada coś więcej. Coś, co sprawia, że jest w jakiś sposób inna, ale i bliska każdej z nas.

Kolejny raz też Magdalena Majcher skierowała swoją uwagę na nadmorski klimat naszego Bałtyku, a ściślej rzecz ujmując Półwysep Helski. Osobiście poczułam jego atmosferę i chciałabym na jakiś czas tam zabawić.

Nie spodziewałam się, że tytułowy port okaże się w tej historii czymś więcej, aniżeli przystanią, w której cumują statki, kutry. To przede wszystkim miejsce, gdzie chcemy wracać. Najlepiej gdyby ktoś zawsze tam na nas czekał. Czy Adrianna znajdzie swój port? Zajrzyjcie do książki, a się przekonacie.

"Adrianna nie chciała jeszcze wracać do pustego domu. Bała się, że kiedy tylko przystąpi próg, rozpadnie się na miliony kawałków."

Autorka przyzwyczaiła mnie, że niczego w swoich powieściach nie ubarwia, pokazuje życie takim, jakim jest w rzeczywistości. To problemy, troski, rozterki, które mogą dotyczyć nas samych. Tu nie ma miejsca na fałszywą nutę. To, co jest udziałem bohaterów, bardzo szybko zyskuje naszą aprobatę i już od pierwszych stron wsiąkamy w tę opowieść. Jestem pełna podziwu dla głównej bohaterki, która gra tu pierwsze skrzypce. To kobieta, którą targają obawy, ale to również kobieta silna, odważna, impulsywna. Jej zmagania z rzucanymi jej przez życie kłodami i zachodząca w niej metamorfoza może być dla każdego z nas inspirująca.

"Każdy człowiek wnosi coś do naszego życia, 
nawet jeśli był w nim tylko przez chwilę."

Ta historia udowadnia, że we wszystkim musi być zachowana równowaga. Bynajmniej ja wyznaję takie podejście do życia. Gdy coś tracimy, w niedługim czasie coś nowego zyskujemy. Trzeba tylko potrafić otworzyć się na ludzi, na to, co szykuje dla nas los, poddać się temu, spróbować dostrzec to, co na pierwszy rzut oka niewidzialne. W tym kontekście warto zwrócić też uwagę na pięknie przedstawiony motyw przyjaźni.

Pamiętajmy, aby doceniać i wykorzystywać każdą chwilę spędzoną z bliskimi nam osobami. Nie trwońmy czasu i energii na mało istotne głupstwa, kłótnie i milczenie. Rozmawiajmy i po prostu ze sobą bądźmy.

"- Zapamiętaj sobie jedno: nigdy nie trać czasu, który mogłabyś spędzić z osobą, którą kochasz, bo potem może się okazać, że wam go zabrakło..."

Historia oscyluje wokół problemu młodzieńczego buntu, utraty zaufania do dziecka, kłamstw, rozstań i powrotów. Tym razem co prawda autorka nie podejmuje się żadnego z kontrowersyjnych, ważnych społecznie tematów, jednak absolutnie nie urąga to jej powieści. Przeciwnie, ja dostrzegłam i skupiłam się na czymś innym. Do książki wkradło się sporo wyjątkowego klimatu i romantyzmu, co też jest pewnym novum w wykonaniu Majcher. Jak widzicie można czytelnika zaskoczyć na szerokim polu pisarskim. To samo dotyczy się finału lektury, które wprawiło mnie w niemałą konsternację, gdzie z jednej strony poczułam pewien rodzaj zawiedzenia, a z drugiej satysfakcję, że jest ono wielce prawdopodobne. Myślę też, że mogłoby być idealnym wyjściem do kontynuacji. 

Nie wiem, czy zauważyliście, ale okładka książki idealnie komponuje się klimatem z Sagą nadmorską.

"Port nad zatoką" to prawdziwa, przejmująca, dająca nadzieję powieść o trudnych wyborach, przewrotnym losie, tęsknocie, potrzebie bliskości i przynależności, drugich szansach, o poszukiwaniu własnej drogi w życiu. Polecam gorąco zacumować w porcie nad zatoką!






Za możliwość bezpiecznego zacumowania do portu dziękuję Wydawnictwu Pascal i Autorce