wtorek, 24 stycznia 2017

Świt, który nie nadejdzie - Remigiusz Mróz


Świt, który nie nadejdzie
Remigiusz Mróz
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Liczba stron: 528
Ocena: 9/10

Nota wydawcy:
Odważysz się wejść w przestępczy świat przedwojennej Warszawy? 

Były pięściarz, Ernest Wilmański, to człowiek bez przeszłości. Stracił wszystko, co miał do stracenia. W poszukiwaniu nowego życia wyjechał do stolicy, jednak znalazł się w złym czasie i w złym miejscu. Zanim zaczął rozglądać się za pracą, praca znalazła jego i… nie miała nic wspólnego z uczciwym zarobkiem. 

Wilmański wbrew swojej woli został wciągnięty w świat Banników, grupy przestępczej, która swą nazwę zawdzięcza temu, że z przeciwnikami rozprawia się tak, jak robił to słowiański demon – topiąc ich w baniach. 

Ernest wspina się po gangsterskiej drabinie, nie spodziewając się, że jedna kobieta może pokrzyżować wszystkie jego plany. Ani że zjawy z przeszłości dopomną się o uwagę…



Moje wrażenia:


To, co uderza już od pierwszych stron, to świetnie oddana atmosfera przedwojennej Warszawy, z jej najciemniejszymi dzielnicami i rządzącymi nimi gangami. Ten klimat podsycają kawiarniane opary papierosowego dymu, biały "proszek", muzyka kapeli Original Dixieland Jazz Band, fokstrot, charleston, tango, kapelusze i wąsiki. Z jednej strony mamy eleganckie dzielnice i drogie lokale, z drugiej ciemne zaułki, biedę i wszechobecne sutenerstwo. 

Główny bohater, Ernest Wilmański, były bokser, planuje rozpocząć w Warszawie nowe życie, jednak ratując nastoletnią mamazelę z rąk oprawcy, przypadkowo popada w konflikt z Bannikami, najgroźniejszymi warszawskimi przestępcami. Jest wyrazisty, niejednoznaczny, a do tego posiada tajemniczą przeszłość.

Poznajemy również Elizę Zarzeczną, świeżo mianowaną posterunkową w nowo powstałym oddziale kobiecej policji. Jest odważna, pewna siebie, oddana swojej pracy, jednak spotyka się z niezrozumieniem i ignorancją ze strony swojego dowódcy. Dostaje za zadanie zwerbowanie Ernesta oraz wykorzystanie jego wpływów do zlikwidowania gangów rządzących Warszawą. Jak będzie wyglądała ich współpraca? Wzajemne kłamstwa i wykorzystywanie dla własnych celów - co może z tego wyniknąć? Czy tak różni osobowościowo, będą w stanie się dogadać? Powiem Wam tylko, że dzięki nim poczułam dreszczyk emocji...

"- Najgroźniejsze uderzenie nadchodzi z kierunku, którego się nie spodziewasz - rzuciła. 
- Tak powiedział mi kiedyś Wilmański.
- Miał na myśli walkę bokserską.
- Walka to walka. Każda rządzi się takimi samymi prawami."

Trudno tu szukać dobrych charakterów. Każdy z nich ma na swoim koncie mniejsze lub większe przewinienia, ale to sprawia, że wydają się prawdziwi, autentyczni. Wraz z nimi cierpiałam i dopingowałam im. Niejednokrotnie zaskakiwali mnie nagle zmieniając front działania. 

Mróz zaserwował nam opowieść o gangach, handlu żywym towarem, walce z narkotykami, sytuacji kobiet po pierwszej wojnie światowej, o nastrojach społecznych i o formowaniu policji kobiecej. Fabuła została przemyślana, a wątki sprawnie poprowadzone. Akcja trzyma w napięciu od samego początku i nie opuszcza aż do samego końca. Intryga goni intrygę, nie dając nam chwili oddechu. Niemal czułam na karku oddech śmierci. Tu każdy rozdział kończy się w sposób taki, że natychmiast chcemy wiedzieć co dalej. A gdy już myślimy, że coś wiemy, następuje niespodziewany zwrot akcji. A co do zakończenia, to powieść urywa się nagle, pozostawiając niezamknięte wątki. Liczę na ciąg dalszy tej historii. A może przyjdzie nam dopowiedzieć sobie samym ciąg dalszy...      

"Świt, który nie nadejdzie" to prawdziwa gratka dla miłośników kryminału retro. Odważycie się wyruszyć w przestępczy, ale jakże klimatyczny świat przedwojennej Warszawy? Ja odważyłam się i nie żałuję.


4 komentarze:

  1. Przedwojenna Warszawa? Czemu nie? Ciekawe, jak Autor ją wykreował. Chętnie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie przepadam za kryminałami retro, więc tym razem spasuje.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja właśnie czytam "Wotum nieufności" autora. Również super!

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo lubię serię Remigiusza Mroza o Chyłce i Oryńskim. Czytałam też "Behawiorystę", a teraz ciekawi mnie "Wotum nieufności". Do "Świtu, który nie nadejdzie" nie ciągnęło mnie szczególnie. Czytając Twoją recenzję pomyślałam "a może jednak przeczytać?", ale kiedy dowiedziałam się, że koniec jest otwarty, póki co sobie jednak odpuszczę. ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny. Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz po sobie ślad, skomentujesz, zaobserwuhesz. A ja chętnie zajrzę do Ciebie :)